niedziela, 5 maja 2013

25. WRÓCIŁAM!


-Ona... Była dla mnie bardzo ważna... Po policzkach Natsu spłynęło kilka łez, wtedy właśnie Wendy widziała po raz pierwszy łzy Smoczego Zabójcy, który zawsze wydawał się być taki twardy i wytrzymały psychicznie, jednak najwyraźniej pozory mylą, nieprawdaż?




Obudził się obok śpiącej jeszcze Juvii. Uśmiechnął się widząc ją taką spokojną, wyglądała naprawdę słodko. Jej niebieskie włosy lekko opadały na jej delikatnie zaróżowione policzki. Nachylił się nad nią i jednym palcem ostrożnie założył kosmyk jej włosów za ucho. Przyglądał się jej dosyć długo, aż w końcu dziewczyna zaczęła otwierać oczy. Kiedy zorientowała się w jakiej jest sytuacji omal nie rozpłynęła się na tym łóżku, jednak nie chciała znów swoim zachowaniem odrzucić Gray'a, więc tylko cicho odchrząknęła i spojrzała w jego oczy. Pierwszy raz widziała w nich takie uczucie i szczerze mówiąc na ten widok jej serce zabiło jeszcze mocniej.
-Paniczu Gray. Powiedziała cicho, jednak w tej chwili poczuła słodycz jego ust. Nie wiele myśląc zamknęła swoje duże oczy i dłonie wplotła w czarne włosy swojego ukochanego. W końcu spełniło się jej marzenie, przez chwilę nawet myślała, że to po prostu sen... Jednak to było zbyt realne, żeby mogła się z tego obudzić. Nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. W końcu Gray spojrzał na nią jak na swoją kochankę, a nie na przyjaciółkę. Czuła jak jej powieki robią się wilgotne jednak nie zaprzestawała pocałunku. Ich języki wirowały w namiętnym tańcu tak długo, dopóki Gray nie poczuł czegoś mokrego na swoich policzkach. Oderwał się od niej i ze zdziwieniem otworzył szerzej swoje oczy.
-Juvia? Gray był zdezorientowany, nie wiedział dlaczego dziewczyna płacze. Czyżby zrobił coś nie tak? Cholera...
-Przepraszam, nie powiniene... Nie zdążył nawet dokończyć tego co zaczął, kiedy tym razem on poczuł jak dziewczyna wpija się w jego usta z niezwykłą czułością. Teraz już wiedział dlaczego płakała. Po prostu była z nim, tutaj, teraz, w takiej a nie innej sytuacji i była szczęśliwa. Gray uśmiechnął się równie szczęśliwy podczas pocałunku. Juvia od razu to wyczuła i sama także się uśmiechnęła. Wyglądali naprawdę słodko. On nachylając się nieco nad jej kruchym, bezbronnym ciele całuje ją z taką delikatnością. Juvia przyłożyła swoje dłonie do jego torsu i paznokciami lekko przejeżdżała po nim z góry na dół. Nawet nie miała pojęcia jakie przyjemne było to dla czarnowłosego. Przy każdym jej ruchu po jego plecach przechodziła fala przyjemnych dreszczy. Kiedy w końcu się od siebie oderwali spojrzeli w swoje oczy z zadowoleniem.
-Gray-sama! Zawołała zadowolona Juvia i wręcz rzuciła się zaskoczonego Graya. Teraz to ona leżała na nim i choć wszystko wskazywało na to, że usłyszy wiązankę o tym, jak bardzo jest głęboka jej miłość do niego ona po prostu leżąc na jego torsie wtuliła się w niego mocno. Słyszała jak jego serce szybko bije, zresztą tak samo jak jej. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i pogłaskał ją po jej niebieskich włosach. Ten pierwszy raz od miesiąca szczerze się uśmiechał i mógł powiedzieć bez wyrzutu, że jest szczęśliwy. Dzięki tej nachalnej dziewuszce w końcu był szczęśliwy. Tak bardzo mu pomogła, kiedy nie mógł się pogodzić z utratą przyjaciółki, ale teraz... Choć w sercu na zawsze pozostanie żal, już wiedział, że Juvia pomoże mu z każdym zmartwieniem, bo nawet jej nachalna postawa poprawia mu humor, choć często wygląda na zirytowanego. Gajeel i Levy teraz właśnie wracali z udanej misji, która była wyjątkowo łatwa. Jednakże nie spali całą noc rozprawiając się ze swoimi przeciwnikami. Postanowili więc na chwilę przystanąć na jednej z polan. Położyli się obok siebie i trwali tak w ciszy. Levy już chciała coś powiedzieć, kiedy zorientowała się, że smoczy zabójca śpi sobie w najlepsze. Nie musiała nawet na niego patrzyć, bo słyszała jego głośne chrapanie. Spojrzała na niego i cicho się zaśmiała. Od razu przysunęła się do niego bliżej i wtuliła w jego ciało. Słońce otulało ich twarze, a ona uśmiechnęła się teraz do samej siebie. Wtulając się tak w jego ciało ułożyła sobie głowę na jego torsie. Jego chrapanie ucichło, więc postanowiła, że sama także się prześpi. Kiedy zamknęła oczy i wzięła głębszy wdech poczuła jak Gajeel obejmuje ją ramieniem. Wzdrygnęła się i uniosła głowę, aby spojrzeć w jego oczy. Wpatrywał się w nią z uśmiechem, a ona zrobiła się czerwona niczym burak. Mimo to nie odsunęła się od niego, tylko kładąc znów głowę na jego torsie zamknęła oczy. Nie minęło wiele czasu, kiedy ze zmęczenia po prostu zasnęła, a on wpatrywał się w nią przytulając ją do siebie mocno. Nigdy nie pomyślałby, że tak krucha dziewczyna zakocha się w takim oschłym palancie, który kiedyś zrobił jej krzywdę. Jednakże wybaczyła mu, co było chyba jego największym szczęściem, a teraz ma ją tutaj, przy sobie, wtuloną w jego umięśnione ciało. Już dawno postanowił, że będzie ją chronił, aby nie stała jej się krzywda, jednak w tym właśnie momencie utwierdził się w tym postanowieniu. To ona jest teraz jego oczkiem w głowie i nie dopuści, aby coś jej się stało. Nie uważał oczywiście, że jest słaba. Ale w jego oczach była tak kruchą osóbką i po prostu chciał chronić ją przed złem tego okrutnego świata. Wiedział, jak trudna dla niej była utrata najlepszej przyjaciółki. Może z pozoru nie wyglądały na jakieś wielkie przyjaciółki, ale w rzeczywistości były ze sobą bardzo zżyte. To do Lucy zawsze biegła, kiedy miała jakiś problem, zresztą Lucy także to robiła, choć ostatnimi czasy Wendy także zbliżyła się do Lucynki. Jednak jaka była ta Lucy? Zawsze starała się wszystkim pomóc, robiła wszystko, żeby inni czuli się dobrze i żeby byli uśmiechnięci. Może Gajeel wygląda na oschłego, jednak on także odczuwał brak kogoś ważnego. No bo jak ją potraktował, kiedy jeszcze należał do czwartego elementu? Omal jej nie zabił, zresztą podobnie jak Levy, jednak i ona mu wybaczyła. Dzięki tym dwóm dziewczynom, no i oczywiście innych z gildii poczuł co to jest przyjaźń. Poczuł, że w końcu gdzieś należy i nie ważne co by zrobił, gildia zawsze stanie za nim murem. Wcześniej nic takiego nie doświadczył, ale teraz Fairy tail jest jego domem i za żadne skarby nie wróciły już do Phantomu, ani do żadnej innej gildii. Nie mógłby. Sam zasnął po niedługim czasie nadal tuląc do siebie śpiącą Levy, która nawet przez sen czuła się przy nim bezpiecznie. Jellal i Erza siedzieli już w gildii. Było jeszcze wcześnie, więc jeszcze nie wszyscy przyszli, jednak było już dosyć głośno. Erza właśnie delektowała się swoim truskawkowym ciastem, które przyniósł jej Jellal. Siedział teraz naprzeciw niej przy stoliku i obserwował bacznie każdy ruch dziewczyny. Nie mógł się na nią napatrzeć. Chciał być dla niej wszystkim już w dzieciństwie, kiedy budowali system R, jednak niestety został zmanipulowany przez Ultear. Dziękował Bogu, że Erza mu to wszystko wybaczyła. Mimo tej długiej, bardzo długiej przerwy i tak on znał ją najlepiej. Wszyscy uważali ją za przerażającą, jednak on wcale się jej nie bał. Wiedział, że mimo wszystko Erza potrafi być czuła i delikatna. Wiedział, że ma dobre serce... Wierzyła w niego przez te wszystkie lata a to naprawdę musiało wymagać od niej wiele bólu... Nie mógł wyjść z podziwu jej cierpliwości. Ale ona go kocha i to było dla niego najważniejsze. Co prawda nie powiedziała mu tego wprost, ale on wiedział to doskonale. On też ją kochał. Cholernie...

Jak to z nimi wszystkimi było? Może pamięć o odwadze Lucy popchnęła ich do zrobienia tego, czego zawsze pragnęli. Może świadomość, że Lucy poświęciła się właśnie dla nich sprawiała, że chcieli korzystać z życia jak najlepiej, bo nigdy nie wiadomo co nas czeka. Czy ten czar pryśnie, kiedy dowiedzą się, że ona żyje? czy może stanie się dla nich jeszcze większą bohaterką o niesamowitej odwadze? 

Natsu leżał wygodnie zapatrzony w strój pokojówki, który miała na jednej z misji. Nigdy nie zapomni jej wyrazu twarzy, kiedy milioner powiedział jej, że jest za brzydka na pokojówkę. No ale gust miał dosyć, hmmm... 


A Lucy wyglądała co najmniej słodko...


Natsu na samo to wspomnienie uśmiechnął się pod nosem. Jego rozmowa z Wendy mu pomogła, wiedział, że nie tylko on nie może się pozabierać po jej utracie. Wendy też jako jedyna chyba wiedziała jak bardzo Lucy jest dla niego ważna... Ale dowiedział się od niej też czegoś, czego się nie spodziewał... Mimo, że Lucy nic nie mówiła Wendy, to ta mała zabójczyni smoków dobrze wiedziała, że Natsu był wyjątkowo ważny dla Heartfilii... Zabolało go to, bo nie zrobił nic, żeby być przy niej, bliżej. Tylko jak zwykle pobiegł szukać Igneela, ale skutków tego poczynania nie dało się już naprawić. Zastanawiał się ile razy będzie jeszcze zmuszony do tego, aby mówić sam sobie, że zachował się jak idiota, że już tego nie naprawi i że ten błąd kosztował go tak wiele... 

Trzy miesiące bez Heartfilii były dla niego niczym trzy lata. Jego ból był mniejszy niż na samym początku, ale dobrze wiedział, że ta blizna będzie odczuwalna do końca jego życia. Siedzieli właśnie w gildii. On, Erza, Gray i uwieszona obok niego Juvia oraz oczywiście Jellal, który jak zwykle wpatrywał się bez opamiętania w czerwonowłosą. Mało brakuje do tego, żeby zachowywał się jak Juvia. Popijali sake przy barze, kiedy nagle ujrzeli dziwaczny wyraz twarzy Natsu. Poczuł zapach tak dobrze mu znany, jednak nie miał pojęcia jakim cudem go czuje, skoro ta osoba nie żyje już pewnie jakieś trzy miesiące.
-Lucy... Powiedział cicho, a przyjaciele spojrzeli na niego dziwnie. Jednak faktycznie, oni też poczuli obecność jej siły magicznej, jednak była ona zbyt duża jak na tą dziewczynę. Zanim oszołomiony Natsu zdążył wstać z siedzenie drzwi do gildii gwałtownie się otworzyły, a wszyscy widząc kto stoi w drzwiach ucichli, nie było słychać nawet oddechów...
-WRÓCIŁAM! Zawołała z uśmiechem na twarzy mimo, że w oczach miała łzy, jednak były to łzy szczęścia... 



Booooże... Nie macie pojęcia jak długo męczyłam ten rozdział ;OO Ale w końcu stwierdziłam, że przyspieszę te trzy miesiące i od następnego rozdziału będę mogła już pisać to co chcę xDD i czego wy też chcecie jak mniemam XDD 

No to do zobaczyska misiaki :PP

Aiko.

7 komentarzy:

  1. Jupi myslalam ze dasz go wieczorem hehe rozdzial piekny brak slow .prosze daj dzis jeszcze jeden rozdzial blagam ;( zycze weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie dodam dzisiaj wieczorem to zrobię to jutro jak wejdę na laptopa :P

      Usuń
    2. Dzienki bede ci dziekowac do konca zycia

      Usuń
  2. Pierwsza, ciekawe bosze ile Natsu cierpi. Gray i Juvia i ErzaxJellal *__* Super i Lucy wróciła, mam nadzieję że szybko dodasz kolejny bo nie mogę się doczekać reakcji Natsu na to, że Lucy żyje i reakcji szystkich. Życzę duuużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, dobrze mnienamsz :)
    Ale się uśmiałam, gdy porównałaś Jellala do Juvii :d Jesteś genialna!
    Pisząc o tych wszystkich, którzy "chcieli korzystać z życia jak najlepiej, bo nigdy nie wiadomo co nas czeka" z powodu Lucy.. Świetne, boskie, wzruszające, zajebiste! Jesteś rasową pisarką, mówię ci to ^^ Ktoś się wdał w Lucy.
    Chyba bardziej niż kiedykolwiek na twoim blogu nie mogę się poczekać kolejnego rozdziału! Weny, Aiko ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne to było, te wszystkie uczucia i wgl. to wszystko! *o* Aż się łezka w oku kręci! ;D No nie mogę, jak wyobrażę sobie reakcję ich wszystkich na powrót Lucy! ^.^ Nosz po prostu cud, miód i maliny!
    Czekam na następny, weny! ;33

    OdpowiedzUsuń
  5. JEZUNIU! Ja mam tendencję do skracania opowiadań XD podziwiam za cierpliość ^^

    OdpowiedzUsuń