poniedziałek, 24 czerwca 2013

40. Magia Kiyomi

Po rozmowie z Hayate i Natsu od razu udała się z powrotem do siebie. Musiała trochę odpocząć, więc od razu opadła na łóżko, a siedzący na fotelu Hayate wpatrywał się w nią milcząc. Prawda była taka, że w tej sprawie miał takie samo stanowisko jak Salamander. Nie widział powodu, dla którego Lucy musiałaby trenować. Jednakże zdawał sobie sprawę, że Lucy po prostu chce być silniejsza i starał się wspierać ją w tym, co robi. Zresztą jemu też przydałby się jakiś trening, i to najlepiej z tymi Smoczymi Zabójcami, których siłę ma w swoich czterech kluczach. Miał do wyboru Natsu, Laxusa albo Wendy... Natsu by go zabił, Laxus zapewne nie będzie chciał go trenować więc jedynie została mu niebieskowłosa Smocza Zabójczyni.
-Dlaczego mi się tak przyglądasz? Zapytała w końcu blondynka, która już dłuższy czas także wpatrywała się w swojego brata. On jakby wyrwany z transu potrząsnął głową i niewiele myśląc wstał i ułożył się na łóżku tuż obok niej.
-Po prostu cieszę się, że Cię mam Lu-chan. Zdziwiona blondynka poczuła, jak jej policzki robią się ciepłe. wpatrywała się jeszcze na chwile w jego uśmiechniętą twarz i przytuliła go do siebie. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się pod nosem. Ona także cieszyła się, że Hayate jest przy niej. Blondwłosa po krótkiej chwili zasnęła po mimo wszystko męczącym treningu. Co prawda było dopiero popołudnie, jednak Hayate także będąc wtulony w swoją śpiącą siostrę zaczął robić się senny poprzez ogarniającą ich ciszę. Nie minęło wiele czasu, kiedy oboje spali na dużym łóżku blondwłosej. Oczywiście Hayate zdążył się już odwrócić do Lucy plecami, jednak ta nawet się nie przebudziła, kiedy chłopak odsunąwszy się od niej po prostu przewrócił ją na plecy. Kiedy oni spali Salamander siedział w gildii zastanawiając się <wow xD> nad tym, dlaczego Lucy wybrała akurat Jellala na trenera. Przecież mogła ponownie poprosić Erzę, albo chociażby jego prawda? W Smoczym Zabójcy zaczęła budzić się zazdrość, że to nie jemu Lucy powierzyła swoje umiejętności. Przecież on by też mógł jej czegoś nauczyć, poprawić jej szybkość, magię, więc dlaczego wybrała akurat Fernandes'a? Może się go boi? Jak zwykle różowowłosy, kiedy starał się myśleć wyciągał ze wszystkiego nie takie wnioski jak trzeba.
-Ohayo Natsu! Do Dragneela dosiadła się krótko obcięta, białowłosa dziewczyna. Natsu wymusił delikatny uśmiech, a Lisanna wtuliła się do jego boku w geście przywitania. Salamander nie wiele myśląc odwzajemnił gest przyjaciółki, a ona uśmiechnęła się szerzej.
-Co u Lucy? Słyszałam, że trenuje z Jellalem. Zapytała ciekawska, a w jej oku pojawił się mały błysk, zagryzła swoją dolną wargę i czekała na odpowiedź różowowłosego chłopaka.
-U Lucy wszystko dobrze, jest tylko zmęczona po treningu. Powiedział beznamiętnie, a dziewczyna od razu zorientowała się, że chłopak nie ma zbyt dobrego humoru. Sama też przez to straciła uśmiech z swojej twarzy. Wolała patrzyć na jego szczery, szeroki uśmiech, który tak bardzo kochała. Ten błysk w oku, który był dla niego charakterystyczny, to szczęście, które wywoływało u wszystkich entuzjazm...
-Chyba nie jesteś zadowolony z tego treningu prawda? Stwierdziła od razu i znów jej usta wygięły się w delikatnym uśmiechu. Kiedy brwi Salamandra lekko się zmarszczyły Strauss już znała odpowiedź. Nawet bez słów wszystko wiedziała, wystarczyła jej mimika twarzy Dragneela a dla niej już wszystko było jasne.
-Nie powinieneś jej ograniczać. Ona po prostu chce być silniejsza, by móc chronić swoich przyjaciół. Zupełnie jak ty, prawda? Powiedziała ciągle się uśmiechając. Do Natsu chyba w końcu dotarł prawdziwy cel treningów Lucy. Pod tym względem była taka sama jak on. On także ciągle chce być silniejszy, żeby móc chronić swoich najbliższych. Ona ma do tego takie same podejście, jednak mimo wszystko wolałby, gdyby odpuściła sobie ten cały trening. Jednakże Lisanna miała rację, nie mógł jej ograniczać, by jemu było łatwiej. Tak samo jak on chce chronić swoich bliskich za wszelką cenę i w sumie dla niego było to godne podziwu.
-Masz rację Lisanna, dziękuję. Odpowiedział jej po dłuższej chwili i złożywszy delikatny pocałunek na jej dosyć bladej skórze uniósł się i wyszedł z gildii, zostawiając zaczerwienioną białowłosą samą. Ona uniosła swoją dłoń i przykładając ją po prawego policzka uśmiechnęła się zamykając przy tym powieki. Salamander od razu postanowił udać się do Lucy. Nawet nie zorientował sie, kiedy pogrążony w myślach stał już pod jej oknem. Od razu wspiął się na parapet, jednak widząc śpiące rodzeństwo tylko uśmiechnął się pod nosem. Wyglądali naprawdę uroczo. Natsu wskoczył cicho do pomieszczenia i podchodząc do łóżka delikatnie ucałował cało śpiącej blondynki. Korciło go trochę, żeby zafundować im jakąś ekstremalną pobudkę, jednak Lucy jest niebezpieczna, kiedy jest zdenerwowana, więc wolał się powstrzymać. <XD> wyskoczył z okna dając obojgu odpocząć i sam skierował się znów w stronę gildii. Po drodze minął dosyć dziwnego chłopaka, który wpatrywał się w niego z szerokim uśmiechem, odwrócił się do niego i krzyknął.
-Hej, znamy się? Jego głos rozniósł się po całej ulicy, a ludzie, którzy nie wiedzieli że jest z Fairy Tail spojrzeli na niego dziwnie (Ci z miasta byli przyzwyczajeni xDDD). Czerwonowłosy uśmiechnął się znów przechylając swoją głowę na prawo.
-Jeszcze nie... Powiedział cicho, jednak dobrze wiedział, że Salamander dzięki swoim wyczulonym zmysłom doskonale go usłyszy. Różowowłosy zdziwił się nie mało, jednak kiedy chciał się odezwać chłopak nagle zniknął.
-Co do cholery? Mruknął cicho pod nosem jednak nie zastanawiając się nad tym dłużej, jak to on, po prostu ruszył w stronę gildii, gdzie Gray zaczął zamieniać się w Juvię, a Juvia w Gray'a. Prawie jak w Edolas. Ostatnimi czasy ta dwójka zachowuje się, jakby zmienili się rolami. Gray ugania się za Juvią a ona coraz bardziej zaczyna go od siebie odpychać. Jakby budowała wokół siebie barierę, której nawet jej ukochany nie był w stanie przebić. Tylko Gajeel wiedział dlaczego Loxar się tak zachowuje. Jednakże tylko Juvia odczuwała taki ból przy tym co robi, przez co zamykała się dla wszystkich jeszcze bardziej. Teraz nawet Lucy nie potrafiła z nią porozmawiać. Nikt nie wiedział co dzieje się z niebieskowłosą. Tylko Gajeel i dziadek wydawali się być spokojni jeżeli chodzi o jej zachowanie. A Gajeel? Na Gajeela chyba nic nie było w stanie aż tak wpłynąć, żeby zmienić swoje zachowanie tak diametralnie jak wodna dziewczyna. On zachowywał się naturalnie, tylko czasem, kiedy razem z Juvią wychodzili z gildii zdawał być się rozdrażniony nieco bardziej niż zwykle. Levy starała się nie dopuszczać do siebie myśli, że coś z nimi jest nie tak, tylko po prostu starała się... Zrozumieć, tak. Przede wszystkim starała się zrozumieć, chociaż nie było to łatwe. Nie poruszała jednak tego tematu, bo to tylko pogarszało całą sytuację, dlatego też zachowywała się jak zwykle, jak gdyby nigdy nic.
-Co jest mrożonko, rolę się odwróciły co? Zapytał z rozbawieniem Salamander dosiadając się do Gray'a, który siedział przy barze pijąc już którąś z kolei kolejkę. Nie miał ochoty nawet odpowiedzieć, a co dopiero jak zawsze go zaatakować. Natsu miał rację. Role się odwróciły a on nie mógł się do tego przyzwyczaić, dopiero teraz zauważył jak bardzo zależało mu na Juvii. Szkoda, że tak późno co? Brakowało mu jej nachalności, tego jak dopingowała go za każdym razem kiedy walczył z Natsu. Tak samo jak tego, kiedy miękła pod wpływem jego dotyku i niemalże płakała ze szczęścia kiedy powiedział jej coś miłego. Teraz było zupełnie inaczej. To ona jest niedostępna, nie obdarza go nawet czulszym wzrokiem, a wręcz wydawało mu się, że go odpycha. Jednak nie miał pojęcia co za tym stoi, bo na pewno nie chodziło tutaj o nic błahego.
-Chyba masz rację. Powiedział po dosyć długim milczeniu, a Salamander uniósł brwi nie wierząc w to, co usłyszał. Pierwszy raz chyba Fullbuster przyznał mu otwarcie rację, bez żadnych kłótni czy nawet bójki. Po chwili czarnowłosy poczuł, jak Natsu lekko poklepał go kilkukrotnie po ramieniu.
-Co się przejmujesz stary, może ma okres? Powiedział żartobliwie poruszając zabawnie brwiami po czym zaśmiał się szczerząc przy tym swoje kły, a Gray unosząc koniuszki warg do góry prychnął pod nosem równie rozbawiony. Tego mu było trzeba, jakiegoś... mhmm. Głupiego wytłumaczenia? Może się nie wydawało, ale jednak Natsu był najlepszym przyjacielem Gray'a i w tej chwili on był naprawdę wdzięczny temu napaleńcowi. Jedno głupie zdanie, które niemalże od razu poprawiło jego cholerny humor.
-No to co, mogę się dołączyć? I tak właśnie impreza przeniosła się po całej gildii. Zresztą, kiedy tam nie było imprezy, powiedzcie mi? Wszyscy pili i bawili się w najlepsze, nikt jednak nie zauważył nagłego zniknięcia owej, tajemniczej ostatnio pary z byłego Phantom Lord.

-Czego chcesz, mistrzu? Zapytał od razu wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o długich włosach. Nie starając się mieć dobrych manier wcisnął się w drzwiach tuż przed Juvią, która aż przewróciła oczami, po tym JAKŻE dżentelmeńskim geście. Kiedy jednak weszła do środka rozszerzyła swoje powieki do granic możliwości. To co tam zobaczyła upewniło ją w przekonaniu, że Gajeel miał zupełną rację, jeżeli chodzi o Ultear.
-Proszę proszę... Panienka, która nie potrafi sobie poradzić z głupiutką blondynką, która siły ma tyle co nic? Zaśmiał się Redfox widząc związaną Ultear na środku gabinetu uśmiechniętego Jose, na którego kolanach z psychodelicznym uśmiechem spoczywała Kiyomi.
-Czyżbyś się domyślił, że ta dziewczyna dla mnie pracuje? Powiedział jakby zadowolony z tego faktu mistrz odrodzonego Phantomu i przechylił lekko głowę na lewo.
-Mistrzu Jose. Razem z Juvią nie jesteśmy aż tak... Nie inteligentni. Na te słowa fioletowowłosa parsknęła śmiechem, jakby ktoś opowiedział jej jeden z najlepszych kawałów. W tym momencie Redfox zacisnął pięść a żyłka na jego czole zaczęła niebezpiecznie pulsować, jednak postanowił opanować swoje emocje i uśmiechnął się krzywo w stronę dziewczyny.
-Cieszę się, że Cię rozbawiłem. Powiedział dosyć wrednie, choć miało to wyjść nieco inaczej, jednak w odpowiedzi dziewczyna posłała mu tylko szeroki uśmiech. W tym momencie do gabinetu mistrza wszedł nie kto inny jak zadowolony Ziemny Smoczy Zabójca.
-Spotkałem Salamandra, nie wydaje się groźnym przeciwnikiem. Powiedział wesoło i podparłszy się prawym bokiem o czarną jak smoła ścianę i założył ręce na wysokości klatki piersiowej.
-Żebyś się nie zdziwił Yoichi. Powiedział poważnie Żelazny Smoczy Zabójca patrząc kątem oka na nie przejętego tym wspólnika. Prychnął pod nosem i zwróciwszy się znów do mistrza zmarszczył nieco swoje brwi.
-Po co ściągnąłeś tutaj Juvię i Gajeela? odezwała się tym razem Wodna Kobieta, a poważny już mistrz spojrzał z uwagą na Ultear a następnie na dwójkę przybyłych magów.
-Obiecałem jej, że gdy nie wykona misji, zapłaci za to, chciałem wam pokazać co takiego dzieje się z ludźmi, którzy nie są mi wierni i nie wykonują dobrze swojej roboty. Z uśmiechem wpatrywał się teraz w przerażoną Ultear. Jednak nie miała zamiaru uciekać, wiedziała na co się godzi dołączając do Jose. Wiedziała co ją czeka, kiedy nie wypełni swojej misji. Teraz musiała tylko czekać niecierpliwie na nadchodzącą śmierć.
-Kiyomi. Nie musiał drugi raz wymawiać jej imienia. Dziewczyna wesoło zeskoczyła z kolan mistrza i podreptała podśpiewując pod nosem w stronę Ultear. Stanęła na przeciw niej czekając aż dziewczyna obdarzy ją błagalnym spojrzeniem. A kiedy zajrzała już w tęczówki swojej ofiary rozszerzyła swoje powieki, a związana Ultear zaczęła wić się na podłodze i krzyczeć z bólu. Jednakże mimo wszystko nie mogła spuścić wzroku z partnerki swojego mistrza. Coś nie pozwalało jej przestać na nią patrzeć mimo tego, że naprawdę tego chciała. Nie potrafiła nawet mrugnąć oczami, jednak to nie był problem. Czuła jak ból rozrywa ją od środka, krzyczała.
-Przestań, błagam! Zawołała zrozpaczona, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Juvia i Gajeel nie mając pojęcia co się dzieje otworzyli usta ze zdziwienia, a zadowolony Jose siedział z zamkniętymi oczami jakby napawając się cierpieniem dziewczyny. Ciało Ultear zaczęły pokrywać krwisto czerwone wybroczyny, ręce i nogi wyginały jej się w nienaturalny sposób. Stróżek krwi wypływał z jej ust jeden za drugim, jakby jej wnętrzności same przez się rozrywały się na najdrobniejsze kawałki. W końcu dziewczyna nie wytrzymując bólu opadła nieprzytomna na podłogę. Jej ciało wyglądało okropnie, Juvia i Gajeel nawet nie byli wstanie opisać tego, co się właśnie stało.
-Czy ona?... Zapytała cicho Juvia, która starała się sprawiać wrażenie niewzruszonej, jednak i do jej oczu napłynął słony płyn, jednak nie udało mu się wydostać na zewnątrz. Jose uśmiechnął się ponownie głaszcząc swoje ciemne wąsiska.
-Nie mógłbym jej uśmiercić, jeszcze mi się przyda. To było tylko małe ostrzeżenie... Moja perełka mogłaby ją zabić jednym spojrzeniem, ale ona lubi zadawać ludziom ból i cierpienie. Te słowa przechodziły przez jego gardło tak gładko, jak gdyby opowiadał o najmilszych dla człowieka rzeczach. Jakby opowiadał swoje sny, które były dla niego niczym słodki miód lany na jego serce. Juvia mimo iż za Ultear nie przepadała w duchu kamień spadł jej z serca. Nie chciałaby się nigdy znaleźć na jej miejscu dlatego też postanowiła, że wypełni swoją rolę za wszelką cenę. To samo pomyślał w tym czasie Redfox.
-Możemy iść? Zapytał beznamiętnie Smoczy Zabójca. Jose utwierdzając się w przekonaniu, że ta dwójka naprawdę jest po jego stronie i ciągle nie rusza ich ludzka krzywda uśmiechnął się szerzej i machnął głową, iż mogą odejść. Wyszli z gildii i upewniając się, że nikt za nimi nie idzie w milczeniu przeszli spory kawałek. Dopiero teraz Gajeel dostrzegł w oczach Juvii łzy, które powoli zaczęły wydostawać się spod jej wilgotnych powiek.
-Juvia zaczyna w to wszystko wątpić. Powiedziała nagle a zdziwiony Redfox prychnął niezadowolony pod nosem i spojrzał na swoją towarzyszkę.
-Jak nie chcesz skończyć jak Ul, radziłbym Ci się nie wahać w takich chwilach. Zmarszczył brwi i już bez słowa każdy rozszedł się w swoją stronę. Gajeel postanowił pójść do domu, natomiast Juvia skierowała się w stronę gildii. Było już ciemno, jednakże wiedziała, że będzie tam trwała impreza. Trochę obawiała się, że spotka tam Gray'a. Przez ostatnie wydarzenia nie potrafiła się otworzyć dla nikogo i czuła w głębi serca, że deszcz, który kiedyś jej towarzyszył niedługo znów powróci. Otworzyła potężne drzwi i zagryzając swoją wargę ruszyła w stronę dziadunia, który z kuflem piwa w ręku siedział sobie na blacie.
-Ju...Juvia? Obracając się za siebie dojrzała pijanego Gray'a, który zmierzał w jej stronę. Nie wiele myśląc przyspieszyła kroku i łapiąc dziadunia pod pachę ruszyła w kierunku schodów.
-Dziadunio musi z Juvią pogadać. Powiedziała pospiesznie i już po chwili znaleźli się w ich gabinecie.

------------------------


Zaraz z rana Lucy przebudziła się z delikatnym uśmiechem. Tak się chyba jeszcze nie wyspała nigdy, ale co z tego, skoro jej mięśnie nadal dawały o sobie znać? Wstała ostrożnie starając się nie obudzić brata i poczłapała w kierunku kuchni, gdzie od razu zaczęła przygotowywać śniadanie dla siebie i Hayate. Nie trzeba było dużo czasu, kiedy młody Heartfillia słysząc w kuchni dźwięk przenoszonych talerzy zerwał się z łóżka i łapczywie dorwał się do swojego śniadania. Kogo wam to przypomina?
-Zupełnie jak Natsu... Powiedziała cicho śmiejąc się przy tym pod nosem, a młody chłopak tylko wyszczerzył swoje ząbki. Dosiadła się do niego i szybko wchłaniając swój pokarm ruszyła do łazienki. 
-Lu-chan, idę do gildii! Zawołał w końcu chłopak, kiedy po pół godzinie znudziło mu się czekanie na siostrzyczkę. Lucy tylko słyszała dźwięk zamykanych drzwi i zanurzyła głowę w wypełnionej po brzegi wanny, do której dolała kilka kropelek lawendy, której zapach teraz roznosił się po całym pomieszczeniu. Przed nią kolejny trening z Jellalem. Była ciekawa jak uda jej się pracować przy tych cholernych zakwasach, przez które czuła dosłownie każdy mięsień swojego ciała. Nie chciała się nawet zastanawiać jak wyglądałby ten trening, gdyby Jellal trenował ją jak Erza. Kiedy wyszła już gotowa z łazienki zastanawiała się, gdzie może być Salamander. Spał on sobie słodko na jednym ze stolików w gildii, po całonocnej imprezie. Zresztą jak większość członków Fairy Tail, no prócz Jellala, który zmierzał już w kierunku polany, na której miał odbyć się kolejny trening blondwłosej Magini Gwiezdnej Energi....




No dobra, skończyłam xDD Mam nadzieję, że wam się podoba ;) Cóż mogę jeszcze powiedzieć? Mam nadzieję tylko, że ktoś nie miał na swoim blogu podobnej magii do Kiyomi. Takie coś mi wpadło do głowy, ale naprawdę wiecie jak to jest, czyta się dużo blogów i wgl xD Jakby ktoś zauważył u kogoś na blogu coś podobnego - pisać. Postaram się wymyślić coś innego ;)

Jeszcze wam się pochwalę moją nową tapetą z Natsu < 3


Do zobaczenia kochani ;))







5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, czekamy na kolejny! :-). PS. Magia Kiyomi przypomniała mi trochę magię Jane z filmu ,,zmierzch".

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisałam wczoraj komentarz, ale komputer mi siadł -.-
    No więc... Właśnie się zastanawiałam wczoraj jak ta laska ze Zmierzchu się zwie :P Jane. I faktycznie podoba (a przy okazji Zmierzch to złoooo!), ale na blogach raczej się z czymś takim nie styknęłam. A nawet gdyby, to co z tego? Choć jej magia jest suuuper (choć groźna) i nawet, gdyby ktoś miał taką samą to nikt Cię o plagiat nie posądzi xD Sama to wymyśliłaś, nie zerżnęłaś od nikogo :)
    Co do rozdziału... Ten wątek z Phantomem teraz najlepszy był. Wyszło Ci świetnie! No i zazdrosny Natsiak ocieka słodkością xD Tylko Lisanno, idź i wyjdź bo mnie wkurwiasz już xDDD
    Lucy z braciszkiem też uroczy są :3
    Teraz tylko czekam na trening z Jellalem, tym jak w końcu landryna się zachowa w związku z tym faktem no i oczywiście na rozmowę Juvci z dziadziuniem!
    Oby weny Ci nie zabrakło kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. I niespodzianka, mnie też magia Kiyomi skojarzyła się ze Zmierzchem (nie lubię.. ;p). Juvia idzie wszystko powiedzieć dziadziusiowi, i dobrze :3
      O dziwo wcale nie zdenerwował mnie ten całus Natsu dla Lisanny, może dlatego że chodziło o Lucy. Zazdrosny Natsu.. it's too sweet :D
      Hmm.. instynkt zboczucha mi się włącza. Co by się stało, gdyby Juvia nie porwała Makarova i nie odeszła z nim? Gray do niej szedł.. do tego pijany.. kurde, dziewczyna spartoliła sprawę. Ja bym to wykorzystała.. :D
      Weny! ;*

      Usuń
  4. No no Jeszcze trochę i nie będę miała co czytać bo będę na bieżąco XD
    A ta magia Kiyomi ... *wzdryga się* ... Strasznaaa ... >.> No ale ciekawa, ciekawa :DDD
    Pfff ... Ale ten całus Natsu dla Lisanny ... *rzygam ..* XD Idz być Lisanną gdzie indziej ! *szturcha kijem* :D Boże jakie to było nielogiczne >..> XD Ja cała jestem nielogiczna :p ( Do tego się trzeba po prostu przyzwyczaić ^^ )
    Pliss wez coś zrób z tą babą bo ja mam jej dość >.> XD

    OdpowiedzUsuń