niedziela, 12 maja 2013

30. Hayate Heartfillia.

-Natsuu, bierz tą cholerną połowę i idź spać. Powiedziała dziewczyna, która stała teraz pod drzwiami swojego domu. Chłopak pokiwał jedynie głową, a zdenerwowana dziewczyna miała ochotę rzucić do niego tymi klejnotami. Westchnąwszy weszła do domu, kiedy tylko Dragneel zniknął za rogiem i rzuciła się na łóżko. Po drodze do domu zdążyła zrobić zakupy, i wstąpić razem z Salamandrem do knajpki, w której teraz pewnie brakuje jedzenia przez niego. Jak można tyle do siebie chłonąć? Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła do łazienki, aby wziąć kąpiel.


Kiedy już wyszła z łazienki owinięta w ręcznik postanowiła zaparzyć sobie herbatę. Przy okazji schowała zakupy, które niedawno zrobiła i wróciła do pokoju z herbatą. Szczerze mówiąc liczyła, że pojawi się u niej Dragneel, jednak zrezygnowana poszła się ubrać w jej ukochaną, różową pidżamkę, która była na nią trochę zbyt duża, jednak sprawiało to, że wyglądała wyjątkowo słodko. Gdy wróciła usiadła sobie na fotelu, na którym siedział dzisiaj rano Salamander i uśmiechnęła się pod nosem. Upiła łyk swojej herbaty i przymykając oczy oparła się wygodnie na fotelu. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Oczywiście nie robiła sobie nadziei, bo Salamander wszedł by oknem. Kiedy otworzyła ujrzała za drzwiami kolejno od lewej Levy, Wendy, Mirajane, Canę i Erzę. Już domyślała się o co chodzi, ale wpuściła przyjaciółki do środka.
-To będzie długa noc... Powiedziała cicho pod nosem, kiedy wszystkie dziewczyny siedziały już na podłodze w kółku.
-Wy się rozgośćcie, a ja przygotuję wam posłania. Uśmiechnęła się i poszła po kilka materacy. Niestety miała tylko cztery, więc stwierdziła, że Wendy, która jest najmniejsza będzie spała razem z nią w łóżku. O ile się do tego łóżka doczołgają, bo z tego co widziała, to wszystkie przyniosły ze sobą sake. Westchnęła cicho, kiedy ułożyła już wszystkie materace zostawiając na środku mały skrawek podłogi, na którym siedziały dziewczyny już wesoło popijając trunki, nawet Wendy. Doszła do wniosku, że nawet gdyby miała piąty materac to i tak nie miałaby go gdzie położyć, no chyba że w kuchni. Dosiadła się do dziewczyn i od razu Cana wcisnęła jej jedną butelkę sake do ręki <oczywiście Cana przyniosła kilka butelek> Teraz wszystkie siedziały z butelkami sake w ręku i popijały co chwile.
-No Lucy, gadaj jak to było z tym Natsu? Dziewczyna poczuła jak pieką ją policzki, jednak nie starała się ukryć zawstydzenia, bo już i tak cała gildia wiedziała, że coś jest na rzeczy. Westchnęła głośno i rozchyliła wargi, żeby cokolwiek powiedzieć.
-No ja, potem on my... Dziewczyna miała tyle myśli, że nawet już nie wiedziała co powiedzieć. Dziewczyny widząc jej zakłopotanie zaśmiały się i wszystkie na raz jak na komendę upiły kilka łyków sake. Lucy jeszcze raz zaczęła swoją przemowę i tym razem opowiedziała już wszystko dokładnie jak było.
-Natsu? Czuły i delikatny? Kłamiesz! Zarzuciła jej nagle Cana, a blondynka wzruszyła ramionami, wszystkie już były nieco wstawione, więc ich rozmowy czasem traciły swój sens. Na dworze było już naprawdę ciemno, a po chwili usłyszały jakieś szumy na zewnątrz.
-Trzy, dwa, jeden. Zaczęła odliczać blondynka, i kiedy powiedziała ostatnie słowo na parapet wskoczył Natsu. Trochę zdziwiony tym co zastał mimo wszystko wszedł do pomieszczenia.
-Wiesz co Lucy,  Happy trochę przekoloryzował tą opowieść... Dziewczyna otworzyła usta ze zdziwienia po czym zacisnęła pięść zgrzytając zębami.
-Jak dorwę tego kocura... Zmrużyła oczy, jej mordercza mina mówiła wszystko. Dziewczyny rozmawiały nadal siedząc na ziemi wydawały się wcale nie zwracać uwagi na coraz bardziej zdenerwowanego Salamandra.
-Może się dołączysz? Zapytała nagle Wendy, a raczej zabełkotała, jednak wszystkim udało się zrozumieć o co chodzi. Już po chwili Natsu wcisnął się między Lucy a pijaną już Wendy, która ledwie kontaktowała ze światem.
-Rozpijacie biedną Wendy... Powiedział patrząc na niebieskowłosą dziewczynkę która leżała już na podłodze zasypiając. Lucy wstała i chociaż sama trochę się chwiała to podeszła do niej i zaniosła ją na najbardziej oddalony od nich mater, chociaż miała spać na łóżku. Usiadła znowu obok Drangeela, który otrzymał już swoją butelkę sake od Cany.
-Natsu, nie za dobrze Ci pośród tylu dziewczyn? Powiedziała Mirajane a Lucy, która miała właśnie w ustach sake wypluła je wprost na twarz Dragneela, kiedy usłyszała słowa białowłosej. Całe towarzystwo widząc to zajście zaczęło się śmiać, Lucy także. Tylko Natsu wycierał swoją twarz dłońmi.
-Tam jest łazienka. Powiedziała nagle Lucy widząc, jak chłopak próbuje wytrzeć ręce do jej dywanu. On tylko westchnął i poszedł we wskazanym przez blondynkę kierunku.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że Natsu mógłby być delikatny. Powiedziała po cichu Levy do Lucy śmiejąc się pod nosem i czkając pijacko, jednak Salamander i tak to słyszał. Z początku chciał wrócić do domu, jednak stwierdził, że skoro już dostał butelkę sake, to nie może sobie odmówić. Zajął znowu miejsce obok Lucy i upił kilka łyków sake. Kiedy wszystkie dziewczyny schlały się w najlepsze nawet nie potrzebowały materaców do spania. Jedynie Levy doczołgała się do najbliższego z materacy. Erza i Mirajane spały oparte jedna o drugą na podłodze a Lucy siedziała w ciszy wtulając się w ciepłe ciało Salamandra, który był w tym momencie najtrzeźwiejszy.
-Potrafię być delikatny. Powiedział nagle, a Lucy, której policzki i tak były różowe przez dużą ilość alkoholu przybrały intensywniejszy kolor. Spojrzała na Dragneela i uśmiechnęła się szeroko.
-Tak, wiem Natsu. Wybełkotała do niego, a chłopak aż zaśmiał się pod nosem. Wstał i biorąc zasypiającą już na jego ramieniu dziewczynę ułożył ją na łóżku, a sam położył się obok niej. Od razu się w niego wtuliła, chociaż jego ciepłe ciało powodowało u dziewczyny jeszcze większe zawroty głowy. Westchnęła cicho i niemalże od razu zasnęła.
-Lucy? Usłyszała głos Erzy i od razu otworzyła oczy. Nie musiała tego robić, żeby wiedzieć że Dragneel'a nie ma obok. Nie czuła jego ciepła dlatego też wiedziała, że gdy otworzy oczy jego przy niej nie będzie. Spojrzała na Erzę, a kiedy się podniosła jej głowa niemalże pękła z bólu. Zresztą wszystkie dziewczyny tak miały, no prócz Cany.
-Kawyyy... Wyjęczała Levy, która leżąc trzymała się za głowę. Lucy leniwie wstała i poczłapała w kierunku kuchni, aby zrobić kawy do jakiegoś ogromnego dzbanka.
-Czy nie było tutaj czasem Natsu? Zapytała nagle Cana a Lucy wzruszyła ramionami nadal przygotowując kawę. Westchnęła cicho i wniosła dzbanek kawy do pokoju wraz z kubkami. Wszystko postawiła na stole, a dziewczyny wręcz się na to rzuciły omal tego nie przewracając. Lucy upadła na łóżko twarzą w poduszkę i  ziewnęła. Nie minęło pięć minut a dzbanek już świecił pustkami.
-Pójdę się umyć... Rzuciła nagle blondynka i ruszyła do łazienki. Wannę wypełniła po brzegi dolewając do niej różany aromat. Uśmiechnęła się do siebie i zanurzyła swoje ciało w gorącej wodzie. Nie potrzebowała kawy, wystarczyła jej jedna kąpiel na regeneracje siły. Po dłuższym czasie wyszła z wanny i ocierając swoje ciało dokładnie cicho wzdychała zastanawiając się co będzie dzisiaj robić. Założyła czyste ubrania i wyszła z łazienki, gdzie dziewczyny zdążyły już posprzątać, a nawet pochować materace.
-Zrobiłabym to sama, ale dziękuję za pomoc. Uśmiechnęła się a dziewczyny odwzajemniły się tym samym.
-Idziemy do gildii, idziesz z nami? Zapytała nagle Erza, która już wyglądała jakby wcale nie miała kaca. Myśl o cieście truskawkowym dawał jej chęci do dalszego życia <XD>
-Wiecie co, dzisiaj mnie nie będzie. Powiedziała poważnie dziewczyna, a dziewczyny wzruszając ramionami pożegnały się z nią i wyszły.
-Jak to dobrze widzieć jak ktoś wychodzi przez drzwi, a nie przez okno. Zaśmiała się cicho, kiedy zamknęła drzwi za przyjaciółkami po czym weszła znów do pokoju. Wyciągnęła spod łóżka walizkę i zaczęła pakować w niej kilka niezbędnych rzeczy. Zamknęła ją i ułożyła na podłodze.
-Mamo, tato... Powiedziała cicho jakby do siebie patrząc gdzieś w górę. Szkoda, że nie miała okazji normalnie się z nimi pożegnać. Na stoliku zostawiła kartkę z napisem "wracam do domu - Lucy". Złapała za swój bagaż i unosząc go do góry wyszła z mieszkania. Co prawda wolałaby nikogo nie powiadamiać o swoim wyjeździe, jednak nie chciała, żeby się martwili. Zamknęła za sobą drzwi i pospiesznie ruszyła w stronę peronu, aby zdążyć na pociąg. Na szczęście nie miała daleko, więc już po chwili siedziała w pociągu, który miał odjeżdżać już za kilka minut. Miała nadzieję, że pani Spetto zagląda jeszcze do tego domu. Podróż bez jej przyjaciół była naprawdę bardzo nudna, jednak nie mogła teraz na to nic poradzić. Kiedy była już na miejscu poszła wolnym krokiem w kierunku swojego domu rodzinnego, który teraz stoi już pusty.  Zastanawiała się, dlaczego nikt nie wykupił ziem ojca, wtedy przynajmniej mógłby zostać w domu, którego zresztą też nikt nie kupił. Nie rozumiała o co w tym wszystkim chodziła jednak odgoniła od siebie te wszystkie myśli i podchodząc do drzwi swojego dawnego domu zapukała kilkukrotnie. Na jej szczęście drzwi uchyliły się a zza nich wyglądnęła pani Spetto, która na widok panienki niemalże się popłakała.
-Panienko Lucy, wróciłaś! Lucy uśmiechnęła się i weszła do środka. Dom nawet po tylu latach pachniał jak zawsze, jak gdyby nigdy nic. Wszystkie wspomnienia uderzyły teraz w blondynkę wywołując pojedynczą łzę, która teraz spłynęła po jej policzku.
-Pani Spetto, dlaczego ojciec nie sprzedał domu? Zapytała kiedy obie siedziały już przy stole popijając gorącą herbatę. Starsza kobieta westchnęła głośno, Lucy już wiedziała, że teraz czas na wyjaśnienia całej sytuacji. Zwijając usta w wąską linię czekała na wszystko co ma jej do powiedzenia.
-Widzisz Lucy, kiedy twój ojciec obawiał się bankructwa zapisał Cię jako właściciela domu oraz jego wszystkich ziem. Lucy kiedy to usłyszała omal nie wypluła tego, co miała w ustach. Z trudem przełknęła gorący napój i spojrzała na nią z niedowierzaniem.
-Chce mi pani powiedzieć, że ten dom jest mój? Po co ojciec to zrobił? Przecież gdyby sprzedał ziemię mógłby tutaj zostać! Lucy zaczęła zasypywać biedną panią Spetto tysiącami pytań, a kiedy w końcu zamknęła swoje usta czekając na jakąkolwiek odpowiedzi staruszka cicho westchnęła.
-Ojciec mimo wszystko wolał wyruszyć w podróż, aby zapewnić ci w miarę godne życie w przyszłości. Blondynka nie mogła w to wszystko uwierzyć. Oparła swoje łokcie na stole a dłońmi przytrzymywała swoją głowę.
-Sprzedam ten dom razem z jego ziemiami. Moim domem jest teraz Magnolia, Fairy Tail, nie mogę tutaj zamieszkać... Powiedziała stanowczo, choć wiedziała, że rani tym biedną panią Spetto, która po tylu latach nadal codziennie tu przychodziła aby posprzątać. To dzięki niej ten dom nadal wyglądał jak kiedyś, nigdzie nie było nawet kurzu.
-Panienko Lucy, nie może panienka tego zrobić. Powiedziała nagle zrywając się z miejsca, co zupełnie zbiło blondynkę z tropu. Uniosła wysoko brwi, a pani Spetto odchrząknęła i usiadła znowu.
-Przepraszam. Powiedziała cicho, jednak Lucy zmarszczyła brwi wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
-Pani Spetto, dlaczego? Zapytała nagle, a pani Spetto zaczęła błądzić wzrokiem po całym pomieszczeniu, co wydawało się dla Lucy dziwaczne.
-Panienko Lucy, groby pani rodziców tutaj są. Powiedziała po chwili zastanowienia staruszka, jednak nawet nie spojrzała blondynce w twarz. Lucy uniosła się z miejsca patrząc na niską kobietę z góry.
-Niech pani powie prawdę. Lucy od razu domyśliła się, że pani Spetto kłamie, więc czym prędzej musiała dowiedzieć się prawdy, bo owa kobieta nie jest typem kłamcy. Przez chwilę myślała, że pani Spetto po prostu nie ma gdzie mieszkać. Gdyby tak było była skłonna sprzedać tylko ziemie ojca a dom zostawić owej kobiecie, która zawsze była dla niej taka dobra. Ciemno włosa westchnęła cicho i gestem ręki nakazała młodej dziewczynie usiąść.
-Chciałam Ci to powiedzieć już dwa lata temu, kiedy wróciłaś, jednak nie miałam odwagi... Lucy była przerażona, nie miała pojęcia czego zaraz się dowie, ale czuła, że nie będzie to dla niej przyjemne.
-Widzisz Lucy. Zaraz po Twoim zniknięciu Twój ojciec wrócił tutaj na jakiś czas, jednak nie sam. Po dołączeniu do jednej z kupieckich gildii poznał tam kobietę o imieniu Kiyomi. Pani Kiyomi była dosyć niską kobietą, mimo to była zgrabna, a jej różowe włosy sięgały jej bioder. Sądziłam, że osiądzie ponownie tutaj na stałe ze swoją nową partnerką, jednak myliłam się. Pan Jude spędził tutaj kilka miesięcy, a  kiedy przyszło mu powrócić do gildii wraz ze swoją ukochaną... Lucy nie mogła uwierzyć w to co słyszała, a kiedy najciekawsza była końca pani Spetto nagle wzięła głęboki oddech zaprzestając swej opowieści. Jednak blondynka czekała na jej koniec, nie spodziewając się tego, co zaraz usłyszy, a przede wszystkim zobaczy.
-A co ja będę... Hayate chodź tutaj! Zawołała nagle czarnooka a Lucy przekrzywiła głowę na lewo marszcząc brwi, co robiła tego dnia ciągle. W tym momencie już nic nie rozumiała. W drzwiach stanął mały chłopiec, na oko miał osiem-dziewięć lat. Z twarzy przypominał Lucy a jego delkatnie różowe włosy sprawiały wrażenie, jakby był synem jej i Natsu.
-Kyaaaa ! Zawołała kiedy zobaczyła chłopaka i dosłownie spadła z krzesła, na którym teraz siedziała.
-Lucy... Hayate to Twój brat. Dziewczyna pewnie znów spadłaby z krzesła, gdyby nie to, że nadal leżała na podłodze.


-Lucyyy! Zawołał Dragneel, kiedy wdrapał się na jej okno. Wskoczył do pokoju i podszedł do biurka, na którym znajdowała się karteczka. Chłopak zaciągnął się zapachem Lucy, który unosił się w powietrzu. Po co tam wróciła? I co ma na myśli pisząc "wracam do domu"? chyba nie ma zamiaru zostać tam na stałe? Chłopak niewiele myśląc pobiegł na peron i wsiadł do pociągu.
-Lucy chyba nas nie zostawi? Odezwał się kotek, który wpatrywał się na zielonego już Dragneela, choć i tak wiedział, że nie otrzyma teraz odpowiedzi. Zastanawiał się dlaczego dziewczyna pojechała bez pożegnania... Długie męczarnie musiał znosić, a kiedy w końcu dotarł na miejsce był już pełen energii. Kotek pochwycił Dragneela za kamizelkę i uniósł go do góry dzięki swoim skrzydełkom.
-Maxi Speed! Zawołał niebieski exceed i już po chwili byli przed domem rodzinnym Lucy, który jak zwykle wywoływał u nich zachwyt. Po chwili usłyszeli krzyk Lucy.
-Czy ona zawołała "kyaa"? Zapytał zdziwiony Natsu swojego exceeda i popychając duże drzwi wszedł do pomieszczenia w którym Lucy podnosiła się z podłogi. Widząc małego chłopca, otworzył szerzej oczy.
-Kyaaa! Zaczął wymachiwać rękami przed twarzą jakby chciał się obronić przed tym co widzi. Po chwili ukucnął przed chłopakiem i zaczął ciągnąć go za policzki jakby sprawdzał, czy jest prawdziwy.
-Co robisz idioto, nie widzisz, że jestem prawdziwy? Natsu robiąc zabawną minę wstał i spojrzał na siedzącą już przy stole Lucy, która wyglądała jakby widziała ducha.
-Lucy, nie wiedziałem, że mamy syna. Powiedział wyraźnie rozbawiony, a Lucy uderzyła głową o stół. Wstała i biorąc głęboki wdech podeszła bliżej do swojego braciszka.
-Cześć, jestem Lucy. Wyciągnęła rękę do małego chłopaka, a on zamiast ją uścisnął przytulił się do niej z całych sił, oplatając nogi wokół jej pasa, a dłonie wokół szyi.
-H...Hayate? Zapytała zdezorientowana blondynka z szeroko otwartymi oczami po czym wstała licząc, że wtedy chłopak uwolni ją z uścisku, jednak tak się nie stało. Cicho westchnęła i objęła ramionami chłopca patrząc wprost w oczy zdziwionego Natsu.
-Pan Jude zostawił mi Twojego brata pod opieką obiecując, że po niego wróci, jednak niedługo później zmarł, więc ja zaopiekowałam się Hayate. Jeżeli sprzedasz dom, nie będę go mogła zabrać do siebie, nie mam na to warunków. Chłopiec, który siedział teraz bez słowa na kolanach blondynki wtulał się w nią jakby znał ją od zawsze.
-Weźmiemy go ze sobą. Powiedział nagle Natsu, a blondynka zaczerwieniła się patrząc na niego pytająco.
-Nie jestem pewna, czy dałabym sobie radę. Lucy nie była przekonana co do tego pomysłu. No ale w sumie gdyby sprzedała ziemię i dom ojca, a właściwie jej mogłaby kupić jakieś większe mieszkanie.
-Ja jestem grzeczny Lu-chan! Zawołał nagle mały chłopczyk wpatrując się w dziewczynę z nadzieją w oczach. Przez całe życie pani Spetto opowiadała mu o Lucy, obiecała mu, że pewnego dnia Lucy znów się tutaj pojawi i weźmie go ze sobą do Magnolii, gdzie pomoże mu zostać członkiem Fairy Tail. Dziewczyna mimo, że nie znała chłopca poczuła z nim pewną więź, mimo, że miał inną matkę. Westchnęła cicho wpatrując się w różowowłosego chłopca. Nie miała pojęcia co ma teraz zrobić. Nie chciała go tutaj zostawiać, teraz kiedy już go ma, ale też bała się, że nie poradzi sobie w roli opiekuna.
-Na razie zostanę tutaj z Tobą, później coś wymyślimy. Chłopiec mimo iż chciał jak najszybciej zamieszkać z siostrą w Magnolii cieszył się, że nie zostawi go samego, a zamieszka z nim tutaj, w tym dużym domu. Natsu natomiast słysząc te słowa omal się nie przewrócił. Czyli ona się chce tutaj wprowadzić? Nie wyobraża sobie dnia spędzonego bez blondynki, a co dopiero gdyby miała wyprowadzić się z Magnolii. Ciągłe podróże pociągiem chyba by go zabiły. A jeżeli spodoba jej się tutaj i zostanie na stałe? Na to chyba liczyła pani Spetto.
-Heej, co to za kotek? Zawołał nagle mały chłopiec dopiero zorientowawszy się o obecności małego exceeda. Zeskoczył z kolan swojej siostry i podbiegł do uśmiechniętego kotka. Głaszcząc go po główce uśmiechał sie do niego promiennie.
-Jestem Happy. Powiedział nagle exceed, a zdziwiony Hayate aż odskoczył od niego, po czym zaczął się śmiać.
-Gadający kotek! Bomba! Chłopak znowu podszedł do exceeda i zaczął mu się uważnie przyglądać. Rozbawiony zachowaniem chłopca Happy zaczął robić przeróżne miny, które rozśmieszały chłopca. Lucy widząc tą scenkę uśmiechnęła się pod nosem.
-Natsu, proszę zostawcie mnie i panią Spetto na moment...
-Nigdzie nie idę z tym debilem! Zawołał nagle Hayate, a naburmuszony Natsu tylko złapał go pod pachę i nie przejmując się jego atakami wyszedł z pomieszczenia. Pani Spetto za wszelką cenę chciała zatrzymać tutaj Lucy.
-Nie zostaję na stałe. Dopóki nie sprzedam ziemi i domu zostanę z Hayate, później razem z nim opuszczę to miejsce. Groby rodziców przeniosę do Magnolii. Powiedziała w końcu blondynka, po nie udanych próbach namawiania czarnookiej. Kobieta westchnęła cicho i wstała.
-Skoro tutaj jesteś, pójdę na chwilę do siebie. Kiedy kobieta wyszła z pomieszczenia dziewczyna uderzyła głową o stół zastanawiając się co ma teraz zrobić. Nie mieściło jej się w głowie to, że ma brata. Ojciec przecież pisał do niej kilka listów, ale w żadnym z nich nie wspomniał ani o nowej kobiecie, a co dopiero o nowym członku rodziny. Zastanawiała się jeszcze dlaczego matka chłopca nie wróciła tutaj po niego, może ona także zmarła? Chłopiec był naprawdę pogodny, rozbrykany no i wredny dla Natsu, jednak poczuła z nim tą rodzinną więź. Zastanawiała się gdzie przeniesie grób rodziców, a przede wszystkim gdzie teraz w Magnolii uda jej się kupić jakiś domek, lub mieszkanie.
-Lucy? Usłyszała spokojny, cichy głos Natsu i uniosła głowę do góry. Chłopak domyślał się, że musi to być dla niej trudne. Podszedł do niej bliżej i unosząc ją lekko do góry wtulił ją w swoje ciepłe ciało. Musiał być teraz jej wsparciem i nie miał zamiaru jej teraz zostawiać. Dziewczyna oplotła swoje ręce wokół pasa Dragneela.
-Zostanę tutaj z Tobą. Powiedział patrząc w jej brązowe oczy. Myślał, że będzie protestować, jednak ona tylko skinęła głową. Potrzebowała go przy sobie, nie czuła by się bezpiecznie, gdyby był tak daleko od niej. Zaciągnęła się jego zapachem i z uśmiechem wypuściła powietrze z płuc.
-Dziękuję Natsu. Wtedy właśnie do pomieszczenia wbiegł, a raczej wleciał Hayate wraz z niebieskim exceedem, który bawił się z chłopcem w najlepsze. Od razu się polubili, nie to co z Natsu.
-On naprawdę wygląda jak nasz syn. Zaśmiała się blondynka wtulając się w bok chłopaka, który obejmował ją teraz jednym ramieniem patrząc na tą dwójkę. Natsu skinął głową twierdząco po czym poczuł jak mały, niebieski exceed ląduje mu na ramieniu.
-Weźmiemy ze sobą Hayate, prawda Natsu!? Zawołał kotek do jego ucha ciągnąc go za jego różowe włosy. Hayate wpatrywał się teraz w Happiego z uśmiechem.
-Wrócimy do Magnolii jak tylko Lucy załatwi swoje sprawy. Powiedział poważnie Natsu, jednak mały chłopiec prawie się rozpłakał. Źle zrozumiał słowa Salamandra i myśląc, że zostawią go tutaj samego po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Zdziwiona Lucy uśmiechnęła się tylko pod nosem widząc, jak jej ukochany kuca przed Hayate.
-Wszyscy razem. Poczochrał go po różowych włosach z serdecznym uśmiechem, a łzy Hayate zamieniły się w szeroki uśmiech. Lucy miała nadzieję, że chłopcy się dogadają, bo gdyby musiała ciągle ich rozbrajać umarłaby z wycieńczenia. Na oko widać, że oboje są pełni energii.







Tak sobie myślę, że taka postać typu brat/siostra Lucy jest dosyć popularny na blogach, a że mi się spodobało, to dlaczego i ja nie mogłabym tego tutaj wprowadzić? Poza tym, musiałam jakoś zrobić przerwę między akcją, bo jakby cały czas komuś coś gdzieś groziło to byłoby trochę głupio nie uważacie? No i muszę jeszcze jakąś tą akcję wymyślić, a ostatnio coś z moją weną nie tak.

Muszę wam serdecznie podziękować za to, że ze mną jesteście. Minionej nocy dobiliśmy do 6000 wyświetleń, z czego jestem naprawdę szczęśliwa. Jestem tutaj niedługo, jednak postanowiłam sprawdzić czym różnią się moje początkowe rozdziały od tych, które zamieszczam teraz. Dzięki wam udaje mi się pisać coraz dłuższe rozdziały, a u mnie to naprawdę cud. ;P Dziękuję za wszystko, i mam nadzieję, że mój blog nadal będzie wam się podobać :33 Chciałam jeszcze zapytać czy chcecie może, żebym coś w blogu zmieniła, żeby lepiej wam się czytało, lub macie jakieś sugestie dotyczące akcji, czy jest coś, co bardzo chcielibyście tutaj przeczytać? Proszę o szczerość, bo każda krytyka pozwala mi się poprawić :)

No i chyba tak na koniec chce wam pokazać mojego ulubionego FanArta Dragneela, którego znalazłam niegdyś na Facebooku :P Patrzcie i podziwiajcie !


Co o nim myślicie?  :33

Dobra, już was nie zamęczam :P Do zobaczenia kochani ;*

Aiko.

16 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. nie no boski rozdział :) Jestem ciekawa jak będzie wyglądać ich życie. Coś czuję że Hayate będzie nieźle dokuczał Natsu. A i w gildii pewnie będzie nieźle rozrabiać. ^.^
      W opowiadaniu nie musisz nic zmieniać, mi każda notka podobała się i będzie się podobać. Wiem to na pewno ^.^ A fan art cudowny.
      Pozdrowionka

      Usuń
  2. "Myśl o cieście truskawkowym dawał jej chęci do dalszego życia" - rozwaliło mnie to, zresztą jak cały rozdział.
    Hayaaaate *fangirling słodkich dzieciaczków mode on*!
    Art niesamowity, cudeńko *podziwia*. A jak już się pytałaś, co zmienić.. Zrobiłabym czarne tło do tekstu, bo trudno się czyta - chodzi mi o to, żeby tło bloga pozostało takie, jakie jest, ale przy pisaniu jest opcja, żeby "zakolorować" tło.. Wiesz o co mi chodzi? xD
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kso, myślałam że będę pierwsza :(

      Usuń
    2. Wiem o czym mówisz, jednak jak dam całe czarne to nie będzie widać znaku Fairy Tail. Ale na pewno pomyśle co z tym zrobić :)

      Usuń
  3. A Lucynka, powsinoga, znowu uciekła! xD Chociaż nie na stałe...

    Natsu, jak się zmartwił! *o* Pojechał za nią! *o*

    Lucy ma brata? Kyaaaaaa! ^o^ I wygląda jak dziecko Lucy i Natsu! ^o^ I pewnie dołączy do gildii! ^o^
    ...
    A czy on jest magiem? Bo mi się wydaje, że pewnie nie, więc jak to będzie? O.o

    Rozdział świetny, czekam na więcej. Weny! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny Rozdział . Jestem bardzo ciekaw jak zareagują członkowie gildi jak zobaczą brata Lucy , ciekawe co sobie pomyślą . Myślec że sobie pomyślą , że to jej i Natsu dziecka i co Lucy zadecyduje . Na blogu nic nie mursz zmieniać .
    Życzę Weny !!
    A czy wejdziesz na mój blog ?
    http://2-blog-o-fairy-tail.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wejdę. Gdybyś jeszcze chciała możesz wrzucić linka W zakładce "REKLAMUJ SWOJEGO BLOGA" ^^

      Usuń
  5. Braciszek! Kochane młodsze braciszki (ja oczywiście nie posiadam xD)
    No i przesłuchanie dziewczyn zawsze w cenie.. Nie ma co ;P Boskie są. Lepsze niż Rutkowski hyhy ^^
    Czekam na kolejny rozdział!
    Weny, czasu Mordko ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh! A co do obrazka pod rozdziałem.. rozpływam się! Natsu wygląda zajebiście! *.*
      Yay, no to ciaooo ;*

      Usuń
  6. Jak dla mnie na blogu nie musisz nic zmieniać :* I gratuluje! A art cudny ^.^
    Ale rozdział jeszcze cudowniejszy xD Hayate jest suuuuuuuuuper :D I wygląda jak ich syn haha, aż szok że Natsu tak otwarcie się do tego przyznał ;p Fajne jest też to, że tak się kłócą :D Ale i tak młody jest słodki <3 O popijawie nie wspomne, bo to mnie powaliło na kolana, pozytywnie oczywiście. A teskt Natsu... potrafie być delikatny... Kyaaaaa xD Bomba! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. kie next nie moge sie doczekac jak reszta gildi zobaczy małego napewno padna na podłoge z szoku zycze weny i czekam na next :):):)):):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety moją wenę trafił szlak i nie potrafię napisać nawet jednego zdania ;/

      Usuń
  8. nie dobijaj mnie błagam musisz dostac olsnienia blagam :):)__:_):)0:):)):):):):)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Lucy, nie wiedziałem, że mamy syna." - nie mogłam wytrzymać ze śmiechu.
    Kyaaa...Hayate *tuli* już go kocham *ściska jeszcze bardziej*
    Shun: Aia zostaw biedaka w spokoju, bo go jeszcze udusisz.
    Aia: Jesteś zazdrosny i tyle. *dalej tuli biednego Hayate, który powoli robi się fioletowy*
    Shun: Aiamee !!!
    Aia: Ojoj * puszcza chłopca, który ucieka aż się kurzy* S-shun-chan...
    Shun: Ile razy mam ci powtarzać żebyś ni mówiła do mnie Shun-chan?! *morderczy wzrok*
    Aia: I tak wiem, że mnie kochasz *chowa się*
    Shun: Grr... Co ja mam z tą szurniętą dziewczyną.
    Aia: Słyszałam * wygląda z szafy*
    Shun: I dobrze. *nadal zły*
    Aia: *chowa się z powrotem*
    Shun: Korzystając z okazji, że tej wariatki tu nie ma chciałem życzyć dużo weny.
    Aia: Tak, tak i szybkiego jej powrotu * mamrocze z szafy*

    « Aiamee vel Aia & Shun Kazami. »

    OdpowiedzUsuń