sobota, 4 maja 2013

24. Gomen nasai.


-Mogę Cię przenieść na Ziemię, pamiętaj, że jesteś tutaj cały dzień, więc nie było Cię trzy miesiące... Powiedział głośno, a wokół Lucy ponownie pojawiła się złota poświata. Uśmiechnęła się a w oczach stanęły jej łzy. Liczyła, że nikt o niej nie zapomniał, a najbardziej nie mogła doczekać się spotkania z jej ukochanym Natsu. 
-Dziękuję... Powiedziała cicho i w tym momencie zniknęła.

-Gajeel! Zawołała niska dziewczyna podchodząc do Smoczego Zabójcy. Jej niebieskie włosy opadały delikatnie na jej odkryte ramiona, a policzki przybrały różowy kolor. Gajeel właśnie podawał Mirajane wybraną przez niego misję. Kiedy usłyszał cieniutki głos Levy odwrócił głowę i uśmiechnął się zadziornie, jak to zawsze robił, a ona uśmiechnęła się kłopotliwie i podeszła bliżej.
-Zabierzesz mnie ze sobą na misję? Może ci się w czymś przydam? Powiedziała cicho a jej twarz zaczęła się coraz bardziej czerwienić. Wysoki chłopak spojrzał na nią z góry i poczochrał ją po jej niebieskich jak niebo włosach.
-Gihi, chodź mała. Powiedział szczerząc do niej swoje kły i oboje wyszli z gildii. Tak naprawdę dla dziewczyny była to tylko wymówka, żeby spędzić z nim więcej czasu. Minął miesiąc odkąd Lucy zginęła, a oni od tamtej pory nie widywali się zbyt często. Levy musiała spokojnie przemyśleć wszystko w domu, dlatego też teraz chciała jakoś mu zrewanżować cały ten czas, chociaż on nic od niej nie oczekiwał. Szli ulicami Magnoli jednak żadne z nich się nie odzywało. Gajeel wyglądał na obojętnego, choć jego serce biło mocniej, Levy natomiast nie wiedziała co ma powiedzieć. Kiedy doszli na obrzeża miasta dziewczyna delikatnie wsunęła swoją dłoń w jego i zatrzymała go. Ponownie poczerwieniała na twarzy i lekko spuściła głowę w dół. Czuła na sobie zdziwiony wzrok Gajeela i choć przez chwilę milczała on nie miał zamiaru przeszkadzać jej w przemyśleniach. Po chwili usłyszał głośne westchnięcie, dlatego też delikatnie uniósł jej podbródek, aby zmusić ją do spojrzenia na niego. Uśmiechnął się czule nie spuszczając z niej wzroku, a ona zaczęła nerwowo bawić się swoimi palcami. 
-Przepraszam Gajeel... Powiedziała nagle dziewczyna a smoczy zabójca spojrzał na nią ze zdziwieniem. Zmarszczył swoje czarne jak węgiel brwi i nachylił się lekko nad nią.
-Za co mała? Nie miał pojęcia o czym dziewczyna mówi, za co go przeprasza. Przecież nie zrobiła nic złego, więc o co mogło chodzić? Z przemyśleń wyrwał go głos Levy.
-Że Cię zaniedbywałam przez ostatni miesiąc. Po tych słowach Gajeel zrobił się czerwony niczym burak i zaczął się nerwowo śmiać. Spodziewał się wszystkiego, tylko nie tego. Po chwili jednak uspokoił swój zdenerwowany śmiech i uniósł z łatwością dziewczynę, po czym posadził ją sobie na ramionach. Zdziwiona dziewczyna tylko pisnęła cicho jednak już po chwili z uśmiechem bawiła się włosami Gajeela, którego mocny uścisk sprawiał, że czuła się naprawdę bezpieczna, a kiedy zniknęła Lucy brakowało jej tego bezpieczeństwa. W tym samym czasie Erza spacerowała po alejkach Magnolii wraz z Jellalem. I ona oddaliła się od niego przez ten miesiąc, i teraz kiedy już zdołała się pogodzić z utratą najlepszej przyjaciółki oboje postanowili to naprawić.
-Tylko nie mów mi znów, że masz narzeczoną. Zaśmiała się, kiedy ich palce splotły się ze sobą w delikatnym i czułym uścisku. Jellal na te słowa nieco się zaczerwienił, jednak po chwili sam śmiał się ze swojej głupoty. No ale wtedy wszystko było inaczej, bo Jellal był poszukiwany przez radę, a teraz kiedy już wszystko zdawało być się wyjaśnione nie bał się, że przez niego może jej się coś stać. Zatrzymał się na moment i przyciągając dziewczynę pocałował ją namiętnie z wielkim utęsknieniem. Minęło wiele czasu odkąd ostatni raz mógł posmakować jej słodkich ust, więc teraz kiedy wszystko wracało do normy nie mógł się powstrzymać, przed zrobieniem tego, o czym tak bardzo marzył przez ostatni czas. Zaczerwieniona Erza mimo zawstydzenia odwzajemniła jego namiętny pocałunek. Zachodzące słońce otulało delikatnie ich twarze, a oboje uśmiechnęli się poprzez pocałunek. Mimo irytującego zachowania Juvii, Gray dał się namówić na szybkie wakacje <pewnie zboczuszki pomyślały 'szybki numerekxDD'> nad morzem. Dojechali właśnie do miejsca, w którym mieli wypoczywać i od razu udali się w ciszy do hotelu. Weszli do zarezerwowanego wcześniej Hotelu, a widząc jedno podwójne łóżko aż podskoczył z przerażenia w drzwiach. Juvia natomiast udając niewinną przyłożyła swój palec do dolnej wargi.
-Wybacz paniczu Gray, tylko takie pokoje były wolne. Gray musiał przyznać że dziewczyna robiąc taką minę wyglądała naprawdę przeuroczo. Mimo wszystko był winien jej te wspólne wakacje. Kiedy po zniknięciu Lucy był załamany ona mimo, że głupimi sposobami starała się za wszelką cenę go rozweselić. I nawet kilka razy powiedziała do niego 'Gray' zamiast 'Paniczu Gray' czy 'Gray-sama' a dla niej-uwierzcie było to nie małe wyzwanie. Mimo wszystko uśmiechnął się do niej i położył ich bagaże na boku. Dzisiaj mieli zostać już w hotelu, bo i tak na zewnątrz było już prawie ciemno. 
-Panicz pozwoli, że Juvia pójdzie wziąć kąpiel. Gray szczerząc do niej swoje kły przytaknął ruchem głowy a sam zamówił coś do jedzenia i standardowo dla siebie dwie butelki sake. Nie musiał czekać długo na niebieskowłosą dziewczynę, bo ledwie zdążył przygotować jako taki nastrój a ona już ubrana w dosyć krótką, różowawą koszulę nocną co Gray'a wprawiło osłupienie wyszła z łazienki. Pierwszy raz widział ją w czymś tak krótkim, a przede wszystkim w czymś, co nie jest koloru niebieskiego. 


Na policzkach Gray'a pojawiły się rumieńce, a Juvia widząc to niemalże nie popłakała się ze szczęścia.
-Gray sama, Juvia przeprasza! Juvia nie chciała zawstydzić panicza! Zawołała nagle, jednak chyba właśnie o to jej chodziło. Gray potrząsnął głową i ruchem ręki zaprosił Juvie, żeby usiadła. Zjedli kolację, po czym otworzyli jedną butelkę sake. Na zewnątrz było już zupełnie ciemno, a Loxar pod wpływem alkoholu zrobiła się jakaś taka... Inna. 
-Gray. Powiedziała podając mu pustą butelkę sake. Był naprawdę zdziwiony, że powiedziała do niego normalnie po imieniu. Do tego nie wlepiała ciągle w niego swoich maślanych oczu tylko zerkała raz po raz w jego ciemne oczy podczas rozmowy. Gray czuł się przy niej naprawdę dobrze. Nie tylko teraz, nawet kiedy robi się nieznośna, to on bez niej czuł się samotny. Chyba po prostu się do tego przyzwyczaił, a życie bez Juvii byłoby dla niego trochę puste. 
-Juvia, lepiej już się połóżmy. Powiedział widząc jak dziewczyna przymierza się do wypicia kolejnych łyków sake. Przytaknęła ruchem głowy. Gdyby była trzeźwa zapewne płakałaby teraz ze szczęścia i wymyślała różne sceny jakie teraz zajdą. Jednak ona uniosła się i chciała iść w stronę łóżka lecz zachwiała się niebezpiecznie i upadła znów na sofę. Czknęła pijacko, co wywołało śmiech u Gray'a. 
-Chodź pomogę Ci. Powiedział nagle Gray i choć sam kiwał się na boki delikatnie uniósł dziewczynę do góry i zaniósł ją do łóżka. Położył ją ostrożnie, i już miał się wyprostować, kiedy poczuł jak dziewczyna oplata ręce wokół jego szyi. Po jego plecach przeszła fala przyjemnych dreszczy a on właśnie patrzył w przepiękne, niebieskie jak morze oczy. Jego serce biło teraz niemiłosiernie szybko i mocno. Ku jej niezadowoleniu uwolnił się z jej uścisku. Jednak zrobił to tylko po to aby za chwilę leżeć już obok niej. Przytulił do siebie dziewczynę i spojrzał jej w oczy. Nawet się nie zorientował kiedy ich usta złączyły się w delikatnym i czułym pocałunku. Gdyby kilka miesięcy temu ktoś powiedział mu, że znajdzie się w takiej oto sytuacji zapewne by go wyśmiał. Jednak teraz nie myślał o niczym innym, tylko o tym, żeby już zawsze być przy niej. Kiedy w końcu ich pocałunek dobiegł końca uśmiechnął się do niej szeroko i przytulił ją do siebie mocniej, jakby bał się, że ktoś mu ją zabierze. 

A Natsu... Minął miesiąc, starał się żyć normalnie od samego początku, jednakże... Jednakże w środku nie mógł się pozbierać, choć nie sprawiał takiego wrażenia. Jedynie Erza wiedziała, że nie jest mu lekko, ale nie chciała go męczyć. Uważała, że jeżeli będzie chciał z nią o tym porozmawiać to przyjdzie sam. Jednak on nie chciał rozmawiać o tym z nikim, nawet z Happy'm nie rozmawiał, choć mały exceed i tak wszystko wiedział. Przecież z nim mieszkał, więc widział, że gdy tylko Salamander wraca do domu jest ponury, wcale się nie uśmiecha. Boryka się ze swoimi problemami sam, nie chce prosić nikogo o pomoc, ale dlaczego? Po prostu nie chciał nikogo zamartwiać teraz, kiedy myśleli że jest dobrze. Przez ostatni miesiąc na misje chodził z Lisanną. Nie dlatego, że ją prosił, czy stworzył z nią drużynę, lecz dlatego że ona zawsze prosiła go, żeby wziął ją ze sobą. Misje z Lisanną to nie to samo z misje z Lucy, no bo jak można porównywać te dwie dziewczyny? Blondynka zawsze rozbawiała go do łez swoim zachowaniem i potrafiła mu za to przywalić, zawsze się kłócili, jednak było to dla niego coś lepszego niż jest teraz. Lisanna nie robi nic innego tylko ciągle wlepia w niego te swoje duże oczka i jest przesadnie miła, co doprowadza Dragneela do szaleństwa. Lucy i Lisanna nawet ze sobą nie rozmawiały, ale się nie znosiły, lecz Natsu wiedział, że wyszło to z inicjatywy białowłosej, bo Lucy zawsze jest przyjaźnie nastawiona do ludzi, póki ktoś nie zajdzie jej za skórę. Nieobecny Dragneel zatracony w swoich myślach został nagle przebudzony pukaniem do drzwi. Leniwie uniósł się ze swojego hamaku i poczłapał do drzwi. Otworzył je szybko już szykując swój uśmiech, aby osoba przybyła do niego nie zorientowała się, że coś nie tak. Ujrzał w drzwiach Wendy wraz z Carlą, którą od razu zajął się Happy. Mówiąc 'zajął' mam na myśli zaciągnięcie białego kotka znów na zewnątrz, aby zaproponować wspólne łowienie i jedzenie rybek. Carla widząc jego błagalne spojrzenie nie miała serca mu odmówić, więc z lekkim rozbawieniem ruszyła za niebieskim exceedem w stronę rzeki, która znajdowała się niedaleko domu smoczego zabójcy. 
-Co się stało? Zapytał uśmiechnięty Dragneel, jednak widząc dosyć smutną minę swojej młodej przyjaciółki spoważniał. Nie musiał się długo zastanawiać nad tym po co dziewczyna tu przyszła, bo sam wyraz jej twarzy mówił wszystko za siebie. Najwidoczniej nie był jedynym, który nie potrafi się pozbierać po utracie Lucy, choć musiał przyznać, że dziewczyna także z powodzeniem przekonywała wszystkich, że jest wszystko dobrze. Poczuł po chwili jak niebieskowłosa dziewczynka przytula się do jego ciała.

<wiem, że jej mina trochę nie pasuje, ale strasznie lubię to zdjęcie :3>


-Wendy. Powiedział zdziwiony, jednak czując jak ciało dziewczyny drży przytulił ją do siebie. Trwali tak dłuższą chwilę, a chłopak już czuł jak jego koszulka jest przemaczana przez łzy jego przyjaciółki. 
-Gomen... Przeprosiła cicho a chłopak spojrzał na nią zasmucony. Dziewczynka wtedy usiadła na fotelu, a on zajął miejsce obok niej. Był to pierwszy raz, kiedy Wendy odwiedziła go w domu. Zastanowił się przez chwilę jak bardzo musiała być załamana, skoro nawet nie zwróciła uwagi na bałagan panujący w jego domku. Westchnął cicho i spojrzał na nią, była dla niego trochę jak młodsza siostra, mimo, że nie rozmawiali ze sobą dużo.
-Tak bardzo brakuje mi Lucy... Wendy spojrzała na swojego przyjaciela, i sama dostrzegła jak bardzo cierpi. Także brakowało mu Heartfilii, ale co mogli zrobić? Było już za późno, a łzy nie przywrócą jej do tego świata, choć pewnie już i tak zginęła z czyjejś ręki. Na samą myśl o tym Salamander zacisnął pięści. Obiecał jej... Obiecał, że będzie ją chronił zawsze i nie pozwoli zrobić jej krzywdy. Ale na nic obietnice, skoro już nawet nie da się poprawić błędu. Niebieskowłosa widząc smutny wyraz twarzy Dragneela poczuła się jeszcze gorzej. Oczywiście wzięła na siebie odpowiedzialność za nagłe pogorszenie jego humoru, jednak nie wiedziała nawet, że on jest taki codziennie, kiedy tylko znika z pola widzenia przyjaciół z gildii. 
-Ona... Była dla mnie bardzo ważna... Po policzkach Natsu spłynęło kilka łez, wtedy właśnie Wendy widziała po raz pierwszy łzy Smoczego Zabójcy, który zawsze wydawał się być taki twardy i wytrzymały psychicznie, jednak najwyraźniej pozory mylą, nieprawdaż?




Kuźwa! Nie mogłam się skupić, bo ciągle myślę co napiszę w rozdziale, w którym Lucy wróci -.- Jednak wiecie jak to jest, nie mogę pominąć tych trzech miesięcy na ziemi od tak, no bo jakbym mogła :C i tak już miesiąc pominęłam więc no -.- Ale musi być coś wiadomo, co robili podczas jej nieobecność, xDD

Mam nadzieję, że się wam podoba, mimo że taki krótki :33

Aiko.


8 komentarzy:

  1. Pierwsza! Tralalalala xD *śpiewa z radości*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz kochana też czasem tak mam, że jak wpadne na pewien pomysł, a jest on odległy od fabuły. Kiedyś pisałam dalej myśląc o tym co napiszę wtedy, a jak doszło do momentu gdzie miałam to pisać... dupa, wszystko mi prysnęło. Dlatego radzę (chyba pierwszy raz to napiszę) z doświadczenia (jakbym duże miała -.- ) byś sobie na brudno gdzieś zapiała to co zaprząta Ci głowę - trzeba pisać póki ma się wene, a gdy przelejesz wszystko na klawiaturę bądź papier lepiej będzie Ci się pisało wcześniejsze rozdziały. Przynajmniej ja tak teraz robie (już nawet zaszycik mam bo się zaczynam gubić xD) i przyznam jest lepiej :3
      A co do rozdziału... GaLe ! To jak pisnęła i bawiła się jego włosami... O matko, matko, matko! Ostatnio się straszną fanką ich zrobiłam przez te fanficki! Gruvia to zboki (twój dopisek to potwierdza - rozbroiłaś mnie tym xD ;*), Jerza wręcz rozkosznie, a Wendy i Nastu... kurna, aż mi żal dupe ściska xD A kiedy Natsu się popłakał...ehh, poczułam że pieką mnie oczy (a nie wliczając ckliwych dni, a takiego dziś nie mam) to rzadko mi się to przytrafia. Wybacz ciągłe nawiasy, życzę weny choć widzę nie brak ci jej co mnie ogromnie cieszy Przesyłam buziaki kochana Aiko-chan ;*

      Usuń
  2. Wez juz napisz jak wraca do gildi no zaraz umre przez to z ciekawosci blagam czekam na nastepna notke . Blagam jutro niech sie pojawi bo osiwieje przez ciebie hehe pozdrowienia i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutny rozdział i biedny Natsu ;__; Cud, że on się jeszcze jakoś trzyma, ja już bym pękła i rozsypała się na małe kawałeczki jakbym straciła kogoś tak ważnego, biedny będzie się teraz za to obwiniał. Rozdział świetny i nie mogę się doczekać aż Lucy wróci, może Natsu wtedy naprawdę się uśmiechnie, a nie z przymusu :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. "zaciągnięcie białego kotka" - chyba białą kotkę, Carla to kobietka xD
    A tak oprócz tego niczego nie wyłapałam. Współczuję Natsu.. i Wendy, wyobrażając sobie co poczuła, gdy tamten zaczął płakać, a ona zawsze bierze winę na siebie :p
    No i sprawa z uczuciami Natsu do Lisanny się wyjaśniła - żeby tylko tamta to usłyszała.. A rozdział wcale nie jest zły, krótki czy co tam sobie wyobrażasz. Czekamy tylko na ten, gdy wróci Lucy, skoro jesteś nim tak bardzo pochłonięta ;) Weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział!
    Dużo ckliwych i pięknych momentów.
    Było GaLe, Gruvia i JErza, a ja uwielbiam te wszystkie paringi! ^.^
    Tylko ten Natsu... I Wendy... ;_;

    Biedactwa. Tak bardzo im współczuję. Ale nie tylko im (chociaż najbardziej), ale też i reszcie, bo się tak bardzo zamartwiają o Lucynkę.
    Oni jeszcze nie wiedzą o tym, że jest cała i zdrowa w Świecie Duchów.

    No nic, pozostaje mi czekać na jej powrót, nad którym tak dużo dumałaś. ^.^ xD Weny życzę! ;33

    OdpowiedzUsuń
  6. Cały czas piszesz "przez ostatni miesiąc"... A nie "przez ostatnie trzy miesiące"? xp

    OdpowiedzUsuń