środa, 10 kwietnia 2013

11. Jazda na parkiet!


-Szczerzysz się jak głupi do sera. Powiedział nagle Natsu za co dostał od Lucy w głowę. Prawda była taka, że jej entuzjazm mu się udzielił. Uwielbiał patrzyć jak dziewczyna się uśmiecha, nienawidził zaś widzieć jej łez. Kiedy stali pod drzwiami Lucy pożegnała go kilkukrotnym machnięciem dłoni i weszła do środka. Kiedy rzuciła się na łóżko od razu zasnęła wyczerpana treningiem.


Kiedy rano wstała z uśmiechem usiadła na łóżku i przeciągnęła się.
-Cześć śpiochu! Usłyszała nagle głos Salamandra, który właśnie wchodził do pokoju. Uśmiechnęła się delikatnie i wstała z łóżka. Natsu spojrzał na nią i musiał przyznać, że wyglądała słodko. Trochę przyduża pidżama, rozczochrana i uśmiechnięta. `Natsu, o czym ty myślisz idioto?` usłyszał cieniutki głosik w swojej głowie, którą od razu potrząsnął, lekko się zarumienił, ale Lucy nawet tego nie zauważyła bo od razu poszła do łazienki się jakoś ogarnąć. Przemyła twarz zimną wodą i uczesała się. Wyszła uśmiechnięta i spojrzała na chłopaka, który siedział sobie wygodnie w fotelu.
-Nie mogę się doczekać dzisiejszego treningu! Zawołała radośnie a Natsu tylko zaśmiał się widząc jej entuzjazm. Erza jednak miała na dzisiaj inne plany. Wpadła do jej domu nagle z wielkim bananem na twarzy.
-Lucy idziemy na zakupy ! Zawołała głośno i przybrała bojową pozycję a jej twarz momentalnie spoważniała.
-Dziadunio chce zrobić mega imprezę w stylu Fairytail, musimy jakoś wyglądać! Twarz Erzy znów rozpromieniała. Złapała blondynkę za rękę i wyciągnęła ją siłą z domu. Lucy zdezorientowana zauważyła tylko jak Natsu wyskakuje przez okno i udaje się w stronę swojego domku. Radość Erzy udzieliła się blondynie i już po kilkunastu minutach biegały po sklepach jak oszalałe, a wszyscy patrzeli na nich, jak na jakieś oszalałe zakupoholiczki, którymi faktycznie były. Mimo dwugodzinnego pobytu w różnych sklepach nie znalazły na siebie nic... Załamana Lucy weszła jeszcze do jednego sklepu, w którym zauważyła coś idealnego dla Erzy. Była to króciutka sukienka w czarnym kolorze, z białą kokardą przy piersiach. Erza od razu pochwyciła ją w swoje dłonie, a jej oczy zrobiły się w kształt gwiazdek. Lucy zaśmiała się poganiając przyjaciółkę, aby ją przymierzyła, bo chcę ją już w niej zobaczyć. Erza tylko śmiejąc się pod nosem rozerwała swoje ubrania, w których była, a Lucy aż odskoczyła.
-Erzo ! Jesteśmy w sklepie, pełno tu ludzi, wiesz ?! Zawołała zaskoczona, ale po chwili tylko uderzyła się otwartą dłonią w czoło i zaśmiała się nerwowo. Kiedy spojrzała znów na Erze była ona już ubrana. Wyglądała świetnie :

<nie zwracajcie uwagi na to, że wyciąga broń z cycków xDD>

Erza uśmiechnęła się pod nosem i już miała się znów rozebrać, kiedy spojrzała przed siebie i ujrzała coś, w czym widziała Lucy. 
-Idealne ! Zawołała i podbiegła do półki z ubraniami, po czym wcisnęła w dłonie Lucy to co stamtąd wzięła i wepchała ją do przymierzalni. Lucy nawet nie zdążyła nic powiedzieć, jednak z uśmiechem obejrzała to, co wybrała dla niej przyjaciółka i od razu się rozebrała. Wskoczyła szybko w owe wdzianko i wyszła z przymierzalni. 
-No i jak? 


Dziewczyna wyszczerzyła swoje zęby w szerokim uśmiechu i stanęła przed przymierzalnią niczym modelka. Obie dziewczyny postawiły na czarno-biały ubiór, i trzeba było im przyznać, że opłacało im się chodzić tyle po sklepach, bo obie wyglądały świetnie. Po udanych zakupach wpadły na chwilę do gildii patrząc jak idą przygotowania do tej imprezy. <nie, żeby tam imprezy były codziennie XD> W gildii było czysto jak nigdy, na stołach widniały kolorowe obrusy, chłopcy wieszali kolorowe światełka po suficie, oczywiście nie obyło się bez kłótni Salamandra i Gray'a. Jednak wszyscy byli w idealnych nastrojach. Z piwnicy gildii przyniesiono większość zapasu alkoholu, Cana już się nie mogła doczekać i kiedy już chciała dobrać się do jednej z beczek wina Gildarts dosłownie wziął sobie ją pod pachę jak pieska i zaczął się śmiać.
-Córeczko, zostaw to na później. Żyłka na czole Cany pulsowała niebezpiecznie, a wszyscy zaczęli się śmiać, tylko Alberona której udało się uciec z uścisku ojca siedziała naburmuszona przy barze. 
-Widzę, że ja i Lucy nie jesteśmy potrzebne, w takim razie idziemy, do zobaczenia wieczorem! Zawołała Erza i pociągnęła za sobą Lucy, która ponownie została uprowadzona z jakiegoś budynku. Poszły do Lucy aby przygotować się na tą specjalną imprezę. 
-Muszę podobać się Jellalowi. Powiedziała nagle z westchnieniem Erza do Lucy, a ta otworzyła szeroko oczy, po chwili poruszyła zabawnie brwiami i już była obok Tytanii, która opowiedziała jej pocałunek z Jellalem. Lucy zafascynowana tym wszystkim przytuliła przyjaciółkę.
-Wiesz Erza, ty mu się podobasz i bez tego wszystkiego. Westchnęła uśmiechnięta Lucy, a Erza aż się zaczerwieniła, co nie było częstym widokiem. Dziewczyny przygotowywały się prawie dwie godziny. Lucy do swojej sukienki założyła standardowo swoje kolczyki w kształcie serduszek, a do tego naszyjnik o z taką samą zawieszką. Założyła jeszcze na swoje nogi buty na lekkim obcasie i była gotowa do wyjścia. Zmieniła także fryzurę na tą okazję. Co prawda tylko odpuściła sobie kucyki, ale dzięki opadającym na jej ramiona blond włosom wyglądała jeszcze lepiej. Erza natomiast spięła swoje włosy pozostawiając na swojej głowie artystyczny nieład. Nie założyła żadnego naszyjnika, ale skusiła się na kolczyki Lucy, które były w kształcie gwiazdek. Obie dziewczyny wyglądały ślicznie jak nigdy dotąd. Niestety przez swoje przygotowania siedziały dalej w domu, a impreza zaczęła się dobrą godzinę temu. 
-Erza, musimy się pospieszyć! Zawołała zniecierpliwiona Heartfilia, a Tytania założyła na nogi swoje buty, które tak jak jej przyjaciółki były na delikatnym obcasie i wyszły. Na szczęście Lucy mieszkała zaledwie dziesięć minut od gildii. Kiedy dochodziły do celu spotkały Juvię, która wyglądała równie pięknie jak one.


Zauważyły także zmianę fryzury Loxar, a sam fakt, że dziewczyna nie miała na sobie czapki ani długiego płaszczu był oszałamiający. Dopiero teraz można było podziwiać prawdziwe piękno tej dziewczyny. Uśmiechnęły się tylko do siebie, a Erza otworzyła drzwi do gildii. Kiedy weszły do środka muzyka przestała grać, zrobiło się cicho, a wszystkie wzroki wlepione były w trójkę tych dziewczyn. Dosłownie wszyscy w gildii mieli delikatnie zaróżowione policzki, no oprócz trzech chłopaków, których twarze wyglądały jak trzy wielkie buraki. Lekko podchmielonego już Gray'a, który na widok Juvii omal nie spadł z ławki, Jellala, który patrzył na swoją ukochaną jak w obrazek no i oczywiście Natsu, którego policzki miały intensywniejszy kolor niż jego włosy. Dziewczyny najwyraźniej były zadowolone z tego, że są w centrum uwagi, jednak całe 'wejście' zepsuł im dziadziunio, który wyszedł już nieźle pijany na środek, a minęła dopiero godzina. No ale dziadziunio bawił się na całego.
-Dobra dzieciaczki, skoro wszyscy jesteśmy w komplecie, jazda na parkiet! Zawołał zadowolony a tego dnia wszyscy mieli zostać królami i królowymi parkietu. Dziewczyny zajęły miejsca przy stoliku. Jak zawsze Erza usiadła obok oszołomionego jeszcze Jellala, który nie kryjąc się już wcale ze swoimi uczuciami pocałował ją namiętnie, na co niemalże cała gildia, przekrzykując muzykę zawołała :
-Oni się lubiąąą ! Scarlet spaliła buraka i schowała twarz w tors zadowolonego Jellala, który pewnie by tego nie zrobił, gdyby nie wypił sobie wcześniej z chłopakami. Juvia standardowo usiadła obok zdziwionego Gray'a, który zaśmiał się pod nosem i wypalił.
-Mogłabyś się tak codziennie ubierać. Zachwycona Juvia omal nie spadła z ławki, podobnie jak Gray, kiedy ją zobaczył. Lucy natomiast usiadła obok swojego przyjaciela, który tylko uśmiechnął się szeroko, a jego policzki nadal były jeszcze delikatnie różowe. Ten cały jego głosik w głowie, który pojawił się rano chyba sobie zniknął, bo Natsu miał teraz tysiąc myśli na minutę, a każda była związana z Lucy, a nikt w środku nie mówił mu, że ma się opanować. Wszyscy bawili się na całego. Erza zajadała się truskawkowymi ciastami, które co chwila musiał przynosić jej biedny Jellal. Juvia wieszała się na ramieniu Gray'a, a ten dobrze już wypity nie odtrącał już jej nawet w myślach. Natsu natomiast siedział obok Lucy, ich śmiechom nie było końca, a ktoś co chwila donosił im kolejne porcje alkoholu. Policzki Lucy pod wpływem alkoholu stały się delikatnie różowe. Kręciło jej się trochę w głowie, ale była zupełnie świadoma wszystkiego co się dzieje, nie była pijana. Zresztą, Natsu też nie co dziwiło, bo zwykle pił jak najwięcej, jak najszybciej. Dzisiaj jednak pił tempem Lucy, więc wszystko było jeszcze w porządku. Kiedy tak wesoło i przyjemnie spędzali czas przypałętała się Lisanna. Lucy nie była zadowolona, no ale przecież nie mogła nic powiedzieć, bo wtedy wyszłoby, że jest zazdrośnicą, a tego by nie chciała. Westchnęła tylko cicho, a białowłosa usiadła zdziwionemu Salamandrowi na kolana. 
-Witaj, mój przyszły mężu. Alkohol we krwi dodał jej odwagi do jakiegokolwiek ruchu w stronę jej ukochanego. Powiedziała to tak poważnie, że Erza, która jadła ciasto aż zrzuciła go wraz z talerzykiem na podłogę. Gray i Juvia robiąc podobne, zdziwione miny wlepiali swój wzrok raz w Natsu a raz na siedzącą na jego kolanach Lisannę. A Lucy? Siedziała obok nich i zacisnęła swoje dłonie w pięści, wzięła kilka porządnych łyków sake na odstresowanie i starała się nawet tam nie patrzyć. Widząc jej podenerwowanie białowłosa uśmiechnęła się pod nosem. Gdyby Lucy była pijana zapewne od razu rzuciła by się na nią niczym Juvia wołając "rywalka w miłości!", no ale dziewczyna mimo tego, że odczuwała ogromną zazdrość starała się odrzucić wszystkie uczucia do Natsu, które przerastały przyjaźń. A co robił Dragneel? Zdziwiony, jednak jakby ze spokojem wpatrywał się w dziewczynę przechylając głowę raz na prawą, raz na lewą. 
-Jesteś pijana Lisanna. Powiedział po chwili spokojnie, choć czuł zażenowanie za chowaniem dziewczyny. Jednym ruchem uniósł ją do góry postawił na nogi tuż obok ławki.  Lucy nadal siedziała cicho odwrócona w drugą stronę, upiła kolejny łyk sake i poczuła jak wszystko zaczyna już wirować. Kiedy odwróciła się z powrotem ujrzała twarz niezadowolonej Lissany, a Lucy zaśmiała się tylko pod nosem, co na nieszczęście zobaczyła wściekła Lisanna. Podeszła do niej i kiedy próbowała wymierzyć jej cios w policzek Lucy, <w dużej mierze dzięki treningom Erzy> ta złapała ją mocno za nadgarstek i uniosła się z ławki z poważną miną. 
-Nie wiem, o co Ci chodzi, ale nie obwiniaj mnie o to, że coś Ci nie wychodzi. Wycedziła przez zaciśnięte zęby blondynka, a zdziwione towarzystwo ponownie tego dnia wlepiało w nią swoje zaciekawione wzroki. Puściła nadgarstek zdziwionej Lisanny i spojrzała na równie zdziwionego Dragneela. Zresztą, kto w tej sali nie był teraz zdziwiony? No chyba tylko Lucy... 
-Pilnuj swojej przyszłej żony zapałko. Powiedziała wrednie i udała się do wyjścia gildii. Cały dobry humor runął jej w jednej chwili, przez dziewczynę, której nawet dobrze nie poznała, a już zdążyła poczuć do niej niechęć. Była to jedyna osoba w gildii, za którą Lucy nie przepadała. Może przesadziła mówiąc do Salamandra tak, jak mówi do niego Gray, ale była zła, zazdrosna, a alkohol we krwi robił swoje. Różowowłosy chłopak spojrzał na Lisannę marszcząc brwi. Tego wieczoru Lucy pierwszy raz powiedziała do niego w tak wredny sposób. Zabolało go to, cholernie. Widząc jak dziewczyna ze spuszczoną głową wychodzi z gildii upił jeszcze łyka swojego trunku i wyszedł za nią. 
Szła wolno, starając się uporządkować swoje myśli. Natsu postanowił do niej nie dołączać, przynajmniej nie teraz. Kiedy już dochodziła do domu skręciła w jedną z bocznych uliczek. Potrzebowała teraz pobyć na świeżym powietrzu. Wszystko miało tego wieczoru wyglądać inaczej, wszystko... Tego dnia miała świetnie się bawić z przyjaciółmi. Ten dzień miał być przyjemnym odpoczynkiem od treningu, a tu co? Lisanna wywołuje u niej zazdrość, w dodatku próbuje ją spoliczkować. Na dodatek nie potrafiła już odrzucać tych uczuć do, które w ostatnim czasie się pogłębiły. Kiedy doszła nad brzeg rzeki usiadła na ziemi i mimo tego, że było jej zimno postanowiła tam zostać.
-AAaaa ! krzyknęła po chwili i wybuchnęła głośnym płaczem. Ta zazdrość, która w niej tkwiła i ta bezsilność, która była spowodowana przez uczucia do niego. Nie mogła przecież nic powiedzieć, nie mogła pokazać po sobie, że coś do niego czuje. W przeciwnym razie zniszczyłaby to wszystko. Tą przyjaźń, która była dla niej tak ważna. 
Natsu zmarszczył brwi skręcając w jedną z uliczek za Lucy. Stał chwilę z boku, a kiedy usłyszał jej krzyk i głośny szloch jego serce rozpadało się na milion kawałków. Bez zastanowienia podszedł do niej i unosząc ją do góry i stawiając na nogach przytulił ją do siebie, a ona aż podskoczyła. Spojrzała na niego i choć w głowie sama krzyczała na siebie nie była w stanie nie odwzajemnić tego uścisku. Wtuliła się mocno w jego tors zaciskając w pięści jego koszulkę, która była moczona przez jej łzy. Jakież to paradoksalne, kiedy płacząc przez kogoś mamy ochotę przytulić się właśnie do tej osoby. Tak właśnie czuła się Lucy, choć rękami i nogami (w głowiexD) chciała się od tego bronić po prostu nie potrafiła... Natsu czując jak dziewczyna drży z zimna przytulił ją mocniej do siebie i ciepłem swojego zawsze rozgrzanego ciała starał się ogrzać dziewczynę. Nie pytał o powody jej płaczu, wiedział, że dziewczyna powie mu wszystko, gdy będzie tego chciała. Na razie tylko westchnął ciężko i spojrzał na jej zapuchniętą od płaczu twarz.
-Zabiorę Cię do domu. Szepnął cicho, a dziewczyna tylko kiwnęła głową, poczuła jak chłopak unosi ją do góry i pewnie trzyma w swoich rękach. Serce Lucy szybciej zabiło, jednak starała się uspokoić, wmawiając sobie, że tak będzie lepiej. Westchnęła ciężko i przetarła jedną ręką swoje mokre policzki. 
-Natsu... Jęknęła, kiedy chłopak położył ją na łóżku i chciał po prostu wyjść. Obrócił się i spojrzał na nią cicho wzdychając. Położył się obok niej i przytulił ją do siebie. Jego twarz przybrała buraczany kolor, jednak cały czas delikatnie się uśmiechał. Jego serce przyspieszyło, zresztą tak samo jak jej.
-Przepraszam. Szepnęła cicho i spojrzała na niego smutno. Było jej głupio, że zezłościła się na niego za nic. No bo przecież nic nie zrobił. On tylko uśmiechnął się i przytulił ją do siebie mocniej. Po ich głowach przechodziło teraz tysiące myśli, a i tak oboje na końcu stwierdzili, że ich przyjaźń jest najważniejsza i tego muszą się trzymać. Mimo to, każde z nich żywiło do siebie nawzajem głębokie uczucia, o których świat miał się nigdy nie dowiedzieć... Zasnęli mimo to przytuleni chcąc się jednak nacieszyć tą ostatnią czułością licząc, że rano łatwo będzie udawać im, że wszystko jest normalnie, a ludzie z gildii nie będą wspominać o incydencie z Lisanną.



Trochę taka odskocznia od tych ciągłych problemów. Trochę dłuższy rozdzialik, ale powiem wam, że zawiodłam sama siebie tym czymś na górze. Miało to wyglądać zupełnie inaczej, ale nie mogłam ubrać swoich myśli w jakieś sensowne słowa, dlatego też wyszło takie byle co. Mimo to dodaję rozdział, bo pewnie musiałabym czekać na jakiś cud, żeby opisać to jakoś inaczej...
No to do następnego :3

Aiko.




7 komentarzy:

  1. Chyba opisy "przyjacielskich" chwil Natsu i Lucy, nigdy mi się nie znudzą <3 super rozdział, Lisanna jak zwykle zachowała się jak dziwka i zepsuła zabawe. Ugh. Nieznosze jej -.-"
    To życze weny i czekam na nastęny rozdział ^~^

    OdpowiedzUsuń
  2. Yo!
    Rozdział cud, miód, malina moja droga!
    Baaardzo się mi podoba xD
    Tak jak i reszta rozdziałów ^^
    Wszystko przeczytane jednym tchem ;]
    Uwielbiam!

    Zapraszam też do mnie ;)
    Dużo inspiracji, buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy pomysł ^.^ No rozkręca się, rozkręca xP Nie wiem jak innym ale mnie się osobiście bardzo podoba <3 Wenyy Aiko :D Chcem już następny rozdził ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział naprawdę świetny, gratuluję pomysłowości. Tak na marginesie, wszystkie przeczytałam jeszcze dzisiaj. xD Naprawdę świetnie piszesz i nie mogę się doczekać następnego. ^__^ Arigatou za to, że to robisz. ^__^

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, pozazdrościć :D Musiałam kilka nadrobić bom głupia 3 dni przerwy miała, czy cztery O_o więc mogłam o komei zapomnieć :c Wybac mi!! c; Moje przeczucia do smokow sie sprawdzily c;

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahah nazwała go zapałką xD Nie wierze xD Na początku jak to zobaczyłam oczy miałam jak talerze, a potem tylko wybuchłam śmiechem. I śmiałam się i śmiałam i nie mogłam czytać dalej xD You are genius :D Lisanna jak zwykle działa na nerwach... Końcówka słodziutka ^.^ Ciekawe ile będą się tak kryć z tym wszystkim :P
    Jellal jaki się odważny zrobił O.o A Gray jaki... chętny? :D Co ten alkohol robi z ludźmi... a i jeszcze to jak Lucyna obroniła się przed ciosem Lisanny( co ta pipa sobie myśli -.-) był wręcz cudny ^.^ Początek troche taki... no nie wiem, nie szokujący, ale nie był zły - chyba inaczej nie da się opisać zakupów i strojenia się :P Całość podobała mi się baaaaardzo! I nie powiem, rzeczywiście mała odskocznia od problemów to bardzo dobry pomysł :3 Buźka kochanie :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo to, każde z nich żywiło do siebie nawzajem głębokie uczucia, o których świat miał się nigdy nie dowiedzieć... - tak jakby cały świat już o tym nie wiedział xd

    OdpowiedzUsuń