wtorek, 30 kwietnia 2013

20. Lucy otworzyła bramę do zaświatów.


-Moglibyśmy się jeszcze teleportować do mnie? muszę się ubrać... Powiedziała zażenowana swoim postrzępionym ubraniem Lucy a wszyscy ze śmiechem przytaknęli głową. Po chwili znaleźli się w jej pokoju. Dziewczyna szybko przebrała się w łazience i wszyscy stanęli w jej sypialni łapiąc się za ręcę.
-Będzie dobrze. Powiedziała Heartfilia i w tym momencie zniknęli...


Pojawili się przed głównym wejściem do rady, i razem z Doranboltem weszli do środka. Echem odbijały się ich kroki, a żadne z nich nie nawiązywało nawet kontaktu wzrokowego. Kiedy w końcu weszli do więzienia, dostrzegli kilku członków rady, którzy mieli iść z nimi, aby pilnować w razie czego Kenjego. Wypuścili go z celi i szybko założyli mu kajdanki, które pochłaniały jego moc, w przeciwnym razie zapewne by się teleportował.  Do jego siedziby szli na pieszo, czemu? Bo uważali, że teleportacja będzie zbyt niebezpieczna. Dlatego też nadal w ciszy byli w drodze do siedziby Kenjego, którą widzieli tylko Fairytail, jednak mieli ze sobą Levy, która oczywiście na miejscu ją odpieczętuje. Po dosyć długim i niezręcznym przynajmniej dla Lucy marszu doszli na miejsce. Skupiona Levy odpieczętowała siedzibę i wszyscy mogli ją teraz zobaczyć i spokojnie do niej wejść. Usta Kenjego zostały zakneblowane, aby nie był on w stanie wezwać nikogo z zaświatów. Kiedy tam weszli Lucy aż drgnęła. połowa pomieszczenia była zniszczona przez jej uranometrię. Zagryzła wargę i cicho westchnęła.
-No to zaczynajmy! Powiedział jeden z członków rady a reszta razem z nim podeszła do ogromnej bramy, do której wprowadzono Kenjego.  Stali tak minutę, dwie, pięć i nic się nie działo. Erza zacisnęła pięści a Kenji choć miał zakneblowane usta śmiał się zadowolony z takiego obrotu wydarzeń.
-Pudło... Powiedziała Lucy, której serce w tym momencie mocniej zabiło. Skoro nie otworzył jej Kenji, ani Natsu... 
-Wracajmy! Powiedziała zdenerwowana i wszyscy wyszli z budynku.
-Levy, zapieczętuj ponownie... Choć młoda dziewczyna wiedziała, że takie codzienne używanie tej magii może ją kosztować dużo magii postanowiła, że to zrobi, w sumie to nawet nie miała wyjścia. Zapieczętowała więc siedzibę uwięzionego mężczyzny, a kiedy wstała poczuła jak ktoś obejmuje ją ramieniem w pasie.
-Chyba trochę mocne są te pieczęcie, co nie mała? Powiedział delikatnie uśmiechnięty Gajeel trzymając dziewczynę w pasie, ponieważ widział, że ta pieczęć dużo ją kosztowała, a nie chciał, żeby się mu tutaj przewróciła. Dziewczyna chociaż zawstydzona szła przed siebie z delikatnymi rumieńcami na twarzy. Członkowie rady zaprowadzili Kenjego do więzienia, a Doranbolt teleportował magów Fairytail do gildii, po czym sam wrócił do rady.
-Gdzie dziadek? Powiedziała Lucy, a jej zachowanie dziwiło jej towarzyszów. Nie czekając na resztę wbiegła na górę i bez pukania weszła do gabinetu dziadunia, gdzie siedziała Wendy, Sachiko i Carla.
-To nie on... To nie Kenji otworzył bramę. Powiedziała zdenerwowana blondynka i nachyliła się nad dziaduniem, który odłożył właśnie kufel z piwem. Zamknął oczy i ruchem ręki nakazał dziewczynie usiąść. Właśnie tego się obawiał... Były trzy opcje. Albo bramę otworzył Natsu, albo Kenji, albo... Albo ona. Skoro dwie opcje zostały, wszystko jest teraz przejrzyście czyste.
-Mistrzu, to ja otworzyłam bramę, prawda? Powiedziała zagryzając wargę. Jej serce biło jak szalone, ciało chciało krzyczeć, a oczy nabierały łez. Jeżeli to ona otworzyła bramę swoją uranometrią, to teraz będzie musiała wejść w te cholerne wrota i zginąć tam od ręki zmarłych. Kto wie, być może uda jej się przed śmiercią ujrzeć rodziców? Skoro Natsu i tak miał zamiar podróżować po świecie szukając Igneela? To co miała do stracenia? Nawet jakby mogła wybierać, dla dobra gildii i tak by się poświęciła... 
-Lucy, obawiam się, że masz rację... Wtedy Lucy wstała i uśmiechnęła się szeroko, co miało powstrzymać zbierające się w jej oczach łzy. Kiwnęła tylko głową na znak zrozumienia i wyszła z gabinetu dziadka. Mijając swoich przyjaciół wybiegła z gildii i udała się do swojego domu. Opadła na łóżko i leżąc z głową w poduszce myślała. Myślała o tym, czy ktoś będzie za nią tęsknił, a raczej, czy Natsu będzie tęsknił. To może wydawać się trochę głupie, ale nawet chciałaby zobaczyć jego reakcję na wieść o tym, że nie żyje. Nie płakała. Dosyć już łez wylała ostatniej nocy. Poświęciła się dla Natsu, więc teraz musi przyjąć konsekwencje na swoje barki, nawet jeżeli ma to być śmierć. 
-Nie żałuję... Powiedziała do siebie i usiadła na łóżku. Nie żałowała tego co zrobiła, wolała zginąć za Natsu, bo nie mogłaby oglądać jego śmierci. Zrobiła tak, jak podpowiadało jej serce i jest z tego dumna. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Nie musiała nawet odpowiadać, kiedy w jej pokoju znalazła się Erza i Wendy. Patrzyły zatroskane na swoją przyjaciółkę, jednak widząc, że nawet nie płacze uśmiechnęły się. 
-Zrobię herbatę! Zawołała Erza i powędrowała w stronę kuchni, aby zaparzyć swoją ulubioną herbatę. Nie wiem, co musiało by się stać, żeby Erza podczas pobytu na dłużej u przyjaciółki nie wypiłaby tej herbaty <uzależnienie widać xD LSD XD>.
-Lucy... Powiedziała dziewczynka i usiadła obok blondynki. W odpowiedzi ujrzała delikatny uśmiech na twarzy. Ona już pogodziła się z tym, co musi zrobić, więc nie było sensu dłużej ciągnąć ten temat. Dziewczyny śmiały się pijąc herbatę, jednak każda z nich czuła w sercu niepokój... Mimo wszystko chciały spędzić miło ten wieczór, bo zapewne był to ostatni taki wieczór spędzony z Lucy w tym życiu. Kiedy dziewczyny miały już się zbierać Lucy cicho westchnęła.
-W przeciągu ilu dni muszę to zrobić? Zapytała nagle, a uśmiechy dziewczyn od razu zeszły z twarzy.
-Dwa, trzy dni... Czyli jest szansa, że jeszcze zobaczy się z Natsu. Uśmiechnęła się i przytuliła swoje przyjaciółki, które znów były smutne.
-Nie smućcie się, przecież jeszcze się zobaczymy! Zaśmiała się dziewczyna, jednak wcale do śmiechu jej nie było... Kiedy Erza i Wendy wyszły z domu od razu walnęła się na łóżko. Musiała się przespać, w końcu chciała się wyspać. Nie minęło wiele czasu, kiedy spała jak zabita. Miała różne sny tej nocy, ale w każdym z nich główną rolę spełniał Natsu. A to siedzieli razem przytuleni, a to Natsu mówił jej że lepiej będzie mu bez niej, a to wyznawał jej miłość... 

Kiedy rano weszła do gildii uśmiechnięta wszystkie wzroki padły na nią. Niektórzy podchodzili do niej, aby się z nią pożegnać i za którymś razem żyłka na jej czole zaczęła niebezpiecznie pulsować.
-Czemu się ze mną żegnacie idioci?! Zawołała nagle a wszyscy, którzy zmierzali w jej kierunku aż cofnęli się o krok. Chyba dopiero teraz pojęli, że wcale jej tym nie wspierają. Dziewczyna pokiwała głową niedowierzając w to, co się dzieje i tak szybko jak weszła, opuściła gildię. Pobiegła do swojego domu, a kiedy już tam była położyła się przed łóżkiem i wyciągnęła spod niego duże pudło, które było dosyć zakurzone. Otworzyła je i wyciągnęła z niego piękną suknię. Od razu przypomniały jej się chwile spędzone w domu, z rodzicami. Naprawdę miała nadzieję, że się tam z nimi spotka, i już nawet wiedziała jak to zrobić. Założyła suknię i rozpuściła swoje wiecznie spięte w dwa kucyki włosy. 




Wolnym krokiem ruszyła w stronę budynku, w którym znajdowała się brama do zaświatów. 
"Hej Natsu, patrz, mam pieczątkę Fairy Tail!" Dziewczyna całą drogę przypominała sobie wszystkie chwile spędzone z różowowłosym chłopakiem. Do dzisiaj pamiętała, jak mylił jej imię, lub jak dziękował jej podczas pierwszego spotkania za jedzenie. Uśmiechała się pod nosem cały czas, a kiedy doszła już do siedziby weszła przez runy, które utworzyła Levy i ruszyła do tego przeklętego pomieszczenia. Nie była jeszcze gotowa... Usiadła przed otwartymi bramami i cały czas wpatrywała się w nie próbując coś tam zobaczyć.

W tym samym czasie Erza udała się do gabinetu dziadka, gdzie odziwo ciągle siedziała jego przyjaciółka. Erza podeszła do niej i usiadła naprzeciw.
-Czy mogłaby pani... Skontaktować mnie z Natsu? Powiedziała nieśmiało dziewczyna, trochę obawiała się, że ta kobieta nie będzie lubić  ludzi podobnie jak Porlyusica  . Ujrzała jednak jej uśmiech i poczuła jak kładzie dłoń na jej głowie. Przez chwile słyszała jakiesz szumy, aż w końcu usłyszała zdziwiony głos Natsu. 
-Co jest? Zapytał sam siebie nie wiedząc skąd dochodzą dziwne odgłosy. Dopiero po chwili domyślił się, że Erza skontaktowała się z nim telepatycznie.
-Natsu musisz wracać... Powiedziała cicho Tytania, jednak długo nie dostawała odpowiedzi.
-Erza, nie mogę teraz, daj mi jeszcze kilka dni. Powiedział lekko poirytowany chłopak, jednak znów usłyszał w swojej głowie słowa Erzy.
-Aby zamknąć bramę, ten kto ją otworzył musi wejść do środka. Powiedziała Erza i usłyszała prychnięcie pod nosem, które oznaczało, że Natsu się nad czymś zastanawia.
-Czyli mam tam wejść, brama się utknie a co stanie się ze mną? Powiedział zdenerowany różowowłosy i zacisnął pięści... już wiedział jaka będzie odpowiedź. Miał tam zginąć, bo nie będzie drogi powrotnej do tego świata.
-Natsu, to nie ty otworzyłeś bramę, tylko Lucy... Po tych słowach Natsu otworzył szerzej oczy. Lucy? Lucy otworzyła bramę kiedy użyła Uranometrii, aby go ochronić.
-Czy ona już? Natsu zagryzł wargę, bojąc się tego, co teraz usłyszy...
-Nie, wciąż liczy, że wrócisz, żeby się z nią pożegnać... Na te słowa w oczach chłopaka zebrały się łzy. Nie dość, że go ochroniła, to... Nie mógł o tym myśleć. Nie mógł. Musiał wrócić, Igneel może poczekać, a on musiał powstrzymać Lucy. Nie mogła tego zrobić.
-Cholera! Zawołał tak głośno jak potrafił, a Erza aż złapała się za głowę słysząc jego ryk. Ludzie na ulicy patrzyli na niego jak na idiotę, a on tracąc kontakt z przyjaciółką pędem ruszył w drogę powrotną do gildii...




Udało mi się napisać ten dwudziesty rozdział i powiem wam, że jestem z niego naprawdę zadowolona :3 Okropna ja, chce uśmiercić Lucy, tak tak wiem :CC

Ale i tak was kocham, haha :3 No cóż. Pamiętajcie o zakładce "Reklamuj Swojego Bloga" i zamawiajcie paringi :)) Właśnie, przydałoby się zrobić jakiego one-shoota nie? Teraz mam napisać Gajeela x Levy :DD

I jedna osoba z anonima zgadła co będzie w następnym rozdziale, szkoda, że się nie podpisała :33

Do następnego kochasie :3
Aiko

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Fajny i ciekawy rozdział. Lucy otworzyła bramę? Buuuu... :( Natsu wracaj szybko uratuj ją i idź szukać Igneela, ale najpierw uratuj Lucy, ja wiem że on znajdzie takie rozwiązanie że Lucy nic się nie stanie. Nie wiem co więcej napisać więc z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i błagam oszczędź Lucy, żeby biedny Salamander nie musiał płakać :(

      Usuń
  2. Piękny rozdział, chociaż trochę smutny, ale za to jak napisany. :)
    ...
    Łaaał, jaki obrót spraw.
    Wiedziałam, że Natsu jednak wybierze Lucy, szkoda tylko, że dopiero kiedy usłyszał o jej zadaniu... :( No ale, najważniejsze jest to, że na pewno ją powstrzyma, zamkną tą bramę w inny sposób, a potem będą żyli długo i szczęśliwie! ^^ Chyba trochę przesadzam.
    ...
    Tylko proszę, nie zabijaj Lucy! Bo wszyscy będą smutni, a Natsu to już w ogóle. ;_;
    Czekam na następny rozdział, weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie Natsu przejrzał na oczy, lepiej późno niż wcale. Mam tylko nadzieję, że zdąży wrócić na czas. Biedna Lucy musi się tak poświęcić żeby zamknąć bramę. Wierzę jednak, że znajdzie się inny sposób na zamknięcie tej nieszczęsnej bramy i Lucy będzie żyła. Czekam na nowy rozdział, życzę duużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam <3 hahaha ale normalnie jak to czytałam to dosłownie czułam jak mnie to od środka coś bierze ;>
    czuje sie wyróżnione wiec bardzo Ci dziękuje za wspomnienie o mnie w swoim komentarzu ;***
    mów mi Alice ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Końcówka najlepsza :D Jak się wydarł i cofnął, no niech biegnie i lepiej niech coś zrobi ^.^ A Lucy widzę stara się trzymać i nie okazywać strachu... Pisz następny rozdział bo mnie zżera z ciekawości! Weny ;*

    OdpowiedzUsuń