poniedziałek, 8 kwietnia 2013

10. To mój trening!

Te słowa wyryły się w jego pamięci, a on starał się zrozumieć o co chodzi. Kiedy dotarli do jej domu wszedł z nią przez drzwi, co było dla niego dosyć dziwnym uczuciem. Pierwszy raz odkąd ją zna użył jej drzwi. Położył ją na łóżku, i usiadł przy niej czekając na Wendy...

-Natsu ! Do pokoju przez okno razem z Happym wleciała Wendy, spojrzała na Lucy, która leżała na łóżku. Od razu stanęła obok niej, a nad Lucy pojawiła się niebieska poświata. Płytkie rany na ciele Lucy i te mniejsze siniaki zniknęły niemal od razu pod wpływem mocy niebieskowłosej dziewczynki. Natsu tylko siedział z tyłu i przyglądał się leczeniu swojej przyjaciółki. Nadal był wściekły na Erzę, na samą myśl o tym jego pięści same zaczęły się zaciskać.
-Natsu spokojnie. Powiedziała uśmiechnięta Wendy, uleczyła Lucy raz dwa i usiadła tuż obok niej na łóżku.
-Dzięki Wendy-Chan. -Na te słowa dziewczynka się zarumieniła a Lucy tylko usiadła i przytuliła ją do siebie.
-Gdyby nie ty, pewnie nie mogłabym wstać przez dwa dni. Zaśmiała się Lucy podobnie jak Wendy. Natsu jednak nie miał takiego takiego samego nastawienia jak dwie przyjaciółki. Wstał z zaciśniętymi pięściami i podszedł do nich bliżej. Uśmiechy dziewczyn od razu zniknęły z ich twarzy. U Lucy pojawiła się powaga, zaś u Wendy strach, zresztą czego ona się nie boi... Lucy wiedziała o co mu chodziło. Był zdziwiony tym, że Lucy nie opuszczał dobry humor nawet po tym, jak Erza ją poobijała. Jednak to był trening, a ona sama się na niego zgodziła, choć wcale nie musiała. Natsu już chciał coś powiedzieć, ale Lucy wstała i przytuliła się do niego mocno. Salamander oblał się rumieńcem, jednak przytulił do siebie blondynkę i zaciągnął się jej pięknym zapachem, który tak bardzo uwielbiał, choć nawet sam nie wiedział czemu.
-Lucy...
-Już dobrze Natsu. przerwała mu Lucy i odchylając się od niego i spojrzała na niego marszcząc swoje brwii.
-Podjęłam się tego treningu z własnej woli, nie mogę mieć Erzie za złe tego, że traktuje to poważnie. Chłopak zupełnie nie rozumiał dziewczyny. Dlaczego ona nadal chciała trenować z Erzą? Poczuł, jak wzrasta w nim gniew, spojrzał na dziewczynę i odsunął ją od siebie.
-Lucy koniec z tym treningiem, rozumiesz? Powiedział poważnie, a Lucy otworzyła szerzej oczy. Wendy wpatrywała się w tą scenę z przejęciem, jednak uśmiechnęła się pod nosem widząc troskę Natsu.
-Nie Natsu. To mój trening, i to ja zdecyduję kiedy go zakończyć. Powiedziała stanowczo, a w chłopaku tylko się zgotowało. Był zły, wściekły wręcz, że dziewczyna tak postępuje. Wyminął ją i wyskoczył przez okno. Dziewczyna tylko spuściła głowę i usiadła obok Wendy, której zdziwiło zachowanie Salamandra. Przytuliła swoją starszą przyjaciółkę i pogłaskała ją po włosach.
-Przejdzie mu. Zaśmiała się cicho, a Lucy ponownie się uśmiechnęła. Mimo wszystko zachowanie Salamandra ją zabolało. Wiedziała, że się martwi, ale jako jej przyjaciel... Byłaby szczęśliwa gdyby mimo wszystko wspierał ją w tym co robi.
-Wendy, już późno, może zostaniesz u mnie na noc? Uśmiechnęła się do przyjaciółki a ta z wielkim entuzjazmem aż podskoczyła.
-Aye Sir ! Zawołała i w pokoju rozległ się ich głośny śmiech. Większość nocy leżały razem na łóżku i rozmawiały o swoich przeżyciach związanych z gildią, o swoich kontaktach z towarzyszami. Kiedy zapadła cisza Wendy obróciła się na bok tak, że teraz tuż przed sobą miała twarz Lucy.
-Lucy powiedz mi, jak to jest między tobą, a Natsu? Twarz blondynki od razu przybrała kolor czerwony, spojrzała z niedowierzaniem na przyjaciółkę i zaczęła śmiać się nerwowo.
-Ale co ma być ? Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Powiedziała patrząc na niebieskowłosą, która zaczęła się cicho śmiać pod nosem widząc kolor twarzy swojej przyjaciółki.
-Jesteś taka jak Happy. Powiedziała ze zrezygnowaniem Lucy, a Wendy zrobiła dosyć dziwaczną minę. Blondwłosa wiedziała o co chodzi razem ze swoją przyjaciółką zawołała
-Oni się Luuuuuubią ! Oczywiście Lucy zrobiła to z lekkim poirytowaniem, jednak od razu zaczęły się śmiać. Kiedy dziewczynka już zasnęła Lucy podłożyła sobie ręce pod głowę i zastanawiała się nad pytaniem Wendy. Może ich zachowanie prowokuje Happiego i Wendy do takich przemyśleń? Może zachowywała się zbyt śmiało w stosunku do swojego przyjaciela? Właśnie... przyjaciela, i tak zostanie. Koniec z tymi bzdurnymi myślami. Dziewczyna skarciła sama siebie w myślach i sama ułożyła się do spania. Śnił jej się on. Tak, dokładnie on. Siedzieli wtuleni w siebie nad brzegiem rzeki. Słońce zachodziło odbijając się od tafli wody i swoimi ostatnimi promieniami otulał ich twarze. Nie musieli nic mówić, rozumieli się doskonale bez zbędnych słów. Patrzyli sobie teraz prosto w oczy, oboje byli delikatnie zarumienieni, kilka centymetrów dzieliło ich od swoich ust. I wtedy poczuła jego słodki smak, po jej ciele przeszły przyjemne dreszcze a jej serce zabiło mocniej.
Lucy obudziła się z wielkim rumieńcem na twarzy, Wendy wpatrywała się w nią z zaciekawieniem i próbowała rozszyfrować jej sen.
-Lucy-chan, co Ci się śniło? Poruszyła zabawnie brwiami i usiadła bliżej niej przyglądając się jej uważnie.
-Co? Mi? Nic, po prostu mi ciepło. Zaśmiała się dziewczyna nerwowo i wyskoczyła z łóżka. Udała się do łazienki i spojrzała w lustro. Jej rumieniec był ogromny.
-Lucy, ogarnij się błagam... Powiedziała cicho do siebie i przemyła swoją twarz zimną wodą. W tym czasie Wendy szykowała im jakieś lekkie śniadanie. Wendy miała na sobie pidżamę Lucy, w której się topiła, jednak wyglądała przesłodko. Lucy kiedy wyszła z łazienki zaśmiała się na widok przyjaciółki w swojej pidżamie i razem zjadły śniadanie.
-Lucy, może powiesz mi w końcu co takiego Ci się śniło? Zapytała podejrzliwie i zaśmiała się złowieszczo pod nosem. na policzkach blondynki znów pojawił się rumieniec.
-Jakiś tam, głupi sen... Powiedziała bez życia, jednak jej przyjaciółka uśmiechnęła się jak jakaś psychopatka, a Lucy aż przeszły ciarki po plecach.
-A wiesz, że mówisz przez sen? Poruszała brwiami, a Lucy zakrztusiła się herbatą, którą właśnie piła. Wendy zamknęła oczy i próbując naśladować Lucy zaczęła machać przed sobą dłońmi, co wyglądało komicznie i cicho pojękiwała.
-Natsu, Natsuu ! W tym momencie w pomieszczeniu zjawił się Salamander i rozglądnął się po nim zaciekawiony.
-Ktoś mnie wołał ? Blondynka na widok salamandra i Wendy, która wręcz płakała ze śmiechu zerwała się z miejsca i pobiegła do łazienki. Czerwona jak burak siedziała na wannie i pod nosem przeklinała Wendy jak i samą siebie. Dragneel lekko zdezorientowany usiadł sobie na fotelu. Był zły na Lucy, jednak nie wybaczyłby sobie, gdyby nie poszedł z nią na ten trening. Kiedy Lucy wyszła już uspokojona z łazienki, w swoich codziennych ubraniach usiadła obok Wendy na łóżko, spojrzała na Salamandra, lecz ten nie odezwał sie ani słowem. Westchnęła cicho i spojrzała na Wendy. Do pokoju weszła Erza. Spojrzała tylko na Lucy, a ta już gotowa stała obok.
-To ja już pójdę Lucy-chan ! Zawołała Wendy, jednak Smoczy Zabójca złapał ją za nadgarstek, dając do zrozumienia, żeby nie wychodziła.
-Chodź z nami Wendy ! Powiedział z wymuszonym uśmiechem na twarzy, a Wendy lekko się czerwieniąc zaczęła coś mamrotać pod nosem.
-Nie martw się, Carla i Happy niedługo do nas dojdą, albo raczej dolecą. Zaśmiał się tym razem szczerze Natsu i już po chwili byli w drodze na polanę. Wendy była przerażona oglądając ten trening. Tak samo jak Carla, jednak zachowywała powagę. Happy natomiast tylko krążył nad nimi z nudów, o dziwo nie starał się wepchnąć Carli jednej ze swoich świeżych rybek. Natsu siedział zdenerwowany oglądając każdy atak, który dosięgał Lucy, a było ich sporo.
-Erza-san ! Zawołała nagle Wendy, kiedy Lucy poprzez uderzenie poleciała kilka metrów nad ziemię i opadła uderzając z hukiem o ziemię. Chciała podbiec do blondynki jednak Natsu wyciągnął rękę tuż przed jej nos, dając jej do zrozumienia, żeby siedziała spokojnie na miejscu. Lucy wstała i mimo wszystko się uśmiechnęła.
-Nic mi nie jest Wendy-chan ! powiedziała na tyle głośno, żeby Wendy ją usłyszała. Jednak wcale nie było tak jak mówiła.

--------------------


Kika dni treningu Z Erzą poprawiło zwinność dziewczyny. Teraz Natsu wraz z Wendy siedzieli uśmiechnięci na kamieniu, a Erza jak i Lucy z uśmiechem na twarzy trenowały.
-Dawaj Erziu ! Zawołała dziewczyna z entuzjazmem, a Tytania ruszyła w jej stronę. Lucy położyła swoją dłoń na ramieniu przyjaciółki i zanim ta zdążyła ją uderzyć uniosła się do góry i wykonała przewrót, przy czym ciężarem swojego ciała powaliła Erzę na kolana. Zadowolona Lucy nie długo cieszyła się ze swojego ruchu, bo Erza już z uśmieszkiem na twarzy trzymała ją za kostkę i odrzuciła na bok. Lucy jednak w locie, wyprostowała się zwinnie i opadła na nogi, oczywiście przyklęknęła na jedno kolano i podparła się dłonią. Trzeba było przyznać, że efekt był taki, jaki oczekiwała Erza. Mimo, że Lucy w sile jej nie dorównywała to potrafiła uniknąć wielu jej ciosów. A o to właśnie chodziło. Sekret tkwił także w tym, że dziewczyna po kilku dniach zdążyła rozpoznać się na ruchach Tytanii co znacznie ułatwiało jej całą sprawę. Po udanym treningu Wszyscy udali się do swoich domów. Natsu, któremu złość na Lucy już przeszła poszedł ją odprowadzić. Dziewczyny dzisiaj zakańczały na razie trening szybkości. Od jutra miały zacząć trenować siłę magiczną. Lucy z entuzjazmem patrzyła na jutrzejszy trening, a na jej twarzy cały czas gościł szeroki uśmiech.
-Szczerzysz się jak głupi do sera. Powiedział nagle Natsu za co dostał od Lucy w głowę. Prawda była taka, że jej entuzjazm mu się udzielił. Uwielbiał patrzyć jak dziewczyna się uśmiecha, nienawidził zaś widzieć jej łez. Kiedy stali pod drzwiami Lucy pożegnała go kilkukrotnym machnięciem dłoni (tylko nie w twarz, żeby nie byłoXDDD) i weszła do środka. Kiedy rzuciła się na łóżko od razu zasnęła wyczerpana treningiem.



No to mamy 10 rozdzialik, hyhy :D Nie długi (jak zawsze), ale chyba już się przyzwyczailiście, że moje rozdziały nie należą do długich :D mam nadzieję, że może treścią choć trochę to nadrabiają :P Dosyć spokojny rozdział, jak na mój gust :D Nie opisywałam tych walk z Erzą, bo to by było za nudne już :3

Aiko.

6 komentarzy:

  1. Aiko uważasz,że byłoby za nudne??Może i masz racje ale szczerze powiedziawszy nawet jakbyś opisywała ten trening naście razy to i tak nie będzie to nudne ponieważ jak już opisujesz coś to robisz to bardzo ciekawie masz swój wyjątkowy sposób na ujęcie tego wszystkiego w odpowiednie słowa :D i to właśnie min. czyni każdy ten rozdział wyjątkowym <3
    Weny,Weny i jeszcze raz Weny ;*Czekam na następny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. "-Natsu, Natsuu ! W tym momencie w pomieszczeniu zjawił się Salamander i rozglądnął się po nim zaciekawiony.
    -Ktoś mnie wołał? "
    hahah, boskie :3 Wgl fajny sen. Już mogli by zobaczyć, że się kochają i wgl ;x każdy to wie tylko nie oni... Smutne z znajome zarazem xD Powala mnie szybkość z jaką dodajesz nowe rozdziały, jesteś boska <3!
    Czekam na następny rozdział :3 /Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgodze się z Tsuki, ten moment był po prostu boski :D Miałam ogromnego banana na twarzy ^.^
    No i proszę, kilka dni wystarczyło by się Lucyna zwinniejsza zrobiła :D Wystarczyło chcieć, choć przyznam że jak taka poobijana była to trochę mi jej żal było. No i teraz trening siły magicznej - przeczuwam niezłą "zabawe" (chociaż nie dla Lucy, bo pewnie znów oberwie xD).
    Widze wena dopisuje, bo rozdziały pojawiają się bardzo szybko - strasznie mnie to cieszy! Do następnego Aiko-chan ;D :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuper, ale Natsu przesadza :<
    "zaciągnął się jej pięknym zapachem" - kolejny ćpun w twoim opowiadaniu :D
    Co można jeszcze dodać? Weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. OOOoo tak to jest to o co mi chodziło !!! :D

    OdpowiedzUsuń