wtorek, 1 lipca 2014

55. Spokój

Teraz wszystko już miało wrócić do normy. Teraz już wszystko miało być w całkowitym porządku. Kiedy Lucy obudziła się w swoim nowym domu usiadła na łóżku i rozciągnęła się z grymasem bólu na twarzy. Czuła dosłownie każdy mięsień swojego ciała, czuła nawet te, o których istnieniu nie miała bladego pojęcia. Spojrzała na śpiącego w najlepsze Natsu, jak zwykle chrapał tak głośno, że była pewna, że nie da rady obok niego teraz zasnąć. Mimo wszystko wysiliła się na delikatny uśmiech po czym powoli, z niemałym wysiłkiem zeszła z łóżka. Poczuła ukłucie w okolicach przepony i od razu odruchowo się za nią złapała krzywiąc usta w kolejnym grymasie bólu. Ahh no tak. Przeklęta Fuchida. Wolnym krokiem ruszyła w kierunku kuchni i dopiero tam przypomniała sobie o Hayate i Happim. Zapominając całkowicie o bólu pędem pobiegła do ich pokoju. Otworzyła go z impetem tym samym budząc dwójkę, która "słodko" spała w swoim łóżku. Hayate przetarł oczy, które po chwili były wielkości żarówek.
-Lucy! Zawołali obaj i rzucili się na Heartfillie, która nie mając jeszcze tyle siły by ich utrzymać przewróciła się na podłogę trwając w objęciach brata i Happiego. Mimo wszystko śmiała się w najlepsze tuląc do siebie zarówno Hayate jak i kotka. W tym momencie z sypialni wyszedł zaspany Natsu, który właśnie drapał się prawą dłonią po swoich rozczochranych, różowych włosach.
-Co się dzieje? Zapytał trochę rozkojarzony, i w tym momencie Happy jak zwykle ze łzami w oczach rzucił się na przyjaciela jakby nie widział go co najmniej rok.
-Natsuu! Zaraz po nim zrobił to Hayate, a Lucy odetchnęła z ulgą wstając z podłogi. Spojrzała na Dragneel'a z uśmiechem. Promienie słońca idealnie teraz oświetlały jego umięśnione ciało. Uwielbiała go, a to zabawne, bo kiedyś, na samym początku wydawał się jej strasznie irytujący, zresztą... do teraz czasem taki jest, ale zupełnie jej to już nie przeszkadza. Wpatrywała się w niego jak w obraz, jak w najpiękniejsze dzieło sztuki. On zerknął na nią i posłał jej delikatny uśmiech, a w tym samym momencie Hayate i Happy podeszli z lekkim grymasem na twarzy do Lucy.
-Lu-chan... Powiedział cicho Hayate. Lucy nie musiała nawet pytać o co chodzi bo w tym momencie z brzuszka Hayate wydobył się charakterystyczny, dobrze jej znany dźwięk.
-No tak, zaraz zrobię wam śniadanie. Powiedziała z lekkim rozbawieniem. Wstała podpierając się o ścianę i wolnym krokiem ruszyła do kuchni, gdzie niemalże od razu przez okno dostrzegła piękną pogodę. Słońce jeszcze nisko nad horyzontem, jak to zawsze rano, niebo w idealnym odcieniu błękitu spowite malutkimi kłębiastymi, śnieżnobiałymi chmurkami. Promienie słoneczne delikatnie przedzierały się przez szkła okien, a otworzywszy jedno z nich po domu rozległ się odgłos ćwierkających porannych ptaszków. Twarz Lucy opatulona rannymi promieniami słońca wyglądała niesamowicie, mimo kilku siniaków na twarzy. Heartfillia zaciągnęła się pięknym zapachem przedzierającym się przez okno przymykając przy tym swoje powieki. Uwielbiała ten zapach, uwielbiała takie ranki. Z tego transu wyrwały ją dłonie Salamandra, które delikatnie ułożył na jej biodrach. Delikatnie ucałował jej prawy policzek, a wtem po kuchni rozległ się odgłos jego wygłodniałego brzucha. W tym samym momencie jego uśmiech zmienił się w grymas, a Lucy momentalnie się zaśmiała.
-Siadajcie, zaraz zrobię wam śniadanie. Odwróciła się by spojrzeć na trójkę siedzącą przy stole. Widząc ich miny wskazujące na to, że wręcz umrą z głodu od razu wzięła się za przygotowanie śniadania. Dla Natsu i Hayate przygotowała MEEEGA porcje klasycznego bento, natomiast dla Happiego - jak zawsze rybki. dużo rybek. No i dla siebie mniejszą ze dwa razy porcję niż dla chłopaków bento. Usiadła obok nich i uśmiechnęła się delikatnie.
-No to smacznego. Powiedziała, a Hayate i Natsu jakby czekali aż Lucy zrobi pierwszy kęs swojego dania, jakby bali się, że się otrują. Oczywiście moment, w którym Lucy to zauważyła był momentem kiedy na jej skroni pojawiła się pulsująca żyłka.
-Zachowujecie się jakbyście pierwszy raz jedli moje jedzenie. Powiedziała poirytowana i pewna tego, iż danie wyszło dobre wzięła pierwszy kęs swojego dania. Uśmiechnęła się sama do siebie i spojrzała na nich. Happy od razu wziął swoją rybkę do ust i przeżuwał ją zadowolony, jakby jadł największy możliwy przysmak. Rozpłynął się w swojej rybkowej rozkoszy i wydając z siebie zadowolony pomruk wcinał swoją rybkę. Natsu i Hayate wzięli kęs jedzenia, i dosłownie po kilku chwilach zaczęli jeść w tak zawrotnym tempie, że dosłownie z uszu im się dymiło. Zadowolona z siebie Lucy cicho się zaśmiała.
-Wiedziałam, że wam zasmakuje. Chłopcy chcieli coś powiedzieć, jednak usta mieli tak zapchane śniadaniem że jedyne co Lucy zrozumiała to bełkot. Czyli w sumie nie zrozumiała nic. Pokręciła głową z niedowierzaniem i dokończyła swój posiłek. Oczywiście zanim wzięła ostatni kęs chłopcy już dawno wszystko mieli w żołądkach i zrelaksowani dosłownie rozlali się na swoich krzesłach.
-Już nigdy w Ciebie nie zwątpię Lucy. Powiedział najedzony Natsu a Lucy uniosła jedną brew po czym zmrużyła swoje oczy w geście irytacji.
-A kiedykolwiek we mnie zwątpiłeś? Zapytała groźnie, a Happy włożył sobie miskę na głowę nie chcąc patrzeć na złą Lucy. Tak, nawet Happy w takich chwilach był przerażony. Natsu zalał się zimnym potem po czym zaczął się nerwowo śmiać wymachując rękami jak opętany.
-Aleś skąd! hehe, Lucy, nigdy. Powiedział ze skruchą licząc, że to uspokoi Heartfillie. Ta natomiast zaczęła stukać paznokciami po stole, przez co Dragneel poczuł falę zimnych dreszczy na plecach. Zła Heartfillia była dla niego straszniejsza od najpotężniejszego wroga. Znów nerwowy śmiech i wymachiwanie dłońmi jak szaleniec. Lucy widząc go w tej sytuacji nie mogła już dłużej utrzymać powagi i wybuchła śmiechem, a zestresowany Natsu uderzył głową o stół czując jak kamień spada mu z serca.
-Ufff... usłyszeli wszyscy z jego ust, co jeszcze bardziej rozbawiło Lucy, natomiast Happy już spokojnie ściągnął miskę z głowy.
-Hej, a gdzie Hayate? odezwał się nagle kotek, po czym mały Hayate zestresowany wyszedł spod stołu i usiadł na swoim miejscu. Lucy miała szeroki uśmiech na twarzy, podobało jej się to, jak ta trójka boi się jej w takich momentach. Zawsze miała z tego niezły ubaw, tak samo jak teraz. Wzięła głęboki wdech i wstała od stołu. Pozbierała naczynia i powoli położyła je w głębokim zlewie. Już chciała je zmywać jednak podszedł do niej Natsu.
-Zostaw, ja pozmywam, musisz odpocząć. Powiedział słodko, a Lucy nie wierzyła ani własnym oczom, ani uszom. ON. Natsu chciał sprzątać. Uśmiechnęła się jednak bo od momentu, w którym wstała z łóżka marzyła, żeby do niego wrócić. Zostawiła więc naczynia do pozmywania Dragneel'owi a sama ruszyła w kierunku sypialni gdzie ułożyła się wygodnie i zamknęła oczy. Po krótkiej chwili usłyszała pierwszy trzask. Za chwilę kolejny i kolejny, aż w końcu do jej uszu dotarł zrozpaczony głos Natsu.
-Skąd ja wiedziałam, że tak będzie. Mruknęła sama do siebie i niechętnie wstała z najwygodniejszego łóżka pod słońcem po czym ruszyła do kuchni. Zastała tam właśnie to, czego się spodziewała słysząc trzaski i wycie Natsu. Miał pozmywać dosłownie cztery talerze. A rozwalił pół kuchni. Nawet szafki. Jak? Nie miała pojęcia, drzwi od szafek leżały gdzieś po ziemi, stół złamany był na pół. Krzesła magicznie straciły oparcia, pół kuchni było zalane wodą. Talerze z szafek rozwalone po podłodze. Woda wylewała się oczywiście z przepełnionego zlewu, ale te talerze które miał zmyć były w stanie nienaruszonym w zlewie.
-Powiedz mi... podeszła do niego niebezpiecznie, a żyłka na jej czole ponownie tego dnia pojawiła się pulsująca żyłka.
-POWIEDZ MI JAK?! Zawyła bezradnie, a przerażony Natsu zakrył się ściereczką, którą akurat trzymał w ręce.
-No bo Lucy, to się tak samo... powiedział cicho za co dostał otwartą dłonią w łeb. Oczywiście ten ruch zabolał także Heartfillie, która ciągle była obolała. Jednak nie mogła się powstrzymać od uderzenia go.
-Aaaaa krasnoludki! Tak wiem... Ona nie była zła... Ona była wściekła. Widząc rozwaloną kuchnię miała ochotę powyrywać sobie wszystkie włosy z głowy.
-Miałeś pomyć cztery talerze... zaczęła opanowanie i spokojnie pokazując mu cztery wyprostowane palce u prawej dłoni.
-A rozwaliłeś pół kuchni. Nawet nie tykając tych czterech talerzy. Nadal opanowanie patrzyła wciąż na Salamandra, jednak po chwili zmrużyła swoje brązowe oczy starając się nie wybuchnąć niepohamowanym gniewem.
-Wychodzę do gildii. JAK WRÓCĘ MA TUTAJ LŚNIĆ A WSZYSTKO MA BYĆ IDEALNIE CZYSTE! Uniosła głos, a Natsu aż od niej odskoczył, pokiwał nerwowo głową na znak, że rozumie i załamany usiadł na jednym z krzeseł, w których "magicznie" zniknęło oparcie. Wtem do kuchni wleciał Happy i Hayate. Patrząc z przerażeniem na pobojowisko i wychodzącą z kuchni Lucy.
-Oj Natsu, ty to wiesz jak ją zdenerwować. Poklepał go po plecach happy po czym usiadł mu na głowie rozglądając się po kuchni.
-Wiecie, że ona mnie zabije jak tego nie posprzątam? podsumował załamany Natsu chowając bezradnie twarz w dłonie.
-Pomożemy Ci, ale jak później pójdziesz z nami nad jezioro łowić rybki. zaproponował Happy, a Natsu chcąc aby dwójka mu pomogła zgodził się od razu.
-Ale tak na całą noc! Pod namiot! Taki wiecie, męski wieczór przy łowieniu ryb. Odezwał się Hayate, a Natsu chcąc nie chcąc się zgodził. Zresztą i tak podobał mu się ten pomysł.
-Ale wiesz, że męski wieczór znaczy, że idziemy bez Lucy? Powiedział nagle Happy, a Natsu jakby dopiero zdał sobie z tego sprawę.
-Niech wam będzie. Powiedział trochę zrezygnowany.
-Jednak jeżeli nikt nie będzie mógł zostać na noc z Lucy to ona idzie z nami. Oczywiście opiekuńczość Natsu musiała się odezwać. Nie mógłby zostawić Lucy samej na noc, nawet gdyby była w pełni sił. A to dziwne, bo gdy mieszkała sama nie miał z tym większego problemu. Chociaż jakby się tak temu bliżej przyjrzeć pół nocy potrafił siedzieć pod jej domem aby przypilnować czy jest bezpieczna. Happy i Hayate przytaknęli głową i od razu Hayate ruszył w stronę wyjścia.
-A ty gdzie?! Miałeś nam pomagać! Zawołał za nim Natsu wstając gwałtownie z krzesła, przez co to uderzyło o ścianę rozwalając się jeszcze bardziej.
-Muszę powiedzieć siostrzyczce, żeby zaprosiła dziewczyny na noc! Zawołał tak głośno jak mógł i popędził w stronę gildii za Lucy. Natsu uśmiechnął się tylko i razem z Happym zabrali się do roboty. Oczywiście najpierw opróżnili lodówkę z jedzenia bo jakżeby mogli nie zjeść tego wszystkiego. Hayate szybko dogonił swoją starszą siostrę, ale nie ma się czemu dziwić skoro porusza się ona wolniej niż ślimak.
-Lu-chan! Zawołał kiedy był już obok niej i wolnym krokiem szedł obok Lucy. Ta na jego widok lekko się uśmiechnęła jednak w jej oczach było widać zdenerwowanie, ale nie tylko to. W jej oczach było widać ból przy każdym stawianym kroku. Hayate poruszał zabawnie swoim nosem wywołując u niej kolejny uśmiech.
-Musisz zaprosić dzisiaj do nas dziewczyny z gildii na noc. Powiedział prosto z mostu nie starając się owijać w bawełnę. Zdziwiona Lucy uniosła brwi do góry pytająco.
-Jak to? Z jakiej to niby okazji? wykrzywiła usta w dół zastanawiając się o co chodzi.
-Bo my z Natsu i Happym idziemy dzisiaj łowić ryby i będziemy spać nad jeziorem. Lucy buchnęła śmiechem i spojrzała z uniesieniem brwi na brata.
-Jak kuchnia nie wróci do normalnego wyglądu to możecie sobie wybić ten wypad z głowy. Ale zgoda, zaproszę dziewczyny. Wiedziała, że jak Natsu się na coś uprze, to zrobi to, jednak mimo wszystko szkoda jej było, że nie będzie go w domu podczas jej drugiej nocy w ich domu.
-Dobra, młody wracaj do domu, pomóż mu. Uśmiechnęła się do niego delikatnie a on przytulił ją. Mimo tego, że przy ściskaniu jej Lucy poczuła jeszcze większy ból uśmiechnęła się szeroko. Ten ból był dla niej... dobry? Chyba można to tak nazwać. Zadowolony młodzieniec odwrócił się i co sił w nogach pobiegł do domu by pomóc Salamandrowi. Lucy powoli doszła do gildii i pchnęła drzwi. Jedyne na co miała nadzieję, to że nie rzucą się na nią jak Hayate i Happy bo tego bólu by chyba nie przeżyła.
-Wróciłam! Zawołała to, co zwykle Natsu i uśmiechnęła się do wszystkich szeroko. Pierwsza podeszła do niej Erza przytulając ją do siebie lekko, następnie zrobił to Gray, Juvia... A potem to wszyscy się na nich rzucili, przez co przygnieciona do podłogi Lucy myślała, że to właśnie bolesny koniec jej życia.
-Nie...Nie mogę oddychać. Wydukała w końcu a wtedy wszyscy ze śmiechem łaskawie się z niej podnieśli i wrócili na swoje miejsca by świętować powrót przyjaciółki.
-Gdzie zapałka? Wypalił nagle Gray podchodząc do baru, przy którym właśnie usiadła Lucy. Spojrzała na niego i przypominając sobie widok kuchni, aż zacisnęła pięść.
-Rozwalił pół kuchni próbując zmyć cztery talerze. Teraz musi to naprawić. Hayate i Happy mu pomagają, bo później chcą się wybrać na noc nad jezioro. Uśmiechnęła się lekko, a Gray słysząc o tym co zrobił Natsu uderzył się otwartą dłonią w czoło wydając przy tym charakterystyczny dla facepalma plask.
-Może poszedłbyś do nich? Pójdź z nimi pod ten cały namiot nad jezioro, wolałabym żeby był tam ktoś rozsądny. Gray zmarszczył brwi, jednak już po chwili uśmiechnął się do Heartfilli i wyciągnął kciuka uniesionego w górę.
-Jasne, nie ma sprawy już tam idę. Powiedział i już chciał wyjść z gildii, kiedy Lucy zdążyła go jeszcze zawołać
-Gray! Ryknęła głośno, a czarnowłosy obrócił się patrząc na swoją przyjaciółkę.
-Twoje ubrania. Powiedziała zażenowana, a ten jak poparzony poleciał przez całą gildię poszukując swoich spodni i koszulki. Kiedy w końcu już je znalazł wyszedł z gildii a rozbawiona Lucy odprowadziła go wzrokiem, dopóki wielkie drewniane drzwi się za nim nie zamknęły. Wtedy Heartfillia rozglądnęła się po pomieszczeniu.
-Więc, z kim zostawia Cię Natsu na noc? Wypaliła Erza dosiadając się do blondwłosej przyjaciółki. Ta tylko westchnęła i spojrzała na nią bezradnie.
-Wpadniemy z dziewczynami o 20. Powiedziała Tytania, a Lucy od razu się uśmiechnęła zadowolona, Erza rozumiała ją bez słów.
-Cieszę się, że już jesteś z nami. Lekko objęła ramieniem swoją przyjaciółkę, a Heartfillia odwzajemniła to z radością.
-Ale z większą imprezą jeszcze zaczekamy, póki nie odzyskasz sił. Powiedział Makarov, który właśnie usiadł sobie na barze przed Lucynką. Ułożył jej dłoń na czubku głowy i wyszczerzył swoje ząbki w szerokim uśmiechu.
-Dobrze, że wróciłaś do domu. Powiedział spokojnie, nadal szeroko się uśmiechając. Lucy odwdzięczyła się równie szerokim uśmiechem. Była szczęśliwa, wiedziała, że wszyscy cieszą się że jest cała i zdrowa. Mimo trudności w przybyciu tutaj, nie żałowała, że przyszła tego dnia do gildii. Miała tylko nadzieje, że Gray i Natsu nie pobiją się i nie rozwalą całego mieszkania. Jednak i tak wolała, żeby Mag Lodu tam po prostu był.

-Czołem żarówo! Zawołał wchodząc do domu i od razu kierując się w stronę kuchni.
-Czego chcesz lodówo!? Zawył Natsu trzymając akurat w rękach pół krzesła. Kiedy Gray zobaczył kuchnię wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
-Oj widzę Natsu, że do pomocy w kuchni to ty się nie nadajesz. Załamany natsu odstawił krzesło i spojrzał na rozbawionego Gray'a.
-Może byś nam pomógł. Odezwał się w końcu różowowłosy patrząc na swojego przyjaciela. Ten podszedł do niego i poklepał go po plecach.
-Jasne, ale później idę z wami nad jezioro. Lucy prosiła, żebym miał Cię na oku. Ta informacja zdenerwowała Salamandra, przecież jego wcale nie trzeba było pilnować! prawda?prawda?.... Spuścił głowę w dół a potem zacisnął pięść.
-wcale mnie nie trzeba pilnować! Już chciał wdać się z nim w bójkę jednak kiedy biegł wprost na Gray'a ten się odsunął, a Natsu wpadł głową w ścianę.
-Lucy prosiła, wiesz, że tego nie możesz kwestionować. Zaśmiał się triumfalnie i spojrzał z niby to żalem na swojego przyjaciela.
-Wstawaj leniwa dupo, trzeba to doprowadzić do porządku bo nie mam zamiaru oberwać od Lucy przez Ciebie! Ryknął, a Natsu jak na komendę wstał i ustawił się do pionu.
-Aye sir! Zawołał i wszyscy w czwórkę zabrali się do roboty. Oczywiście Gray wszystkim dyrygował, ale szło mu to naprawdę dobrze, bo pod koniec dnia kuchnia była w takim stanie ja rano zanim Natsu ją rozwalił. Koło osiemnastej do domu weszła wolnym krokiem Lucy. Weszła do kuchni i rozglądnęła się wkoło.
-No chłopaki jestem z was dumna. Daliście radę. Możecie iść na ten swój biwak. Lucy podeszła do lodówki licząc, że chłopcy nie zjedli wszystkiego, lecz jedyne co tam ujrzała to światełko. Światełko idealnie oświetlające pustki tej lodówki.
-No to jeszcze musicie mi skoczyć na zakupy, bo dziewczyny będą tutaj o 20, a przecież nie mogę ich przywitać nie mając nic do jedzenia.
-Hai! Zawołali, chcąc jak najszybciej jechać nad jezioro, no wszyscy oprócz Natsu, który wolałby zostać z Lucy, no ale obiecał, więc musi jechać.
-Tylko nie zjedzcie wszystkiego jak będziecie wracać! Krzyknęła jeszcze za nimi i ruszyła do salonu gdzie opadła na sofę dając swojemu obolałemu ciału choć trochę wytchnienia, jednak nie trwało to długo bo po 15 minutach chłopcy byli już w domu. Wstała i odłożyła wszystkie zakupy.
-No to ten. My się będziemy zbierać. Powiedział Natsu drapiąc się po tyle głowy.
-Tylko nie porozwalaj namiotów. Rzuciła złośliwie Lucy na co wszyscy się zaśmiali tylko nie Natsu, który zaczerwienił się od stóp do głów.
-Uważajcie na siebie. Powiedziała po czym przykucnęła przy Hayate. Przytuliła go mocno do siebie i ucałowała w czoło.
-Pilnuj ich żeby się nie pozabijali. Zaśmiała się wskazując na Gray'a i Natsu. Poszła z nimi pod drzwi wyjściowe kiedy wszyscy byli już gotowi.
-Wrócimy jutro z rana. Powiedział Natsu i już się do niej zbliżał aby ją objąć i choć raz musnąć wargami jej usta, jednak w tym momencie do mieszkania wpadła Erza i wciągła Lucy bardziej do środka.
-Przejmuję ją. Powiedziała i tyle byłoby z romantycznego pożegnania Natsu i Lucy
-Erza, miałaś być dopiero o 20! Zawołała Lucy chcąc pożegnać się z Natsu, jednak już wiedziała, że nie będzie jej dane się do niego przytulić.
-nie mogłam się doczekać, poza tym musiałam skontrolować czy ta dwójka się nie pozabijała. Zrezygnowany Natsu spuścił głowę w dół i razem z chłopakami ruszyli pieszo nad jezioro.
-Skoro już przyszłaś, pomożesz mi zrobić przekąski dla wszystkich. Uśmiechnęła się Lucy i razem z Erzą ruszyła do kuchni, gdzie przygotowywały jedzenie na ten babski wieczór. Chociaż Lucy była pewna, że długo nie wytrzyma przez swoje zmęczenie, jednak chciała miło przywitać i ugościć dziewczyny.
-Więc Erza? Jak wam się układa z Jellalem? Erza oczywiście zarumieniła się z góry na dół, a Lucy cicho zachichotała pod nosem.
-Słabo. Podsumowała Tytania, a uśmiech Lucy momentalnie zniknął, była pewna, że reakcja Erzy wynika z tego iż jest między nimi dobrze, jednak myliła się. Zmieszała się trochę jednak stawiając pierwszą porcję przekąsek na stół w salonie w końcu się odezwała.
-Co się dzieje między wami? Zapytała co prawda odważnie, jednak traktowała Erze niemalże jak siostrę, więc chyba nie było to dla niej jakimś wścibstwem. Erza też tego tak nie odebrała, jednak zamyśliła się na dobre kilka minut.
-Nie wiem, ostatnio jakoś tak mnie unika. Nie mam pojęcia co się z nim dzieje. Może ma inną na boku? Pomyślała głośno Tytania, jednak Lucy postanowiła od razu wybić jej to z głowy.
-Jellal? Nie zdradziłby Cię, nigdy... Nieco przyciszonym głosem podsumowała jej myśli po czym sama głębiej się nad tym zastanowiła. Nie sądziła, by Jellal mógł mieć kogoś na boku. Nie zraniłby Erzy. Nawet nie chodzi o samo uczucie do niej, a bardziej o to, że bałby się ją zdradzić. Przecież to jest Tytania! Zabiłaby go... Do tych myśli nawet Lucy uśmiechnęła się pod nosem, jednak od razu na jej twarz powróciła powaga.
-Może ma jakieś gorsze dni? Mhmm, nie rozmawiajmy o tym, nie chcę sobie psuć humoru. Tytania szybko zakończyła temat, a Lucy tylko przytaknęła ruchem głowy na znak, że rozumie. Kiedy zrobiły to co zrobić miały postawiły wszystkie przekąski i napoje na stoliku, po czym opadły na sofę wyczekując przyjścia pozostałych dziewczyn.





Cześć skarby! Mamy 55 rozdział, a ja... ja mam wenę! Od tak długiego czasu jej nie było! Ale w końcu czuje, że wiem co pisać i palce same suną po klawiaturze :3 W sobotę szykuje mi się niezła impreza :D Może to ta pozytywna energia sprawia, że czuję powrót weny? :D Rozdzialik spokojny, nawet postarałam się aby był dłuższy niż ostatnio :3 Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu :D
Aha! I wybaczcie za dziwny tytuł, ale nie miałam pomysłu... jakbyście mieli jakiś tytuł na ten rozdział! PISAĆ ŚMIAŁO zmienię :D
Do zobaczenia ! <3

6 komentarzy:

  1. Awwwww! Nie pamiętam co było w poprzednich rozdziałach ale to nic!
    A i standardowe hasło :
    PIERWSZA!
    Patrze tak 5 minut temu na blogi, a tutaj nowy rozdzialik <(*.*)> *hug* (>*.*<) Tytuł mógłby być taki : Wkurzona Lucy, Przerażony Natsu, Babski wieczór (to na następny) Dłuższy i fajnie się to czyta jak ty to piszesz. W nocy mam takie jakby odcinki i nie są tak fajne jak twoje, bo są u mnie zawsze musi być +18. A impreza dała Ci nastrój do chłopaków pod namiotem oraz babskiego wieczoru, hmm? :3
    No kochana, weny, weny, weny,weny, weny, weny,weny, weny, weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdzialik. Jak zawsze :D. Fajnie, że nie był krótki. Biedny Natsu ma przerąbane, jak zdenerwuje Lucy. Kiedyś mu jeszcze serce stanie z tych nerwów. Choć skoro wytrzymywał złą Erzę, to już powinien być uodporniony na takie rzeczy. Biedni chłopcy się boją, a Lucy ma ubaw. No, ale każdy potrzebuje jakiejś rozrywki. Coś czuję, że oni na tym biwaku to wszystko zniszczą. Oczywiście Natsu i Gray jak walczyć zaczną. Choć nie wiadomo. Może teraz będzie na odwrót i spokój będzie. Erza jest zła. Jak ona mogła przerwać pożegnanie Natsu z Lucy. Mieli buzi sobie dać, a ona tak perfidnie im przerwała, ale cóż mogę zrobić. Mogę czekać na kolejną scenkę z buziaczkiem. Ciekawe co z Jellalem, czemu jest dziwny w stosunki do Erzy. Dowiem się tego w następnych rozdziałach, które mam nadzieję pojawią się szybko.
    Na koniec wysyłam Ci wiele wenki na następne rozdziały. Mam nadzieję, że Pojawią się prędko.
    Życzę Ci też udanej imprezki. Baw się jak najlepiej :*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział! Naprawdę super był fragment gdy Natsu pół kuchni rozwalił, a talerze były nie tknięte w zlewie. Normalnie bosko haha! Czekam na dalszą część... Ciekawe co się wydarzy na ich biwaku hehe.
    Dużo weny i pozdro ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kawaii <3 Tego można było się spodziewać po Natsu :) Jak zawsze zaskakujesz, piszesz świetnie. Naprawdę zazdroszczę talentu. Hue hue. Biwak to będzie jedno wielkie pole bitwy :D. Ja już chcę się dowiedzieć co dalej. Szczególnie co z Erzą i Jellalem. :/ No cóż pozostaje mi tylko czekać :D
    Ślę wenę baw się dobrze i jeszcze 1000 razy weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest świetny i mi się podobał... oby Lucy szybko wróciła do zdrowia.
    Oczywiście czekam na dalsze takie świetne rozdziały. Mam nadzieję że przez długi czas Natsu i Lucy będą miec spokuj i więcej czasu dla siebie.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdzia swietny, bardzo mi sie podoba ^^
    Nominuję cie do Versatile Blogger Avard więcej informacji u mnie na blogu .

    OdpowiedzUsuń