sobota, 20 lipca 2013

46. Juvia vs. Aki

Lili wraz z ledwo przytomnym Gajeelem leciał tak szybko jak tylko mógł w kierunku domu Porlyusic'y. I tak nie był zdolny do walki, więc miał nadzieję, że nie odczują jego strat, a musiał wiedzieć co z nią. Nie miał nawet czasu obejrzeć się za siebie zanim ją wynieśli, niewiele widział. Ale sam zastanawiał się czy to dobrze, czy nie. Jako, że Lili praktycznie całą drogę leciał na maksymalnym speedzie niedaleko domku Porlyusic'y ujrzeli z góry Wendy, która ciągle szlochała i dwa exceedy, które trzymały ostrożnie Levy. Gajeel wylądował wraz z Lily'm (nie wiem czy mogę to tak odmienić...) tuż przed nimi. Mężczyzna widząc Levy w takim stanie zacisnął swoje pięści. Zmienił się, nie pragnął już ludzkiej krzywdy odkąd dołączył do Fairy Tail... Ale teraz.. Gdyby Kiyomi jeszcze żyła... Mógłby torturować ją, zabijać, ożywiać i znowu zabijać. Jednak zabił ją szybko i teraz żałował że nie sprawił jej takiego bólu, jak ona Levy. Zresztą nawet nie chciał myśleć o tym, jaki ból musiała czuć. Widząc jej powykręcane w różne strony ręce, kość wystającą z tyłu kolana (jak to się nazywa?). Mimo, że sam ledwo trzymał się na nogach wziął ją w swoje ramiona ostrożnie odciążając tym samym dwójkę exceedów.
-Nie maż się. Powiedział do małej Wendy, która otarła swoje łzy i przytaknęła mu tylko ruchem głowy. Ale szczerze mówiąc jemu także chciało się płakać. Tak, temu Gajeelowi, który z pozoru wygląda na obojętnego faceta, którego kompletnie nic nie rusza. Miał łzy w oczach, nie mógł znieść widoku swojej ukochanej w takim stanie i to wiedząc, że to jego wina... Gdyby nie próbowała mu wtedy pomóc, gdyby zajęła się swoją walką teraz... Teraz nadal by walczyła, nie musiałaby czuć tego bólu. Ale musiał być jej wdzięczny. Musiał i był. Był jej wdzięczny codziennie za to, że kocha kogoś takiego jak on. Był jej wdzięczny za to, że wybaczyła mu to co jej zrobił. Ale teraz... Teraz był jej szczególnie wdzięczny bo nie wiadomo co zrobiłaby Kiyomi, gdyby nie ona. Wszedł do domku Porlyusic'y bez pukania. A że nie miał wolnej ręki po prostu kopnął drzwi, które wyrywając się z nawiasów przeleciały przez całą długość pomieszczenia i wbiły się do ściany łamiąc na pół. Porlyusic'a już miała na nich naskoczyć, jednak kiedy zobaczyła płytko oddychającą, nieprzytomną Levy w takim stanie od razu kazała położyć im ją na łóżku.
-Wyjdźcie stąd! Wendy wraz z trzema exceed'ami posłusznie wyszli z jej mieszkania i usiedli pod jednym z drzew czekając niecierpliwie na to, co się stanie, jednak Gajeel został w środku i oparł się o ścianę, gdyż sam ustać na nogach już nie mógł.
-Powiedziałam coś, wyjdź! Powiedziała podnosząc ton niezadowolona i poirytowana, jednak Gajeel tylko mruknął coś cicho pod nosem. Nie miał zamiaru stąd nigdzie wychodzić. Musiał być przy niej, po prostu musiał.
-Wyjdź, bo pogonię Cię miotłą! Żyłka na jej czole zaczęła niebezpiecznie pulsować, jednak Redfox westchnął cicho nadal stojąc pod ścianą. W końcu wnerwiona kobieta wzięła do ręki miotłę i tak jak obiecała zaczęła obkładać go po ramieniu. Czarnowłosy od razu syknął z bólu, bo jak się okazało jego ramie było złamane. Porlyusica zastanawiała się jakim cudem trzymał tą dziewczynę w rękach. Nawet nie wiedziała, że przed chwilą wygrał pojedynek z wcale nie łatwym przeciwnikiem, chociaż można się było tego spodziewać. Chciała mu pomóc (wooow, Porlyusica pomocna o.O), jednak on odsunął się nieco i spojrzał na nią mrużąc nieco oczy.
-Najpierw ona. Powiedział stanowczo a starsza kobieta załamując ręce wróciła do nieprzytomnej dziewczyny. Zamknęła oczy a nad ciałem niebieskowłosej pojawiła się poświata, która leczyła jej rany od tych najgłębszych. Po krótkiej chwili dziewczyna ocknęła się, jednak chwilę później tego żałowała, bo nawet magiczne nastawianie kości cholernie bolało. Dziewczyna zaczęła wić się na łóżku i krzyczeć z bólu, a widzący to Gajeel ponownie zacisnął pięści.
-Musisz mi pomóc, przytrzymaj ją. Powiedziała nagle kobieta, której czoło pokryło się kroplami potu. Gajeel mimo, że sam miał złamaną rękę zebrał w sobie tyle siły i podszedł do dziewczyny. Złapał ją i trzymał mocno, żeby nie spadła z łóżka. Krzyki Levy, jej błagania o to, żeby się skończyło... To go przerażało.
-Gajeel, Gajeel! Nawoływała go, jakby to miało jej cokolwiek pomóc, czuła taki ból, że jej oczy momentalnie się zamgliły. wszystko było rozmazane, ale wiedziała że przy niej jest jej ukochany. Kiedy ból nastawiania kości wyszeptała jeszcze raz jego imię i odpłynęła. Porlyusica wpatrywała się w chłopaka, który nadal trzymał swoją ukochaną. Po jego policzkach spływały słone łzy, które skapywały wprost na twarz Levy.
-Przepraszam... Przepraszam... Powiedział cicho a Porlyusica podeszła do niego i posadziła go na krześle chcąc teraz wyleczyć jego.

W gildii Phantom Lord.

-Od początku wiedziałem, że nie jesteście po naszej stronie. Powiedział zielonowłosy mężczyzna i podchodząc do niej zaplótł sobie kosmyk jej włosów na palcu. Widzący to Gray ruszył w jej kierunku. Lecz kiedy znalazł się tuż obok niej ona wyciągnęła rękę blokując mu przejście.
-Juvia da sobie radę. Proszę zaufać Juvii. Zdziwiony Gray miał ochotę dokopać temu dziwnemu mężczyźnie, jednak w końcu stwierdził, że bardziej przyda się innym. Poza tym. Wierzył w nią. Wierzył, że da sobie radę, ale i tak postanowił mieć ją na oku, żeby w razie czego móc jej pomóc.
-Skoro wiedziałeś, to Juvia nie rozumie, dlaczego nie powiedziałeś tego swojemu mistrzowi. Powiedziała z wrednym uśmieszkiem i odtrąciła jego rękę. Aki natomiast zmarszczył brwi niezadowolony po czym utworzył dobrze jej znaną czarną kulę, którą trzymał sobie wesoło w dłoni a czarne błyskawice szalały wokół owej, czarnej kuli.
-Myślisz, że Juvia się Ciebie boi? Parsknęła śmiechem, a kiedy chłopak wyrzucił czarną kulę w jej stronę odchyliła nieco głowę w prawo. Czarna kula uderzyła o ścianę, i wybuchając zaraz po uderzeniu zrobiła w niej dziurę. Aki uśmiechnął się przechylając głowę na bok.
-Lepiej żebyś zaczęła. W momencie jego uśmieszek zniknął z ust. Juvia nawet się nie obejrzała, kiedy leżała na podłodze, a Aki trzymając ją za szyję przygważdżał ją do chłodnej podłogi. Loxar nie mogąc złapać oddechu zamknęła na chwilę oczy. Uśmiechnęła się pod nosem co nie mało zdziwiło jej przeciwnika. Użyła swojej Sierry - skupiając się zmieniła swoje ciało w wrzącą wodę, która od razu poparzyła Akiego. Wyprostował się, a wtedy Juvia znów powstała przed nim w normalnej postaci i zamachując się nogą kopnęła przeciwnika prosto między nogi. A ten momentalnie zrobił się blady, jego oczy zrobiły się wielkie jakby miały mu wypaść i upadł na kolana trzymając się za swoje klejnoty, a Juvia prawie przewróciła się ze śmiechu widząc go w takiej sytuacji. Jednak po chwili stanęła już poważnie w pozycji obronnej.
-Czyżbyś miał dosyć? Powiedziała kpiąco i palec wskazujący wbiła w jego czoło. Jednak tak szybko jak upadł na kolana, tak szybko się podniósł wbijając kolano w podbródek Juvii, która aż wyleciała kilkanaście centymetrów do góry i spadła uderzając o deski. Nie zdążyła się podnieść, kiedy Aki przygniótł ją nogą do podłoża. Klatka piersiowa Juvii była teraz przygniatana przez buta przeciwnika.
-Juvia! Zawołał Gray niemalże na całą salę, jednak nie był w stanie przedostać się przez linię wroga. Wpatrywał się w nią i jedyne co zauważył to jej zaciskająca się pięć. Później dostał czymś w głowę i sam odleciał do tyłu. Za bardzo skupiał się na Loxar, przez co ciągle tracił gardę i obrywał.
-Juvia się nie podda. Powiedziała ledwie słyszalnie, bo zgniatane płuca nie pozwalały jej na normalne mówienie i podniosła prawą rękę do góry.
-Wodne zamknięcie! Starała się powiedzieć to tak głośno, jak tylko się dało i momentalnie wokół chłopaka pojawiła się wodna kula. Został w niej uwięziony, a Juvia łapczywie nabierając powietrza wstała i spojrzała na Aki'ego, któremu zaczęło już powoli brakować tlenu. Pierwszy raz ktokolwiek widział, żeby Loxar ściągała swój płasz (no oprócz Gray'a). Zawsze wszystkich zastanawiało co ta dziewczyna ma pod tym płaszczem, teraz już wszyscy mogli to zobaczyć. Dziewczyna miała pod nim po prostu białą koszulkę i krótką, niebieską spódniczkę. Ściągnęła swoje nakrycie głowy i odrzuciła go w bok po czym uwolniła swojego przeciwnika z Wodnego Zamknięcia.
-Teraz walczmy na poważnie. Powiedziała z uśmiechem i nakładając dłoń na swoją zaciśniętą pięść strzeliła na palcach patrząc na niego z uwagą. Tym razem to on łapczywie wciągał do siebie powietrze kasłając przy tym. W końcu się wyprostował i tak samo jak ona przyjął pozycję obronną.
-Wodna Trzcina! Zawołała nagle tworząc długie, wodne laski, które zaczęły atakować przeciwnika. Jednak ten wyciągając przed siebie ręce zamruczał coś pod nosem a przed nim pojawiła się tarcza utworzona z czarno-granatowej poświaty, która zatrzymała jej atak.
-Ostrza Władcy Ciemności! Wystawił swoje ręce do przodu, a po kilku sekundach zaczął wypuszczać z nich czarne pasma światła. Nie wyglądało to jak jakiś miecz czy inna broń. Po prostu były to wiązki światła, które potrafiły rozciąć nawet głaz. Juvia odskoczyła na bok, jednak kilka ostrzy ją dosięgło. Mimo wszystko uśmiechnęła się pod nosem ocierając krew ze swojego policzka.
-Juvia ma coś w sam raz na odpowiedź. Wodne Przecięcie! Juvia stworzyła wodne ostrza pod ogromnym ciśnieniem, które przy odpowiednim kącie mogły rozciąć wszystko. Aki szybko omijając wodne ostrza znalazł się tuż przy dziewczynie, która po chwili pod wpływem spotkania jej brzucha z kolanem przeciwnika wypluła stróżkę krwi wprost na jego i tak zabrudzone już spodnie.
-No nie, ubrudziłaś mi spodnie. Powiedział oburzony i uderzywszy ją łokciem w głowę oglądał triumfalnie spotkanie jej twarzy z podłogą. Rozcięła sobie wargę, jednak to był jej najmniejszy problem. Musiała się pozbyć tego sukinsyna.
-Mroczna Kula. Wymamrotał do siebie i cisnął w nią swoją kulą otoczoną grzmotami. Loxar wydała z siebie głuchy okrzyk, który zagłuszył wybuch kuli zaraz po zetknięciu z jej ciałem. Jej ubrania były niemalże w całości roztargane. Jednak podniosła się na drżących nogach i spojrzała na niego wściekłym wzrokiem. Nagle wypuściła ze swoich dłoni wiązkę wrzącej wody, która uderzyła w przeciwnika wbijając go w pobliską ścianę.
-Juvi nie da się tak łatwo pokonać. Wypluła krew, która została jej w ustach i wpatrywała się w chłopaka, który z impetem wbił się w ziemię tuż po tym, jak Juvia zaprzestała swojego ataku.
-Czarne kule zagłady! Zawołał szybko podnosząc się z chłodnej ziemi a koło piętnastu takich samych kul z błyskawicami ruszyły w stronę przerażonej tym faktem Juvi.
-Teraz albo nigdy... Powiedziała do siebie wszystko i cudem uniknęła spotkania z tymi kulami. Niestety nie poszło jej tak łatwo, ponieważ kule zrobiły zakręt niczym bumerang i tak, jakby Loxar miała w sobie jakiś nadajnik podążały ciągle za nią. Juvia zwolniła biegu i w ostatniej chwili odbiła się od ramienia przeciwnika i przeskakując za niego czuła tylko jak czarne kule wbijają się w jego ciało i wybuchają zaraz po spotkaniu z nim. Co prawda nie zabiły go, jednakże ledwie się poruszał. Juvia podeszła do niego, który klęczał na podłodze. Zmarszczyła swoje brwi i unosząc nogę do góry kopnęła go w czoło, przez co odleciał do tyłu.
-A wyglądałeś na silniejszego przeciwnika... Powiedziała jakby zawiedziona i jej noga spotkała się tym razem z jego brzuchem, przez co chłopak splunął krwią. Aki próbował się podnieść, jednak nadaremnie. Juvia przygniotła go butem do podłoża.
-Juvia liczyła na lepszą walkę. Jose chyba nie mógł znaleźć nikogo lepszego, skoro wybrał właśnie ciebie. Zaśmiała się głośno, a on mimo że miał ochotę ją zabić nie był w stanie się nawet ruszyć. Pokonał siebie swoją własną bronią. Po chwili jednak wzięła nogę z jego pleców i odeszła. Nie potrafiła go wykończyć... Juvia nia była mordercą, Juvia nie potrafiłaby zabić człowieka. Wróciła więc tam, gdzie nadal toczyła się zacięta walka.



Krócej niż zwykle, ale dodaję tyle, ile mam xD Szczerze mówiąc muszę prosić was o radę. Zastanawiam się czy opisać walkę między Natsu a Yoichi, czy raczej zrobić coś innego a to sobie darować. Nie umiem zbytnio opisywać walk, dlatego też wybór zostawiam wam kochani. Chciałabym z góry podziękować tym, którzy udzielą się pod tym postem ze swoją opinią na ten temat ;))

2 komentarze:

  1. Wróciłam! I zaczęłam czytać od twojego bloga ;P Aż w szoku jestem, że jeszcze nikt nie zostawił tutaj swojego komentarza - hańba normalnie, bo rozdział jest świetny! Na początek GaLe toż to słodkości nad słodkościami.. mimo,że tak dreastyczne sceny były. Zal mi się zrozpaczonego Gajeela zrobiło, nie wspominając już o Levy...

    I czy ty oszalałaś? Że niby walk nie umiesz opisywać?! Głupstwa pleciesz, głupstwa! Ta walka z Juvią i Akim była super! Jeszcze Juvica zachowywała się pod koniec tego sparingu (^.^) jak za stawnych dobrych czasów z Phantomu :D Podobało mi się to :3

    Co do walki Natsu i Yoichi to jak uważasz, mnie się twoje opisy walk podobają bardzo i chętnie bym poczytała o tej potyczce, lecz coś mam przeczucie, że nie chce ci się jej zbytnio pisać - jeśli tak to po prostu ją skróć. Ale obojętnie czy rozpiszesz się z walką na kilka stron w wordzie, czy zrobisz to "coś innego" (ciekawość zaczyna mnie zżerać :P) to ja będę się cieszyć - wchłaniam jak gąbka wszystko co piszesz :***

    Było tam kilka dziwnie sklejonych zdań, błędów nie dostrzegłam, ale czytało się przyjemnie i wciągająco - jak zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wymyśliłam nowe słówko, najpierw chciałam napisać "starych" potem "dawnych" - zrobiło się stawnych xDDD

      Usuń