piątek, 28 lutego 2014

53. Poszukiwania

Jellal i Erza szybkim krokiem kierowali się w stronę peronu, z którego mieli pociągiem odjechać do Shirotsume w poszukiwaniu swoich ukochanych przyjaciół. Oboje zastanawiali się czy uda im się pomóc dwójce magów, czy Levy zdoła zdjąć runy z domu i z zamku Fuchidy. Mieli nadzieję, że znajdą tam wskazówki, które poprowadzą ich do przyjaciół. Po krótkim czasie dotarli na peron gdzie czekała już na nich Levy wraz ze Smoczym Zabójcą i Magiem Lodu. Dzisiaj nawet po obojętnym, nigdy niewzruszonym Gajeelu było widać zdenerwowanie, przejęcie. Wszyscy mieli teraz te same myśli, które dotyczyły Lucy i Natsu. Chcieli odnaleźć ich za wszelką cenę, chcieli ich znaleźć, uwolnić ich, skopać dupy tym, którzy zadarli z Fairytail i wrócić do gildii jak zawsze przy tym radośnie wołając "wróciliśmy!".
-Erza... Powiedziała cicho Levy kiedy Erza przystanęła obok niej i wpatrując się w gwiazdy rozmyślała nad ich misją. Przez jej myśli przechodziło tysiące myśli. Tysiące scenariuszy dotyczących ich akcji ratunkowej. Co jeżeli skończy się klęską? Co jeżeli jest już za późno? Co jeżeli nie znajdą ich wcale? Negatywne myśli zaczęły przeważać, a nerwy Tytanii spowodowały że na jej czole pojawiła się kropla potu a ciało delikatnie drżało. Chyba za bardzo przerażała ją myśl o utracie przyjaciół.
-Tak? spojrzała na swoją niższą towarzyszkę wysilając się na nieszczery, lekki uśmiech. Niebieskowłosa naprawdę chciała uwierzyć w ten uśmiech, ale widziała zdenerwowanie w oczach Tytanii.
-Myślisz, że uda nam się ich uratować? Zapytała cicho patrząc na swoją przyjaciółkę z nadzieją. Tak bardzo chciała aby wszystko skończyło się dobrze. Aby Natsu i Lucy wrócili do gildii, aby gildia znów tętniła życiem. Nie wyobrażała sobie gildii bez tej dwójki, chyba nikt sobie tego nie wyobrażał. Gray, Gajeel-Ci którzy niby nienawidzili różowowłosego, ciągle prowadzili z nim głupie wojny, ciągle o coś się bili, kłócili. Ale tak naprawdę uwielbiali tego głupka plującego ogniem i zrobiliby dla niego wszystko w razie potrzeby. Za Lucy tęskniła nawet Juvia, która wiecznie wyzywała ją na pojedynek, twierdząc iż Lucy jest jej rywalką w miłości. Chyba jedyna osoba która za Lucy nie tęskniła to Lisanna. Tak więc pomijając już Lisannę która nienawidziła Lucy, wszyscy tęsknili za tą dwójką wariatów.
-Mam nadzieję Levy. Odrzekła szybko Tytania i ruszyła się z miejsca kiedy ich pociąg wjechał na peron. Wszyscy w absolutnej ciszy weszli do prawie pustego pociągu i zajęli miejsca. Erza jak zwykle zajęła miejsce przy oknie, tuż obok niej Levy tak jak zwykle robiła to Lucy, natomiast na przeciw obok okna Gray i Gajeel tuż obok. Nikt nie miał zamiaru się odzywać. Jechali wpatrując się za okno, bądź w jakiś inny punkt tonąc w oceanie własnych myśli. Czas dłużył się im niemiłosiernie (jak mi na matematyce Xd)  ale kiedy w końcu wyszli z pociągu szybkim krokiem ruszyli do domu Fuchidy.

W tym czasie Natsu obserwował szybkie ruchy klatki piersiowej Lucy. Widział, że się boi. Wiedział, że to wszystko ją przeraża i że chciałaby uciec stąd jak najszybciej. Ale wiedział, że wszystkie jego starania są zbyteczne, bo więzy na jego dłoniach niwelują jego magię. Wiedział, że musi oddać swoje serce, by Lucy mogła żyć. Miał wielką nadzieję, że Fuchida dotrzyma obietnicy i puści ją wolno zaraz po tym... Zaraz po tym jak przywłaszczy sobie jego serce, które należy do blondwłosej dziewczyny, która również związana znajduje się tuż obok niego. Tak samo jak ona bardzo chciał się stamtąd wydostać, ale wszystkie próby szły na marne. A próba sprzeciwu przy Fuchidzie kończyła się bólem dla Lucy. Wszystko było tak pogmatwane, że Natsu gubił się już sam w swoich myślach. On chciał oddać życie dla Lucy, a co ona na to? Po cóż ma żyć skoro człowiek którego kocha nie żyje. Jaki sens ma jej egzystencja skoro Jego nie będzie przy niej? Oczy blondynki momentalnie się zaszkliły. Zbyt wiele myśli, które były dla niej tak bolesne, zbyt wiele czarnych scenariuszy. Przecież... To nie może się tak skończyć prawda? Żeby nie mogli sobie poradzić z jedną babą, to jest głupie. Dziewczyna nie mogła się pogodzić z takim losem. Nie mogła pozwolić na to, aby on zginął, bo bez niego. Bez niego jej życie nie miałoby najmniejszego sensu.
-Co jest gołąbeczki? Rozległ się trzask i w pomieszczeniu zapaliło się światło. Lucy ujrzała tą twarz. Tą twarz której tak nienawidziła, że mogłaby pozbawić ją życia bez żadnych skrupułów. Tak. Ta sama delikatna Lucy czuje nienawiść do osoby, która chce odebrać jej ukochanego. Lucy zmrużyła oczy patrząc na kobietę, która weszła do pomieszczenia. Kiedy ta spojrzała jej prosto w oczy już wiedziała, że nie podda się takiemu losowi.
-Dlaczego patrzysz mi w oczy, blondyneczko? Wysyczała przez zęby kobieta i szybko znalazła się tuż przed Lucy zadając jej siarczysty cios w policzek. Lucy nawet nie drgnęła, nie chciała dać jej tej satysfakcji, więc po prostu zacisnęła zęby i nadal patrzyła z nienawiścią na Fuchidę, która powoli przez to traciła nad sobą panowanie. Była ona osobą z niewiarygodnie zawyżoną samooceną, dlatego uważała, że nikt nie powinien się ośmielić na spojrzenie jej w oczy. Zachowanie Lucy zaczęło ją coraz bardziej irytować, zastanawiała się jak ktoś taki jak Lucy śmie patrzeć na nią w taki sposób, w oczy. Jej policzki powoli się zarumieniały ze złości, a dłonie zaczęły delikatnie drżeć. Heartfillia już wiedziała, że to zachowanie wyprowadza Fuchidę z równowagi, jednak nie zamierzała przestać patrzeć jej w oczy. Chyba chciała jej tym pokazać, że się jej nie obawia, ale jakie przyniesie to skutki?
-Pożałujesz tego! Krzyknęła i złapała blondynkę za włosy. Natsu w momencie drgnął i zaczął się miotać, jakby kolejny raz próbował się uwolnić z więzów.
-Zostaw ją! Oddam Ci swoje serce, więc po prostu go sobie weź i wypuść ją stąd! Zdenerwowany Dragneel spojrzał nienawistnie na Fuchidę. Ta po jego słowach delikatnie się uśmiechnęła i spojrzała na niego z zadowoleniem.
-Natsu nie... Powiedziała cicho Lucy, jednak Fuchida totalnie zrezygnowała jej obecność i puściła jej włosy zbliżając się do Smoczego Zabójcy.
-A więc ona tyle dla Ciebie znaczy, że oddasz za nią nawet swoje życie? Powiedziała niby to z rozczuleniem i tym razem to różowe włosy znalazły się w ręce kobiety. Jej cichy chichot był drażniący dla jego uszu. Z całego serca chciał aby Lucy przeżyła, dlatego... Dlatego bez większego zastanowienia postanowił oddać za nią życie. Chyba największym błędem w tej decyzji było to, że nie zastanowił się co czuje Lucy. Jak Lucy będzie żyć kiedy go nie będzie...

Levy musiała zdjąć runy z domu Fuchidy. Na pewno nie zostały postawione bez powodu. Musiało tam być coś, co doprowadzi ich do dwójki przyjaciół. Jak nie tu, to w zamku. Dotarli tam dosyć szybko, więc Levy od razu zabrała się za odczytywanie run.
-Hmmm... Myślę, że sobie z tym poradzę. Przyznała po chwili i zabrała się za odwracanie run. Starała się zrobić to jak najszybciej. Erza i Gray poszli rozejrzeć się wokół domu Fuchidy, natomiast Gajeel starał się jakoś pomóc Levy, choć tak naprawdę tylko ją rozpraszał, jednak dziewczyna doceniała jego starania i po prostu starała się nie zwracać na niego aż tak dużej uwagi. W końcu chodziło o jej najlepszą przyjaciółkę.
Po upływie kilkunastu minut zadowolona z siebie McGarden zdjęła runy z domu Fuchidy i rozglądnęła się na boki.
-Erza, Gray! Chodźcie! zawołał Gajeel uprzedzając zamiary niskiej dziewczyny i ruszył przodem do domu. Tytania i Mag Lodu dotarli szybko i weszli tuż za nimi. Dom był dosyć duży, a oni musieli sprawdzić każdy zakątek. Musieli coś znaleźć, musieli być pewni że przeszukali każdy najmniejszy kąt. podzielili się na dwie grupy. Gray i Erza przeszukiwali dwa górne piętra, natomiast Levy i Gajeel piwnicę i parter.
-Levy chodź szybciej bo się stracisz. Zawołał z uśmieszkiem Gajeel schodząc do piwnicy. Levy odczuwała strach przed takimi rzeczami, jednak fakt, że była z Gajeelem trochę ją pokrzepiał. Piwnica zdawała się być nie użytkowana. Wszędzie kurz, pajęczyny, pająki na których widok McGarden piszczała gorzej niż małe, głodne dziecko. Jednak zajęło im dobre pół godziny rozglądanie się po niej, ponieważ była dosyć duża. Nie znaleźli nic co mogłoby być istotne w tej sprawie więc wyszli na po drewnianych schodach na górę. Levy była już nieco zniechęcona, chyba obawiała się że jednak nic tutaj nie znajdą. Gray i Tytania zaczęli od ostatniego piętra budynku. Przeszukali wszystkie pokoje gościnne, zaglądali nawet do łazienek. Nagle cała czwórka usłyszała huk dobiegający z głównych drzwi posiadłości.
-Co jest... Mruknął cicho Gray i od razu z Tytanią zbiegli na dół. Kiedy już tam byli ujrzeli Gajeela broniącego Levy przed jednym z podwładnych Fuchidy. Spojrzał zdziwiony na Tytanię i od razu ruszył do walki.
-O co tu do cholery chodzi! zawołała nagle tytania, która z mieczem ruszyła naprzeciw rywalowi. Z jednej strony był to dobry obrót akcji, ponieważ teraz od nich mogli się dowiedzieć gdzie jest Natsu i Lucy. W końcu nie mogą być tak daleko, skoro ci dotarli tutaj tak szybko, prawda?
-Gdzie Natsu i Lucy! Wydarł się na jednego z przeciwników Gray przygniatając mężczyznę do drewnianej, lekko zakurzonej podłogi. Ten jednak jakoś specjalnie się nie wystraszył i jednym ruchem uwolnił się z uścisku maga lodu szybko zamieniając się z nim pozycją. Teraz to on był przygnieciony do podłogi a przeciwnik uśmiechał się szyderczo patrząc mu prosto w twarz. Jednak jego uśmiech zniknął tak szybko jak się pojawił ponieważ już po chwili żelazna ręka Gajeela wbiła mu się w głowę z impetem i cisnęła nim o pobliską ścianę. Gray szybko wstał i spojrzał na pozostałą dwójkę przeciwników. Nie znał ich. Znał tylko tego, który leży już na podłodze z gwiazdkami na głowie. Był to facet który przejmował właściwości tego, czego dotykał. Czyżby Fuchida poszerzyła swoje grono podwładnych? nie interesowało go to. Jedyne co go interesowało to żeby skopać im tyłki i dowiedzieć się od nich gdzie są ich przyjaciele.
-Erza, Levy idźcie wyciągnąć od tego idioty gdzie jest Natsu i Lucy. My zajmiemy się tymi dwoma. Powiedział stanowczo. Erza i Levy od razu przytaknęły ruchem głowy i ruszyły w kierunku mężczyzny który przed chwilą miał bliskie spotkanie ze ścianą, natomiast Gajeel i Gray stanęli obok siebie naprzeciw dwóch nieznanych im osób. Przeciwnik Gray'a był mniej więcej jego wzrostu, białe włosy i szalenie niebieskie oczy, w których można by było utonąć... na całą wieczność. Nie wyglądał na specjalnie groźnego. Przeciwnik Gajeela nieco wyższy od swojego sojusznika miał ciemnozielone włosy i czarne jak smoła oczy. Gajeel prychnął i spojrzał na Graya.
-I to mają być niby nasi przeciwnicy? zadrwił z nich Smoczy zabójca co nie spodobało się ich przeciwnikom, którzy od razu rzucili się na nich z pięściami. Gray od razu zablokował uderzenie i szybkim ruchem zadał cios w brzuch białowłosemu chłopakowi. Smoczy zabójca nie miał tyle szczęścia i nie zdążył zablokować uderzenia, jednak odrzucony kilka metrów w tył po chwili znalazł się przy zielonowłosym i robiąc mocny zamach prawą nogą kopnął go w bok wbijając w ścianę. (ten to lubi wbijać ludzi w ścianę nie?XD)
-Gdzie Lucy i Natsu. Zapytała spokojnie Tytania, a kiedy w odpowiedzi usłyszała śmiech rzuciła mężczyzną o podłogę. Do niego zaraz dołączyli związani chłopcy, którzy byli dosyć łatwymi przeciwnikami.
-A szkoda, myślałem że się trochę zabawie. Zakpił z nich zawiedziony Gajeel, który naprawdę liczył na jakąś rozrywkę.
-Więc jak... Powiedzie nam gdzie są nasi przyjaciele, czy mamy was zabić od razu? Zapytała tym razem groźnie tytania tak, że nawet trójka jej towarzyszy się wystraszyła. Czarnooki chłopak chyba nie wytrzymał strachu i postanowił wszystko wyśpiewać niczym słowik.
-Powiem, powiem ale nie zabijajcie mnie! Krzyknął, a na ustach Tytanii pojawił się delikatny uśmieszek.
-Są w zamku. Są w zamku w piwnicy, a teraz proszę uwolnijcie mnie! W oczach młodzieńca pojawiły się łzy, w tym momencie Gray i Gajeel strzelili tak zwanego facepalma, ogłaszając tym swoje zażenowanie tym "walecznym wojownikiem Fuchidy"
-Ruszamy do zamku. Stanowcze postanowienie Erzy było dla wszystkich zrozumiałe. Związali trójkę razem i zostawili na środku salonu po czym szybkim krokiem ruszyli w kierunku Zamku Fuchidy, mieli nadzieję, że nie jest jeszcze za późno.



No i tak... mamy 53 rozdział po strasznie długiej przerwie :D ahh kochani gdybyście wiedzieli jak wiele się u mnie wydarzyło... niestety negatywnych, nie pozytywnych rzeczy. To był ciężki okres w moim życiu. A teraz co? Głowa do góry, cycki do przodu i trzeba sobie poradzić prawda? :D Krótki bo krótki, ale ważne że jest, prawda? Pisałam go kilka godzin, zupełnie wyszłam z wprawy, moje palce zapomniały już jak się pisze opowiadania, mój mózg ma wyczerpane pomysły xD ale będę się starać przypomnieć... Porażka, wiem xD ale po tak długiej nieobecności nie ma co się dziwić że wyszłam z wprawy. Mam nadzieję, że jeszcze o mnie nie zapomnieliście :* Do zobaczenia <3


6 komentarzy:

  1. Rozdział może krótki, ale za to świetny :-)
    ,,Waleczny wojownik Fuchidy''-to rozwaliło mnie na części.:-)
    Mam nadzieje, że Erza i reszta zdąża na czas uratować Natsu i Lucy. Czekam na nexta:-)
    Pozdrawiam Nanami :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda że krótki ale bynajmniej jest xD
    ciekawość chwilowo zaspokojona ^^
    niech lecą szybko ratować gołąbeczki :)
    czekam na kolejny ^^

    weny i pozdrawiam :)

    mysza715^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ave! Mira melduje się na pokładzie bloga Aiko! Witam cię z powrotem!
    Rozdział świetny, tylko trochę krótki. Jedyne niedopatrzenie jakie zauważyłam, to zbyt częste, powtarzanie imion. Gray zrobił to, potem Gray poszedł, Gray powiedział. Staraj się zastępować imiona określeniami takimi jak chociażby "czarnowłosy", to wtedy będzie super. Jak przed przerwą :) Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, racja długo nic nowego nie dodawałaś, ale mam nadzieję, że nie będziesz nas zostawiała na tak długo w niepewności :)

    Rozdział fajny, jak na ciebie to krótki, ale lepsze to niż nic.
    Faceplam był najlepszym momentem w tym rozdziale, aż się zaśmiałam :)
    Mam nadzieję, że następny rozdział da mi jeszcze więcej radości z czytania.
    Do zobaczenia, weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa widząc ten rozdział! Jak dziecko normalnie!! Przerwa była długa trzeba przyznać, straciłam nadzieje, że napiszesz i się wkurzałam, bo blog jest świetny. Pisz pisz dalej byle ciekawie tak jak do tej pory, bo cie znajdę i zobaczysz do czego jestem zdolna. ;-) Żartuje oczywiście. Życzę duuużo dobrej weny i powodzenia w pisaniu. Kocham twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej, ale zabrnęłaś :o Jestem pełna podziwu, a także szacunku. Jestem z tobą od początku. Mimo tego , przepraszam , ze teraz się ujawniam , ale postanowiłam iść w twoje ślady. ;)
    Dosłownie płaczę, twoje wszystkie opisy. To.... To po prostu chwyta za serce.
    I ten tekst : ,,On chciał oddać życie dla Lucy, a co ona na to? Po cóż ma żyć skoro człowiek którego kocha nie żyje."
    Dziewczyno Szacun !.
    To jest urocze. Natsu, on nie może umrzeć, nie na oczach Lucy.Zacięłam się po opowiadaniu o Nalu, po prostu.... Kocham cię za to.
    Szkoda, że tak krótko ;c
    Nie mam zamiaru ci tu spamić więc link do bloga pozostawię tam gdzie jego miejsce .
    Sorki, że tak późno komentarz, ale dopiero założyłam konto i zamierzam czytać bloga dalej, na bierząco

    OdpowiedzUsuń