piątek, 14 czerwca 2013

39. Udowodnić coś samej sobie.

Zaraz z samego rana zerwała się z łóżka i nie zauważając nawet siedzącego na fotelu Salamandra wbiegła do łazienki. Chłopak już chciał się odezwać, jednak od razu stwierdził, że zapewne jest podekscytowana treningiem z Jellalem, więc postanowił na nią poczekać. Jedyne, na co miał nadzieję, to, że Jellal będzie bardziej wyrozumiały dla Lucy. Mówcie co chcecie, ale gdyby Jellal chciał dać wycisk Lucy, zapewne skończyłoby się to jej śmiercią. Ufał Jellalowi, nie miał do niego żalu o to, co stało się w Rajskiej Wieży, bo przecież kontrolowała go Ultear, która została pokonana przez Lucy dzień wcześniej. Mimo wszystko wolał, żeby Lucy jednak nie trenowała z nim. Z Jellalem, ani z nikim innym. To on miał chronić ją, więc nie widział sensu w tym wszystkim. Lucynka wypełniła wannę gorącą wodą aż po same brzegi. W całej łazience można było wyczuć subtelny zapach lawendy, a para unosiła się tuż nad  sufitem. Weszła ostrożnie do wanny i przymknęła oczy z zadowoleniem. Jednak nie mogła się rozkoszować tą kąpielą zbyt długo, bo musiała prędko wyruszyć na swój trening. Nie mogła się doczekać, chociaż wiedziała że będzie trudno. Lucynka wmawiała sobie, że jest słaba, jednak nikt po wczorajszym wyczynie blondynki nie mógłby tego powiedzieć będąc zdrowym na umyśle. Przecież swego czasu Ultear była godną przeciwniczką Gray'a, więc Lucy pokonując ją udowodniła, że słaba nie jest, jednak... Lucy to Lucy, chciała być silna, wysportowana, a co najważniejsze - przydatna. Kiedy wyszła z łazienki owinięta w ręcznik dostrzegła różową czuprynę na której widok od razu na jej twarz wdarł się uśmiech.
-No więc, kiedy przeniesiesz się do mnie? Zapytał cicho, żeby nie obudzić śpiącego jeszcze Hayate, a ona wzruszyła ramionami na znak, że sama nie ma pojęcia.
-Najpierw musimy zrobić małe przemeblowanie, ale teraz muszę lecieć na trening. Wyszczerzyła się i znikając znów w łazience wyskoczyła dosłownie po kilkunastu sekundach ubrana w swoje codzienne ciuchy.
-Jeszcze nigdy nie widziałem, żebyś się tak szybko ubrała. Zaśmiał się chłopak szczerząc swoje kły, a dziewczyna tylko zmrużyła oczy i już chciała do niego podejść, jednak załamując ręce pokiwała tylko głową na boki.
-Mógłbyś wziąć Hayate do gildii? Zapytała blondynka, a Natsu kiwnął głową twierdząco. Przybył tutaj z zamiarem pójścia razem z nią na trening, jednak nie mógł zostawić małego samego, a przecież na trening go nie weźmie.
-Arigatou! Powiedziała cicho z uśmiechem i przypinając swoje klucze i bicz do paska wybiegła z mieszkania nawet się z nim nie żegnając. Natsu westchnął tylko i pociągając powietrze nosem poczuł roznoszący się po mieszkaniu zapach blondynki, co od razu sprawiło, że na jego twarz pojawił się uśmiech. Postanowił zaczekać, aż młody się obudzi, a wtedy pójdą razem do gildii. Lucy co prawda miała złe wspomnienia z ową polaną, jednak prawda jest taka, że jeżeli chodzi o treningi, to ona nadawała się na nie najlepiej. Kiedy tam dotarła Jellal już tam stał. Uśmiechnął się do niej promiennie i pomachał dłonią, kiedy ją zobaczył. Dziewczyna od razu odwzajemniła szerokim uśmiechem i już po chwili stała tuż przed nim.
-Słyszałem, że Erza dawała Ci popalić na treningach. Powiedział najwyraźniej rozbawiony tym Jellal, jednak widząc zawstydzenie na twarzy dziewczyny poklepał ją po ramieniu.
-Nie martw się, nie zabiję Cię, chyba... Dziewczyna w tym momencie zrobiła krok do tyłu i rozszerzyła swoje powieki najbardziej jak tylko się dało. Jednak widząc po chwili rozbawienie na twarzy Jellala sama cicho się zaśmiała i w końcu z poważną miną odeszła na kilka kroków.
-Zaczynajmy. Powiedziała poważnie blondynka odwracając się przodem do swojego teraz już przeciwnika. On uśmiechnął się pod nosem, jednak zanim cokolwiek zrobił spojrzał na nią.
-Na razie bez magi, szybkość. Powiedział i ruszył na blondynkę, która stała już przygotowana do odparcia ataku. Jellal wyciągnął zaciśniętą w pięść dłoń celując w prawy policzek dziewczyny, jednak ta odbijając się dłonią od podłoża i robiąc przewrót w tył kopnęła go przy tym prosto w podbródek. Już myślała, że się jej udało, kiedy poczuła na swojej prawej kostce silny uścisk.
-Zbyt wolno. Odezwał się niebieskowłosy i odrzucił dziewczynę w bok z taką łatwością, jakby rzucał małą, szmacianą lalką. Lucy zdążyła się obrócić i podpierając się rękoma przejechała tak kilkanaście centymetrów w tył, przez co tuż przed jej nosem pojawił się kurz. Zmarszczyła brwi i stała czekając na kolejny ruch Jellala, wolała nie próbować ataku. Jednak chyba Jellal miał co do tego inne plany bo również stał z rękami założonymi na wysokości klatki piersiowej i czekał na to, co Lucy zrobi.
-Atakuj. Powiedział w końcu i rozłożywszy swoje ręce stanął w pozycji obronnej czekając na jej ruch. Lucy zmarszczyła brwi i ruszyła do ataku. Ominęła zwinnie pięści Jellala, które próbowały dosięgnąć jej z obu stron i kiedy w końcu odsłonił swoją twarz zacisnęła dłoń w pięść i rozpoczęła swój atak. Kiedy już myślała że się jej uda Jellal zablokował jej pięść swoją dłonią. Wtedy blondynka instynktownie wyciągnęła drugą dłoń, jednak i ona została zablokowana. W tej sytuacji nie miała pojęcia co zrobić, więc szykowała się na ból, jednak nic takiego nie poczuła.
-Lucy ułóż ręce jak ja. Powiedział nagle niebieskowłosy, a blondynka posłusznie zablokowała dłońmi obie pięści Jellala. Wtedy chłopak zwinnym ruchem uwolnił swoją prawą dłoń i przyłożył rękę do jej szyi, po czym szybko powalił ją na ziemię.
-Teraz Ty. Pomógł jej wstać i oboje stanęli przed sobą tak jak wtedy, kiedy blondynka próbowała go zaatakować. Tym samym sposobem co Jellal udało jej się uwolnić prawą dłoń poprzez wykonanie okrężnego ruchu nią <mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi xD> i przytrzymując ją przy szyi chłopaka powaliła go jednym, szybkim ruchem. Trening z Jellalem wyglądał zupełnie inaczej niż z Erzą. Tytania bowiem atakowała ją nie dając chwili wytchnienia, natomiast Jellal chciał nauczyć ją walki wręcz, jak wydostać się z fatalnych sytuacji szybko i zwinnie, z czego była zadowolona. Uważała, że ta lekcja była istotna.
-Pamiętasz, jak w walce z Ultear odpychając się dłonią o jej ramienia zrobiłaś przewrót na drugą stronę? Zapytał Jellal stojąc niedaleko przed dziewczyną, a ona ocierając kropelki potu ze swojego czoła przytaknęła szybkim ruchem głowy.
-Dopracuj to, jeżeli spotkasz szybszego przeciwnika, zdąży się odwrócić, zanim wylądujesz. Dziewczyna po chwili przemyślenia musiała przyznać mu rację, jednak nie wiedziała jak może to poprawić. Na szczęście jej nauczyciel wszystko już miał w głowie.
-Zrobię to przeskakując zza twoich pleców, postaraj się tylko nie wywrócić pod moim ciężarem. Powiedział żartobliwie, a Lucy podeszła bliżej do niego i odwróciła się tyłem. Po chwili poczuła na ramieniu silną rękę swojego przyjaciela i ugięła kolana omal nie tracąc równowagi, jednak po chwili wyprostowała się przyglądając uważnie Jellalowi. Nie zrobił tego tak jak ona, czyli lądując tyłem do przeciwnika, tylko zdołał obrócić się szybko. Nie wylądował na wyprostowanych nogach, lecz na nisko ugiętych, od razu podcinając jej nogi i nadal pozostając w takiej pozycji dziewczyna poczuła ból w okolicach brzucha, który spowodowany był bliskim spotkaniem z kolanem niebieskowłosego.
-Nie uda mi się... Powiedziała stojąc tuż przed nim i kiwając głową na boki. Nie była aż tak wysportowana jak Jellal, wiedziała, że nie da rady.
-Lucy musisz się skupić, wszystko zależy od Ciebie. Jellal uśmiechnął się do niej szeroko, a ona nawet nie zdała sobie sprawy, że odwzajemniła ten uśmiech. Postanowiła spróbować, lecz nie udawało jej się odwrócić przodem do Jellala, za każdym razem lądowała gdzieś w połowie, a starając się przy tym ugiąć nogi w efekcie lądowała na czterech literach.
-Musimy poćwiczyć Twoją szybkość... Powiedział w końcu chłopak pocierając dłonią swój podbródek, zastanawiał się jak najskuteczniej wyćwiczyć u dziewczyny tą cechę po czym stanął naprzeciw niej.
-Staraj się odpierać moje ataki. Rzucił nagle a Lucy od razu stanęła w pozycji obronnej. Jellal oczywiście nie atakował jej jak prawdziwego przeciwnika, bo dziewczyna nie dałaby rady uniknąć nawet jednej pięści, musiał zrobić to stopniowo, żeby efekty były lepsze. Szczerze mówiąc dziewczyna nie sądziła, że trening z Jellalem będzie tak przyjemny. Co prawda zaatakował ją kilka razy i zadał ból, jednak nie było to wszystko robione tak nerwowo jak z Erzą. Teraz starała się odpierać jego ataki. Pierwszy, drugi odparty cios, jednak za trzecim razem pięść Jellala wbiła się w jej prawy policzek. Lucy syknęła cicho z bólu, jednak już po chwili dalej starała się bronić przed pięściami Jellala.
-Nie nauczyłem Cię zbyt wiele... Ale na dzisiaj chyba powinniśmy już skończyć. Odezwał się w końcu niebieskowłosy widząc, jak Lucy ociera krople potu z czoła, podczas gdy Jellal nawet nie czuł zmęczenia. Między ich siłami była naprawdę duża przepaść, ale w końcu Jellal był naprawdę potężnym magiem, więc nie było się czemu dziwić. Może i twierdził, że nie nauczył jej tego dnia zbyt wiele, jednak dla Lucy i tak był to postęp. Był to kolejny krok w kierunku zwiększenia jej siły fizycznej, nad magią będą pracować później. Nie żałowała, że to właśnie jego wybrała za swojego nauczyciela. Był opanowany, i widać było zaangażowanie. Może i Erza nauczyła ją czegoś w krótkim czasie, jednak koszt tych ćwiczeń był zbyt duży, Lucy nie chciała się znów porywać na zabójcze treningi u Erzy.
-Dziękuję... Powiedziała blondynka, kiedy oboje znaleźli się pod jej domem. Jellal tylko posłał jej swój szeroki uśmiech i odszedł w kierunku gildii, gdzie czekała na niego ukochana Tytania. Blondynka w tym czasie udała się do łazienki i szybko zrzucając swoje zakurzone i trochę rozdarte od treningu ubrania wskoczyła do napełnionej po brzegi wanny. Trening nie trwał długo, była pewna, że Jellal będzie męczył ją cały dzień, ale teraz miała przynajmniej czas na pójście do gildii. Była zmęczona, jednak musiała iść po Hayate, poza tym... Może za mocno uderzyła się w głowę na treningu, ale miała wielką ochotę znaleźć się w silnych ramionach Natsu <boże jak to brzmi, mamo weź mniexD>. Nie minęło wiele czasu, kiedy usłyszała dźwięk uchylonego ona, i od razu się uśmiechnęła. Pewnie przyszedł sprawdzić w jakim jest stanie. Jednak mimo wszystko Lucynka nie spieszyła się z wyjściem ze swojej gorącej wody, jednak po pół godzinie owa woda zaczęła robić się chłodnawa, więc dziewczyna postanowiła w końcu zakończyć relaksującą kąpiel. Szybko otarła ręcznikiem swoje mokre ciało i założyła czyste ubrania, po czym wyszła z łazienki z błąkającym się na twarzy uśmiechem. Natsu widząc wychodzącą dziewczynę od razu przeszedł do 'oględzin' jej ciała. Salamander kiedy tylko zobaczył wchodzącego do gildii Jellala od razu wręcz musiał przyjść zobaczyć w jakim jest stanie, jednak z uśmiechem stwierdził, że ma tylko kilka, ledwie widocznych zadrapań, więc odetchnął z ulgą. Szczerze mówiąc obawiał się, że Jellal będzie się posuwał do takich samych środków działania jak Erza, kiedy trenowała Lucy... Chciał już coś powiedzieć, kiedy poczuł oplatające go w pasie ręce dziewczyny. Uśmiechnął się pod nosem i bez słowa objął ją kładąc podbródek na jej blond włosach.
-Lucy, wiesz, że nie musisz tego robić prawda? Heartfillia spojrzała na niego marszcząc brwi i chwile zastanawiając się o co może mu chodzić, jednak westchnęła cicho uświadamiając sobie o co mu chodzi. Przymknęła powieki odsuwając się od różowowłosego, z czego nie był zbyt zadowolony i spojrzała w jego zielone, przepełnione troską teraz oczy.
-Chcę w końcu być przydatna, muszę być silniejsza. Powiedziała stanowczo ciągle marszcząc lekko brwi. Natsu pokiwał głową na boki jakby z niedowierzaniem i wziął głęboki wdech.
-Lucy, jesteś silna. Twoja wygrana w walce z Ultear, która była mocnym przeciwnikiem niczego Ci nie uświadamia? Gdybyś była słaba to przegrałabyś, nie dałabyś rady walczyć z nią bez magii nawet trzech minut, nawet z Gwiezdnymi duchami byłabyś przegrana. Salamander chciał uświadomić dziewczynę, że się myli, przecież gdyby faktycznie była słaba naprawdę nie dałaby sobie rady z Ultear, więc dla niego sprawa była jasna. Lecz do Lucy w tej sprawie nie dochodziły nawet najbardziej wiarygodne i mocne argumenty.
-To moja decyzja Natsu. Dragneel nie miał pojęcia jak ma dojść do tej dziewczyny, jednak ona tak naprawdę chciała coś udowodnić. Chciała udowodnić wszystkim, że stać ją na bycie silną, ale tak naprawdę najbardziej chciała udowodnić to samej sobie. Chciała sama siebie upewnić w tym, że jest w stanie ochraniać swoich najbliższych w razie potrzeby, że nie została magiem na darmo, i że nie jest piątym kołem u wozu w najsilniejszej drużynie Fairy Tail.
-Masz mnie, wiesz, że zawsze Cię obronię... Natsu tylko dolał oliwy do ognia, ale nigdy nie był zbyt błyskotliwy, więc nawet się nie zorientował, że pogorszył tym całą sytuację.
-Nie potrzebuję niańki, a teraz wybacz, ale idę szukać domu. Warczała do niego z zaciśniętymi pięściami i wyszła z domu trzaskając za sobą drzwiami. Teraz to on zacisnął swoje dłonie w pięści i wyskakując przez okno mruczał coś do siebie wkurzony. Nie rozumiał zachowania blondynki, nie dosyć, że robi coś, co zupełnie jest nie potrzebne, to jeszcze naskakuje na niego, kiedy on po prostu się o nią martwi. Na dodatek chyba zmieniła zdanie co do zamieszkania z nim. Kopnął w mały kamyk który przeturlał się kilkadziesiąt centymetrów po ulicy. Włożył ręce do kieszeni i ruszył w stronę gildii, aby porozumieć się z młodszym bratem Lucynki. Heartfillia po krótkiej chwili zaczęła zwalniać kroku, a jej serce i umysł pożerały wyrzuty sumienia... Przecież on się tylko o nią martwi i tak samo jak ona chce chronić swoich najbliższych, a ona zawarczała na niego jak na najgorszego wroga i tak po prostu sobie poszła i zadając mu jeszcze więcej bólu musiała rzucić to głupie "idę szukać domu". Popukała się kilka razy po czole zaciskając przy tym powieki i mówiąc sobie w myślach jak bardzo jest głupia. Chyba wybuchowy charakter Salamandra zaczynał jej się udzielać, co nie do końca jej się podobało.
-Lucy jesteś głupia... Powiedziała już głośno i usiadła na krawężniku zastanawiając się nad całą tą sytuacją. Wiedziała, że Natsu chce ją chronić, bo ją kocha, bo on zawsze broni bliskich, jednak ze świadomością, że zawsze musi na kimś polegać nie żyło jej się dobrze. Chciała sama o siebie zadbać, chciała potrafić wyjść obronną ręką z każdej sytuacji... Nie chciała być dla nikogo uciążliwa, nie chciała sprawiać kłopotów tym, że ciągle trzeba ją przed czymś chronić...
-To nie ma sensu. Odezwała się znowu sama do siebie i ułożyła podbródek na kolanach wpatrując się gdzieś w dal. Nie miała pojęcia co, jak, po co i dlaczego miała robić. Teraz marzyła tylko o tym, żeby rzucić się na swoje łóżko i móc przespać caaaały dzień. Jednak był jeden, mały problem, nie chciało jej się nawet wstać.
-Lu-chan! Usłyszała nagle i unosząc głowę do góry ujrzała sylwetkę swojego brata, który ciągnął za rękę różowowłosego Zabójcę Smoków. Blondynka westchnęła cicho i uniosła do góry swoje ciało czując, jak jej mięśnie powoli dają o sobie znać.







Patrzcie jak kawaii Natsu :33


No cóż... Krótki, trochę bezsensowny, ale... No właśnie, jednak mamy to 'ale'. Cały ten tydzień poprawiałam oceny. Kończę 10 przedmiotów ogólnokształcących i musiałam je wyciągnąć w górę, dlatego też pisząc dzisiaj ten rozdział padałam na ryj, dlatego wyszły takie wypocinowe wypociny. xD Teraz tylko muszę zdać geografię, ale wszystko mam już wykute, więc mogę normalnie, elegancko pisać rozdziały na spokojnie, no i bez tego zmęczenia, które po kilku zdaniach dosłownie popychało mnie na łóżko. 
Trening z Jellalem trochę nudnawy, ale nie chciałam, żeby wyglądał tak jak z Erzą. Jednak nie martwcie się, treningami was długo zamęczać nie będę. Planuję zrobić jeszcze jeden rozdział treningu fizycznego, potem jeden magicznego i to będzie na tyle. Mimo wszystko mam nadzieję, że jesteście zadowoleni xD
Widzimy się w następnym rozdziale kochani, paaa :3

Aiko.



7 komentarzy:

  1. Super rożdzał :)
    Pozdrawiam Lusia

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny świetny rozdział, jestem ciekawa jak rozwiąże się sprawa z Natsu i Lucy. Rozumiem Luszi, że chce być silniejsza.. Szybko pisz, bo ciekawość zżera mnie od środka xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!! Już nie mogę się doczekać następnego :) ...mam nadzieję że niedługo się pojawi???!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki bezsensowny, super był! Jellal muszę przyznać .. niezły z niego nauczyciel :3 To jedna z moich ulubionych postaci w FT i fajnie o nim poczytać jak coś robi oprócz migdalenia się do Erzy xD
    No i NaLu, fajne i urocze jak zawsze :D Czekam z niecierpliwością na cd treningu i reszty opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój blog naprawdę mi się spodobał, i wciągnął jak żaden inny, ale razi mnie nazywanie Lucy "Lucynką". Może to mi się coś pomyliło, ale sama nie wiem... Ale poza tym wszystko jest subarashī, a NaLu takie kawaiii!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam cały Twój blog z zapartym tchem w dwa dni. Pewnie zrobiłabym to szybciej, lecz czas na to mi niestety nie pozwalał. Muszę przyznać, że bardzo spodobała mi się wykreowana przez Ciebie historia, jej przebieg oraz perypetie głównych bohaterów. :))
    Spodobał mi się trening z Jellal'em. Był tak łagodniej ujmując, delikatniejszy od Tytanii. Już wyobrażam sobie rezultaty z tego treningu. No i nie szczędziłaś momentów NaLu, z czego się niezwykle cieszę.
    Życzę Ci dużo weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny blok :). może wejdziesz na mój :D http://anime-blog-spot.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń