sobota, 8 czerwca 2013

37. Gajeel i Juvia.

-Juvia, możesz powiedzieć mi co Ci się stało? Gray z nieco zmarszczonymi brwiami podszedł do dziewczyny a ona cicho wzdychając zacisnęła pięści na samą myśl o tym cholernym smarkaczu, który myśli sobie, że jest nie wiadomo kim. Gray myślał, że dziewczyna zareagowała tak na niego, więc jedną nogą gotowy był już do odejścia, jednak Juvia delikatnie się uśmiechając spojrzała na niego.
-Juvia musi pobyć ze starym przyjacielem. Powiedziała, bo akurat nic innego nie przyszło jej do głowy. Tym razem brwi maga uniosły się wysoko do góry. Ze starym przyjacielem? Ze starym przyjacielem!? Czyżby Juvia naprawdę chciała mu się odpłacić za tą jego oziębłość? Dobra Gray, to Juvia, nie wytrzyma dłużej niż jeden dzień... Chłopak tłumaczył sobie w myślach, że Juvia na pewno go kocha i nie będzie mogła wytrzymać zbyt długo, więc uśmiechnąwszy się pod nosem odszedł od niej usiadając tuż przy barze.
-Mira, daj mi sake... Powiedział bez życia i jeszcze raz obrócił się w stronę swojej ukochanej, która teraz szeptała coś z Gajeelem. Na sam widok zacisnęły mu się pięści. Chyba pierwszy raz w życiu doznał uczucie zazdrości o kobietę. Chociaż wiedział, że Levy na pewno jest ważna dla czarnowłosego i tak nie mógł przemówić sam sobie do rozsądku. Oddałby wszystko za chwilowe posiadanie zmysłów smoczego zabójcy, dzięki któremu na pewno udałoby mu się usłyszeć rozmowę tej dwójki. Właśnie! Gray uśmiechnął się pod nosem, a kiedy Mirajane podstawiła mu szklankę sakę uśmiechnął się jeszcze bardziej.
-Mira, widziałaś gdzieś zapałkę? Dziewczyna marszcząc brwi pokiwała mu przecząco i z uśmiechem znów zniknęła na zapleczu.
-Cholera... Mruknął pod nosem i upił porządnego łyka sake ponownie spoglądając na Juvię i Gajeela. Po chwili poczuł jak ktoś siadając obok niego szturchnął go lekko w ramię. Odwrócił się i zobaczył zmartwioną Levy.
-Mira, mogę prosić o sake? Zapytała niebieskowłosa idąc w ślady Gray'a, który od razu domyślił się, że także jest zazdrosna, nie dziwił jej się, ale cóż mógł poradzić? Nic, i ta bezradność była w tym wszystkim najgorsza.
-Jak Juvia ma się zachowywać? Zapytała cicho smoczego zabójcę, on tylko westchnął i swoimi czerwonymi oczami rozglądnął się po sali. Chciał się upewnić, że nie ma tutaj Natsu, który jak zawsze lubił wszystko wiedzieć.
-Mamy wzbudzać zaufanie, musimy się zachować normalnie, Jose ma swoich szpiegów... Powiedział tak samo cicho jak niebieskowłosa, a ona przytaknęła. Jednak nie miała pojęcia czy uda jej się tak po prostu, normalnie zachowywać. Po chwili otworzyła szerzej oczy analizując każde słowo Smoczego Zabójcy.
-Szpiegów? Czy myślisz, że Ul? Ponownie zacisnęła pięści unosząc się przy stoliku. Miała ochotę ją zamordować, już wiedziała dlaczego kręciła się koło silnych magów. Najpierw Jellal, teraz Gray. A jutro kto? Laxus, Natsu?
-Tak... Tak właśnie myślę, ale nie wiem czy moje przypuszczenia są dobre. Myślałem, że Ul przeszła na dobrą stronę... Powiedział lekko pocierając dłonią swój podbródek. Dziewczyna, która swoim dziwacznym zachowaniem przyciągała coraz więcej uwagi usiadła znów i spojrzała z niedowierzaniem na Gajeela.
-Ale skoro Juvia po stronie Jose, dlaczego akurat Gray-sama? Zapytała dosyć zainteresowana tematem szpiegostwa Ul Juvia, a Gajeel najpierw wzruszył ramionami mówiąc jej tym, że nie ma pojęcia, jednak już chwile po tym znów się odezwał.
-Jose jeszcze wtedy nie wiedział, że do nas dołączysz, może dlatego?
-Juvia uważa, że to nie ma sensu! Wrzasnęła na całą gildię po czym uderzyła głową o blat. Już nic z tego nie rozumiała. Czyli Ultear jest szpiegiem Jose? Czyżby chciał sprawdzić ich wiarygodność, a przy okazji przeciągnąć jakąś silną muszkę na swoją stronę? Dlatego nic im nie powiedział o tym, że Ultear do niego dołączyła...
-Juvia, to wszystko jest logiczne nie uważasz? Jose chcąc nas sprawdzić chciał przeciągnąć dzięki Ultear Jellala na drugą stronę, ale ona wiedziała, że zbyt mocno kocha Erze. Teraz próbowała dobrać się do Gray'a, ale przecież mamy Ciebie... Więc kto teraz? Zapytał rozglądając się znowu po sali. Juvia nie miała pojęcia co o tym myśleć, ale po tym co powiedział Gajeel wszystko zaczęło się jej układać.
-Salamander... Powiedzieli oboje w tym samym czasie marszcząc brwi.
-Juvia idzie do domu. Powiedziała stanowczo, a Gajeel twierdząc, że również woli udać się już do domu wstał i razem z maginą wody wyszli z gildii, co przyprawiło Gray'a o dreszcze.
-Co to niby miało być? Wstał zaciskając swoje pięści, a niebieskowłosa dziewczyna tylko pociągnęła go za ramię do tyłu, aby usiadł.
-To na pewno nic takiego Gray, nie możesz tak panikować! Powiedziała z delikatnym, choć niezupełnie szczerym uśmiechem Levy. Ufała Gajeelowi bezgranicznie i dobrze wiedziała, że jej nie skrzywdzi, mimo to była zazdrosna o Loxar.
-Zachowujesz się, jakbyś jej nie ufał. Chłopak tylko zagryzł wargę i upił kolejny łyk sake. Levy miała racje. Juvia na pewno wie co robi. Nawet jeżeli jest to głupia odpłata, to jutro wszystko z nią wyjaśni i nie będzie już dla niej taki oziębły. Nigdy. Nie miał pojęcia ile już siedzi przy barze razem z Levy i ile sake już wypili, ale dziewczyna spała oparta głową o blat, a on ledwo trzymał równowagę siedząc, więc wolał nie wstawać... Było dosyć późno, a do gildii weszła Lucy wraz z Natsu, Hayate no i oczywiście Happy'em, co zdziwiło wszystkich którzy jeszcze zostali, bo zwykle o tej porze wychodzą, a nie wchodzą.
-Nie zgadniecie kogo przed chwilą widzieliśmy. Powiedział Salamander siadając tuż obok Gray'a, który ledwie kontaktował. Spojrzał pytająco na różowowłosego chłopaka i ziewnął przeciągle.
-Gajeela i Juvię. Powiedział nagle, a Gray jakby na moment wytrzeźwiał. Dlaczego na moment? Bo kiedy tylko wstał pełen energii z zaciśniętymi dłońmi z zamiarem jak najszybszego spotkania z nimi kolejny raz poczuł jak wszystko rozmywa mu się przed oczami po czym zachwiał się niebezpiecznie i upadł na podłogę jak długi. Lucy westchnęła ciężko i podeszła do Dragneela.
-Zaprowadź go do domu Natsu. Powiedziała kładąc dłoń na ramię Salamandra.
-Czemu mam niańczyć tą lodówę? Jego Niezadowolony wyraz twarzy zaraz zmienił się w grymas bólu, bo kolejny raz tego dnia oberwało mu się od Lucynki.
-Nie denerwuj mnie tylko zaprowadź go, on by zrobił dla Ciebie to samo. Zmarszczyła brwi patrząc wciąż na Salamandra, który z miną "dobra już..." Podnosił swojego przyjaciela z podłogi. Był tak pijany jak nigdy, jeszcze go w takim stanie nie widział. Westchnął i ułożył ostrożnie na swoich plecach, co wyglądało dosyć komicznie, ale lepiej już to, niż gdyby miał go wziąć na ręce jak młodą panią. Na samo wyobrażenie przeszły go ciarki, trzymając mocno Gray'a wyszedł z gildii.
-Nie idziesz ze mną? Zapytał kiedy zobaczył, że dziewczyna wraz z Hayate podąża w inną stronę. Wskazała tylko ruchem głowy na ziewającego brata, który trzymając ją za rękę ciągnął ją w stronę domu.
-Lucy, proszę... Marudził ciągle i w końcu dziewczyna spuszczając wzrok z Dragneela ruszyła w stronę domu.
-Już dobrze Hayate, idziemy. Z uśmiechem szła tuż obok niego. Gdyby szła sama to pewnie droga zajęłaby jej o wiele dłużej, ale że Hayate był śpiący musiała się pospieszyć. Całą drogę szli w ciszy, tylko co chwila Lucy słyszała no i widziała jak Hayate ziewa, przez co sama robiła to samo, przez co w końcu w jej oczach pojawiły się łzy. Przetarła oczy i kiedy weszła do domu nawet nie zdążyła nic powiedzieć, kiedy Hayate tylko ściągając buty i spodnie gdzieś po drodze spał już w koszulce w łóżku Lucy. Blondynka natomiast postanowiła wziąć gorącą, odprężającą kąpiel. Weszła do łazienki i napełniając wannę po same brzegi zrzuciła z siebie ubrania i weszła ostrożnie do gorącej wody. Uśmiechnęła się i odchylając głowę do tyłu zamknęła swoje oczy. Zastanawiała się co o tej porze Juvia robiła z Gajeelem, a przede wszystkim dlaczego w takim popłochu uciekli, kiedy ich zobaczyli. Czyżby mieli coś do ukrycia? Dziewczyna nie mogła domyślić się o co chodzi, a jej ciężkie powieki w końcu opadły. Obudziła się dopiero, gdy usłyszała ciche pukanie do drzwi. Zimna już woda wyciągnęła chyba z niej całe ciepło, bo w momencie zaczęła się trząść jak galareta.
-Lucy, siedzę tutaj już ponad godzinę, ileż można siedzieć w wannie?! W tym momencie blondynka owinięta w ręcznik wyszła z łazienki zaspana ciągle dygocząc. Widząc to Salamander zdziwił się nie mało.
-Zasnęłaś? Bardziej stwierdził niż zapytał i już po chwili nie zważając na to, że dziewczyna jest jeszcze mokra i ma na sobie tylko ręcznik przytulił ją mocno. Dziewczyna czując jego ciepło uśmiechnęła się pod nosem. Wtuliła się w jego tors zaciskając jego kamizelkę w pięściach. Nie minęło sporo czasu, kiedy jej dreszcze ustały, a Lucy nie odczuwała już zimna. Dopiero teraz Heartfillia odsunęła się z uśmiechem czując, jak jej policzki robią się gorące.
-Pójdę się ubrać. Wzięła z fotela górę swojej pidżamy, bo spodnie od niej roztargał jej Natsu i musiała je doprowadzić do porządku, jednak nie miała na to zbytnio czasu. Wróciła po chwili w trochę za dużej koszulce, a jej nogi odkryte były od połowy uda. Dragneel uśmiechnął się zadziornie i przyciągnął do siebie zdziwioną dziewczynę wpijając się łapczywie w jej rozchylone wargi. Nie miała zamiaru się opierać. Od razu  oddała się jego pocałunkom wplatając przy tym palce w jego rozczochrane zawsze różowe włosy. Poczuła jak przepływa ją fala gorąca, a serce coraz bardziej przyspiesza. Po chwili poczuła, jak Natsu odchyla jej głowę delikatnie do tyłu a na szyi poczuła jego przyspieszony oddech, który zadziałał na nią jeszcze bardziej. Chłopak delikatnie wbił swoje kły w jej skórę, co przyprawiło ją o kolejną falę dreszczy po czym swoimi ustami muskał jej skórę po chwili do swoich pieszczot dołączając jeszcze swój język. Dziewczyna westchnęła cicho pod wpływem jego dotyku, co jeszcze bardziej go do nich zachęciło. Lucy jedną nogę założyła na biodro Salamandra, który niemalże od razu złapał ją przytrzymując przy biodrze. Zrobił pewny krok do przodu, a wtedy Lucy poczuła na swoich plecach chłód ściany. Uchwyciła jego twarz w swoje dłonie i ponownie wpiła się w jego usta.
-Lu-chan... Powiedział cicho Hayate, kiedy Lucy przypadkowo swoją dłonią strąciła jeden z obrazów. Dziewczyna zagryzła wargę i odsuwając się od zawiedzionego Salamandra podeszła do łóżka i pogłaskała go po jasno różowych włosach.
-Śpij... Powiedziała cicho starając się uspokoić swój nierówny jeszcze oddech. Pragnął jej, pożądał... I gdyby nie Hayate zapewne rzuciłby się na nią jak prawdziwe zwierzę nie dając jej szansy na jakąkolwiek ucieczke (bo przecież i tak by nie uciekłaxDD). Jednak musiał uspokoić swoje emocje. Podszedł do niej i delikatnie ucałował jej czoło.
-Dobranoc Lucy... Powiedział cicho. Nawet nie wyjaśnił po co przyszedł, ale Lucy wiedziała, że po prostu chciał zobaczyć, czy wszystko w porządku. Nie rozumiała jak ludzie mogą mówić o nim potwór, skoro jest tak wspaniałym człowiekiem. No może jest czasem przy głupawy, je za pięciu, robi syf, którego nie sprząta, ale mimo wszystko jest kochany. Lucy położyła się tuż obok Hayate i przykryła się kołdrą. Spojrzała na spokojną twarz brata i uśmiechnęła się do siebie. Zamknęła oczy i w końcu udało jej się odpłynąć w krainę Morfeusza.

-Lucy, gdybyśmy zamieszkali z Natsu, nie musiałbym się gnieździć z Tobą na jednym łóżku. Odezwał się chłopak, kiedy dziewczyna szykowała mu śniadanie. Spojrzała na niego i w pierwszej chwili zarumieniła się na myśl o Natsu, jednak już po chwili uderzyła go ścierką w głowę.
-Sugerujesz, że jestem za gruba? Powiedziała z niedowierzaniem i usiadła naprzeciw niego jedząc naleśniki.
-Jak przeprowadzimy się do innego domu, to też nie będziesz musiał spać ze mną w jednym łóżku. Powiedziała wzruszając ramionami i wzięła kolejny kęs swojego śniadania. Chłopak zmarszczył brwi jakby intensywnie nad czymś myślał.
-No ale Lu-chan, chciałbym zamieszkać z Natsu. Powiedział przesłodzonym głosem a ona upijając łyk herbaty spojrzała na niego unosząc brwi ku górze.
-A czemu akurat tak? Zapytała, a wtedy przez okno wszedł różowowłosy.
-A czemu nie? Odezwał się zamiast Hayate Natsu a Lucy spojrzała na niego groźnie.
-Nie wiesz od czego są drzwi i że Hayate umie mówić sam? Uniosła brwi ku górze i robiąc ze ścierki tak zwaną marchewkę uderzyła go w nogę na co ten wydał z siebie pisk głosem podobnym do dziewczyny i podskoczył. Hayate omal nie spadł z krzesła słysząc ten kobiecy dźwięk, a Lucy nadymała swoje policzki starając się powstrzymać śmiech.
-Jesteście wredni! Powiedział naburmuszony Salamander i ułożył splatając swoje ręce ułożył je na wysokości klatki piersiowej. Lucy nawet nie zwróciła na to uwagi i biorąc dwa talerze i kubki zaczęła zmywać naczynia. Natsu nie przejmując się obecnością Hayate podszedł do blondynki i przytulił ją od tyłu, a swoje usta przyłożył na tyle blisko, że podczas mówienia ocierały się o skórę na jej szyi.
-Nie daj się prosić... Dziewczyna czując ten dotyk dobrze wiedziała, że zaczyna się robić czerwona. Robił to specjalnie, zawstydzał ją doprowadzając do czerwoności, nienawidziła tego a z drugiej strony uwielbiała takie odważne posunięcia z jego strony. Oczywiście nie twierdziła, że Salamander nie potrafi być czuły i romantyczny bo potrafi, ale to zawsze jego odważniejsze kroki przyprawiały ją o wiele szybsze bicie serca i nierówny oddech.
-Nie wiem... Jak nie znajdę żadnego domu to rozmyślę Twoją propozycję. Zrezygnowany Salamander odsunął się od niej i spojrzał z zawodem na małego przyjaciela.
-Lucy nas nie lubi. Stwierdził po chwili, i żeby uniknąć uderzenia blondynki momentalnie szybkim krokiem ruszył w stronę okna i wyskoczył z niego. Lucy zaśmiała sie tylko kiwając głową na boki i już po chwili razem z Hayate oglądali pierwszy dom, który był na sprzedaż. W tym czasie zniecierpliwiony Gray czekał na Juvię w gildii już dobre dwie godziny. I oczywiście nie przyszła sama, a z Gajeelem. Usiedli znów wszystkich olewając a Levy zaciskała już swoje pięści siedząc z Jet'em i Droy'em. Chciała tam podejść, jednak ujrzała nadchodzącego jak burza, rozebranego już Gray'a.
-Wytłumaczycie mi o co do cholery chodzi?! Gajeel nie powinieneś czasem porozmawiać z Levy? Przypominam Ci, że Juvia jest moja i trzymaj te żelazne łapy z dala! W tym momencie Juvia omal się nie rozpłynęła, a Gajeel spojrzał na Levy, która wpatrywała się na niego z chęcią mordu ale i z żalem. Chciała z nim porozmawiać tyle razy, ale za każdym razem odtrącał ją a to na rzecz Juvii a to udawał, że jej nie widzi. Bolało ją to, cholernie ją to bolało, ale dotarło to do niego dopiero teraz.
-Chyba źle wychodzi nam udawanie normalnych. Szepnął cicho Gajeel a Juvia przytaknęła delikatnym ruchem głowy. Żelazny wstał i podchodząc do Levy założył swoją rękę za głowę i uśmiechając się niepewnie.
-Gray-sama! Zawołała szczęśliwa Juvia i dosłownie rzuciła się na Gray'a przytulając go do swojej piersi, przez co chłopak zrobił się niezwykle czerwony. Po chwili jednak odsunął ją od siebie i zaczął swą przemowę.
-Juvia, jeżeli chciałaś mi dać tym nauczkę, to błagam nie rób tego więcej. Obiecuję, że już nigdy nie będę dla Ciebie taki oschły... Powiedział cicho a dziewczyna, która w oczach miała serduszka przynajmniej nie musiała się martwić o wyjaśnienia, bo Gray idealnie ułożył za nią całą historyjkę. Wpiła się w jego usta z utęsknieniem ponieważ już dawno nie czuła ich smaku i uśmiechnęła się podczas trwania pocałunku. Gajeel podchodząc do Levy coraz bardziej zmniejszał swój uśmiech, aż w końcu poczuł jak dziewczyna stając na palcach uderza go otwartą dłonią  w policzek. Jednak zabolało to bardziej ją niż jego, ale starała się tego nie okazać.
-Dlaczego się tak zachowujesz. Dlaczego mnie tak traktujesz Gajeel! Ja też mam uczucia do cholery! Mówiła głośno, a zdziwiony Gajeel westchnął ciężko. Jak mógł zatracić się w myślach o Phantomie nie zważając nawet na jej uczucia? Przytulił ją do siebie nie zważając na to, że cięgle krzyczy i wymachuje rękami. Tak jak myślał dziewczyna nawet się nie opierała, od razu wtuliła się w jego tors i oplatając go rękoma w pasie wzięła głęboki oddech.
-Juvia chciała tylko pokazać paniczowi jak się Juvia zawsze czuje! Teraz Juvia odgrywała swoje scenki, które miały tylko utwierdzić Fullbustera, że to całe wydarzenie jest jego winą...






No to mamy 37 :3 Serdecznie dziękuję za branie udziału w ankiecie, nie sądziłam że będzie aż tyle głosów :33 No i cóż mam powiedzieć ? Niedługo dobijemy do 10 000 wyświetleń ! Polecajcie stronkę swoim znajomym, im więcej nas jest tym lepiej! Kto wie, może założę wam tutaj specjalnego czata, kiedy już będzie nas naprawdę dużo! Dziękuję, że ze mną jesteście, arigatou :3

Do następnego maluchyyy :3

Aiko.

4 komentarze:

  1. Hahahaha zajebisty rozdział :D
    "uderzyła go w nogę na co ten wydał z siebie pisk głosem podobnym do dziewczyny i podskoczył" - śmiałam się z tego z dobre dwie minuty i nie mogłam dalej czytać xD
    Natsu piszczący jak mała dziewoszka, ale za to odważny jak prawdziwy mężczyzna. Mowa oczywiście o kontaktach damsko-męskich, które opisałaś tak rewelacyjnie, że rozpływałam sie jak Juvia w ramionach panicza Graya xD Gray... =...{ I znów mam ostatni chapek FT przed oczami (Mashima ty lepiej spierniczaj do Mexico zanim cię dopadne! Draniu jeden...)
    Levy nie wie co robi bijąc Gajeela, specjalnie chce sobie ręce połamać czy co? :D Ale byli "Phantomowcy" nieźle im (niechcący) dokuczyli, przynajmniej z Grayem przełamała kolejne lody xD (Gray ;x :c).
    To całe namawianie Lucyny na wspólne mieszkanie mnie rozwala do granic możliwości, strasznie mi się to podoba :D
    "-Lucy nas nie lubi" xD. No i tak jak wcześniej pisałam, odważnie ją Natsu namawia, ale coś czuje że idzie w dobrym kierunku :DDD
    Widzę wena dopisuje, z czego bardzo się ciesze : ) Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gray nie zginie, nie może zginąć ! :3 Zresztą Mashima napisał, żebyśmy poczekali do przyszłego tygodnia! Czyli na pewno wszystko będzie dobrze i w końcu Gray wyzna jej miłość kurde! xDD

      Usuń
    2. Zgadzam się z Aiko. Zakładam się, że te "potworki" zestrzeliły lodowego sobowtóra Gray'a. W rozdziale 66 po raz pierwszy go użył, ale nie mogłam dostrzec tam śladu krwi...
      Miejmy nadzieję, że Hiro jakoś szybko to nam wyjaśni.
      Rozdział cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudny, że czekam na więcej!!!
      :D

      Usuń
  2. Ojej, ojej, ojej.. *.*
    Zazdrosny Gray.. noo tego się nie spodziewałam ^^
    Ajj i uwielbiam te gesty Natsu co do Lucy.. rany.. rozpływam się po prostu ;P
    A Lucyna nadal uparta jeśli chodzi o zamieszkanie z nim.. łap dziewczyno okazję nim ktoś inny się wtrąci!
    Uhh i znowu Jose? Hmmm.. kroi się coś grubszego ^^
    Mam nadzieję, że szybko nam to wyjaśnisz ;)
    Weny Kochana! :*

    OdpowiedzUsuń