wtorek, 16 lipca 2013

45. Gajeel vs. Kiyomi

Za nimi toczyła się bitwa strażników Phantomu z członkami Fairy Tail. Na samym przodzie stała teraz trójka magów gotowa do ataku. Gajeel, który musiał zmierzyć się z Kiyomi, Natsu, który już podpalił całe swoje ciało rzucając groźne spojrzenie na Ziemnego Smoczego zabójcę i w końcu Juvia, która stanęła oko w oko z tym, którego nienawidziła z całej tej popapranej trójki. Zaledwie kilku magów dostrzegło, że Gajeel i Juvia są po stronie Fairy Tail. Między innymi Gray i Levy, której od razu nakazał spojrzeć w tamtą stronę. Obojgu spadł niewyobrażalnie ciężki kamień z serca, chociaż teraz musieli pozbyć się przeciwnika i mieć nadzieję, że przeciwnicy ich najbliższych nie okażą się dla nich zbyt silni. Wszyscy chcieli im pomóc, ale każdy musiał zajmować się swoją walką, aby przeżyć. Gajeel obserwował dziewczynę i starał nie patrzeć się w jej oczy, jednak ona uśmiechała się i podchodziła do niego coraz bliżej. W końcu wysoki, czarnowłosy chłopak ujrzał jej tęczówki a zaraz później przeszywający ból w dosłownie całym ciele, jakby coś wręcz rozrywało go od środka.
-Aaaaaaa! Wydał z siebie przeciągły, przeraźliwy krzyk a oczy wszystkich skupiły się właśnie na nim. Levy widząc to zakryła dłonią usta i sama wydała z siebie głuchy okrzyk. Nikt nawet nie zauważył jak podbiega do dwójki magów.
-Żelazo! Zawołała tak głośno, że obudziła wszystkich z transu. Pisząc w powietrzu odpowiednie słowo utworzyła żelazny napis "IRON" i cisnęła nim w Kiyomi przez co Gajeel uwolniony od jej przerażającej magii opadł na kolana ciężko dysząc. Po chwili usłyszał za sobą pisk małej, kochanej przez niego dziewczyny. Nerwowo obejrzał się w tył a widząc jak dziewczyna zgina się w pół i opada bezwładnie w ramiona Gray'a, który momentalnie znalazł się za nią jego ciało momentalnie pokryło się żelaznymi łuskami. 
-Nie wybaczę Ci tego! Zawył rzucając się na dziewczynę, lecz nim zdążył ją uderzyć ona złapała jego rękę i znów patrząc w jego oczy zadała mu ból. Po chwili spuściła wzrok chcąc się z nim jeszcze pobawić, chociaż mogłaby zabić go w sekundę, gdyby tylko chciała. Jednak uwielbiała sprawiać ludziom ból, dlatego też bawiła się z nim jak z małym dzieckiem. Za którymś razem Gajeel stracił swoje żelazne łuski. Klęcząc oparł dłonie na podłogę, a pot skapywał z czoła na drewnianą podłogę gildii Phantom Lord. To nie mogło się przecież tak skończyć... Jeżeli on jej nie pokona, to nikt jej nie pokona. W końcu rozdarł swoje ubranie i tworząc przepaskę zawiązał oczy. Kiyomi chociaż zaskoczona uśmiechnęła się do siebie. Przecież nie mógł z nią wygrać nie widząc jej. Co prawda znała jednego Smoczego Zabójcę, jednak nigdy nie wiedziała że oni mają wręcz idealne zmysły. Tak wrażliwe, że mogą usłyszeć łzę uderzającą o podłogę w promieniu kilkunastu metrów. W tym czasie przerażona Wendy klęczała nad ciałem Levy.
-Wendy, Wendy zrób coś! Zawołał równie przerażony Gray, jednak dziewczyna stanęła ze łzami w oczach i spojrzała na Graya. Zamknęła na chwilę oczy przez co krople słonych łez spłynęły po jej brudnych przez walkę policzkach.
-Nie mogę nic zrobić... Nie mam już nawet tyle mocy, żeby...  Chłopak niewiele myśląc wziął drobną dziewczynę i wziął głęboki wdech. Ręce dziewczyny zwisały bezwładnie wygięte w najróżniejsze strony, tak samo jak prawa noga, która zginała się w zdecydowanie złą stronę, a kość wystawała z tyłu jej kolana.
-Jak ona to zrobiła? Zapytał nie wierząc, że można zrobić coś takiego jednym cholernym spojrzeniem. Gdyby Gajeel to widział... Nie chciałby stać mu na drodze. W końcu do nich podleciała biała exceedka wraz z Happy'm.
-Weźcie ją, i razem z Wendy czym prędzej udajcie się do Porlyusic'y! Małe kotki ostrożnie przejęły ciało McGarden i omijając przeciwników udali się do kobiety licząc na jej pomoc. Gray wrócił na pole walki wściekły. Nie mógł znieść widoku kogokolwiek ze swoich przyjaciół w takim stanie. Rzuciwszy się w wir walki zamroził część gildii. Gajeel stał w pozycji obronnej czekając na ruch ze strony przeciwniczki. Po chwili usłyszał jej przyspieszone kroki w jego stronę, jednak nie zdążył zareagować, kiedy kopnięty z impetem wbił się w ścianę, przez co rozwalając deski spadł razem z nimi na podłogę. 
-No co jest? Usłyszał nagle głos w swojej głowie. Głos, który przypominał mu Metallicanę. Zmarszczył brwi, jednak i tak nikt nie mógł tego zauważyć przez przewiązane materiałem oczy.
-Dasz się pokonać babie? Głos w jego głowie najwyraźniej sobie z niego kpił. Zacisnął pięści tak mocno, że wbił swoje paznokcie w skórę, a kilka kropel krwi uderzyło głucho o brudną podłogę.
-Nie dam się pokonać! Zawołał, i usłyszał tylko prychnięcie dziewczyny, która oprócz mocy magicznej posiadała niezwykłe umiejętności walki. Gajeel słyszał jak odbijając się ręką od brody wymierza mu kolejne ciosy butem. Jednak po kilku upadkach w końcu przyzwyczaił się do jej ciosów, zupełnie tak jak zrobił to wraz z Natsu podczas igrzysk magicznych, kiedy walczyli przeciw Stingowi (tak się to odmienia? :O) i Rogue. Oberwał nie mało, ale teraz już wiedział jak ma się bronić. Słyszał jej chichot, który tylko wywoływał u nim zdenerwowanie. Po chwili dziewczyna ze zdziwieniem wpatrywała się jak chłopak zablokował jej atak po prostu łapiąc jej rękę, jakby doskonale ją widział. Jednak odbijając się od podłogi wbiła obie stopy w jego twarz (ała? ;_;) Jednak Gajeel szybko złapał ją za kostki i obracając się wokół własnej osi wyrzucił ją w powietrze. Tym razem ona z impetem wpadła na ścianę.
-Nie pokonasz mnie... Usłyszał jej cichy szept, jednak tylko uśmiechnął się pod nosem.
-ZNISZCZĘ CIĘ! Zawołała nagle i odbijając się nogami od ściany z zawrotną szybkością znalazła się przy nim. Jednak on na swoje szczęście schylił się w porę unikając zderzenia, które miało na celu zerwanie kawałku materiału z jego głowy. Kobietą ogarnęła furia, jej powieki maksymalnie rozszerzone ukazywały nienawiść, chęć mordu w jej oczach. Jednak furia która ją ogarnęła była dla niej niekorzystna. Nie myślała nad tym co robi, chaotycznie atakowała czarnowłosego który słysząc jej głośne dyszenie wiedział dokładnie w którym jest miejscu i sam atakował szybko co chwila zwalając ją tym z nóg. Ale nawet nie myślał o walce... Po prostu chciał zemścić się za Levy. Levy, którą tak cholernie kochał. A w głowie miał teraz tysiące myśli, widział przed oczami każdą scenę związaną z Levy. Nigdy sobie nie wybaczy tego, co kiedyś jej zrobił. Kiedyś, kiedy naprawdę należał do Phantomu, a krzywda innych go bawiła. Ta niebieskowłosa, drobna istotka zupełnie go zmieniła. Nigdy nie zapomni, jak pierwszy raz złożyła nieśmiały pocałunek na jego ustach.

Tego dnia Levy uparła się, że pójdzie z nim na misję. Zdziwiło go to, że postawiła mu się, kiedy odmówił za pierwszym razem bo wydaje się dosyć nieśmiała w jego towarzystwie, chociaż nie oznaczało to, że za nim nie przepadała. Misja co prawda nie była trudna, jednak miejsce było trochę daleko więc wyruszając rano na miejscu byli wieczorem. Zleceniodawca choć był dosyć bogaty nie posiadał jakiejś ekskluzywnej willi. Posiadał średni domek tak w sam raz dla jego rodziny z małym balkonikiem w pokoju gościnnym. Widok rozciągał się na lasy, w których miała odbyć się ich misja. Całą podróż Levy ze współczuciem obserwowała męczącego się Gajeela, bo on jak zresztą chyba wszyscy Smoczy Zabójcy miał chorobę lokomocyjną. Niestety, albo i stety nie było z nimi Wendy, więc nie miał kto na niego rzucić Troi. Niebieskowłosa westchnęła cicho, a kiedy wysiedli z pociągu Gajeel wręcz całował grunt dziękując Bogu, że w końcu wydostał się z tego potwora. Jednak w końcu przypominając sobie o obecność drobnej dziewczyny na jego policzki wkradły się dwa małe rumieńce, na co Levy zareagowała cichym śmiechem. Z tymi rumieńcami wyglądał naprawdę słodko.
-Chyba będziemy musieli zostać na noc u zleceniodawcy, robi się późno. Powiedział w końcu czarnowłosy, a Levy przytaknęła tylko ruchem głowy z uśmiechem. Cieszyła się, że mogła spędzić z nim czas sam na sam. Uwielbiała go. Może wydawał się groźny, ale dla niej... Kiedyś się go bała, naprawdę cholernie. Ale odkąd obronił ją przed atakiem Laxusa kiedy dopiero co dołączył do gildii wszystko się zmieniło. Wtedy zapragnęła go poznać, poznać jak najlepiej. Teraz... Teraz czuje się przy nim naprawdę bezpiecznie, chociaż są niestety tylko przyjaciółmi... Kiedy doszli do domu zleceniodawcy spojrzał na Levy, która widząc niewielki, drewniany domek z małym balkonikiem w jednym z pokoi uśmiechnęła się szeroko... Jego pierwsza myśl, to taka, że kiedyś zamieszkają razem w takim domku... Odgonił od siebie te nierealne myśli po czym weszli do domu, kiedy otworzyła im drobna kobieta. Levy oczywiście szczerzyła się do wszystkich, jak to ona.
-Mam tylko jeden dodatkowy pokój. Mam nadzieję, że to nie problem dla państwa. Gajeel już chciał coś powiedzieć ale spojrzał na uśmiechniętą nerwowo Levy.
-Nie, nie jest dobrze. Wyrwało się jej nagle, i oboje lekko się zaczerwienili. 
-W takim razie zaprowadzę was. Serdeczny uśmiech mężczyzny był taki szczery, że Levy od razu sama uśmiechnęła się tak samo. Weszli do niewielkiego pokoju. Na dworze było już zupełnie ciemno. Dziewczyna porwała swoją pidżamę i ruszyła do łazienki, którą wcześniej wskazał jej właściciel domu. Musiała przyznać, że ta łazienka była świetna. Oczywiście i tak najlepsza wanna jaką widziała jest w akademiku, ponieważ jest ogromna i przeznaczona do wspólnej kąpieli z dziewczynami, a ona takowe uwielbia, bo można się pośmiać. Weszła do wanny, którą napełniła po brzegi gorącą wodą. Zamknęła oczy, jej serce ciągle biło jak oszalałe. Dlaczego? Bo ciągle myślała o nim... W końcu wyszła po dwudziestu minutach. Chłopak stał na balkonie w samych spodniach, a ona tak bardzo uwielbiała podziwiać jego umięśnione ciało. Podeszła bliżej i niewiele myśląc wtuliła się do jego nagich pleców. Gajeel wzdrygnął się nieco, bo mimo ze wiedział że ona jest za nim, nie spodziewał się, że go przytuli. Obrócił się do niej przodem i spojrzał w jej cudowne oczy
-Levy... Szepnął cicho, a wtedy ona stanęła na jego palcach swoimi palcami i złożyła na jego ustach nieśmiały, aczkolwiek czuły pocałunek. Chyba nie mogła już trzymać w sobie tego wszystkiego.

Kolejny cios, a Gajeel kolejny raz wylądował na deskach. Krew z jego rozciętego czoła wchłaniała się kropla za kroplą do materiału, który przysłaniał mu oczy. Cholerna dziewucha, nie była taka słaba, na jaką wyglądała... Ale i ona jest już zmęczona. Słyszał jej przyspieszone bicie serca, słyszał jej ciężki oddech. Wręcz sapała starając się łapczywie wciągnąć do siebie jak najwięcej powietrza w jak najkrótszym czasie. Wstał chwiejnie z podłogi. Ściągnął przesiąknięty krwią materiał z oczy i spojrzał jej... Spojrzał prosto w jej rozwścieczone oczy.


-Gajeel! Gajeel! Wołała drobna dziewczyna biegnąc za wysokim, czarnowłosym mężczyzną. Ten odwrócił się za siebie i spojrzał na uśmiechniętą dziewczynę, która z wyciągniętą ręką w górze biegła w jego stronę.  Nie zajęło jej długo dobiegnięcie do niego, wręcz ledwo się obejrzała i już była przy nim.
-Aaa! Wydała z siebie głuchy krzyk, który po chwili przemienił się w śmiech. Levy siedziała teraz na jego barkach z uśmiechem bawiąc się jego włosami. Odczuwała także dumę z tego, że ten mężczyzna jest tylko jej. Chciała się nim pochwalić, była szczęśliwa ze go ma i najchętniej wykrzyczała by światu jak bardzo go kocha. Duma wręcz ją rozpierała. Nachyliła się nieco i spojrzała na jego twarz z uśmiechem. 
-Czemu mi się tak przyglądasz, co ? Zapytał zadziornie czarnowłosy i uniósł swoją głowę nieco ku górze składając delikatny pocałunek na jej małym nosku, który był dla niego idealny, tak samo jak cała Levy.
-Dlaczego uciekłeś z gildii? Zapytała po chwili opierając podbródek o czubek jego głowy. On tylko westchnął cicho, jednak nie przestając się uśmiechać <jezu, uśmiechnięty Gajeel :O> 
-Po prostu miałem ochotę na spacer. Powiedział po chwili a naburmuszona dziewczyna klepnęła go w rękę, którą trzymał ją za nogę.
-I dlaczego mnie nie wziąłeś. Powiedziała niezadowolona, a po chwili poczuła jak chłopak ściąga ją ze swoich barków i siadając pod drzewem niedaleko rzeki posadził ją sobie na kolanach okrakiem i oparł się o owe drzewo.
-Nie gniewaj się no. Powiedział z uśmiechem a ona tylko kładąc swoje małe dłonie na jego policzkach wpiła się namiętnie w jego usta. On ułożył swoje dłonie na jej pośladkach i przysunął ją do siebie jeszcze bardziej. 
-Kocham Cię... Wyszeptała po cichu do jego ucha, chociaż on usłyszałby to nawet gdyby się nie przybliżyła. Poczuł jak jego policzki robią się gorące. 
-Ja... Ja Ciebie też. Uśmiechnął się, a ona pogładziła go po delikatnie czerwonym policzku. Wtuliła się w jego tors, a on zaciągnął się jej słodkim zapachem, który był dla niego jak najlepsze perfumy...

-Ja... Jak? Zapytała dziewczyna kiedy chłopak nawet nie zareagował na użycie jej magii. A raczej na próbę. Poniosła obrażenia, które znacznie osłabiły jej magię, dlatego też nie była w stanie sprawić mu bólu, którego nie mógłby znieść. Gajeel uśmiechnął się zadziornie i ruszył na przeciwnika.
-Tetsuryū no Hōkō ! Zawołał, a kobieta została odrzucona do tyłu. Kawałki żelaza rozszarpały jej drobne ciało a Gajeel mimo, że nie miał już siły podszedł chwiejnie do Gray'a wcale nie przejmując się tym, że walczy.
-Gdzie... Gdzie jest Levy? Wysapał, a Gray spojrzał na niego ze współczuciem.
-Lili Cię zaprowadzi... Powiedział spokojnie, a jego kotek wziął Gajeela i unosząc go do góry wyfrunął z gildii Phantom Lord w tym kierunku, gdzie znajdowała się Levy...




Cóż mogę powiedzieć? Liczę, że wam się podoba :PP Tak jak chciała większość (zaledwie o jeden głos ale jednak) Gajeel walczył z Kiyomi. Chciałam, żeby to wyglądało ciekawiej, ale jak zwykle nie potrafię zaobrazować tego tak jak chciałam. AAaa jeszcze jedno :D Otóż razem z Asuną (nie wiem czy kojarzycie ale no) Zdecydowałyśmy się na stworzenie wspólnej opowieści na blogu : http://naluxlovestory.blogspot.com/ Co prawda jeszcze nic tam nie ma, ale wkrótce pojawi się prolog, napisany przeze mnie :) Zapraszam już teraz :P 

3 komentarze:

  1. Omg jaram się te wspomnienia Gajeela, to było słodkie. Biedna Levy ;__; Rozdział super !! *banan na twarzy* Weny życzę i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście i tak najlepsza wanna jaką widziała jest w akademiku, ponieważ jest ogromna i przeznaczona do wspólnej kąpieli z dziewczynami, a ona takowe uwielbia, bo można się pośmiać...
    Dlaczego ja z początku zamiast pośmiać przeczytałam pomacać? xD To chyba przez ostatnie chaptery FT... co one ze mna robią xD

    I wyszło Ci zajebiaszczo!!! Z początku chciałam, żeby to Natsu walczył z Kiyomi, ale teraz, po przeczytaniu tego rozdziału dziękuje niebiosom, ze tym jednym głosem wygrał Gajeel :D
    Walkę opisałaś i potoczyłaś jak dla mnie perfekto! I jeszcze to przeplatanie siekankowych wspomnień (GaLevy!!!!! ~ zamieniam się w Renee xD), no po prostu cudo! Jestem zachwycona <3 I chyba to jeden z lepszych rozdziałów jaki napisałaś, na prawdę jestem zachwycona!

    OdpowiedzUsuń