niedziela, 14 kwietnia 2013

13. Pożałujesz, że się urodziłaś, Lucy Heartfilio!

Erza od razu poszła zrobić sobie swoją ulubioną herbatkę, Lucy natomiast rzuciła się na łóżko z utęsknieniem. A Natsu? A Natsu usiadł sobie na fotelu i patrzył na dziewczynę, która leżała twarzą w poduszkach. 


Na zewnątrz dopiero co zapadł mrok, kiedy Erza weszła do pokoju Lucy z herbatą  w dłoni. Spojrzała z uśmiechem na Salamandra, który wpatrzony był w Lucy. Po chwili oboje usłyszeli ciche pochrapywanie, i dopiero wtedy zdali sobie sprawę, że blondynka już słodko śpi, a nawet nie zdążyła założyć swojej uroczej, trochę przydużej pidżamy o różowym kolorze. Tytania odłożyła filiżankę z herbatą na stolik i podeszła do śpiącej przyjaciółki, a następnie przykryła ją kołdrą. Natsu chciał to zrobić pierwszy, jednak Erza go uprzedziła, więc siedział teraz niezadowolony na tym fotelu i bez słowa wpatrywał się w poczynania czerwonowłosej przyjaciółki.
-Wstąpię jeszcze do gildii, idziesz ze mną? Odezwała się nagle Erzia i spojrzała na zamyślonego różowowłosego, który po chwili zmarszczył brwi i spojrzał na nią.
-Zostanę jeszcze na chwilę. Uśmiechnął się delikatnie i zobaczył w oku Erzy błysk, który widział również po południu, jednak zaśmiał się cicho a dziewczyna wyszła z domu. Usiadł przy Lucy i delikatnie obrócił ją na plecy, po czym odgarnął czule jej włosy, które opadały na jej twarz. Uśmiechnął się delikatnie patrząc na jej spokojną twarz i pogładził ją po policzku dokładnie tak samo jak ona zrobiła to dzisiejszego ranka. Westchnął cicho i ucałowawszy ją lekko w czoło wyskoczył przez okna i udał się w stronę swojego domu.
Następnego ranka Lucy wstała wcześniej niż zwykle. Jej siły zregenerowały się, więc była pełna życia. Dosłownie wyskoczyła z łóżka pełna entuzjazmu i szybko się przyszykowała do wyjścia. Postanowiła iść dzisiaj do gildii. I tak miała dużo czasu do treningu, a Erza pewnie już była w gildii. Mimo wczesnej pory siedzieli tam już prawie wszyscy. Brakowało tylko Juvii uwieszającej się na ramieniu Gray'a, Gajeela, który udawał że nikogo nie lubi, no i samego Gray'a. Natsu siedział przy barze, Erza gdzieś z Jellalem, a Wendy wraz z Carlą i Happy'm siedzieli na środku gildii w przecudownych humorach. Lucy podeszła do baru, gdzie Mira popatrzyła na nią jakoś smutno. Heartfilia zmarszczyła brwi domyślając się o co chodzi i usiadła obok swojego przyjaciela.
-Ohayo, Natsu. Powiedziała radośnie i spojrzała na niego. On od razu odwzajemnił jej uśmiech, na co jej serce zareagowało przyspieszając. Uwielbiała jego szczery, szeroki uśmiech. Jednak ta sielanka nie trwała długo. Znów przypałętała się Lisanna. Cholera jasna, czy ona nie może dać sobie spokoju, albo podrywać Dragneela, kiedy jej nie było w pobliżu? Robiła to specjalnie, żeby Lucy była zazdrosna, i udawało jej się to, chociaż Lucy  nikomu by się nie przyznała. Nawet samej sobie ciężko jej przyznać, że jest cholernie zazdrosna o różowłosego, jeżeli chodzi o Lisannę... 
-Mogłabyś sobie dać spokój. Mruknęła zażenowana blondynka patrząc na niezadowoloną Lisannę. Na szczęście Lucy nikt nie zwrócił na nich uwagi, bo w gildii było już dosyć głośno i każdy zajmował się sobą.
-Masz jakiś problem blondyneczko? Zapytała białowłosa uśmiechając się podle w stronę Lucy. 
-A nawet jeśli, to co? Powiedziała z udawaną słodkością w głosie blondynka, a po ciele Dragneela aż przeszły nieprzyjemne ciarki. Wiedział, że Lisanna nie da za wygraną, a gdyby pomieszać z tym upartość, jaką miała w sobie Lucy, to będzie jakaś katastrofa.
-Jesteś zazdrosna, że Natsu Cię nie chce? W tym momencie Dragneel się zaczerwienił, a blondynka parsknęła śmiechem po tych słowach. Spojrzała na Lisannę, nie dowierzając temu, że zadała tak głupie pytanie.
-Jakbym już nie miała być o kogo zazdrosna. Powiedziała rozbawiona blondynka, jednak w sercu czuła ogarniające ją zło. W jej głowie plątały się różne dziwne myśli jak mogła by dogryźć dziewczynie. Po chwili usłyszała zdenerwowany już głos swojej RYWALKI W MIŁOŚCI.
-Musisz uprzykrzać mi życie swoją obecnością? Powiedziała przez zaciśnięte zęby a Natsu po tym pytaniu sam się zdenerwował. Blondynka zagryzła swoją dolną wargę wlepiając swoje ślepia w Lisannę. Nie chciała nikomu uprzykrzać życia. Wiedziała, że Lisanna jej nie lubi, ale nie aż do takiego stopnia. Spojrzała na nią i uniosła brew ku górze.
-Nie odejdę dla Ciebie z gildii. Powiedziała stanowczo blondynka, a w Lisannie aż się zgotowało. Ale na co ona liczyła ? Że niby Lucy opuści swoją ukochaną rodzinę, bo ona ma takie widzi mi się? No chyba nie...
-Byłoby dla Ciebie lepiej. Powiedziała złowrogo dziewczyna, a Natsu omal nie spadł z krzesła kiedy to usłyszał. Nie wyobrażał sobie gildii bez Lucy, a wiedział, że dziewczyna bierze sobie takie rzeczy do serca, mimo że na taką nie wygląda.
-Lisanna dosyć. Powiedział Natsu przez zaciśnięte zęby, Lucy aż drgnęła, ale druga dziewczyna nie zwróciła nawet na niego uwagi. 
-Chyba nie będziemy się biły o Natsu. Powiedziała nagle blondynka unosząc się z miejsca, a Lisanna po raz drugi próbowała wymierzyć jej cios w policzek, jednak Lucy ponownie zatrzymała jej rękę tuż przed swoją twarzą.
-Nigdy się nie nauczysz, że jesteś zbyt wolna na takie ruchy? Zaśmiała się blondynka, jednak w jej oczach powoli zbierały się łzy. Jak mogła nadal żyć w tej gildii, skoro przez wzgląd na Lisannę nie chciała być tam nawet pięciu minut. Ciągle miała czekać aż znów przyjdzie kłócić się o Dragneela i aż w końcu Lisanna dopnie swego i wymierzy jej ten cholerny cios w policzek.
-Nie moja wina, że Natsu pociąga bardziej kufel piwa, niż Ty. Tymi słowami chyba zrobiła Lisannie największą krzywdę. A Natsu słysząc to zdanie aż zaśmiał się pod nosem. Jednak widząc, jak po chwili po policzkach Lucy spływają łzy a ona wychodzi z gildii pospiesznym krokiem jego uśmiech znikł, a on spojrzał z niedowierzaniem na zszokowaną Lisannę.
-Po co to robisz? Zapytał oschle, ale do niej chyba doszło jak się zachowywała i uciekła na tyły gildii. Natsu od razu wyszedł za blondwłosą, jednak gdy wyszedł nigdzie jej nie było. A co jeżeli postanowi naprawdę odejść z gildii? Jak będzie wyglądało jego życie bez niej? W natłoku takich wydarzeń zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo była dla niego ważna. Nie mógł na to pozwolić, musiał ją zatrzymać. Blondynka kiedy tylko wyszła z gildii od razu pobiegła do domu najszybciej jak umiała. Szarpała się ze swoimi myślami i uczuciami. Opadła na łóżko, a wtedy do jej domu weszła Erza. Zdziwiona tym, że Lucy płacze na łóżku podeszła do niej, jednak kiedy chciała ją przytulić Lucy wstała i spojrzała na nią.
-Kończymy z treningiem. Kończę ze wszystkim! Zawołała zrozpaczona. Za bardzo brała wszystko do siebie, co nie raz było jej wadą. Tak łatwo było ją zranić, tak łatwo było ją złamać w pewnych sprawach. Lisanna zrobiła to w jednym zdaniu, które ciągle tkwiło w jej głowie. Erza była przerażona słowami blondynki. Nie mogły przerwać treningu... Nie mogły. Jednak co jej miała powiedzieć? 
-Erza proszę cię zostaw mnie samą. Powiedziała blondynka, a Erza zastanawiając się tym, co ma teraz robić szybko udała się do gildii na rozmowę z dziadkiem. Lucy wyciągnęła torby i walizki, które położyła na łóżku. Chciała wyjechać... Tylko potrzebowała jeszcze jednej rzeczy. Potrzebowała ostatniego spaceru po jej ukochanych uliczkach... Minęło zaledwie pięć minut, kiedy wyszła z domu, a Natsu wskakiwał przez okno do jej mieszkania. Widząc rozłożone torby i otwarte szafki od razu wiedział, że dziewczyna naprawdę chce wyjechać.
-CHOLERA! zawołał i wyskoczył z jej okna. Musiał ją znaleźć, musiał...
Lucy spacerowała uliczkami, alejkami. Aż w końcu doszła na polanę, na której trenowała z Erzą. Usiadła na środku, i nie minęła chwila, kiedy wokół niej pojawiła się mroczna aura. Otworzyła szerzej oczy, a jej serce zabiło mocniej. Po chwili dostrzegła trzy wyłaniające się z głębi lasu sylwetki. Wstała pospiesznie i przyjęła pozycję obronną. Nie musiała się zastanawiać nad tym, czy są przyjaźnie nastawieni, czy też nie. Znała odpowiedź na to pytanie od chwili, kiedy poczuła nad sobą mroczną aurę. Poczekała chwilę, aż widziała wyraźnie ich twarze i jedyne na co liczyła, to że da sobie radę. Że ten krótkotrwały trening polepszył jej umiejętności i poradzi sobie z przeciwnikami. 
-Bramy Lwa, Leo! Zawołała łapiąc swój klucz i ustawiając go przed sobą. Obok niej pojawił się Loki, a widząc co się święci na jego twarzy można było ujrzeć niepokój. Zaatakował jednak tak jak chciała jego właścicielka, jednak całe starania poszły na marne. Jeden z przeciwników potrafił niwelować magię Gwiezdnych duchów, jednym ruchem po prostu odsyłać ich do Świata Duchów. Lucy zmarszczyła brwi. Wiedziała, że w tej sytuacji jest bezbronna i nawet po treningu Erzy nie była w stanie samą siłą fizyczną pokonać aż trzech przeciwników. Jeden z nich uśmiechnął się złowieszczo i wytworzył wokół Lucy ogromną, czarno fioletową kulę mocy. Dzięki temu nie musiał nawet do niech podchodzić, bo kula z nią w środku powędrowała od razu ku trójce złych magów. Zaśmiali się oni pod nosem, a kula zniknęła. Jeden z nich pochwycił Lucy za szyję tym samym przyduszając ją. W tym momencie na polanę wbiegł zdenerwowany Salamander, który od momentu pojawienia się mrocznych magów na polanie wiedział, ze coś jest nie tak.
-LUCY ! Zawołał głośno, jednak podduszana Lucy nie była w stanie mu odpowiedzieć. Kiedy zbliżał się do nich aby rozpocząć walkę w obronie przyjaciółki oni nagle zniknęli razem z nią.
-lucy... Powiedział tym razem cicho wbijając swoją ognistą pięść w ziemię, na której przed chwilą stali trzej porywacze. 
Lucy poczuła szarpnięcie, w jej głowie wszystko zaczęło wirować. Po chwili poczuła silne uderzenie w tył głowy. Opadła bezwładnie zimną podłogę jakiejś piwnicy, po czym ktoś kopnął ją w brzuch, a ona przesunęła się nieprzytomna po nierównej podłodze, przez którą miała teraz zadrapania na prawej ręce, nodze i kawałku pleców. Gdyby była przytomna pewnie po pomieszczeniu rozległo by się syknięcie z bólu. Po chwili do pomieszczenia wszedł kolejny mężczyzna.
-To na pewno ona? Zapytał niskim głosem mężczyzna koło czterdziestki. Miał czarne włosy i dosyć rozległą bliznę na policzku, po tym pytaniu rozległ się śmiech.
-Powiedz szefowi, że Heartfilia bezpiecznie do nas dotarła i na pewno nic się jej nie stanie. W jego głosie było tyle złości i tyle ironii, że zwykły człowiek tego nie pojmie. Spojrzał zadowolony na swojego towarzysza który tylko śmiechem przytaknął na jego słowa i wyszedł z ciemnego, wilgotnego pomieszczenia. 
-Głupi dzieciak... Warknął na nieprzytomną dziewczynę i uniósł ją do góry za gardło po czym przywarł do tak samo zimnej, chropowatej ściany.
-Pożałujesz, że się urodziłaś, Lucy Heartfilio! zaśmiał się ponownie, każdego przeszły by nieprzyjemne ciarki...


-PORWALI LUCY! wbiegł zdyszany do gildii Natsu, a Erza z dziaduniem spojrzeli na siebie ze zdenerwowaniem. Natsu od razu wyczuł, że coś jest nie tak...
-Wy coś wiecie... Na pewno coś wiecie. GADAJCIE! Zawołał zdenerwowany podchodząc do nich bliżej, a wszystko w jego głowie zaczęło się układać. Erza proponuje treningi Lucy, na których za wszelką cenę stara się jak najszybciej poprawić jej umiejętności.
-Wiedziałaś, że coś jej grozi! Dlaczego nikt mi nic nie powiedział! Czego od niej chcą! Wymachiwał zapalonymi już pięściami przed twarzą coraz bardziej zdenerwowanej Erzy, która w tym momencie uderzyła go w głowę a on aż wbił się w podłogę.
-Uspokój się idioto! Nie tylko ty się o nią martwisz! W całej gildii panowała cisza. Wszyscy martwili się o swoją przyjaciółkę, nawet Lisanna, która nawet za nią nie przepadała...



Dobra, mamy kolejny. Wiem, że ostatnio piszę w dosyć chaotyczny sposób, i może nie wszystko do siebie pasuje, ale mam trochę problemów no a nie chcę was zmuszać do czekania, więc na razie musicie się zadowolić tym :P Haha, obiecuję, że kiedy tylko uda mi się ogarnąć swój real, wszystko odpracuję!

Aiko.

8 komentarzy:

  1. Nie narzekaj..nie ma źle! :D ale się wciągłam xP już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^^
    Aiko każdy ma problemy jedni większe drudzy nieco mniejsze ale maja nie przejmuj się wszystko będzie dobrze ;)Masz wenę i to się teraz najbardziej liczy.Coś czuję,że za niedługo zapowiada się dużo ciekawych momentów ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za suka! Z każdym dniem nienawidzę Lisanny coraz bardziej. Przez nią porwali Lucy!
    A skoro już mówię o porwaniu to ciekawe kto i dlaczego zrobił to zrobił...
    Aż nie mogę się doczekać rozwiązania tej zagadki!
    Życzę dużej ilości weny!
    Ani-chan

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! :3
    Dzięki temu porwaniu Natsu tylko uświadomi sobie jak ważna jest dla niego Lucy. I dobrze xD. Mam tylko nadzeje że za bardzo jej tam nie skrzywdzą.
    Nie moge się doczekać dalszych wydarzeń!
    WENY ŻYCZE ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aiko super rozdial <3 zaraz jade doblekarza wiec nie bd sie rozpidywac c: dziwny ten tytul rozdzialu o.o zycze weny c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochanie, wcale nie piszesz chaotycznie, bardzo mi się podobało. I wróć do nas jak poukłądasz już wszystkie swoje sprawy, w czym życzę ci powodzenia i wytrwałości ;p
    Wracając do rozdziału, choć zachowanie Lisanny wydaje mi się odrobinkę przesadzone, to i tak rozdział super :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze jest, co narzekasz :)
    Gdy Lisanna zwróciła się do Lucy "blondyneczko", od razu przypomniała mi się Flare ;p Jedna i druga denerwująca.. Natsu mógłby w końcu wziąć ją na rozmowę na osobności i wszystko wyjaśnić :<
    Rozdział super, weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział i wcale nie jest chaotyczny Aiko ^^ Lucy porwana? Why? O.o Ale i tak jestem pewna, że Natsu ją uratuje i że będzie happy end, wiem, że przesadzam xD Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, życzę dużo weny twórczej ;3

    OdpowiedzUsuń