Codzienna, wieczorna zabawa w Fairy Tail
dobiegała powoli końca. Natsu miał wyrzuty sumienia, mimo że nie było tego po
nim widać. Było mu głupio, że zostawił Lucy, kiedy go potrzebowała. Są
przyjaciółmi i powinien być dla niej wsparciem, nie zostawiać w potrzebie.
Próbował tłumaczyć sobie wyrzuty sumienia tym, że przecież próbował się
dowiedzieć gdzie Lucy ma misję, by do niej dołączyć. Jednak na nic zdało się
wmawianie sobie, że to nie jego wina. Po kilkunastu minutach bicia się z
własnymi myślami, Natsu wpadł na genialny pomysł. Z szerokim uśmiechem na
twarzy, spojrzał na swojego małego exceeda.
- Happy! – zawołał z entuzjazmem,
a niebieski kot wcinający rybkę, popatrzył na niego z zaciekawieniem. – Zrobimy
Lucy niespodziankę! Po cichu wkradniemy się do jej mieszkania i rano jak wróci,
to będzie się cieszyć, że na nią czekamy! – dumny z siebie i swojego pomysłu
Dragneel, zacisnął pięść. Unosząc do góry dłoń w akcie triumfu, nadal patrzył
na Happiego, czekając na odpowiedź.
- Natsu, nie sądzę, że Lucy
będzie zadowolona. Nigdy nie jest jak robimy jej taką niespodziankę. – powiedział
kotek opuszczając uszka w dół. Jednak po krótkiej chwili, jego nastrój
diametralnie się zmienił. Uniósł uszka do góry i chytrze spojrzał na
przyjaciela. – Ale będziemy mieli więcej czasu niż zwykle, na czytanie jej
opowiadania… - zaśmiał się złowieszczo zacierając łapki.
Natsu spojrzał gdzieś w przestrzeń, jak gdyby
jego wyobrażenia pokazywały się tam jak film. Po chwili cały zaczerwieniony,
jednak nadal podekscytowany chłopak, z powrotem przerzucił wzrok na Happiego.
- I przeglądniemy jej szuflady –
oboje wyglądali w tym momencie, jakby co najmniej oglądali filmy dla dorosłych.
Oboje nie mogąc się doczekać, dosłownie wyfrunęli z budynku gildii. Nigdy nie
mieli całej nocy na buszowanie w jej pokoju, a dla tej dwójki, była to idealna
okazja. Mogli w końcu zobaczyć to, co zawsze chcieli, ale Lucy zbyt szybko ich
nakrywała. Po chwili byli już na miejscu. Jak zwykle wdarli się przez okno,
jednak tym razem zrobili to cicho. Bali się, że jeżeli będą zbyt głośno to
gospodyni znów ich usłyszy i wyrzuci. Kiedy byli już w środku, Dragneel szybko
podszedł do komody należącej do Lucy. Otworzył ją i robiąc wielkie oczy
przeglądał jej seksowną bieliznę.
- Nie wyobrażam sobie Lucy w
takim stroju – wypalił nagle Happy, a Dragneel chwilę się zastanowił. Jego
twarz z każdą chwilą była coraz bardziej czerwona. Prawie jak czerwone
majteczki, które właśnie trzymał w ręce.
- Myślę, że nie jest to zbyt
wygodny rodzaj bielizny – zaśmiał się Natsu wymachując stringami dookoła głowy.
Po chwili bielizna wypadła mu z ręki, uderzając wprost w pyszczek kota. Ten
zniesmaczony odfrunął, jakby rzucono do niego czymś, co mogłoby go poparzyć.
- Natsu! Jak możesz rzucać do
mnie majtkami Lucy – zażenowany usiadł na głowie rozbawionego przyjaciela,
który jak gdyby nigdy nic, nadal przeglądał bieliznę.
- To nie było specjalnie Happy –
wyszczerzył swoje ząbki w szerokim uśmiechu. Po dłuższej chwili znudziło im się
szperanie w szufladach i usiedli na łóżku. – Myślisz, że Lucy rano wróci? –
zapytał nagle smoczy zabójca, a siedzący przed nim Happy uśmiechnął się do
niego.
- Myślę, że nie dałaby nam aż
tyle czasu na grzebanie w jej pokoju – pomachał skrzydełkami, nadal patrząc na
swojego przyjaciela. Oboje czekając na Heartfillę, zasnęli na jej łóżku. Natsu
całą noc wiercił się, czując dziwny niepokój. Domyślał się, że to po prostu
głupie wyrzuty sumienia, które targały nim odkąd dowiedział się, że Lucy poszła
sama na misje. W końcu nad ranem udało mu się spokojnie zasnąć. Kiedy pierwsze
promienie słoneczne wdzierały się delikatnie do pokoju, w którym spali, Natsu otworzył
oczy. Poranny wiatr poruszał delikatnie firanką, wpadając przez lekko uchylone
okno. Chłopak usiadł na łóżku i spojrzał na swojego słodko śpiącego exceeda.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie głośne dźwięki wydobywające się z brzucha
Dragneela. Wstał więc z łóżka i udał się do małej kuchni licząc, że znajdzie
coś dobrego do jedzenia. Otworzył lodówkę i zastał… Rybki? No tak. Lucy zawsze
była przygotowana na ich niespodziewane wizyty. Lodówka zaopatrzona była w
jedzenie, które dogodzi każdemu, kto lubił do niej przychodzić. Oprócz rybek
dla Happiego można było też znaleźć ciasto truskawkowe, zapewne dla Tytanii.
Zadowolony tym faktem Natsu, wziął kawał mięsa i dwie rybki dla Happiego.
- Yo! Happy, chcesz rybkę? –
Dragneel nie czekał długo. Exceed na słowo „rybka” momentalnie się obudził i
poleciał do kuchni. Pochwycił z radością rybki i wrócił do pokoju, wcinając je na
surowo. Natsu natomiast podgrzał mięso swoim ogniem – bo po co używać garnków.
Jadł, po prostu odgryzając kawałki. Oboje w zadowoleniu skończyli swoje dania.
- Lucy wie co dobre – zaśmiał się
kot, na co Dragneel przytaknął mu ruchem głowy, przełykając ostatni kawałek
mięsa. – Kiedy wróci? – zapytał nagle a jego przyjaciel zastanowił się chwilę
marszcząc przy tym brwi.
- Nie wiem, ale poczekamy tu na
nią – jak ustalił, tak chciał zrobić. Czekali więc w jej pokoju, bawiąc się i
oglądając jej rzeczy. Sami nie do końca wiedzieli, co mają tutaj robić. W końcu
znudzeni, zasnęli koło południa, licząc że Lucy obudzi ich jak wróci. Jednak
Lucy nie wracała… Natsu przebudził się, gdy ostatnie promienie słoneczne
oświetlały pokój, w którym się znajdowali.
- A może Lucy po prostu poszła najpierw
do gildii? – powiedział rozespany exceed, mnąc łapkami swoje oczka. Jednak
Natsu nie zamierzał iść do gildii. Chciał czekać na nią w mieszkaniu, tak jak
sobie obiecał. Więc czekali dalej. Dzień… Dwa…
W końcu do mieszkania Lucy ktoś
wszedł. Zadowolony Natsu zeskoczył z łóżka, czekając, aż przed nim pojawi się
Heartfillia. Jednak z niezadowoleniem wyczuł swoim węchem, że to nikt inny niż
Erza wraz z Grayem. Przewrócił oczami, kiedy już weszli do pokoju.
- Natsu, co ty tu wyprawiasz? –
zapytała Tytania, patrząc groźnie na dwójkę, która od dwóch dni zajmowała
mieszkanie Lucy. Co prawda nie narobili jakiegoś syfu, ale na pewno opróżnili
całą lodówkę. – I dlaczego na podłodze są majtki Lucy? – zażenowana podniosła
czerwone stringi, których poprzedniego dnia chłopcy za sobą nie schowali. Natsu
w momencie zrobił się czerwony jak burak, jednak już po chwili poważnie
spojrzał na przyjaciółkę, gotowy by odpowiedzieć. Oczywiście nie zamierzał
opowiadać historii związanej z majtkami. Erza i tak pewnie domyśliła się, co
robili.
- Czekamy na Lucy – odpowiedział pewny
siebie Dragneel, jednak pomyślał, że nie dawanie znaku życia przez dwa dni nie
było inteligentnym pomysłem. Tym bardziej, że nikomu nie powiedzieli o
zamiarach czekania na Lucy w jej domu. Erza podeszła do niego i poklepała go po
ramieniu. Dla niej oczywiście był to delikatny, przyjacielski gest, on jednak przez
chwilę myślał, że odpadnie mu ręka.
- Wracajcie do gildii, nie
możecie tutaj siedzieć. A Lucy i tak na pewno najpierw zajrzy do gildii –
uśmiechnęła się do nich i już chciała wychodzić, kiedy ujrzała Graya przy
biurku. Jak zwykle mag lodu nie mógł nie skorzystać z okazji, by kontynuować
powieść. Zaskoczona Scarlet uderzyła go otwartą ręką w tył głowy, jak to robi
zazwyczaj, kiedy ktoś robi coś głupiego. – Co robisz Gray, wracajmy! –
powiedziała stanowczo, jednak ten niezadowolony spojrzał na nią jak na debila.
- Żartujesz sobie? Ja chcę
wiedzieć, co będzie dalej. Teraz kiedy Lucy nie ma, w końcu mogę to w spokoju
przeczytać. – starając się mieć przy tym inteligentny wyraz twarzy (co
oczywiście mu nie wyszło), wrócił do czytania powieści. Erza jednak nie
zamierzała odpuścić. Złapała za ucho czytającego Fullbustera i stawiającego
opór Dragneela. Wyszła z mieszkania ciągnąć ich za uszy, robiąc przy tym nie
małe zamieszanie oraz zwracając na siebie uwagę ludzi.
- Dobra już, dobra! Pójdziemy
sami! – zawołali chórem, jakby się umówili. Erza puściła więc ich uszy i oboje,
trzymając się za obolałe części ciała, szli niezadowoleni w stronę gildii. W
ciszy, obrażeni jeden na drugiego, doszli do budynku. W środku jak zwykle było
głośno i wesoło.
- Tak właściwie, to po co mnie tu
ściągnęłaś. – zapytał od niechcenia, ciągle naburmuszony Natsu, kiedy siadali
za barem. Erza i Gray spojrzeli na niego poważnie, a exceed korzystając z
okazji, uciekł do swojej ukochanej, by zaproponować jej rybkę.
- Mistrz Makarov jest zaniepokojony
– powiedziała w końcu Tytania. Zdziwiony Natsu uniósł brwi patrząc na
przyjaciółkę. Dziadunio? Zaniepokojony? Niby czym? Zadawał sobie pytania w
głowie, jednak nie mógł tego zrozumieć. Pokiwał głową nie spuszczając z niej
wzroku. – Raven Tail się odrodziło. – powiedziała w końcu Erza, a jeszcze
bardziej zdziwiony Dragneel zacisnął pięść. W tym momencie, w jego głowie
pojawiło się tysiące wspomnień. Nienawidził Raven Tail, nie mógł znieść myśli,
że mogliby znowu kogoś skrzywdzić. Przypomniał sobie, jak zaatakowali Laxusa na
Magicznych Igrzyskach. Jak nagabywali ich podczas konkurencji. To wszystko
sprawiło, że Dragneel zapomniał o Lucy, która wyruszyła samotnie na misję,
chciał po prostu rozwalić wrogą gildię. Nagle jednak z myśli wyrwał go
siadający na barze Makarov, który z uśmiechem spojrzał na swoje ukochane
dzieci.
- Moje dzieci. Pierwsze myśli
niepokoju przeminęły z wiatrem – powiedział niczym poeta, popijając przy tym
któreś z kolei piwo. Czknął, a zaraz potem zaśmiał się sam z siebie. – Myślę,
że Raven nie odważy się po raz kolejny z nami zadrzeć. – spojrzał już nieco
poważniej na ciągle zdenerwowanego Dragneela. – Natsu, już pokazaliśmy, że cała
ich gildia nie może mierzyć się z nawet jednym naszym członkiem. – uśmiechnął się
do Dragneela, a ten przypominając sobie moment zwycięstwa Laxusa, momentalnie
wstał z krzesła.
- Bo jesteśmy Fairy Tail! –
zawołał na całą gildię, a wszyscy unieśli kufle z piwami.
- Aye! – zawołali rozbawieni i
dumni zarazem, obijając kufel o kufel, by następnie wypić wszystko, co w nim
mają, w ramach toastu. Zadowolony dziadunio dołączył się do toastu. Dragneel
usiadł z powrotem na swoim krześle, przenosząc wzrok na dziadunia.
- I tak zamierzam mieć ich na oku
– Dreyar puścił oczko do smoczego zabójcy, a ten napalony na ewentualną walkę,
podpalił swoją pięść.
- Zmieciemy ich jak będzie
potrzeba! – zawołał z entuzjazmem na co Gray wstał z krzesła i rozbierając się
nieświadomie pokazał palcem na Natsu.
- Nie podniecaj się tak żarówo! –
w sekundę byli przy sobie twarzą w twarz, gotowi do walki. Wkurzony Natsu zmrużył
oczy patrząc na maga lodu.
- Jaki masz problem, lodówo! –
zawołał wściekle Dragneel. Takim sposobem toastująca przed chwilą gildia,
zamieniła się w pole walki. Ale czy było to coś niezwykłego? Nie dla nich. Walczyli, bawiąc się przy tym jak dzieci.
Do baru podeszła Mirajane, która
dotychczas zmywała naczynia na zapleczu. Spojrzała na dziadunia, dolewając mu
piwa do kufla.
- Martwisz się, prawda? –
zapytała patrząc na zdziwionego tym faktem mistrza. Ten jednak uśmiechnął się i
przenosząc wzrok z walczących dzieci na nią, westchnął.
- Nic się przed Tobą nie ukryje,
prawda? Mirajane? – zaśmiał się wesoło, lecz ona utrzymywała powagę, z którą
zadała pytanie. – Raven Tail nie wróży nic dobrego. Dla nikogo. Ale będę miał
ich na oku, nie martw się. – uśmiechnął się szczerze jeszcze raz, by przekonać
kobietę do tego, że wszystko będzie w porządku. Mirajane widząc to, sama się
uśmiechnęła oddychając z ulgą. W głębi serca zawsze wiedziała, że póki mistrz
jest po ich stronie, wszystko będzie dobrze. Zniknęła więc na zapleczu,
zostawiając mistrza, który z radością obserwował bawiące się dzieci.
***
Kiedy po kilku kolejnych dniach,
po Lucy nie było ani śladu, Dragneel wpadł wściekły do gildii. Wiedział, że za
długo to trwa. Nie ma mowy, żeby Lucy wzięła tak długą wyprawę samotnie. Czuł,
że stało się coś złego i był wściekły, że nikt nie przejmował się tym tak
bardzo jak on. Przecież Lucy to ich przyjaciółka, muszą coś zrobić. Nie mógł
znieść myśli, że przez niego mogło jej się coś stać. Nie mógł wytrzymać sam ze
sobą kiedy zastanawiał się nad tym wszystkim. Podszedł pewnym krokiem do baru,
rzucając Mirajane gniewne spojrzenie.
- Powiedz mi, gdzie Lucy miała
misje! – uderzył rozpaloną pięścią o bar. Mirajane w szoku podskoczyła
wystraszona, patrząc na rozwścieczonego Natsu. Nie mogła mu nic powiedzieć,
obiecała mistrzowi. Było jej źle z tego powodu, ale była bezsilna w tej
sytuacji.
- Natsu, takie są zasady –
odrzekła spokojnie, chciała coś dodać, jednak Dragneel nie dał jej czasu nawet
na wzięcie oddechu.
- W dupie mam takie zasady! –
wrzasną, nie mając ochoty słuchać kolejnej odmowy – Gdzie ona jest?! – coraz bardziej
wściekły, był gotów zrobić wszystko, by dowiedzieć się, gdzie jest jego
przyjaciółka. Do akcji jednak wkroczyła Scarlet, chcąca uspokoić chłopaka.
- Natsu, naskakiwanie na Mire nic
Ci nie da – powiedziała spokojnie, a on odwracając się, by na nią spojrzeć,
zacisnął pięść. – To decyzja mistrza Makarova, uszanuj ją – tym razem, to ona
nie dała dojść do głosu smoczemu zabójcy. Mimo że sama martwiła się o
przyjaciółkę, zdawała sobie sprawę, że decyzje mistrza są nie do podważenia. –
Musimy czekać – dodała widząc zdezorientowaną minę przyjaciela. Ułożyła dłoń na
jego ramieniu, wymuszając lekki uśmiech. – Wszyscy się martwimy, ale w tym
momencie nie możemy nic zrobić. – widziała, jak chłopak drży przez
zdenerwowanie. Rozumiała go, lecz miała pełną świadomość tego, że Heartfilla
podejmując misję, musiała liczyć się z każdym ryzkiem.
- Jak to nie możemy nic zrobić? –
powiedział nagle marszcząc brwi w niezadowoleniu. Nie mógł zrozumieć, dlaczego
nikt nie chce wesprzeć go w chęci poszukiwań Lucy. – Nasza przyjaciółka może
być w niebezpieczeństwie, a my nie możemy nawet pojechać do miejsca, w którym
ma misje? – ponownie tego dnia Dragneel uderzył pięścią o blat. – Jesteśmy Fairytail
i powinniśmy…
- Dbać o swoich towarzyszy –
dokończył za niego mistrz, który schodził właśnie po schodach. – Zasady to
zasady Natsu. Jeżeli Lucy nie powiedziała Ci gdzie ma misje, nie możemy Ci
udzielić takiej informacji. – mistrz spojrzał poważnie na jednego z członków
gildii. Nie mógł złamać zasad, które panowały, nawet gdyby chciał. Widział w
oczach Dragneela, że nie może pojąć tej reguły. Chciał dodać wszystkim otuchy,
a nawet sam sobie, bo on sam również martwił się o Lucy. – Dzieci! – powiedział
głośno tak, by każdy mógł go usłyszeć. Krzyki i stukot kufli ucichł, a
wszystkie oczy skierowane były teraz na poważnego mistrza. – Wszyscy martwimy
się o Lucy. Ale dobrze wiecie, że nie mamy prawa wtrącać się w misję innych
członków, którzy postanowili nie mówić nikomu gdzie się udają. – przerwał na
chwilę, by spojrzeć na zmartwionego Natsu, który nadal stał z zaciśniętymi pięściami.
Wlepiał swe oczy w mistrza, czekając w ciszy na dalsze słowa. – Pamiętajmy jednak,
że Lucy jest silna! Jestem pewny, że pojawi się lada dzień – każdy chciał
wierzyć w słowa mistrza. Wniosły one do ich serc jeszcze więcej nadziei. Jednak
Dragneel nadal był wściekły. Chciał coś zrobić, nie mógł przecież siedzieć
bezczynnie. Ale co tak naprawdę mógł zrobić, skoro nie dostał żadnej
informacji? Jak miał szukać swojej przyjaciółki, skoro nie miał nawet
jakiegokolwiek punktu zaczepienia. To wszystko sprawiło, że opadł na krześle
bezradnie i uderzył głową w stół. Z zamyślenia wyrwały go otwierające się drzwi
do gildii.
- Mistrzu – zawołał Macao,
wchodząc z poważną miną. Podszedł do mistrza, a wszyscy skierowali na niego
wzrok, ciekawi tego, co ma do powiedzenia. – Mam informacje na temat Ravenu –
powiedział już spokojniej, trochę zdyszany. Biegł całą drogę, by powiedzieć,
czego się dowiedział. Uspokoił nieco oddech i kontynuował, widząc zaciekawione
spojrzenie Makarova. – Mają nowego członka. A właściwie członkinię. – zaczął mężczyzna.
Wziął głęboki wdech po czym wrócił do opowiadania historii. – Jedyne co wiem,
to że jest to blondynka, z wieeelkimi no… ekm – odchrząknął, by się nieco
uspokoić – Hojnie obdarowana kobiecymi kształtami – dodał po chwili lekko się
czerwieniąc. – W każdym razie, nikt nie wie jak się nazywa. Ale ponoć powoduje
więcej zniszczeń niż drużyna Natsu – oburzony Dragneel chciał już coś
powiedzieć, ale groźny wzrok dziadka momentalnie ustawił go do pionu. Makarov spojrzał
ponownie na Macao, myśląc o tym, czego właśnie się dowiedział.
- Dziękuję za informacje, jeżeli
dowiesz się o niej czegoś więcej, powiadom mnie. – Dreyar tak szybko, jak się
pojawił, tak szybko zniknął w swoim gabinecie. Zastanawiał się nad ową
dziewczyną. Kim jest? Czy Ivan planuje coś przeciwko Fairy Tail? Czy to
wszystko ma związek z Lucy? Miał w głowie mnóstwo pytań, na które nie znał
odpowiedzi.
W tym czasie Natsu był już na
granicy wściekłości. Sam zastanawiał się o co chodzi z blondynką. Teraz nagle,
kiedy Lucy zaginęła, Raven ma nową członkinię? Coś mu nie pasowało, a reakcja
mistrza dała mu do myślenia. Sam pewnie zastanawiał się nad tym samym co Natsu.
Ale przecież mnóstwo jest cycatych blondynek na świecie, a Lucy nie jest typem
osoby, która lubi rozróby. Mimo to Dragneel nie wytrzymał. Wskoczył za bar i
odpychając zdezorientowaną Mirajane dobrał się do jej papierów.
- Natsu! – zawołała zdenerwowana
dziewczyna, jednak nie zrobiła nic więcej. Obserwowała to, co się dzieje, tak
samo jak wszyscy członkowie gildii. Czekali na rozwój wydarzeń, jak gdyby
zaklęci w swoich ciałach, bez możliwości zareagowania. Natsu w końcu znalazł
misję, na którą wyruszyła Lucy.
- Happy! Lecimy! – mały exceed
złapał przyjaciela za ramiona i wyfrunęli z gildii przez otwarte drzwi, których
nie zamknął za sobą Macao. Lecieli w kierunku stacji, skąd mieli pojechać do
Shirotsume. To właśnie tam Heartfillia wykonywała swoją misję. Pytanie tylko co
się stało, że do tej pory nie wróciła? Co stanęło jej na drodze, że sobie nie
poradziła? A może po prostu zrobiła sobie wakacje? Natsu zaczął się
zastanawiać, czy Lucy odeszła przez niego? Czy była zła, że nie poszedł z nią
na misję, więc postanowiła odejść? Natsu, w drodze na peron kłębił się z
myślami, ostatnie dni wyprowadziły go z emocjonalnej równowagi. Co prawda nigdy
nie był jakoś specjalnie zrównoważony emocjonalnie, ale tak rozchwiany jeszcze
nie był. Myśli, których zbyt wiele zazwyczaj nie było, przytłoczyły chłopaka na
tyle mocno, że sobie z nimi po prostu nie radził.
W tym czasie wściekły Makarov chodził po swoim gabinecie. Doszły już do niego wieści, że Natsu znalazł dokumenty, mówiące o tym, gdzie Lucy była. Był zły, że Dragneel złamał zasadę, ale w głębi duszy był zmartwiony. Traktował wszystkich członków gildii jak swoje dzieci. Miał nadzieję, że Natsu wróci wraz z Heartfillią. Chciał tylko by byli cali i zdrowi…
aut. Bardzo przepraszam, że tak krótko. Proszę o wyrozumiałość, powrót do pisania po takim czasie jest ciężki :P Mimo wszystko mam nadzieje, że się spodoba. Akcja powoli będzie się rozkręcać :) Czekam na opinię i do zobaczenia moje misie!
Jak sama napisałaś akcja powoli nabiera tempa, teraz tylko czekać na opowiedz w sprawie Lucy i tej nowej członkini w Raven Tail. Mam przeczucie, że jest to że sobą bardzo połączone.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kontynuację. Życzę wenki, do następnego :*