czwartek, 9 maja 2013

28. Dla mnie jesteś bohaterem.

-Czy są mocne? Zapytał milczący dotąd Gray niby Shirai'a, jednak wzrokiem szukał odpowiedzi u Lucy.
-Nie... Powiedziała dziewczyna i spojrzała na przyjaciół. Przecież gdyby były szaleńczo mocne nigdy by tam nie przeżyła, więc niby nie miała się czego bać, ale ponowne spotkanie z nimi trochę ją przerażało. W końcu były członek rady wręcz wyrzucił ich z domu, a oni ruszyli w kierunku gór miasta Oak.


Nie zostało im nic innego jak ruszyć w góry. Heartfilia odrzucając myśli o Kojich zaczęła się zastanawiać nad tym, co mówił Shirai'a. Ciągle chodziły jej po głowie jego słowa kierowane do Natsu "aż tak bardzo Ci na niej zależy?" Zastanawiała się o czym Natsu wtedy myślał, ile by dała, żeby znać jego myśli... Westchnęła cicho i dostrzegła ciągłe zerkanie na nią Dragneela. On zastanawiał się dlaczego Shirai'a nie mógł czytać w myślach Lucy  a przede wszystkim jak Lucy odebrała jego słowa. O czym wtedy myślał? Myślał, że jeżeli zaraz się od niej nie odsunie to go zabije... Po prostu najzwyczajniej w świecie był zazdrosny i chyba dopiero teraz przyznał się sam przed sobą. Po chwili usłyszała to... Usłyszała ten sam ryk tych samych cholernych Kojich. Stanęła w miejscu a wszyscy na nią spojrzeli i uczynili to samo. Fullbuster przypominając sobie moment, w którym obejmował blondynkę, która przerażona była tym właśnie rykiem otworzył szerzej oczy.
-Lucy... Czy to te same potwory, które tamtej nocy tak bardzo Cię przeraziły? Musiał się upewnić, dziewczyna tylko kiwnęła głową a Salamander aż zacisnął pięści. Dziewczyna wiedziała na co się porywa wchodząc przez bramę, a mimo to zrobiła taką głupotę. Natsu wziął głęboki oddech, i wszyscy znów ruszyli przed siebie. Po chwili weszli na polanę, która tak bardzo przypominała tamtą zza światów, tylko nie była rozwalona jej uranometrią. I znów wszystkie wzroki Kojich na niej. Nie na jej towarzyszach lecz właśnie na niej. Czyżby to były te same potwory, które wtedy chciały ją zaatakować? Czy może jej sen okaże się prawdziwym? Nie, na pewno nie bo wtedy stu procentowo była w za światach i nie miała przy sobie przyjaciół. Patrzyła obojętnie na kilkanaście potworów wlepiających w nią swoje ślepia, a Natsu, Erza i Gray stali jak wryci.
-Czy ty z tym... Walczyłaś? Zapytał przerażony Natsu widząc potwora. Ich wygląd przeraził ich tak samo jak blondynkę, kiedy widziała je po raz pierwszy. Teraz też ją to przerażało, ale wiedziała, że dadzą sobie radę. Tym razem także tylko pokiwała twierdząco głową i ujrzała na środku polany unoszący się w powietrzu złoty pierścień. Dziewczyna wysunęła się naprzód i usłyszała kolejne ryki Kojich.
-Lucy, dlaczego one patrzą tylko na Ciebie? Zapytała po chwili zastanowienia Erza. Wszyscy stali w gotowości w razie ataku. Dziewczyna spojrzała na swoją przyjaciółkę z miną obojętną, choć miała ochotę stamtąd uciec.
-Może chcą dorwać to, czego ostatnim razem im się nie udało. Powiedziała niby bez uczuć, ale jako jej przyjaciele wyczuli w jej głosie strach.
-Po moim trupie. Powiedział wściekły Dragneel i zaczął zbliżać się do potworów mimo, że ich wygląd napawał ich strachem. Zapalił swoje ciało jednak żaden z potworów nawet nie zareagował. Zdezorientowany Natsu spojrzał ukradkiem na swoich przyjaciół. Erza i Gray postąpili tak samo jak Natsu, jednak Lucy wiedziała już do czego to zaprowadzi. Oni nie chcieli Erzy, Gray'a czy Salamandra. Najbardziej zależało im teraz na zabiciu tej, która zdołała przeżyć w ich świecie tak długo. Kiedy Koji'e uznały, że ich wrogowie są już w idealnej odległości od tego cholernego człowieka, który był poszukiwany w całych zaświatach wyminęły ich szybko i biegły wprost na Lucynę, która dobrze wiedziała, że tak się to skończy. Dlaczego nie przeczytała uważnie tego cholernego zlecenia i nie znalazła czegoś innego? Za bardzo kierowała się swoimi potrzebami finansowymi i teraz jest za przeproszeniem w dupie.
-Lucy! Zawołał przerażający Natsu widząc tą sytuację, a Lucy wyciągając klucze wyskoczyła wysoko w górę.
-mam nadzieję, że tutaj będzie mi się walczyć lepiej... Powiedziała cicho i z zadowoleniem stwierdziła, że tutaj potrafi nawet wyżej skakać. Inny wymiar, inna grawitacja i przede wszystkim o wiele bardziej ograniczona magia. Dziewczyna jakby nabrała pewności. Sparaliżowani przyjaciele blondynki nie byli w stanie się nawet ruszyć. Byli niemalże pewni, że to koniec. Jednak nagle dostrzegli jak dziewczyna z wielkim opanowaniem odbija się nogami od głowy jednego z potworów i w powietrzu obraca się tak aby być przodem do potworów. Nikt nie miał pojęcia co ma robić. No prócz Lucy, która dobrze wiedziała jak najłatwiej załatwić takiego potworka. Będąc jeszcze w powietrzu otworzyła szeroko oczy i przywołała Lokiego.
-CO? ZNOWU TRAFIŁAŚ DO ZAŚWIATÓW? Takie były pierwsze słowa przerażonego Lokiego, który zobaczył Koji'e. Jednak nie było więcej czasu. Dziewczyna wraz z Lokiem zabijała, a raczej próbowała zabić Koji'e. Udało jej się co prawda uciec z tego kręgu, jednak i one w tym świecie przybrały na sile. Na szczęście jednego, któremu wskoczyła na wstępie na głowę już miała z głowy, ale co z resztą? Obróciła głowę w kierunku swoich przerażonych przyjaciół przez co straciła gardę i uderzona przez potwora przeleciała kilka metrów lądując pod stopami przyjaciół.
-One są tutaj sil... silniejsze... Powiedziała dziewczyna starając się unieść i splunęła krwią. W tym momencie jej towarzysze się ocknęli i ruszyli w wir walki. Jednak ona za wszelką cenę chciała im pomóc, mimo że nie mogła się nawet ruszyć. Po chwili wydobyła z siebie głośny okrzyk i wzbudziło to nawet zainteresowanie Kojich, którzy tak samo jak magowie przez chwilę zaprzestali walki. Po tym uderzeniu Lucy nie miała prawa nawet oddychać, a ona podczas okrzyku uwolniła swoją magię na zewnątrz. Wokół jej ciała zebrała się poświata koloru złotego zawsze jak podczas Uranometrii, a włosy unosiły się w górze. Wstała i kiedy jej towarzysze wykorzystali moment nieuwagi potworów rzucając się na nich zawołała głośno.
-Celujcie w głowy, znikną. Magowie, choć przerażeni byli stanem swojej przyjaciółki musieli jakoś zabić potwory więc posłuchali blondynki. Ona sama ponownie otworzyła bramę Lokiego, który zniknął zaraz po uderzeniu i spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem, który zamieniał się w grymas bólu. Pochwyciła swój bicz i stanęła do walki ze swoimi towarzyszami, jak na maga przystało. Mimo bólu ciągle przemykała się przyjaciołom przed oczami kiedy wyskakiwała mocno w górę po przyciągnięciu potwora biczem, aby swoimi stopami móc uderzyć w jego głowę, aby ten zniknął. Ciągle była opanowana, a jej przyjaciele byli pełni podziwu jej postępów. Nie widzieli jeszcze Lucy w takiej formie, tym bardziej po tym, jak została uderzona z taką siłą. Kiedy w końcu wszystkie potwory zniknęły podeszła do unoszącego się pierścienia i zamknęła go w swojej dłoni. Wtedy złota poświata zniknęła, a dziewczyna złapała się nerwowo za brzuch. Nie miała pojęcia za jakie grzechy była skazana na te cholerne potwory, jednak miała nadzieję już nigdy więcej ich nie zobaczyć. Wtedy poczuła jak Dragneel łapie ją w pasie.
-Lucy, wszystko dobrze? Chłopak był przerażony tym wszystkim. Zdając sobie sprawę z tego, że dziewczyna była tam sama a wśród niej były takie potwory dziwił się, że z jej stanem psychicznym nie jest aż tak źle. Nie jeden po czymś takim pewnie by ześwirował, albo od razu dał się zabić. Lucy tylko posłała Dragneelowi smętny uśmiech i wraz z resztą przyjaciół ruszyli oddać pierścień Shirai'emu ten przeklęty pierścień, który trzymała teraz Lucy. Dragneel czuł jak dziewczyna traci siły bo coraz więcej musiał używać swojej, aby ją podtrzymać. W końcu wziął ją na ręce, nie chcąc, żeby kompletnie opadła z sił i spojrzał na nią ze zmartwieniem. Obiecał jej... Obiecał jej, że nie ma się czego bać, że on będzie ją chronił. I nawet kiedy powiedziała mu, że czuje się przy nim bezpiecznie on czuł, że ją zawiódł. Znów widział w jej oczach to przerażenie, chociaż starała się być opanowana. Dlaczego to ją zawsze muszą spotykać takie rzeczy i dlaczego on nie jest w stanie jej wtedy pomóc? Postanowił, że musi stać się silniejszy. Dla niej, żeby móc chronić ją w każdej sytuacji...
-Nic jej nie będzie... Powiedziała Tytania kładąc dłoń na ramieniu Dragneela, kiedy doszli do posiadłości zleceniodawcy. Weszli tam od razu, a Erza wyjęła pierścień z dłoni Lucy. Kiedy Shirai zobaczył w jakim stanie jest Lucy od razu wezwał magów-lekarzy, który mieli podobną moc do Wendy, jednak nie była ona tak mocna. Mimo wszystko zabrali Lucy z objęć niezadowolonego Salamandra i zanieśli do jednego z pokoi, aby ją uleczyć. Natsu chciał pójść za nimi, jednak Erza mu w tym przeszkodziła.
-Zostaw... Powiedziała cicho patrząc na chłopaka, a wtedy zleceniodawca usiadł przy biurku.
-Macie to, czego od was chciałem?  Zapytał z uśmiechem na twarzy i spojrzał na zamyślonego Salamandra. Erza podeszła do niego i położyła, pierścień na biurku, napełniona negatywnymi uczuciami omal nie rozwaliła przy tym owego mebla. Shirai spojrzał na nich z poważną miną.
-Martwicie się o nią, to zrozumiałe, ale zapewniam was, że jest pod dobrą opieką i lada chwila będzie zdrowa jak ryba. Jednak na wszelki wypadek zostańcie tutaj na noc. Nie mam tylu sypialni, więc jedno z was będzie spało na sofie. Albo jednak nie. Powiedział nagle z uśmieszkiem ciągle patrząc na Salamandra, a Gray i Erza spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
-Nikt nie będzie musiał spać na sofie, prawda Natsu? Chłopak zacisnął pięść i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Shirai'a go uprzedził.
-To nie tak, że robię to złośliwie, po prostu ciekawią mnie twoje uczucia do niej. Salamander zacisnął pięść i wyszedł z pomieszczenia aby ukryć swój rumieniec na twarzy, a Gray i Erza spojrzeli na siebie zdziwieni. Co prawda wiedzieli, że Lucy jest dla niego ważna, ale nie przypuszczali, że naprawdę mógłby czuć do niej coś głębokiego.
-W swoich sypialniach macie łazienki, czujcie się jak u siebie. Ayano przygotuje dla was coś do jedzenia. Wtedy w pokoju zjawiła się niska dziewczyna w stroju pokojówki. Jej kruczoczarne włosy sięgały jej do bioder a uśmiech nie znikał z twarzy.
-Ayano, kolację dla gości. Powiedział to niby rozkazująco, jednak jego głos był łagodny. Mimo wszystkiego nie był on aż tak złym człowiekiem, jakie sprawiał wrażenie. Schował pierścień do szuflady biurka i wstał. Tak samo postąpili magowie Fairy Tail. Udali się do swoich pokoi, które wskazała im Ayane, zanim poszła przygotować kolację. W tym czasie Natsu szukał dziewczyny, nie zajęło mu to długo, bo po zapachu od razu znalazł pokój w którym się znajdowała. Leżała na skraju podwójnego łóżka szybko oddychając. Miała zamknięte oczy, jednak była przytomna. Co prawda czuła jeszcze ból przy klatce piersiowej, jednak nie sprawiał jej on już takiego problemu jak kilka chwil temu. Kiedy usłyszała kroki w swoim pokoju otworzyła oczy i spojrzała na zmartwionego Dragneela.
-Już dobrze... Powiedziała cicho zanim on zdążył zadać pytanie. W jednej chwili przeraził się myśląc, że ona także potrafi czytać w myślach, jednak po chwili stwierdzając w myślach że jest głupi usiadł przy niej.
-Przepraszam... Powiedział cicho chłopak, a Lucyna uniosła się na łokciach, aby po chwili usiąść na łóżku. Była zdziwiona postawą chłopaka. Spojrzała w jego pełne smutku oczy ze zdziwieniem.
-Przepraszasz? Ale za co? Wtedy chłopak unikając jej wzroku spuścił głowę w dół wpatrując się w swoje buty.
-Nie zdołałem Cię ochronić, marny ze mnie bohater... Powiedział cicho a Lucy zaśmiała się pod nosem. Nie zgadzała się z chłopakiem. On zawsze ją chronił, a nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Uniosła palcami jego podbródek tak, żeby spojrzał jej prosto w oczy. Oparła swoje czoło o jego i uśmiechnęła się.
-Dla mnie, jesteś najlepszym bohaterem, głupku. Nie miała pojęcia dlaczego podjęła takie 'kroki' w kierunku  Dragneela, ale czując jego bliskość ogarniało ją szczęście. Chłopak zaczerwienił się przez ten dosyć odważny ruch dziewczyny, jednak się od niej nie odsunął. Wtedy do pokoju weszła Erza i Gray przerywając im tą słodką chwilę. Dragneel uniósł się z miejsca i wszedł do łazienki.
-Natsu? Idący się myć? A to Ci dopiero kawał. Zaśmiał się mag lodu na co Erza i Lucy zareagowały śmiechem.
-Wpadliśmy zobaczyć jak się czujesz Lucynko. Powiedział Gray a Lucy zacisnęła pięść w powietrzu robiąc groźną minę. Chciała mu dać do zrozumienia, że jeszcze raz tak do niej powie, a dostanie w łeb, i wcale nie będzie to miłe doświadczenie.
-Nic mi nie jest, tylko trochę się potłukłam. Uśmiechnęła się dziewczyna a Erza zajmując miejsce na którym siedział przed chwilą różowowłosy przytuliła do siebie Lucy. I nie było to tak jak zwykle przygniatanie do jej zbroi, lecz po prostu pełny czułości i utęsknienia uścisk <tylko nie zamawiajcie teraz ErzyxLucy +18 xD> Lucy tak bardzo brakowało przyjaciół, a znów musiała ich zamartwiać swoim stanem, chociaż dopiero co wróciła.
-Kolacja gotowa. Usłyszeli łagodny głos Ayano i uśmiechnęli się do siebie. Natsu wyskoczył z łazienki do połowy ubrany, a po jego torsie spływały jeszcze kropelki wody. Lucy widząc go takiego, ukazującego jego pięknie wyrzeźbiony tors i mięśnie prawie rozpłynęła się na łóżku jak Juvia. Jej serce mocniej zabiło, a policzki przybrały kolor różowy.
-Ja nie jestem głodna, dziękuję... Powiedziała zarumieniona jeszcze blondynka, a Natsu chociaż nie chętnie zostawił ją w pokoju wychodząc jako ostatni. Podczas kolacji oczywiście pochłaniał wszystko co się dało, jednak na zdziwienie towarzyszy nawet nie tknął kolacji przygotowanej Lucy, która stała na tacy. Kiedy zjadł bez słowa wstał i biorąc Lucy kolację zniknął w jednym z pokoi.
-Pomyślałem, że może jednak jesteś głodna. Powiedział cicho i położył tacę z jedzeniem na stolik obok łóżka. Lucy uśmiechnęła się do niego i cicho westchnęła.
-Teraz pójdę się umyć. Powiedziała z uśmiechem i weszła do łazienki. W tym czasie Natsu pozbył się swoich spodni i zostając w samych bokserkach wskoczył do łóżka. Miał nadzieję, że dziewczyna go nie wyrzuci, w końcu spali już w jednym łóżku kilka razy... Lucy natomiast siedząc w wannie nadal rozmyślała o słowach zleceniodawcy. Czyżby Natsu czuł do niej... To co ona czuje do niego? Niee, na pewno nie. Zależy mu na niej tylko jak na przyjaciółce. Na pewno. To ona głupia wymyśliła sobie jakieś bzdury, że niby Natsu mógłby pokochać kogoś takiego jak ona? Na pewno nie... Dziewczyna westchnęła. Liczyła, że jej uczucia do Natsu ustaną, a one tylko wzmocniły się po ostatnich wydarzeniach. Kiedy wyszła z łazienki chłopak spał już w jej łóżku. Nie miała zamiaru go wyrzucać, a wręcz cieszyła się z takiego toku wydarzeń. Uśmiechnięta weszła pod kołdrę i opierając głowę na łokciu wpatrywała się w twarz Salamandra. Po chwili ujrzała jak nozdrza chłopaka delikatnie się rozszerzają i w tym momencie jego oczy się otwarły. W pewnym momencie chłopak myślał, że zaraz dostanie kopniaka w twarz, jednak nic takiego się nie stało. Delikatnie przytulił do siebie dziewczynę, opierając swój podbródek na jej głowie, aby nie widziała jego zaczerwienionych policzków. Dziewczyna ułożyła dłonie na wyrzeźbiony tors chłopaka i uśmiechnęła się sama do siebie. Kochała go. Kochała go i cholera w końcu się do tego przyznała. Jednak przyznała się do tego przed sobą, bo jemu nie miała zamiaru nic mówić, choć i tak w pewnych sytuacjach zachowywali się jak para, albo jak stare małżeństwo. Zamknęła oczy i starając się odgonić od siebie wszystkie myśli zasnęła wtulona w swojego 'przyjaciela' który także ją kochał, ale bał się do tego przyznać. Bo jeżeli miał zepsuć ich przyjaźń jednym słowem 'kocham' wolał nie mówić tego wcale. On również pogrążony w myślach o blondynce którą teraz przytulał zasnął tuląc ją do siebie mocniej. Tej nocy blondynka spała spokojnie, nie dręczyły ją żadne koszmary. Dlatego właśnie noc przepłynęła jej tak szybko. Kiedy się obudziła poczuła zapach Dragneela do którego się teraz wtulała. Odchyliła delikatnie głowę i spojrzała na jego twarz. Musiała przyznać, że był niezwykle przystojny, a na samą myśl o nim jej serce biło mocniej. Mogłaby się tak budzić przy nim co dnia. Otulona ciepłem jego ciała nie miała zamiaru wychodzić z łóżka. Znów wtuliła się w niego mocno przykładając swoją głowę do jego torsu. Jej nierówny teraz oddech obijał się o jego klatkę piersiową, przez co chłopak aż zadrżał i otworzył oczy. Jednak wtulona w niego blondynka nie mogła tego zauważyć. Jego serce także nagle przyspieszyło czując, jak dziewczyna delikatnie gładzi opuszkami palców jego nagi tors. Kiedy dziewczyna poczuła, że chłopak zaczyna robić coraz głębsze wdechy, a jego oddech jest nie równy uniosła do góry głowę. Kiedy zobaczyła jego szeroko uśmiechniętą twarz na jej policzki wkradły się dwa rumieńce. I jak ona miała ukrywać swoje uczucia do niego? Nie dość, że rumieniła się przy każdym jego dotyku, to jeszcze jej ciało nie mogło się powstrzymać od wtulania w niego, czy chociażby tak jak teraz nie mogła się powstrzymać przed tą bliskością. Chociaż jej umysł wołał 'Przestań' to jej serce i tak robiło z nią co chciało. Kiedy Natsu zobaczył jej rumieniec jego policzki także przybrały czerwony kolor. Chciał mieć ją tylko dla siebie. Salamander zawsze wiedział, że Lucy to wyjątkowa dziewczyna, jedyna w swoim rodzaju. Ale nigdy nie chciał się przyznać, że mu się podoba, ponieważ obawiał się odrzucenia. Z czasem to uczucie się pogłębiało, ale to dopiero jej zaginięcie na trzy miesiące sprawiło, że teraz był pewien swoich uczuć do dziewczyny i nie chciał się już z nimi ukrywać <w przeciwieństwie do Lucynki>. Wtem po pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Lucy leniwie wstała, a wtedy do pokoju weszła Ayano.
-Śniadanie jest gotowe, możecie państwo zejść na dół. Powiedziała z uśmiechem drobniutka dziewczyna, a Natsu wyszczerzył się do niej szeroko, na co czarnowłosa zarumieniła się pod nosem. Wtedy Lucy tylko zmarszczyła brwi dochodząc do wniosku, że chciałaby ten uśmiech mieć tylko dla siebie. Westchnęła cicho i weszła do łazienki się przebrać, a wtedy różowowłosy wstał i założył swoje spodnie i ukochane sandały.
-Mógłbyś chociaż założyć swoją koszulkę. Powiedziała niby złośliwie, jednak tak naprawdę po prostu nie chciała, żeby jakieś dziewczyny oglądały go na wpół nago... A zwłaszcza Ayano, której Natsu najwyraźniej się podoba. Była zazdrosna o kogoś, kto nawet nie był jej. Westchnęła cicho a Natsu tylko wzruszył ramionami i założył swoją koszulkę <koszulka, kamizelka, płaszcz, jak mam na to mówić, heelp>. Jego łuskowaty szalik opadał lekko na jego tors, a dziewczyna już z uśmiechem wyszła razem z nim z pokoju. W ciszy usiedli przy stole i spojrzeli na przyjaciół, którzy najwyraźniej byli z czegoś zadowoleni.
-Nani? Zapytała blondynka zerkając na przyjaciół oraz na Shirai'a, który również był zadowolony. Na czole blondynki pojawiła się pulsująca niebezpiecznie żyłka, Natsu już wiedział o co chodzi, więc spuścił głowę w dół ukrywając swoje zawstydzenie. Starał się nie niczym nie myśleć, żeby cholerny Shirai nie powiedział tego na głos.
-Nie musisz wszystkiego mówić na głos, idioto. Pomyślał patrząc teraz Shirai'emu prosto w oczy. Ten jednak uśmiechnął się i jakby chciał zrobić mu na złość powiedział.
-Ale kiedy to jest zabawne Natsu. Z szerokim uśmiechem spojrzał na Salamandra, po czym już chciał coś powiedzieć do Lucy kiedy oberwał w głowę od Erzy, która siedziała tuż obok niego. Spojrzała na niego gniewnym wzrokiem, a on niczym potulny baranek zabrał się za jedzenie swojego śniadania. Czyżby czuł się niebezpiecznie, kiedy Erza była tuż obok niego? Salamander uśmiechnął się pod nosem i również zaczął pochłaniać swoje śniadanie. Lucy, która już kompletnie nie miała pojęcia o co chodzi westchnęła cicho i zjadła swoje śniadanie.
-Teraz czas na waszą nagrodę. Powiedział Shiraia, kiedy wszyscy skończyli jeść i wręczył w dłonie Lucy nagrodę w postaci 10 00000 klejnotów, uśmiechając się do niej szarmancko. Lucy jednak nawet nie zwróciła nawet na to uwagi, a w jej oczach pojawiły się gwiazdki.
-Tak dużo czynszu! Była zadowolona, że będzie mogła teraz wrócić do domu. Widząc jej minę wszyscy wybuchnęli śmiechem, oprócz Shirai, który siedział naburmuszony, bo blondynka nawet nie zaczerwieniła się po jego szarmanckim uśmiechu. Wtedy wszyscy wstali i Erza obróciła się twarzą do zleceniodawcy.
-Bardzo dziękujemy za posiłek, jednak na nas już pora. Wszyscy ruszyli pod drzwi, gdzie pożegnali się ze zleceniodawcą. Ten podszedł do Lucy, oczywiście słysząc już jak Dragneel go w myślach przeklina i powiedział cicho.
-Liczę, że się jeszcze spotkamy Lucy Heartfillio. Dziewczyna zmarszczyła trochę brwi, jednak po chwili uśmiechnęła się, co wprawiło Dragneela w jeszcze większą zazdrość o chłopaka. Jakie to było zabawne prawda? Ona jest zazdrosna o niego, on o nią, a żaden idiota nie powie drugiemu co czuje...


 

Też zauważyliście, że lubię motyw polany ? Xdd W ogóle, to jak tak się zastanawiam często zapominam o Happym, prawda? Mówiłam, że to nie będzie jakaś afera z tym pierścieniem, chociaż mogłabym to zrobić mam nieco inny plan. 

Biedna Lucynka, wszyscy wszystko wiedzą, ale ona nie xD Mamy tutaj coraz więcej NaLu :33 Ale przydałoby się, żebym zrobiła jakiś paring, ale nie mam na to na razie natchnienia :P

Do następnego misiaki :3

Aiko.

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Zamawiam paring ErzaxLucy xD
      Oraz help'uję - to, co nosi Natsu, to kamizelka :) Ja tam nie wiem, jak Lucy może nie być pewna jego uczuć, skoro, do jasnej, spała z nim w jednym łózku! Proste jak budowa cepa ._.
      "Tak dużo czynszu!" - To zdanie mnie rozwaliło, no nie.. :D
      Tak więc życzę ci duużo weny na paringi, szczególnie Laxusa i Canę ;3

      Usuń
    2. No właśnie! Cholera ciągle mi to z głowy wypada z tą kamizelką xD bo kuźwa też niektórzy na to płaszcz mówią i już sama nie wiedziałam xDDD

      Usuń
  2. ah jej rozpływam sie zupełnie <3
    dawaj więcej ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Za 5
    4
    3
    2
    1
    (fangirling mode on)

    Kyaaaaaaaaaaaaaaaaaa! ^o^
    NaLu! <3 Niah niah ;3
    O Booosz! Spali w jednym łóżku! <3 Przytuleni do siebie! <3 A do tego te ich rumieńce! <3 (i dalej nie wiedzą o co kaman? O.o) A potem jeszcze to śniadane! ^_^ Me Gusta - myśli Natsu. xD

    Lucynka nie chce się ujawnić? Why? ;_; A byłoby tak pięknie! ...
    Ale jest nadzieja. Natsu chce się przyznać! *o* (klask klask)
    (fangirling mode off)

    Tak poza tym, to świetny rozdział! ;D Funny Moments + Scary Moments + NaLu = *Zaciesz na mojej zrytej buźce* <3

    Czekam na więcej, weny! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. O rety rety, nie spodziewałam się w tym rozdziale tyle.. NaLu :D Ale fajniutko Ci to wyszło, tak kawaii ^.^ A scena na polanie super, chociaż bardziej się wczułam w to co było później.. xD
    Świetny rozdział i czekam na kolejny, oby cie wena nie opuściła! :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahaha o boze jak słodko, mniom mniom CHOLERNIE SŁOOOODKO (^ω^)
    Zwijam sie ze śmiechu, praktycznieco zdanie turlam sie po podłodze ^^

    LUCY JAKA MATERIALISTKA, nie ładnie XD

    No właśnie jak ona może nie być pewna swoich uczyć skoro spała z nim w jednym łóżku ( swoją drogą liczyłam na jakiś numerek XD (zboczuch ze mnie, co?))

    Szykuje sie NALU, taaaaaak <3 niech oni się w końcu pocałują, ehh podchody jak w przedszkolu ;P

    Pozdrawiam [ mtears.blogpot.com ]

    O kurcze zapomniałam - zaczynam cię śledzić gihi ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle kasy bez żadnej walizy to by jej się i w czterech rękach nie zmieściło xD

    OdpowiedzUsuń