czwartek, 27 czerwca 2013

42. Powrót Dawnej Juvii.

-Natsu... Szepnął mały niebieski kotek opierając swoje łapki na torsie chłopaka. Nie spał, nie jadł, nie pił. Siedział przy niej cały czas, widział jak się męczy. I choć wiele razy miał ochotę poprosić Wendy o pomoc, to za każdym razem Hayate musiał uświadamiać mu to, że lepiej będzie, gdy Lucy sama się z tego wyliże. W końcu po przespanej nocy dziewczyna rozchyliła swoje ciężkie powieki. I mimo, że spała naprawdę długo, czuła się, gdyby nie spała co najmniej dwa dni. Spojrzała na zmartwionego Happiego, który nie dostał nawet odpowiedzi no i oczywiście Salamandra, który siedział ze spuszczoną głową w dół.
-Na, Natsu... Tym razem dziewczyna wymamrotała cicho jego imię, kolejny raz dziękował za swoje nadzwyczajnie wyczulone zmysły i uniósł swoją głowę do tyłu patrząc na blondynkę, która starała się do niego uśmiechnąć. Jej suche, popękane wargi wręcz domagały się czegoś do picia. Salamander niewiele myśląc ruszył do kuchni i przyniósł jej szklankę wody.
-Dziękuję. Powiedziała już nieco wyraźniej oddając różowemu pustą już szklankę, którą opróżniła w niesamowitym tempie.
-Ostatni raz... Następnym razem, jak zachcesz bezsensownie trenować zatrzymam Cię siłą, obiecuję Ci to. Powiedział zaciskając swoje pięści a Lucy przymykając oczy próbowała unieść się na łokciach. Jednak nie wychodziło jej to zbyt dobrze, dlatego widzący tą scenę Salamander podniósł jej poduszkę, a następnie pomógł jej się podciągnąć. Teraz znajdywała się w pozycji pół siedzącej i wlepiała w niego swoje brązowe, duże oczy.
-Nie potrzebnie słuchałem Lisanny. Powiedział marszcząc brwi. Żałował, że posłuchał białowłosej. Wiedział, że miała dobre intencje, ale jednak mógł zaufać tylko i wyłącznie sam sobie. Teraz może i Lucy byłaby na niego zła, ale przynajmniej nie byłaby jak zwykle poobijana. Zdziwiona blondynka rozszerzyła swoje powieki i otworzyła usta przy czym zacisnęła pięść. Była zazdrosna. Chociaż wiedziała, że nie może zabronić się im przyjaźnić, była zazdrosna o każdą chwilę, którą Salamander spędzał z Lisanną.
-Spokojnie, następnym razem wyjdę z tego cało! Powiedziała zdecydowanie i wysiliła się na delikatny uśmiech, jednak widząc, jak teraz on zaciska pięści zagryzła swoją dolną wargę. Wiedziała, że nie jest zadowolony.
-Nie będzie żadnego następnego razu rozumiesz? Nie pozwolę na to, rozumiesz?! Jellal należał do dziesięciu świętych magów. Mógłby Cię zabić, gdyby rozkręcił się jeszcze bardziej rozumiesz?! Chłopak zaczął coraz bardziej się unosić a do oczu dziewczyny zaczęły napływać łzy. Ale wiedziała... Tym razem wiedziała że miał rację. W tym momencie przed jej oczami stanęła chwila, w której Lokie i Aries poświęcili się, aby ona przeżyła. Przecież, gdyby magia Jellala wtedy ją dosięgła... Po jej policzku spłynęła jedna, pojedyncza łza. Ale ona zatracona w swoich myślach nie słyszała już nawet tego, co mówił do niej Natsu. Dopiero kiedy poczuła, jak delikatnie ociera jej łzę ocknęła się i spojrzała na niego. Ich twarze dzieliły marne centymetry. Z oczu Natsu mogła wyczytać wiele uczuć. Była to złość, ale przede wszystkim widziała w jego oczach zmartwienie. Martwił się o nią, a ona cały czas podejmowała decyzje, które zagrażały jej zdrowiu, czy nawet życiu. Salamander nie czekając długo złączył ich usta w czułym, delikatnym pocałunku. Hayate przykładając palca do otwartych ust wydał z siebie dźwięk jakby wymiotował, a zadowolony Happy latał nad ich głowami.
-Oni się luuuuubią! zawołał, a Natsu śmiejąc się cicho pod nosem zajął swoje poprzednie miejsce na krześle, tuż obok łóżka Lucy. Dziewczyna miała na ciele liczne zadrapania i lekko opuchniętą prawą stronę twarzy. No wielkie sińce pod oczami, spowodowane przemęczeniem. Ból mięśni utrudniał jej ruszanie się jednak bardzo potrzebowała teraz jednej rzeczy...
-Natsu, pomożesz mi dojść do łazienki? Zapytała delikatnie się rumieniąc a chłopak poruszając zabawnie brwiami pomógł jej się unieść. Poszli powoli w stronę łazienki, w której dziewczyna zakryła usta dłonią, kiedy zobaczyła się w lustrze. Natsu tylko westchnął cicho, a widząc jak dziewczyna ma problemy z nachyleniem się nad wanną wyręczył ją i napuścił wody do wanny.
-Poradzisz sobie? Zapytał, kiedy stał przy drzwiach, a Lucy próbowała niezdarnie ściągnąć z siebie ubrania. Jeszcze nigdy nie odczuwała takiego bólu mięśni jak teraz, jeszcze nigdy nie miała przez to kłopotów z tak prostą czynnością. Nim zdążyła odpowiedzieć Salamander z uśmieszkiem stał już naprzeciw niej. Ona zdziwiona oparła się o ścianę, a chłopak zaczął powoli ściągać jej cienką, nieco roztarganą po tym wszystkim koszulkę. Serce dziewczyny biło jak oszalałe, Salamander był taki delikatny, że pod wpływem jego dotyku poczuła falę zalewających ją przyjemnych dreszczy. Rozchyliła swoje wargi oddychając szybko. Zamknęła swoje oczy i jedyne co usłyszała to cichy chichot chłopaka i dźwięk rozrywanego materiału. Spojrzała na niego marszcząc swoje brwi a on tylko uśmiechnął się zadziornie.
-No co, i tak była podarta. Powiedział szczerząc się do niej szeroko, dziewczyna poczuła jak jej policzki zaczynają robić się coraz bardziej gorące. Kilkusekundowa cisza, którą znów przerwał dźwięk rozrywanej spódniczki. Natsu był w stanie doskonale usłyszeć jej szybsze bicie serca i przyspieszony oddech. Zapewne gdyby nie jej stan rzuciłby się teraz na nią. Miał na to wielką ochotę, ale przecież ona nie miała siły żeby się rozebrać, a co dopiero, żeby... ( Sprośne myśli, hyhyhy xD ). Rezygnując ze swoich pragnień, obrócił ją tyłem do siebie. Delikatnie rozpiął jej biustonosz wargami muskając skórę jej pleców. Poczuł, jak pod wpływem pocałunków dziewczyna zadrżała.
-Ja... Ja już sobie poradzę, dziękuję. Powiedziała zsuwając ze swoich ramion ramiączka biustonosza. Przytrzymała go jeszcze dłońmi, a Natsu, który teraz nieco się zaczerwienił ujrzał ledwo utrzymujący się kawałek materiału na jej piersiach. Wyszedł z łazienki zamykając za sobą drzwi, a Lucy wypuściła z płuc powietrze i zsunęła do końca materiał biustonosza. Następnie usiadła na skraju wanny i pozbywając się reszty garderoby weszła do gorącej wody powoli i ostrożnie.
-Natsu, coś ty taki czerwony? Zapytał rozbawiony Hayate widząc zarumienionego Natsu, A Heartfilia słysząc te słowa i śmiech swojego brata sama cicho zachichotała. Miała nadzieję, że długa, gorąca kąpiel pozwoli jej chociaż trochę zregenerować swoje siły. Zanurzyła się po sam czubek głowy zamykając przy tym oczy. Czuła, jak niemalże całe ciało zaczyna ją piec, od razu domyśliła się, że to przez jej wszystkie rany i zadrapania. Przez opuchliznę na twarzy wolała nawet nie spoglądać w lustro, zastanawiała się, jak wgl Natsu może patrzeć na nią, kiedy wygląda tak okropnie. Co prawda wyglądała już gorzej, ale wtedy zawsze leczyła ją Wendy, przywracając do mniej więcej dobrego wyglądu. Jednak tym razem wolała nie marnować magii przyjaciółki. Poza tym bała się, że przez ciągle używanie leczenia Wendy uodporni się na jej magię, tak samo jak Natsu, który korzystając zbyt często z jej magii w pociągu w końcu się na niego uodpornił.

-Juvia rozumie... Powiedziała dziewczyna, która wyszła z gabinetu dziadziunia ze łzami w oczach. Nikt nie zwrócił na to uwagi, prócz Gray'a, który czekał na nią od momentu, kiedy weszła do gildii.
-Juvia, musimy pogadać. Powiedział stanowczo podchodząc do Loxar. Widząc jej zaszklone oczy cicho westchnął.
-Gray-sama, Juvia chcę iść do domu... Powiedziała cicho starając się ominąć chłopaka. Wtedy on zacisnął pięści i nie dając za wygraną ruszył tuż za nią.
-To ja pójdę z Tobą. Na jego nieszczęście zatrzymała go białowłosa Lisanna, pytająca o Salamandra. Nim się obejrzał wodna dziewczyna zniknęła za ogromnymi drzwiami gildii.
-Naprawdę Lisanna, śpieszę się. Powiedział w końcu do zdziwionej dziewczyny i wybiegł z gildii. Kiedy dotarł do jej domu drzwi zamknięte były na klucz. Juvia wchodząc do domu od razu je zamknęła i oparłszy się o nie plecami zjechała wolno w dół. Usiadła skulona pod drzwiami. W głowie miała tysiące myśli, nienawidziła samej siebie za działanie wbrew sobie. Nie chodziło tylko o Gray'a... Ale najbardziej bolało ją to, że mimo iż chciała zachowywać się naturalnie, tak jak zawsze... Po prostu nie potrafiła. Wybudowała wokół siebie mur, a Gray najwidoczniej próbował go zniszczyć. Ale nie może tego zrobić. Nie teraz... Bo wszystko, wszystko pójdzie na marne. Po jej policzkach zaczęły spływać słone łzy.
-Juvia jest taka głupia... Powiedziała cicho sama do siebie a stojący przy drzwiach Gray doskonale to usłyszał. Zapukał cicho, a wtedy Juvia przysłoniła swoje usta dłonią. Były dwie opcje... Albo to Gray... Albo ktoś z Phantomu. Wzięła głęboki oddech i otarła swoje łzy. jej serce biło jak oszalałe, a rozchylone usta przepuszczały powietrze szybciej niż zwykle. Przymknęła oczy wypuszczając ostatnie krople łez.
-Trzy, dwa, jeden... Mówiła sobie w duchu i w końcu otworzyła drewniane drzwi swojego domu. Mimo wszystko ucieszyła się, że był to Gray, a nie ktoś z Phantomu. Jednak w jej domu nie było bezpiecznie. Chciała zamknąć drzwi rozebranemu już magowi, jednak ten szybko prześliznął się do środka mieszkania.
-Gray... Powiedziała cicho i już samo to, że powiedziała do niego po samym imieniu spowodowało, że otworzył szerzej oczy. Już chciał coś powiedzieć, zacząć się kłócić przez jej zachowanie, jednakże poczuł, jak niebieskowłosa wtula się w jego nagi tors. Zamknął oczy, a jego serce zaczęło mocniej bić. Nigdy nie pomyślałby, że jeden, tak niby mały gest ze strony Juvi będzie dla niego tak ważny. Uśmiechnął się pod nosem i opierając swój podbródek na jej niebieskich włosach zamknął oczy.
-Juvia, powiedz mi co się dzieje... Powiedział w końcu odsuwając się nieco od ukochanej. Teraz to ona zamknęła oczy i zaczęła panicznie kręcić głową na boki.
-Juvia... Juvia nie może, niech panicz Gray sobie nie zawraca głowy!. Zawołała tak głośno, że Gray postawił krok do tyłu. Zupełnie załamany poczochrał swoje czarne włosy prawą ręką.
-Juvia, albo mi powiesz o co chodzi, albo... Ja odchodzę. Powiedział to jakby raniąc samego siebie. Może chciał ją tym zmusić do mówienia? Zrozpaczona Juvia znów poczuła jak do jej oczu napływają łzy. Zaczęły spływać po jej bladych policzkach, tak samo jak teraz z nieba krople deszczu. Juvia znów pokręciła głową na boki przysłaniając usta obiema dłońmi chcąc tym powstrzymać głośne łkanie. Gray widząc jej łzy sam poczuł jak i do jego oczu napływa słony płyn. Cofnął się o kilka kroków i zostawiając płaczącą Juvię samą tak jak powiedział wcześniej wyszedł z jej domu. Pamiętacie Juvię przed poznaniem Gray'a? Po około dziesięciu minutach tak właśnie wyglądała. Z obojętnością szła pod parasolem w stronę siedziby Phantomu. Z jej oczu nie dało się wyczytać żadnych uczuć, jakby wcale ich nie miała. Oczy lekko poszarzały a cała jej osoba znów wydawała się być tą złą...
-Kap, kap, kap... Powtarzała ciągle cicho a niebo, które z daleka było czyste chmurzyło się w momencie, kiedy Juvia się zbliżała. Znowu. Znowu była tą samą dziewczyną, jak gdyby nigdy nie poznała Gray'a, jak gdyby nigdy nie była członkinią Fairy Tail.

-Lucy, jak Ci idzie? Zawołał znudzony Hayate, który czekał na siostrę już dobrą godzinę. Natsu spał sobie w najlepsze w jej łóżku, a ona tylko pomruczała coś pod nosem. Nie miała ochoty wychodzić z łazienki, ale w końcu woda zrobiła się już letnia. Wyszła powolnie z miejsca jej ukojenia i wytarłszy się niedbale ręcznikiem założyła czystą bieliznę. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie wzięła ze sobą czystej koszulki i spódnicy. Wyszła wzdychając w samej bieliźnie. Hayate robiąc się czerwony jak burak obrócił się tyłem zasłaniając oczy, a Happy zaczął się śmiać pod nosem.
-Natsuu, Lucy jest goooła! Zawołał rozbawiony kotek a Salamander jak na komendę stanął na baczność. Zawstydzona słowami Happiego dziewczyna znów zrobiła się czerwona i spojrzała na Dragneela.
-Jaka tam goła! Zawołała w końcu odwracając się do nich tyłem. Krople wody spływały po jej blond włosach skapując na odkryte plecy. Lucy nie zważając na ból starała się ubrać w miarę szybko ale i tak nie obyło się jej bez pomocy Salamadra, mimo, że wolała tego uniknąć.
-Dzięki... Wymamrotała cicho i ułożyła się na łóżku, na którym spał przed chwilą różowowłosy.
-Hayate, Happy, może idźcie do gildii co? Odezwał się po chwili Salamander, a oni jak strzała wybiegli z domu. Znaczy się, Happy wyleciał za biegnącym jak strzała Hayate, który tylko czekał na pozwolenie udania się do ich drugiego domu.
-Ty też możesz iść jak chcesz. Powiedziała, kiedy chłopak okrył ją kołdrą. On tylko wyszczerzył swoje ząbki i po chwili już leżał tuż koło niej.
-Jakbym chciał, to bym poszedł. Nadal wpatrywał się w nią z uśmiechem i przytulił ją do siebie delikatnie, nie chcąc sprawić jej bólu. Ona mimo piekących ran i obolałego ciała odwzajemniła ten gest opierając głowę o jego klatkę piersiową. Oboje jak na zawołanie zaciągnęli się swoimi zapachami uśmiechając się przy tym lekko.
-Zawsze będę przy Tobie. Spojrzał w jej oczy i założył niesforny kosmyk blond włosów opadający na jej twarz za ucho. Lucy zarumieniła się po tych słowach, jednak wciąż wpatrywała się w jego oczy. Jej serce biło mocniej, zresztą, jak za każdym razem kiedy miała go przy sobie. Po krótkiej chwili wtuliła się w jego ciepły jak zawsze tors z delikatnym uśmiechem. Nie minęło wiele czasu kiedy znowu odpłynęła w głębokim śnie. Po chwili do mieszkania weszli nieco zmieszani Jellal z Erzą, a leżący przy Lucy chłopak wyczuł ich po zapachu.
-Czego chcecie? Zapytał cicho, jednak dało się usłyszeć w jego głosie zdenerwowanie. Usiadł na łóżku i spojrzał na dwójkę przyjaciół. Lekko zaczerwieniony Jellal stał z tyłu a Erza podeszła do Salamandra i ułożyła dłoń na jego ramieniu.
-Przesadzasz Natsu... Po tych słowach Natsu zerwał się z łóżka spychając dłonią rękę Erzy ze swojego ramienia.
-Przesadzam tak? Powiedział niby to rozbawiony, ale Erza tymi słowami jeszcze bardziej go zezłościła, Jednak widząca jego narastającą złość Tytania zaczęła rozwijać swoje rozumowanie.
-Lucy jest silna, nie powinieneś traktować jej jak dziecko... To były jej decyzje.
-Tak Erza, jej decyzje. Ale nie uważacie, że oboje przesadziliście? Chyba nie musieliście dawać jej aż tak ostrego wycisku. Oboje mogliście ją zabić. Powiedział stanowczo, ale po chwili na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech, co zdziwiło dwójkę magów.
-Ale Lucy jest uparta, dobrze o tym wiemy... Ale żadnych treningów już nie będzie! I koniec! Dodał ostrzej na koniec a Jellal i Erza wypuścili powietrze z płuc. Nie sądzili, że Natsu da im spokój aż tak szybko...




Strasznie krótki wiem. Ale chciałam dodać tak jak obiecałam, a już chce mi się spać, więc więcej nie dam rady na dzień dzisiejszy napisać :P Dziękuję za udział w ankiecie no i cóż. Tak na zakończenie tego roku szkolnego. 

Zajebiaszczych Wakacji i Imprez w Stylu Fairy Tail ! < 33

2 komentarze:

  1. 'Zapewne gdyby nie jej stan rzuciłby się teraz na nią. Miał na to wielką ochotę, ale przecież ona nie miała siły żeby się rozebrać, a co dopiero, żeby... ( Sprośne myśli, hyhyhy xD ).' ojjj były sprośne haha ^^ genialne! ;*
    I tak szczerze muszę napisać, to sama chętnie bym się tak poobijała, żeby ktoś się mną z taką czułością opiekował jak Natsu xD hy hy
    Ojj stara Juvia.. :( No szkoda.. mam nadzieję, że jednak szybko minie jej ten stan, bo zakochana i zazdrosna do szpiku kości Juvia to jednak dobra Juvia ;)
    I Natsu na końcu był tak słodki.. nie, wróć! przez cały rozdział taki był, że mam ochotę go normalnie wyściskać.. albo lepiej! zamknąć w słoiku i nikogo bym go nie oddała ^^

    Rozdział świetny!
    Czekam na więcej!
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeju jeju, ja tu myślałam, że głównie o Juvii będzie, a tu romantico pełną parą :D
    Czy mi się wydaje, czy się zbliża +18 NaLu? ;> *zboko Yasha mode on* :D
    Taki czuły, troskliwy i za razem z kosmatymi myślami ^.^ Ale jak Hayate, który mnie w dzisiejszym rozdziale rozbawił do łez spytał, czemu Natsu taki czerwony jest to... No znów banan na mordzie ;D

    No i Juvia i Gray... Chłopak mocne słowa powiedział. Smutno aż mi się zrobiło :C Nie powiem, scena chwytająca za serce(bo jak tu być nie wzruszonym jak nawet Gray miał łzy w oczach?).
    Szkoda tylko, że nie napisałaś rozmowy Juvii z dziadkiem. Ale wybaczem :* Oraz ślę wene i życzę być miała dużo wolnego czasu :***

    OdpowiedzUsuń