wtorek, 16 kwietnia 2013

14. Czy Twoje wizje mogę ulec zmianie?

-Wiedziałaś, że coś jej grozi! Dlaczego nikt mi nic nie powiedział! Czego od niej chcą! Wymachiwał zapalonymi już pięściami przed twarzą coraz bardziej zdenerwowanej Erzy, która w tym momencie uderzyła go w głowę a on aż wbił się w podłogę.
-Uspokój się idioto! Nie tylko ty się o nią martwisz! W całej gildii panowała cisza. Wszyscy martwili się o swoją przyjaciółkę, nawet Lisanna, która nawet za nią nie przepadała...


-Erza, powiedz mi do cholery o co tu chodzi! Wtedy właśnie podleciała do nich Carla, która wyglądała na naprawdę zdenerwowaną. Spojrzała najpierw na dziadunia, a później na Tytanię, która od razu zrozumiała, że biała exceedka miała wizję. Wszyscy ucichli czekając na to, co powie mała kotka. Natsu aż wstrzymał oddech.
-Lucy... Ona...

Dziewczyna obudziła się w ciemnej piwnicy. Jej serce podeszło do gardła, od razu przypomniała sobie swój sen. Czyżby miał być proroczy? Czyżby miała ujrzeć śmierć chłopaka, który był dla niej tak ważny? Nie. To nie może się stać. Co ona bez niego zrobi? Wstała i zaraz tego pożałowała, bo poczuła ból niemalże w każdym możliwym miejscu na jej ciele. Na jej szyi widoczne były sine ślady, po których od razu można było stwierdzić, że ktoś trzymał ją w powietrzu właśnie za nią. Ktoś nieźle ją poobijał. Ale kto to był, i czego od niej chciał? Musiała się stąd jakoś wydostać, musiała uciec. Za wszelką cenę. Nie mogła przecież dopuścić do tego, aby jej sen stał się prawdą, nie przeżyłaby ponownie tego widoku. Zmrużyła oczy starając się je jakoś przyzwyczaić do ciemności, i kiedy już chciała stamtąd wyjść usłyszała czyjeś kroki.
-Kenji, pospiesz się! Usłyszała niski głos, który sprawił, że po jej ciele przepłynęła fala nieprzyjemnych dreszczy. Chciała sięgnąć po swoje klucze, kiedy zorientowała się, że nie ma jej paska, do którego były przypięte. Jej serce jakby na chwilę przestało bić. Co miała zrobić? Była bezbronna bez swoich kluczy, bez bicza. Co miała teraz zrobić? Niewiele myśląc położyła się tam, gdzie leżała i zamknęła oczy udając, że nadal jest nieprzytomna. Usłyszała jak ktoś wchodzi do pomieszczenia i podchodzi do niej.
-Nie jesteś nam już potrzebna, głupia dziewucho. Po tych słowach dziewczyna poczuła przeszywający ból w klatce piersiowej. Pod wpływem kopnięcia przeleciała na drugi koniec sali uderzając o ścianę. Uniosła się tak szybko jak tylko mogła i spojrzała na czarnowłosego mężczyznę.
-Kim jesteś? Powiedziała zaciskając mocno pięści. Z jednej strony liczyła na to, że Natsu się tutaj zjawi i uratuję ją po raz kolejny. Jednak myśląc o tym, że chłopak mógłby zginąć jak w jej śnie wolała, aby nawet jej nie szukał...

-Lucy... Ona... Widziałam jej śmierć. Natsu rozszerzył swoje oczy, które teraz zajmowały połowę jego twarzy. Nie mógł uwierzyć w to co słyszał. Najpierw usłyszał od Lucy, że to on zginie, a teraz wychodzi na to, że nawet nie zdąży podjąć jakiejkolwiek próby na to, aby ją ocalić? Nie... To nie mogło być na prawdę, to jakiś chory sen...
-Carla, czy twoje wizje mogą ulec zmianie? Zapytał nagle dziadunio, który siedział na barze widocznie zdenerwowany. Tak naprawdę nikt nie wiedział po co była im Lucy i dlaczego ktoś chce jej zrobić krzywdę. Jej ojciec już nie żyje, więc to na pewno nie ma nic wspólnego z okupem. Więc? O co w tym wszystkim chodzi...
-Tak mistrzu, ale jest to mało prawdopodobne. Powiedziała z powagą Carla, a z oczu Wendy, która stała obok spłynęło kilka dużych łez. Nikt nie wyobrażał sobie gildii bez Lucy, naprawdę nikt.
Natsu i Happy pobiegli na polanę, na której ostatni raz Smoczy zabójca widział Lucy. Próbował ją wyczuć swoim jakże doskonałym zmysłem węchu jednak wszystko na nic. Jej zapach urywał się dokładnie w miejscu, w którym zniknęła. Natsu nie mógł się pozbyć słów, które zostały wypowiedziane przez białą kotkę. To nie może się stać, on musi ją uratować.
-Happy! Zawołał nagle Smoczy Zabójca, a Happy uniósł go do góry i zaczęli krążyć nad polaną i lasem. Natsu za wszelką cenę chciał ją uratować. Próbował ją wywąchać, jednak minęło sporo czasu, a on nadal nic nie wyczuwał...
-Cholera! Zawołał rozwścieczony opadając na Ziemię. Był wściekły na siebie, że nie było go cały czas przy niej, że nie chronił jej, a przecież obiecał, że będzie to robił zawsze...
-Lucy! Opadł na kolana wydając z siebie zrozpaczony okrzyk. Pociągnął nosem powietrze i jakby nagle coś poczuł... nie było czasu do stracenia. Chłopak w końcu ją wyczuł, więc rzucił się w pościg za jej zapachem. Nie zwracał nawet uwagi na raniące go po twarzy gałęzie przez które przebiegał.

-Ja? Ja jestem Minoru Hike. Powiedział spokojnie czarno włosy z blizną na policzku i uśmiechnął się do dziewczyny. Podszedł do niej bliżej i złapał ją za nadgarstek, po czym przygniótł do ściany. Zbliżył twarz do jej twarzy i nadal uśmiechając się nosem pogładził jej policzek.
-Taka piękna dziewucha. Niestety mam rozkazy do wykonania. Powiedział oschle i kiedy chciał uderzyć dziewczynę ta wykorzystując sytuację opuszczenia gardy przeciwnika uniosła swoje kolano, które wbiło się prosto między nogi Minoru. Mężczyzna upadł na kolana i przeklinając dziewczynę cienkim jak dziewczynka głosikiem upadł na podłogę składając się wpół. Zadowolona z siebie dziewczyna chciała stamtąd uciec, jednak nie za bardzo wiedziała jak. Kiedy wybiegła z tego pomieszczenia od razu udała się tam, gdzie widziała światło. Po chwili była już w środku lasu. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że dzięki temu, że wyszła na zewnątrz Natsu udało się ją zwęszyć. Lucy rozejrzała się po okolicy, jednak nie miała pojęcia gdzie jest.
-Łapać ją! usłyszała znany jej przerażający głos, i kiedy już chciała uciekać tuż przed jej twarzą pojawił się Kenji. Wysoki, chudy mężczyzna o długich białych włosach. Dziewczyna chciała się cofnąć o krok, jednak nie mogła się ruszyć. Nie była w stanie nawet powiedzieć słowa. Mężczyzna potrafił unieruchomić każdego. Jednak czar mógł działać tylko na jedną osobę, nad którą Kenji skupiał swoje myśli. Po chwili uderzył blondynkę w brzuch, a ta odleciała na kilka metrów za siebie. Śmiech, który rozległ się teraz po całym lesie powodował u niej taki strach, ze nawet gdyby mogła, i tak by się teraz nie poruszyła. Mężczyzna łapiąc ją za blond włosy przeciągnął ją po ziemi, a następnie znów wciągnął ją tam skąd uciekła. Przy tym wszystkim ranił jej plecy i nogi przy okazji wyrywając jej włosy.
-Puść mnie ! Zawyła z bólu, kiedy została wciągnięta do... tego czegoś. Nawet nie wiedziała co to było, przypominało jakiś bunkier? Nawet nie potrafiła tego opisać. Kiedy została znów siłą wciągnięta do pomieszczenia ujrzała znowu Minoru. Był wściekły, po tym jak dziewczyna kopnęła go w jego czułe miejsce. Wymierzył jej siarczysty policzek, a dziewczyna aż syknęła z bólu.
W tym czasie Natsu przemierzał las czując jej zapach coraz bardziej, coraz wyraźniej. Wyczuł także kilka innych zapachów, jednak nie wiedział do kogo należą. Po chwili usłyszał krzyk Lucy, jego krew aż się zgotowała, a on jak najszybciej pobiegł w stronę jej głosu. Kiedy dotarł do miejsca, w którym znajdowała się dosyć dziwna budowla od razu tam wszedł. Usłyszał czyjeś głosy i wpadł do pomieszczenia rozwalając przy tym drzwi w momencie, kiedy mężczyzna próbował ponownie uderzyć Hearfilie.
-Tknij ją jeszcze raz, a przysięgam, że pożałujesz... Powiedział zaciskając pięści, które już płonęły. Lucy została odrzucona w bok i upadła. Obawiała się tego wszystkiego. I wtedy właśnie do pomieszczenia wpadły dwie kolejne osoby. Wszyscy uśmiechali się złowieszczo i patrzyli wprost na rozwścieczonego Natsu, wokół którego pojawiła się magiczna kula, taka sama, którą otoczono lucy podczas porwania. Działała ona podobnie jak więzienie w Radzie, czyli nie można było w niej używać magii. Magini Gwiezdnych Duchów była przerażona. Natsu był zdezorientowany, kiedy widział, że za każdym razem kiedy zapalał swoje ciało od razu gasło.
-Co jest do cholery? W odpowiedzi usłyszał tylko śmiech.
-Tak myślałem, że przybiegniesz za swoją blondyneczką. Natsu pewnie by się zaczerwienił gdyby nie to, że teraz nie zwracał zbytnio uwagi na to co oni mówią, tylko zastanawiał się jak się z tego czegoś wydostać. Musiał przecież obronić Lucy no i jego przed tymi magami. Tylko jak do cholery? Jak...
-Skoro mamy już to co chcemy, blondynki można się pozbyć. Powiedział Minoru podchodząc do blondynki z uśmieszkiem.
-Ale najpierw... uniósł ją do góry jak poprzednio jednak tym razem przytwierdził swoimi nogami jej nogi do ściany, tak aby nie miała okazji uciec.
-Odpłacę Ci się kochana. Powiedział z przesadzoną słodkością i musnął wargami jej szyję. Na ten widok Natsu przestał się ruszyć. Nie trzeba było być filozofem, żeby domyślić się, że nie ma na myśli czegoś w stylu  herbatki w przytulnym mieszkanku. Po chwili nerwy chłopaka puściły, nie  mógł na to patrzeć. Wydał z siebie głośny okrzyk a cała kula rozsypała się na kawałki, a jego ciało pokryło się łuskami. Lucy potrafiła uwolnić w nim każde emocje ze zdwojoną siłą, dzięki czemu potrafił wykrzesać z siebie jeszcze więcej siły.
-Lucy! Zawołał i odepchnął mężczyznę, a dziewczyna odruchowo wtuliła się w rozgrzane ciało Dragneela. Nie parzył jej jego ogień, był taki przyjemny i powodował u niej pozytywne emocje.
-Nie pozwolę Cię skrzywdzić. Powiedział przez zaciśnięte zęby i rzucił się na czterech mężczyzn, którzy mimo wszystko nie wyglądali na przejętych takim obrotem spraw...



Z góry mówię, że końcówka mi nie wyszła, bo pisałam ją w naprawdę cholernym humorze, ale chciałam to dzisiaj w końcu dokończyć. Mam nadzieję, że się wam spodoba :3 Dosyć krótkie, jak zawsze ale i tak lepsze coś, niż nic ;33
Zachęcam do wpisywania linków do swoich blogów tutaj :

Reklamuj Swojego Bloga
<klik>

Aiko. 

6 komentarzy:

  1. Wyobraziłam sobie tą ostatnią scenę.
    Natsu w łuskach i ogniu do którego przytula się jest przerażona Lucy, a naprzeciw nich są czterej groźni przeciwnicy.
    KAWAI *p*
    Rozdział jest wspaniały! Szkoda tylko że nadal nie wiem czego chcą ci porywacze.
    Życzę dużo weny na kolejny rozdział i polepszenia humorku!
    Ani-chan

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę,że masz wenę idzie Ci Aiko ;3 coraz lepiej ^^
    Jeśli mam się czegoś doczepić to według mnie Lucy jest za bardzo pokaleczona ;c Żal mi jej ciągle od kogoś obrywa od Erzy na treningu a teraz od Minoru Hike.Coś musi się jednak dziać bo inaczej to by było bezsensu ale wesz to są tylko takie moje własne przemyślenia nie bierz ich do siebie bo ja średnio się na tym wszystkim znam.Życzę dalszej weny ;D Powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie Lucyna jest pokaleczona w sam raz :D A ten cały Minoru... jakich chory zbok O.o xD Rozdział bombowy, teraz to pożądna akcja się zaczęła ^.^ Wyszło ci to super, na prawdę jestem pod ogromnym wrażeniem :D ;* I oprócz weny życzę ci kochana lepszego humorku :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chore zboki wszędzie Yasha-Chan XDDD haha xD Wena jest, gorzej z humorem który ją próbuje zabić xDDDDD

      Usuń
  4. Mam nadzieje ze humor ci sie szybko poprawi ;p pozdrawiam szczerze i sorki ze teraz komentuje nie mam po prostu czasu bo czytalam rozdzial wczesniej na komorce ale z niej trudno skomentowac. swietny rozdzial pozdro i weny ;3 i DOBREGO HUMORU! ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Więcej proszę, więcej! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Weny~

    OdpowiedzUsuń