czwartek, 11 lipca 2013

44. Misja ratunkowa.

-Cholera! Zawołał Natsu uderzając o jeden ze stół przez co ten złamał się na pół wydając przy tym charakterystyczny dźwięk łamania drewna, a kilka odłamków zostało odrzuconych na boki. Wszyscy patrzyli w miejsce gdzie przed chwilą była Lacrima. Nie mógł sobie wybaczyć, że dał się nabrać na jej słowa. Ale to chyba dlatego, że w głębi serca zawsze się bał i pewnie nadal boi że Lucy przestanie darzyć go tymi gorącymi uczuciami. A to byłoby dla niego gorsze niż śmierć. Gorsze od czegokolwiek innego.
-Natsu proszę... Usłyszał w końcu słowa brata swojej ukochanej, który już dobre pięć minut próbował wyrwać go z przemyśleń. Spojrzał na niego z poważną miną, taką która zupełnie do niego nie pasowała. W jego oczach było widać niepohamowaną chęć zemsty. Chciał śmierci dla wszystkich, którzy krzywdzą bliskie mu osoby. Salamander ułożył dłoń na czuprynie małego chłopca chcąc dodać mu tym otuchy, jednak nawet nie wysilił się na uśmiech, przez co Hayate jeszcze bardziej się zdenerwował. Obwiniał się za to wszystko bo gdyby był silniejszy Lucy nie musiałaby go ratować. Jednak nikt w gildii za nic go nie obwiniał. Lucy kochała swojego brata a wszyscy jej znajomi dobrze wiedzieli, że za swoich przyjaciół jest w stanie oddać życie. Oddać wszystko, żeby tylko bliskie jej osoby były szczęśliwie. I tak właśnie postąpiła tym razem. Oddała swoją wolność za jego wolność. Natsu ominąwszy młodego Hearfillię ruszył w kierunku drzwi, jednak na jego drodze stanął dziadunio, no a że jak zwykle Dragneel patrzył tylko przed siebie nie zauważył staruszka pod nogami i wywinął orła hamując na twarzy.
-ałłłł.... Mruknął cicho pocierając dłonią swoje czoło i spojrzał na dziadunia, w którego oczach można było dostrzec wirujące, czarne kółeczka.
-Patrz jak łazisz! Zawołał z wyrzutem Dragneel i szczerze mówiąc ta cała scenka mimo okoliczności rozluźniła nieco atmosferę panującą w gildii. Teraz przynajmniej wszyscy w końcu mieli odwagę by przemówić.
-Pokonaliśmy Phantom Lord raz, więc drugi raz też nam się uda! Zawołał ochoczo Happy latający nad ich głowami a cała gildia zebrana przy samym wyjściu wyciągnęła prawe ręce zaciśnięte w pięść wysoko do góry.
-Aye sir! Zawołali wszyscy razem, jednak po chwili dziadunio wskoczył szybko na bar i nabierając powietrza do płuc szykował się na przekrzyczenie ludzi wychodzących już z gildii.
-Stóóóóóójcieee! Jego głos rozbrzmiał się chyba po całej Magnolii. Jedynie Hayate i Lokie stali od samego początku tuż obok Makarov'a czekając na to co ma do powiedzenia. Członkowie gildii z wyraźnym zdziwieniem w oczach obrócili się przodem do tej trójki.
-Oni chcą, żebyśmy tam przyszli. Musimy wymyślić jakiś dobry plan. Powiedział spokojnie mistrz gildii i już chciał usiąść, kiedy Salamander podchodząc do niego niebezpiecznie szybko stanął z nim twarzą w twarz.
-Chcą zabić Lucy, a ty chcesz, żebym czekał? Jesteśmy Fairy Tail. Wszystko wychodzi nam najlepiej kiedy po prostu idziemy na żywioł. Improwizujemy! Zresztą. Róbcie co chcecie, ja idę ją ratować! Gildia była zupełnie rozdarta. Połowa zgadzała się z Natsu i razem z nim opuściła budynek gildii, a druga zaś stała niepewnie przed dziaduniem czekając na jego 'plan'. Jednak ten zrezygnowany wstał i nic nie mówiąc ruszył za swoimi dziećmi. Może na jego twarzy malował się stoicki spokój, jednak w środku sam gotował się ze złości po tym co widział. Jednak po ostatniej walce z Phantomem nauczył się, że zbyt pochopne decyzje nie przynoszą dobrych efektów. Skoro jednak Salamander już wyruszył, nie mógł zostawić go bez wsparcia.
-Hayate, chodź... Odezwał się w końcu Lokie i ciągnąc chłopca za sobą wybiegli na sam przód, chcąc ich pokierować w stronę siedziby Phantomu, jednak było to niepotrzebne, bo Natsu ze swoim doskonałym węchem już wiedział w którą iść stronę. Cały czas miał zaciśnięte obie pięści a twarz miała tak poważny wyraz że Hayate zaczynał się bać. Zresztą nie tylko on. Ludzie widząc całą gildię w marszu z tak poważnym Natsu na przodzie również byli przerażeni. Mało kto widział go w takim stanie i chyba jedynie Happiego i dziadka to nie przerażało. Nawet Carla, która zwykle wydaje się być taka obojętna na wszystko i wszystkich zaciskała kurczowo swoje łapki w pięści i próbowała cokolwiek przewidzieć. Jednak teraz kiedy naprawdę chciała coś ujrzeć nie widziała zupełnie nic. Ta bezsilność przyprawiała ją o jeszcze większe poirytowanie tą sytuacją i pewnie gdyby nie miała sierści na jej czole pojawiłaby się pulsująca żyłka i pierwsze krople potu.
-Nic z tego nie rozumiem. Po co to robią? Odezwała się w końcu swoim piskliwym głosikiem Wendy, która była jak zwykle przestraszona i rozglądała się dookoła licząc, że ktoś łaskawie jej odpowie. w końcu poczuła na ramieniu ciepłą rękę również niebieskowłosej dziewczyny.
-Levy... Powiedziała cicho Wendy widząc takie samo przerażenie na twarzy przyjaciółki, która denerwowała się tym wszystkim, a przede wszystkim tym, że szli z nimi wszyscy, prócz Gajeela i Juvii. Levy od początku miała złe przeczucia co do tej pary, ale teraz wszystko zaczęło układać jej się w całość. Cały czas znikali, kiedy dowiedzieli się że Hayate porwano również szybko się oddalili, i jakoś raczej wątpi, że po to aby młodego uratować. Podejrzewała, że ponownie zostali członkami Phantomu, a to wszystko było idealnie zaplanowane. A jeżeli planowali to od samego początku ich dołączenia? Jeżeli to co łączyło ją z Gajeelem było tylko... Było tylko po to, żeby zdobyć jej zaufanie, aby i tak w końcu to wszystko wykorzystać i obrócić przeciw niej?
-Jose chce się zemścić na Lucy, uważa że jej winą jest upadek Phantomu... I kiedy już się odrodzili chce doprowadzić do upadku naszej gildii. Powiedziała niby to spokojnie, jednak zagryzła zaraz później wargę. Martwiła się o Lucy, jednak bardziej po głowie chodził jej Gajeel i Juvia.
-Myślisz że Juvia i Gajeel są w to zamieszani? Zapytał cicho Gray. Tylko on i niebieskowłosa Levy domyślała się co jest na rzeczy, bo reszta nawet nie zwracała uwagi na tą parę z byłego Phantomu. Niebieskowłosa spojrzała tylko znacząco na chłopaka, który jak większość z obecnych zacisnął pięści. Jak mogła mu to zrobić. Jak mogła... Nie spodziewał się po niej czegoś takiego. Nie minęło wiele czasu, kiedy Natsu rozwaliwszy porządnym kopniakiem drewniane drzwi do siedziby Phantomu. Sala była ogromna, przesiąknięta mroczną magią i dosyć dziwną aurą. Ściany były w ciemnych kolorach, głównie czerń i fiolet gdzie nie gdzie można było dojrzeć nawet kolor podobny do zaschniętej krwi. Na samym końcu dojrzeli uśmiechniętego Jose, a wokół nich kilku magów.
-Juvia, Gajeel?! Zawołał zdezorientowany Natsu a jego złość jeszcze bardziej (się zezłościłaxD) wymalowała się na twarzy.
-Jak mogliście! Zdrajcy! Po całej sali rozwścieczeni magowie bluzgali po dwójce zdrajców, a Ci tylko się uśmiechali, jakby wcale się tym nie przejmowali. Teraz miała się odbyć walka, która ostatecznie zniszczy gildię Phantom Lord. Nikt nie zamierzał mieć litości dla nikogo, ale jeszcze nie wiedzieli jak wielu magów wokół siebie ma Jose. W mgnieniu oka otoczyli wszystkich z Fairy Tail zadając im magiczne ataki. Lucy ledwo przytomna leżała na podłodze tuż obok 'tronu' Jose. Jednak nikt nie zdążył jej nawet dostrzec bo niemalże od razu zostali zaatakowani. Dziadunio stanął gdzieś z boku obserwując bacznie całą sytuację. W tej chwili widział, jak Levy usiłuje sobie poradzić z dwoma przeciwnikami, przy czym miała łzy w oczach przez to, że zobaczyła tu Gajeela... Podobnie było z Gray'em. Atakował swoich przeciwników jednego po drugim przeklinając cicho pod nosem. Chyba nie mógł się pogodzić z tym co zrobiła Juvia. Albo z tym że nie zorientował się w porę i nie powstrzymał tego. Z jednej strony był zły na nią, a z drugą na siebie. Zerknął w jej stronę i spojrzał w jej przepełnione żalem oczy. Nic nie rozumiał, ale nie miał czasu o tym myśleć. Opuścił gardę i jeden z przeciwników odbijając się dłonią o podłoże z impetem kopnął go w bok wbijając w ścianę, w której zrobił swoim ciałem nie małą dziurę. Kiedy przeciwnik chciał go wykończyć przed niego wyskoczyła niebieskowłosa dziewczyna.
-Ryk Niebiańskiego Smoka! Zawołała swoim cienkim głosikiem, a już po chwili napastnik wyleciał ku górze i uderzył o sufit a następnie spadł i uderzył w podłogę, która od razu została zniszczona przez jego ciało. Wendy podbiegła do chłopaka i łapiąc go za rękę wyciągnęła ze ściany patrząc ze zmartwieniem.
-Dzięki Wendy. Szepnął tylko i szybko ją omijając znów rzucił się w wir walki. Cała gildia dzielnie walczyła, jednak na polu walki ubywało nie tylko przeciwników, ale i ich przyjaciół. Natsu coraz bardziej opadał z sił, jednakże kiedy upadł na ziemię zobaczył na samym końcu pomieszczenia blond włosy, które opadały na podłogę.
-Nie mogę przegrać... Mówił do siebie cicho i już miał się podnieść kiedy jego przeciwnik wbił swojego buda w jego głowę przygniatając go do zimnego podłoża.
-Czyżbyś się modlił przed śmiercią? Głośny śmiech rozbrzmiał się po sali a magowie opuszczając gardę spojrzeli na leżącego przyjaciela. Jednak nie długo mogli popatrzeć na to, co się dzieje bo ponownie atakowani musieli się bronić. Nie mieli pojęcia że przeciwnik okaże się aż tak silny. W końcu jednak Natsu zaciskając gruz w swoich pięściach uniósł jedną rękę do góry i łapiąc przeciwnika za kostkę dosłownie zmiażdżył ją podpalonymi dłońmi. Usłyszał długi, przeraźliwy krzyk przeciwnika i momentalnie pięścią doprowadzając go do nieprzytomności ruszył na pomoc przyjaciołom. Wiedział, że magowie stojący obok Jose będą dla nich wyzwaniem, dlatego też nie mógł sam się na nich rzucić, nawet jeżeli miał na to wielką ochotę. Mistrz gildii Phantom Lord tylko śmiał się raz po raz obserwując zdarzenia.
-Hayate, ogień! Zawołał nagle Natsu do chłopaka zmienionego w ogień. Ten tylko poszeptał coś do siebie i po chwili wypuścił w stronę Salamandra strumień ognia. Ten pochłonąwszy go ze smakiem stanął na równe nogi klepiąc się po brzuchu.
-Teraz, kiedy się najadłem... Powiedział do siebie z uśmiechem i wyszedł naprzeciw prawdziwym wrogom. Miał ich przed sobą sześciu. Gajeel, Juvia, Jose, Kiyomi, Aki i Yoichi. Oczywiście tej ostatniej trójki Salamander nie znał. Teraz tuż obok niego kroczył dziadunio. Mieli zamiar sami zająć się tą szóstką? Dlaczego dziadek nie przywołał nikogo do pomocy? Najwyraźniej był aż nadto pewny siebie... Juvia spojrzała z tym swoim uśmieszkiem w oczy mistrza gildii Fairy Tail a przed oczami stanęła jej ostatnia rozmowa w jego gabinecie

-Mistrzu, Juvia już dłużej tak nie może! Jęknęła zrezygnowana opadając na fotel. Mistrz spojrzał na nią gładząc się lekko po jego niezbyt długim wąsie. Westchnął głośno po czym zmarszczył swoje gęste brwi.
-Juvia, wiem, że Twoje zadanie jest trudne, ale jeżeli nie dasz z siebie wszystkiego skutki mogą być katastrofalne. Jeżeli nie dla mnie... Jeżeli nie dla gildii... Zrób to dla Gray'a. Juvia! Dziadunio sam poddenerwowany był całą tą sytuacją. Wziął do ręki kufel z piwem i upił porządnego łyka a kilka kropel trunku spłynęło mu po wąsach.
-Juvia nie potrafi spojrzeć Paniczowi w oczy. Dlaczego Juvia musi brać w tym udział? Juvia uważa, że Gajeel dałby sobie radę. Naburmuszyła się a jej policzki przybrały czerwony kolor. Nie mogła się pogodzić z tym, że oddala się od ukochanego przez jakąś tam misję. Ale to nie była "jakaś tam misja". Jeżeli Juvia zawiedzie cały plan pozbycia się Jose legnie w gruzach...
-Słuchaj, nie możesz się już z tego wycofać. Zabiją Cię. Powiedział stanowczo staruszek a Juvia rozszerzyła swoje powieki do granic możliwości. Dziadunio miał rację. Jose zabiłby ją bez wahania, gdyby teraz nagle zmieniła zdanie. Musiała wziąć się w garść i dać z siebie to co najlepsze. Nie była dobra w kłamaniu, w oszustwach... Ale teraz musiała zrobić to jak najlepiej tylko się dało. Po chwili poczuła ciepłą dłoń dziadunia na swojej głowie, którą przed chwilą opuściła wbijając wzrok w swoje czarne, wysokie buty.
-Juvia... Wszystko w Twoich rękach. Chyba chciał ją podnieść na duchu, ale nie wyszło mu to wcale, a wcale. Tylko jeszcze bardziej ją zdenerwował. Po co w ogóle zgadzała się na to wszystko. Gray-sama na pewno jej tego nie wybaczy. Chciała mu powiedzieć... Chciała powiedzieć mu o wszystkim tak samo jak Gajeel Levy, jednakże prawda jest taka, że gdyby Jose nie widział w ich oczach zdziwienia, przerażenia domyśliłby się o co chodzi. A na to nie mogli przecież pozwolić. Juvia uniosła się z fotela i poprawiając swój płaszcz podeszła do drewnianych drzwi gabinetu dziadunia.
-Juvia da z siebie wszystko... Juvia nie zawiedzie. Powiedziała cicho a w odpowiedzi ujrzała tylko delikatny uśmiech dziadunia po czym wyszła z gabinetu biorąc głęboki wdech.

Juvia i Gajeel stali niewzruszeni obserwując Natsu i dziadunia. Jedyne na co liczył Makarov, to że Natsu nie rzuci się na Gajeela. Jose wstał i w momencie obu mistrzów znajdywało się w zupełnie innym miejscu. Natsu spojrzał na przeciwników, którzy szykowali się do ataku. Oczywiście Kiyomi już chciała wlepić w nie swoje paskudne ślepia, jednak niespodziewanie zaatakował ją ktoś z boku. Nie był to nikt inny jak Gajeel. Natomiast Juvia z radością rzuciła się na Aki'ego, który pokiereszował ją na pierwszym spotkaniu. 
-Wiedziałem! Zaśmiał się nagle Natsu. Przez pierwsze minuty był pewien, że Gajeel i Juvia są po stronie tego parszywego idioty Jose. Jednak w ich oczach dostrzegł coś, czego nikt inny nie potrafił. 
-Słynny Salamander... Powiedział cicho czerwono włosy podchodząc bliżej przeciwnika. Co prawda Natsu nie widział w nim nic groźnego. Jak dla niego był to zwyczajny nastolatek, który wręcz nie mógł stać po stronie zła. A jednak.
-Jestem Yoichi. Ziemny Smoczy Zabójca. Miło mi Cię poznać. Zaśmiał się cicho przekręcając głowę nieco w lewą stronę...







Nie jest długi, ale stwierdziłam że wypadało by w końcu coś dodać. Nie obiecuję, że szybko coś dodam ponownie bo mój stan psychiczny jak na razie mi na to nie pozwala. xD Przepraszam :3

1 komentarz:

  1. No tak, nie ma co się dziwić, że Natsu od razu poleciał do PL :D
    Żal mi Graya i Levy, biedaki :C Ale z tym Gajeelem i Juvią to niezły zaskok, że tak z zaskoczenia wzięli przeciwników. Spodobało mi się to ^^ Opisane walki są świetne, tylko szkoda że nie dokończyłaś tego, teraz będę ciekawa jak to się wszystko skończy (pewnie wygraną FT, nie ma innej opcji xD) i przede wszystkim jak będzie wyglądać walka Natsu z Yoichi i Gajeela z tym babsztylem -.- :D

    OdpowiedzUsuń