sobota, 20 kwietnia 2013

15. Rozmawiałem z Mystoganem.

-Lucy! Zawołał i odepchnął mężczyznę, a dziewczyna odruchowo wtuliła się w rozgrzane ciało Dragneela. Nie parzył jej jego ogień, był taki przyjemny i powodował u niej pozytywne emocje.
-Nie pozwolę Cię skrzywdzić. Powiedział przez zaciśnięte zęby i rzucił się na czterech mężczyzn, którzy mimo wszystko nie wyglądali na przejętych takim obrotem spraw...



W tym czasie Erza, Jellal, Gray, Wendy i Juvia również udali się na polanę, na której Erza trenowała z Lucy i na której ostatni raz ją widziano. Kiedy tam dobiegli zobaczyli krążącego nad nimi Happiego, który chyba próbował znaleźć Natsu, który jakąś chwilę temu wbiegł do lasu.
-Erza! Zawołał niebieski exceed i wpadł w ramiona swojej przyjaciółki.
-Happy! Gdzie jest Natsu? Spojrzała poważnie na małego, niebieskiego kotka, a on tylko wzleciał na swoich skrzydełkach i unosił się w powietrzu przed nią.
-Wyczuł Lucy i pobiegł tam. Wskazał swoją malutką łapką w stronę lasu. Erza wraz ze swoimi towarzyszami  ruszyła w kierunku, który wskazał exceed. On natomiast wzleciał nad drzewa i starał się zobaczyć coś z góry, co było naprawdę trudne, bo las był dosyć gęsty i mało co było widać zza koron drzew.

Natsu rzucił się na nich wszystkich, jednak był tak wściekły, że całą swoją mocą uderzył tylko w jednego z nich. Jaki efekt? Natsu pokonał jednego przeciwnika zużywając przy tym większość swojej mocy, a w pobliżu nie było żadnego ognia, którym mógłby się posilić. Lucy spojrzała na Dragneela przerażona, ale co mogła zrobić? Nie miała nawet swoich kluczy ani bicza, żeby jakkolwiek mu pomóc. Wtedy właśnie usłyszała jej brzęczące klucze przy pasku jednego z mężczyzn. Chociaż była poobijana i obolała stwierdziła, że musi odzyskać klucze za wszelką cenę. Kiedy jednak już ruszyła w stronę przeciwnika Natsu zasłonił ją swoim ciałem stojąc tyłem do niej. Ona wpadła na niego i chociaż było to nie zamierzone wtuliła się w jego gorące plecy. Zacisnęła w pięściach jego kamizelkę i zamknęła oczy.
-Proszę, weź mnie stąd... Powiedziała łamliwym głosem, była przerażona. Bała się że to wszystko naprawdę skończy się tak jak w jej śnie. Natsu na te słowa aż drgnął. Ale co miał zrobić?
-Chcieliście mnie, prawda? Powiedział nagle chłopak, który właśnie sam to sobie uświadomił, a na twarzach trzech mężczyzn pojawił się uśmiech. Byli tak stoicko spokojni, że to aż go denerwowało. Pokonał jednego z nich, rzucił się na nich a oni nadal stali w bezruchu z uśmiechami na twarzy. Może wiedzieli, że gdy zdenerwują chłopaka, to wykorzysta on większość mocy magicznej tylko na jednego przeciwnika? Tylko Natsu mógł być do tego zdolny. Lucy rozszerzyła swoje oczy, z których w tym momencie spłynęło kilka łez. Czyli co? Cały czas tak naprawdę chcieli dorwać Dragneela, a ona była tylko przynętą?
-W takim razie pozwólcie jej uciec, a ja zostanę. Powiedział przekonany licząc, że może się na to zgodzą. Jednak ku jego zdziwieniu poczuł jak dziewczyna przytula się do niego jeszcze bardziej.
-BAKA! Nigdzie bez Ciebie nie idę! zawołała, a on skrzywił się niezadowolony, na co reszta towarzystwa zareagowała śmiechem.
-I tak zginie, prędzej czy później. Powiedział z rozbawieniem Minoru i podszedł bliżej do dwójki magów Fairy Tail. Lucy i Natsu ponownie zostali zamknięci w kulach, jednak tym razem już nawet Natsu nie miał aż tyle siły, aby się z niej znów wydostać. Minoru spojrzał na nich i uśmiechnąwszy się postanowił w końcu wyjaśnić im całą sytuację. Jednak nie było mu to dane bo jeden z jego towarzyszy zmarszczył brwi i powiedział głośno.
-Ktoś się zbliża. Musimy się teleportować do głównej bazy. Kenji, który stał z samego tyłu podszedł do nich bliżej i wszyscy nagle poczuli szarpnięcie. Znajdowali się teraz w dosyć dużym, jaśniejszym pomieszczeniu, po dłuższej obserwacji przypominało celę więzienną z dwoma łóżkami, które nie były w najlepszym stanie.
-Musimy iść do szefa, potem się wami zajmiemy. Uśmiechnął się Kenji, który do tej pory stał tylko z tyłu. Minoru, Kenji i Yuichi wyszli z pomieszczenia, a przy kratach pojawiła się magiczna bariera. Lucy spojrzała na Natsu i wtuliła się mocno do niego, a po jej policzkach spłynęły łzy. Salamander nie potrafił znieść widoku łez dziewczyny, sam zamknął swoje oczy i przytulił ją do siebie delikatnie głaszcząc ją po głowie.
-Lucy, proszę nie płacz... powiedział cicho i spokojnie, jakby chciał tym uspokoić dziewczynę i faktycznie, udało mu się. Dziewczyna nadal drżała, jednak słone łzy nie spływały już po jej policzkach. Po co im Natsu? No po co do cholery... Natsu dopiero teraz mógł przyjrzeć się ciele dziewczyny. Miała zdarte plecy, rozczochrane włosy, jakby ktoś ją za nie ciągnął, twarz opuchniętą od płaczu i gdzie nie gdzie liczne zadrapania (oczywiście pomijając już jej plecy). Zacisnął mocniej pięści na jej podartych ubraniach, a ona czując to odsunęła się lekko od niego i spojrzała na jego twarz, na której wymalowane było zdenerwowanie.


-Nastsu... Powiedziała cicho blondynka chcąc uspokoić przyjaciela, jednak ten nadal miał ten sam wyraz twarzy. Odsunął delikatnie Lucy na bok i zacisnął pięści.
-Zabije ich, wszystkich! Ryknął nagle i ruszył wprost na kraty drzwi, jednak magiczna bariera odrzuciła go w tył. Lucy złapała go i oboje niebezpiecznie się zachwiali, jednak na szczęście udało im się utrzymać równowagę.
-Natsu, proszę uspokój się, to nic nie da. Powiedziała nieco głośniej i usiadła na jedno z łóżek, które pod wpływem ciężaru po prostu się złamało. Lucy przybrała czerwony kolor i wymachując dłońmi zaczęła się nerwowo śmiać.
-Ja wcale nie jestem taka ciężka. hahaha, to po prostu takie łóżko. Natsu uderzył się otwartą dłonią w czoło, co było dosyć dziwnym zjawiskiem, bo to zawsze on robił coś głupiego, a Lucy biła się po czole. Jednak Lucy nie wstała. Podejrzewała, że gdy usiądzie na drugie łóżko złamie go tak samo jak to pierwsze. Westchnęła cicho i spojrzała na wyjście z celi, jakby czekała na jakiś wyrok...

Kiedy Erza wraz z przyjaciółmi dotarła do tego budynku przypominającego trochę jakiś stary bunkier od razu dosłownie wykopała drzwi i weszła do środka. Jednak nikogo tam już nie było.
-Cholera... Powiedziała cicho i podeszła do Jellala, który również był zaniepokojony całą tą sytuacją.
-Musimy wracać do gildii. powiedział delikatnie układając dłoń na ramieniu Erzy, zmarszczył brwi i wziął głęboki wdech.
-Porozmawiamy z dziaduniem... Tytania przytaknęła ruchem głowy i już po chwili wszyscy szli w stronę gildii. Nikt się nie odzywał, wszyscy szli w milczeniu, a każdy po swojemu próbował dojść do jakichkolwiek wniosków. Po co chcieli Lucy? To było ciągłe pytanie każdego z nich, jednak nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, że ona była tylko przynętą. Nawet nie próbowali rozważyć takiej opcji mimo zniknięcia Dragneela. Po dłuższej chwili weszli do gildii, gdzie było nadzwyczajnie cicho. Wszyscy byli w takich grobowych nastrojach jak grupa, która właśnie weszła do środka.
-Gdzie jest mistrz? Nie musiała nawet czekać na odpowiedź, bo dziadunio już schodził po schodach do sali głównej siedziby Fairy Tail, gdzie zawsze było głośno, lecz nie dzisiaj.
-Natsu, Erza, Jellal, Gray, Gajeel i Levy. Do mojego gabinetu. Wszyscy tylko spojrzeli na siebie znacząco i ruszyli tuż za dziadkiem na górę. Byli ciekawi co dziadek ma im do powiedzenia. Weszli do pomieszczenia nazwanego gabinetem mistrza. Erza i Levy usiadły na dwóch fotelach, a Jellal, Gray i Gajeel stanęli za nimi.
-Gray, mógłbyś czasem zakładać ubrania. Powiedział dziadunio, a wszyscy spojrzeli na Maga Lodu. Gray tylko wzruszył ramionami i westchnął cicho.
-Straciłem je w połowie drogi na polanę, nie pójdę teraz po nie. Dziadziuś tylko pokiwał głową na boki i już z poważną miną spojrzał na swoje dzieci.
-Rozmawiałem z Mystoganem... Wszyscy spojrzeli na dziadunia ze zdziwieniem. Czy on coś ćpał? Jak to spotkał się z Mystoganem, przecież Mystogan był w Edolas, które pozbawione było magii, więc jak niby to zrobily?
-Może jakoś rozszerzysz swoją wypowiedź? Zapytał Gajeel niezbyt miłym tonem, jak to zawsze do wszystkich mówił, a reszta mimo wszystko mu przytaknęła.
-Dzieci, szykuje się coś dużego... Brwi dziadka zmarszczyły się z niezadowoleniem, a on spojrzał na swoje ukochane dzieci. Miał im naprawdę dużo do powiedzenia, ale nie było zbyt wiele czasu. Trzeba było postawić całą gildię na nogi, wszyscy musieli teraz ze sobą współpracować...
-Lucy była tylko przynętą na Natsu... Właśnie, gdzie on jest? Rozglądnął się dziadek, a wtedy napotkał zaniepokojony wzrok Erzy.
-Wyczuł Lucy, pobiegł za nią i zniknął... Nie mamy pojęcia gdzie jest. Dziadek otworzył szerzej oczy i aż wstał ze swojego krzesła. Był wyraźnie zaniepokojony. Przyłożył rękę do swojego wąsa, którego zaczął nerwowo głaskać...
-Jeśli ich szybko nie znajdziemy, będzie oznaczało to zagładę nie tylko dla nas jako gildii... Nie tylko dla Magnolii, ale dla całego świata dzieci. Erza aż wstała z krzesła, Jellal i Gray był poważny. Gajeel wyglądał na napalonego i wydał z siebie swoje ukochane 'Gihi', natomiast Levy miała minę w pełni skupioną. Zapewne już zastanawiała się nad tym jaką książkę ma przeczytać, aby wszystko wyjaśnić, a nawet nie wiedziała jeszcze o co konkretnie chodzi.
-Tylko jest jedno pytanie... Wstała owa niebieskowłosa i spojrzała na dziadunia.
-Jak mamy ich znaleźć? Wszyscy spojrzeli z dziadkiem czekając na odpowiedź, on natomiast zeskoczył ze swojego krzesła i podszedł do nich bliżej.
-Najpierw opowiem wam czego dowiedziałem się od Mystogana...



No i miałam tutaj wszystko wyjaśnić, no ale przeciągnęłam to jeszcze trochę :33
No a tak żeby wam się nie mieszało to postaram się tutaj trochę naprostować całą sprawę z naszymi wrogami, bo może to być dla was pogmatwane XD
No więc tak. Minoru pewnie dobrze już kojarzycie, ale teraz trzeba jeszcze rozkminić sprawę pozostałych.
Kenji posługuje się magią teleportacji oraz potrafi wzrokiem potrafi unieruchomić . kochany Pan, na którego poszła większość magii Natsu nazywa się Toichi. I tak w sumie był jeszcze jeden kochany pan, który zamknął kilka razy Natsu i Lucy do magicznej kuli a był to Yuichi. Wiem, że zawaliłam tym, że nie pisałam od razu imion i czegoś o nich, ale kurde jak tak teraz myślę, to jakoś mi umknęło xDD

Co do rozdziału to jestem zadowolona, chyba pierwszy raz tutaj wyznaje, że w końcu któryś mój rozdział mi się podoba xDD Chciałabym wam naprawdę podziękować za wsparcie i nawet nie macie pojęcia jak słowa otuchy od was są dla mnie ważne. 
Do następnego

Aiko.

5 komentarzy:

  1. Naprawdę świetny rozdział! A ja wciąż czekałam, aż to mi się w głowie chociaż trochę ułoży, ale jakoś nie mogę xD Ciekawa jestem też, o czym dziadunio rozmawiał z Mystganem (i w ogóle w jaki sposób O.o), tak więc czekam z niecierpliwością na następną notkę! ^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe *__* Oooo jaki Natsu do Lucy kawaii. Biedaczek już długo nie wytrzyma, ale wierzę że ich pokona. Ciekawe czego dowiedzieli się od Mystogana, pisz szybko kolejny bo ciekawość mnie rozsadza :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!! Czekam z niecierpliwością na następny rodział aiko c; Życzę dużo Weny i pozdrawiam c; PS no widzisz! Jesteś hepi :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymasz w napięciu! D:
    Chcę kolejny rozdziała! Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni, bo zżera mnie ogromna ciekawość! Do następnego rozdziału~ ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. No masz być z czego zadowolona, bo rozdział wyszedł cudwony! Natsu i Lucy po prostu.. <3 xD
    No i to co dziadek im mówił, czytałam to siedząc jak na szpilkach. Dużo weny życzę na następne rozdziały i już nie mogę się doczekać 16 ;D

    OdpowiedzUsuń