czwartek, 1 marca 2018

Rozdział #2. Zaginiona





 Codzienna, wieczorna zabawa w Fairy Tail dobiegała powoli końca. Natsu miał wyrzuty sumienia, mimo że nie było tego po nim widać. Było mu głupio, że zostawił Lucy, kiedy go potrzebowała. Są przyjaciółmi i powinien być dla niej wsparciem, nie zostawiać w potrzebie. Próbował tłumaczyć sobie wyrzuty sumienia tym, że przecież próbował się dowiedzieć gdzie Lucy ma misję, by do niej dołączyć. Jednak na nic zdało się wmawianie sobie, że to nie jego wina. Po kilkunastu minutach bicia się z własnymi myślami, Natsu wpadł na genialny pomysł. Z szerokim uśmiechem na twarzy, spojrzał na swojego małego exceeda.

- Happy! – zawołał z entuzjazmem, a niebieski kot wcinający rybkę, popatrzył na niego z zaciekawieniem. – Zrobimy Lucy niespodziankę! Po cichu wkradniemy się do jej mieszkania i rano jak wróci, to będzie się cieszyć, że na nią czekamy! – dumny z siebie i swojego pomysłu Dragneel, zacisnął pięść. Unosząc do góry dłoń w akcie triumfu, nadal patrzył na Happiego, czekając na odpowiedź.

- Natsu, nie sądzę, że Lucy będzie zadowolona. Nigdy nie jest jak robimy jej taką niespodziankę. – powiedział kotek opuszczając uszka w dół. Jednak po krótkiej chwili, jego nastrój diametralnie się zmienił. Uniósł uszka do góry i chytrze spojrzał na przyjaciela. – Ale będziemy mieli więcej czasu niż zwykle, na czytanie jej opowiadania… - zaśmiał się złowieszczo zacierając łapki.

 Natsu spojrzał gdzieś w przestrzeń, jak gdyby jego wyobrażenia pokazywały się tam jak film. Po chwili cały zaczerwieniony, jednak nadal podekscytowany chłopak, z powrotem przerzucił wzrok na Happiego.

- I przeglądniemy jej szuflady – oboje wyglądali w tym momencie, jakby co najmniej oglądali filmy dla dorosłych. Oboje nie mogąc się doczekać, dosłownie wyfrunęli z budynku gildii. Nigdy nie mieli całej nocy na buszowanie w jej pokoju, a dla tej dwójki, była to idealna okazja. Mogli w końcu zobaczyć to, co zawsze chcieli, ale Lucy zbyt szybko ich nakrywała. Po chwili byli już na miejscu. Jak zwykle wdarli się przez okno, jednak tym razem zrobili to cicho. Bali się, że jeżeli będą zbyt głośno to gospodyni znów ich usłyszy i wyrzuci. Kiedy byli już w środku, Dragneel szybko podszedł do komody należącej do Lucy. Otworzył ją i robiąc wielkie oczy przeglądał jej seksowną bieliznę.

- Nie wyobrażam sobie Lucy w takim stroju – wypalił nagle Happy, a Dragneel chwilę się zastanowił. Jego twarz z każdą chwilą była coraz bardziej czerwona. Prawie jak czerwone majteczki, które właśnie trzymał w ręce.

- Myślę, że nie jest to zbyt wygodny rodzaj bielizny – zaśmiał się Natsu wymachując stringami dookoła głowy. Po chwili bielizna wypadła mu z ręki, uderzając wprost w pyszczek kota. Ten zniesmaczony odfrunął, jakby rzucono do niego czymś, co mogłoby go poparzyć.

- Natsu! Jak możesz rzucać do mnie majtkami Lucy – zażenowany usiadł na głowie rozbawionego przyjaciela, który jak gdyby nigdy nic, nadal przeglądał bieliznę.

- To nie było specjalnie Happy – wyszczerzył swoje ząbki w szerokim uśmiechu. Po dłuższej chwili znudziło im się szperanie w szufladach i usiedli na łóżku. – Myślisz, że Lucy rano wróci? – zapytał nagle smoczy zabójca, a siedzący przed nim Happy uśmiechnął się do niego.

- Myślę, że nie dałaby nam aż tyle czasu na grzebanie w jej pokoju – pomachał skrzydełkami, nadal patrząc na swojego przyjaciela. Oboje czekając na Heartfillę, zasnęli na jej łóżku. Natsu całą noc wiercił się, czując dziwny niepokój. Domyślał się, że to po prostu głupie wyrzuty sumienia, które targały nim odkąd dowiedział się, że Lucy poszła sama na misje. W końcu nad ranem udało mu się spokojnie zasnąć. Kiedy pierwsze promienie słoneczne wdzierały się delikatnie do pokoju, w którym spali, Natsu otworzył oczy. Poranny wiatr poruszał delikatnie firanką, wpadając przez lekko uchylone okno. Chłopak usiadł na łóżku i spojrzał na swojego słodko śpiącego exceeda. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie głośne dźwięki wydobywające się z brzucha Dragneela. Wstał więc z łóżka i udał się do małej kuchni licząc, że znajdzie coś dobrego do jedzenia. Otworzył lodówkę i zastał… Rybki? No tak. Lucy zawsze była przygotowana na ich niespodziewane wizyty. Lodówka zaopatrzona była w jedzenie, które dogodzi każdemu, kto lubił do niej przychodzić. Oprócz rybek dla Happiego można było też znaleźć ciasto truskawkowe, zapewne dla Tytanii. Zadowolony tym faktem Natsu, wziął kawał mięsa i dwie rybki dla Happiego.

- Yo! Happy, chcesz rybkę? – Dragneel nie czekał długo. Exceed na słowo „rybka” momentalnie się obudził i poleciał do kuchni. Pochwycił z radością rybki i wrócił do pokoju, wcinając je na surowo. Natsu natomiast podgrzał mięso swoim ogniem – bo po co używać garnków. Jadł, po prostu odgryzając kawałki. Oboje w zadowoleniu skończyli swoje dania.

- Lucy wie co dobre – zaśmiał się kot, na co Dragneel przytaknął mu ruchem głowy, przełykając ostatni kawałek mięsa. – Kiedy wróci? – zapytał nagle a jego przyjaciel zastanowił się chwilę marszcząc przy tym brwi.

- Nie wiem, ale poczekamy tu na nią – jak ustalił, tak chciał zrobić. Czekali więc w jej pokoju, bawiąc się i oglądając jej rzeczy. Sami nie do końca wiedzieli, co mają tutaj robić. W końcu znudzeni, zasnęli koło południa, licząc że Lucy obudzi ich jak wróci. Jednak Lucy nie wracała… Natsu przebudził się, gdy ostatnie promienie słoneczne oświetlały pokój, w którym się znajdowali.

- A może Lucy po prostu poszła najpierw do gildii? – powiedział rozespany exceed, mnąc łapkami swoje oczka. Jednak Natsu nie zamierzał iść do gildii. Chciał czekać na nią w mieszkaniu, tak jak sobie obiecał. Więc czekali dalej. Dzień… Dwa…

W końcu do mieszkania Lucy ktoś wszedł. Zadowolony Natsu zeskoczył z łóżka, czekając, aż przed nim pojawi się Heartfillia. Jednak z niezadowoleniem wyczuł swoim węchem, że to nikt inny niż Erza wraz z Grayem. Przewrócił oczami, kiedy już weszli do pokoju.

- Natsu, co ty tu wyprawiasz? – zapytała Tytania, patrząc groźnie na dwójkę, która od dwóch dni zajmowała mieszkanie Lucy. Co prawda nie narobili jakiegoś syfu, ale na pewno opróżnili całą lodówkę. – I dlaczego na podłodze są majtki Lucy? – zażenowana podniosła czerwone stringi, których poprzedniego dnia chłopcy za sobą nie schowali. Natsu w momencie zrobił się czerwony jak burak, jednak już po chwili poważnie spojrzał na przyjaciółkę, gotowy by odpowiedzieć. Oczywiście nie zamierzał opowiadać historii związanej z majtkami. Erza i tak pewnie domyśliła się, co robili.

- Czekamy na Lucy – odpowiedział pewny siebie Dragneel, jednak pomyślał, że nie dawanie znaku życia przez dwa dni nie było inteligentnym pomysłem. Tym bardziej, że nikomu nie powiedzieli o zamiarach czekania na Lucy w jej domu. Erza podeszła do niego i poklepała go po ramieniu. Dla niej oczywiście był to delikatny, przyjacielski gest, on jednak przez chwilę myślał, że odpadnie mu ręka.

- Wracajcie do gildii, nie możecie tutaj siedzieć. A Lucy i tak na pewno najpierw zajrzy do gildii – uśmiechnęła się do nich i już chciała wychodzić, kiedy ujrzała Graya przy biurku. Jak zwykle mag lodu nie mógł nie skorzystać z okazji, by kontynuować powieść. Zaskoczona Scarlet uderzyła go otwartą ręką w tył głowy, jak to robi zazwyczaj, kiedy ktoś robi coś głupiego. – Co robisz Gray, wracajmy! – powiedziała stanowczo, jednak ten niezadowolony spojrzał na nią jak na debila.

- Żartujesz sobie? Ja chcę wiedzieć, co będzie dalej. Teraz kiedy Lucy nie ma, w końcu mogę to w spokoju przeczytać. – starając się mieć przy tym inteligentny wyraz twarzy (co oczywiście mu nie wyszło), wrócił do czytania powieści. Erza jednak nie zamierzała odpuścić. Złapała za ucho czytającego Fullbustera i stawiającego opór Dragneela. Wyszła z mieszkania ciągnąć ich za uszy, robiąc przy tym nie małe zamieszanie oraz zwracając na siebie uwagę ludzi.

- Dobra już, dobra! Pójdziemy sami! – zawołali chórem, jakby się umówili. Erza puściła więc ich uszy i oboje, trzymając się za obolałe części ciała, szli niezadowoleni w stronę gildii. W ciszy, obrażeni jeden na drugiego, doszli do budynku. W środku jak zwykle było głośno i wesoło.

- Tak właściwie, to po co mnie tu ściągnęłaś. – zapytał od niechcenia, ciągle naburmuszony Natsu, kiedy siadali za barem. Erza i Gray spojrzeli na niego poważnie, a exceed korzystając z okazji, uciekł do swojej ukochanej, by zaproponować jej rybkę.

- Mistrz Makarov jest zaniepokojony – powiedziała w końcu Tytania. Zdziwiony Natsu uniósł brwi patrząc na przyjaciółkę. Dziadunio? Zaniepokojony? Niby czym? Zadawał sobie pytania w głowie, jednak nie mógł tego zrozumieć. Pokiwał głową nie spuszczając z niej wzroku. – Raven Tail się odrodziło. – powiedziała w końcu Erza, a jeszcze bardziej zdziwiony Dragneel zacisnął pięść. W tym momencie, w jego głowie pojawiło się tysiące wspomnień. Nienawidził Raven Tail, nie mógł znieść myśli, że mogliby znowu kogoś skrzywdzić. Przypomniał sobie, jak zaatakowali Laxusa na Magicznych Igrzyskach. Jak nagabywali ich podczas konkurencji. To wszystko sprawiło, że Dragneel zapomniał o Lucy, która wyruszyła samotnie na misję, chciał po prostu rozwalić wrogą gildię. Nagle jednak z myśli wyrwał go siadający na barze Makarov, który z uśmiechem spojrzał na swoje ukochane dzieci.

- Moje dzieci. Pierwsze myśli niepokoju przeminęły z wiatrem – powiedział niczym poeta, popijając przy tym któreś z kolei piwo. Czknął, a zaraz potem zaśmiał się sam z siebie. – Myślę, że Raven nie odważy się po raz kolejny z nami zadrzeć. – spojrzał już nieco poważniej na ciągle zdenerwowanego Dragneela. – Natsu, już pokazaliśmy, że cała ich gildia nie może mierzyć się z nawet jednym naszym członkiem. – uśmiechnął się do Dragneela, a ten przypominając sobie moment zwycięstwa Laxusa, momentalnie wstał z krzesła.

- Bo jesteśmy Fairy Tail! – zawołał na całą gildię, a wszyscy unieśli kufle z piwami.

- Aye! – zawołali rozbawieni i dumni zarazem, obijając kufel o kufel, by następnie wypić wszystko, co w nim mają, w ramach toastu. Zadowolony dziadunio dołączył się do toastu. Dragneel usiadł z powrotem na swoim krześle, przenosząc wzrok na dziadunia.

- I tak zamierzam mieć ich na oku – Dreyar puścił oczko do smoczego zabójcy, a ten napalony na ewentualną walkę, podpalił swoją pięść.

- Zmieciemy ich jak będzie potrzeba! – zawołał z entuzjazmem na co Gray wstał z krzesła i rozbierając się nieświadomie pokazał palcem na Natsu.

- Nie podniecaj się tak żarówo! – w sekundę byli przy sobie twarzą w twarz, gotowi do walki. Wkurzony Natsu zmrużył oczy patrząc na maga lodu.

- Jaki masz problem, lodówo! – zawołał wściekle Dragneel. Takim sposobem toastująca przed chwilą gildia, zamieniła się w pole walki. Ale czy było to coś niezwykłego? Nie dla nich.  Walczyli, bawiąc się przy tym jak dzieci.

Do baru podeszła Mirajane, która dotychczas zmywała naczynia na zapleczu. Spojrzała na dziadunia, dolewając mu piwa do kufla.

- Martwisz się, prawda? – zapytała patrząc na zdziwionego tym faktem mistrza. Ten jednak uśmiechnął się i przenosząc wzrok z walczących dzieci na nią, westchnął.

- Nic się przed Tobą nie ukryje, prawda? Mirajane? – zaśmiał się wesoło, lecz ona utrzymywała powagę, z którą zadała pytanie. – Raven Tail nie wróży nic dobrego. Dla nikogo. Ale będę miał ich na oku, nie martw się. – uśmiechnął się szczerze jeszcze raz, by przekonać kobietę do tego, że wszystko będzie w porządku. Mirajane widząc to, sama się uśmiechnęła oddychając z ulgą. W głębi serca zawsze wiedziała, że póki mistrz jest po ich stronie, wszystko będzie dobrze. Zniknęła więc na zapleczu, zostawiając mistrza, który z radością obserwował bawiące się dzieci.

***



Kiedy po kilku kolejnych dniach, po Lucy nie było ani śladu, Dragneel wpadł wściekły do gildii. Wiedział, że za długo to trwa. Nie ma mowy, żeby Lucy wzięła tak długą wyprawę samotnie. Czuł, że stało się coś złego i był wściekły, że nikt nie przejmował się tym tak bardzo jak on. Przecież Lucy to ich przyjaciółka, muszą coś zrobić. Nie mógł znieść myśli, że przez niego mogło jej się coś stać. Nie mógł wytrzymać sam ze sobą kiedy zastanawiał się nad tym wszystkim. Podszedł pewnym krokiem do baru, rzucając Mirajane gniewne spojrzenie.

- Powiedz mi, gdzie Lucy miała misje! – uderzył rozpaloną pięścią o bar. Mirajane w szoku podskoczyła wystraszona, patrząc na rozwścieczonego Natsu. Nie mogła mu nic powiedzieć, obiecała mistrzowi. Było jej źle z tego powodu, ale była bezsilna w tej sytuacji.

- Natsu, takie są zasady – odrzekła spokojnie, chciała coś dodać, jednak Dragneel nie dał jej czasu nawet na wzięcie oddechu.

- W dupie mam takie zasady! – wrzasną, nie mając ochoty słuchać kolejnej odmowy – Gdzie ona jest?! – coraz bardziej wściekły, był gotów zrobić wszystko, by dowiedzieć się, gdzie jest jego przyjaciółka. Do akcji jednak wkroczyła Scarlet, chcąca uspokoić chłopaka.

- Natsu, naskakiwanie na Mire nic Ci nie da – powiedziała spokojnie, a on odwracając się, by na nią spojrzeć, zacisnął pięść. – To decyzja mistrza Makarova, uszanuj ją – tym razem, to ona nie dała dojść do głosu smoczemu zabójcy. Mimo że sama martwiła się o przyjaciółkę, zdawała sobie sprawę, że decyzje mistrza są nie do podważenia. – Musimy czekać – dodała widząc zdezorientowaną minę przyjaciela. Ułożyła dłoń na jego ramieniu, wymuszając lekki uśmiech. – Wszyscy się martwimy, ale w tym momencie nie możemy nic zrobić. – widziała, jak chłopak drży przez zdenerwowanie. Rozumiała go, lecz miała pełną świadomość tego, że Heartfilla podejmując misję, musiała liczyć się z każdym ryzkiem.

- Jak to nie możemy nic zrobić? – powiedział nagle marszcząc brwi w niezadowoleniu. Nie mógł zrozumieć, dlaczego nikt nie chce wesprzeć go w chęci poszukiwań Lucy. – Nasza przyjaciółka może być w niebezpieczeństwie, a my nie możemy nawet pojechać do miejsca, w którym ma misje? – ponownie tego dnia Dragneel uderzył pięścią o blat. – Jesteśmy Fairytail i powinniśmy…

- Dbać o swoich towarzyszy – dokończył za niego mistrz, który schodził właśnie po schodach. – Zasady to zasady Natsu. Jeżeli Lucy nie powiedziała Ci gdzie ma misje, nie możemy Ci udzielić takiej informacji. – mistrz spojrzał poważnie na jednego z członków gildii. Nie mógł złamać zasad, które panowały, nawet gdyby chciał. Widział w oczach Dragneela, że nie może pojąć tej reguły. Chciał dodać wszystkim otuchy, a nawet sam sobie, bo on sam również martwił się o Lucy. – Dzieci! – powiedział głośno tak, by każdy mógł go usłyszeć. Krzyki i stukot kufli ucichł, a wszystkie oczy skierowane były teraz na poważnego mistrza. – Wszyscy martwimy się o Lucy. Ale dobrze wiecie, że nie mamy prawa wtrącać się w misję innych członków, którzy postanowili nie mówić nikomu gdzie się udają. – przerwał na chwilę, by spojrzeć na zmartwionego Natsu, który nadal stał z zaciśniętymi pięściami. Wlepiał swe oczy w mistrza, czekając w ciszy na dalsze słowa. – Pamiętajmy jednak, że Lucy jest silna! Jestem pewny, że pojawi się lada dzień – każdy chciał wierzyć w słowa mistrza. Wniosły one do ich serc jeszcze więcej nadziei. Jednak Dragneel nadal był wściekły. Chciał coś zrobić, nie mógł przecież siedzieć bezczynnie. Ale co tak naprawdę mógł zrobić, skoro nie dostał żadnej informacji? Jak miał szukać swojej przyjaciółki, skoro nie miał nawet jakiegokolwiek punktu zaczepienia. To wszystko sprawiło, że opadł na krześle bezradnie i uderzył głową w stół. Z zamyślenia wyrwały go otwierające się drzwi do gildii.

- Mistrzu – zawołał Macao, wchodząc z poważną miną. Podszedł do mistrza, a wszyscy skierowali na niego wzrok, ciekawi tego, co ma do powiedzenia. – Mam informacje na temat Ravenu – powiedział już spokojniej, trochę zdyszany. Biegł całą drogę, by powiedzieć, czego się dowiedział. Uspokoił nieco oddech i kontynuował, widząc zaciekawione spojrzenie Makarova. – Mają nowego członka. A właściwie członkinię. – zaczął mężczyzna. Wziął głęboki wdech po czym wrócił do opowiadania historii. – Jedyne co wiem, to że jest to blondynka, z wieeelkimi no… ekm – odchrząknął, by się nieco uspokoić – Hojnie obdarowana kobiecymi kształtami – dodał po chwili lekko się czerwieniąc. – W każdym razie, nikt nie wie jak się nazywa. Ale ponoć powoduje więcej zniszczeń niż drużyna Natsu – oburzony Dragneel chciał już coś powiedzieć, ale groźny wzrok dziadka momentalnie ustawił go do pionu. Makarov spojrzał ponownie na Macao, myśląc o tym, czego właśnie się dowiedział.

- Dziękuję za informacje, jeżeli dowiesz się o niej czegoś więcej, powiadom mnie. – Dreyar tak szybko, jak się pojawił, tak szybko zniknął w swoim gabinecie. Zastanawiał się nad ową dziewczyną. Kim jest? Czy Ivan planuje coś przeciwko Fairy Tail? Czy to wszystko ma związek z Lucy? Miał w głowie mnóstwo pytań, na które nie znał odpowiedzi.

W tym czasie Natsu był już na granicy wściekłości. Sam zastanawiał się o co chodzi z blondynką. Teraz nagle, kiedy Lucy zaginęła, Raven ma nową członkinię? Coś mu nie pasowało, a reakcja mistrza dała mu do myślenia. Sam pewnie zastanawiał się nad tym samym co Natsu. Ale przecież mnóstwo jest cycatych blondynek na świecie, a Lucy nie jest typem osoby, która lubi rozróby. Mimo to Dragneel nie wytrzymał. Wskoczył za bar i odpychając zdezorientowaną Mirajane dobrał się do jej papierów.

- Natsu! – zawołała zdenerwowana dziewczyna, jednak nie zrobiła nic więcej. Obserwowała to, co się dzieje, tak samo jak wszyscy członkowie gildii. Czekali na rozwój wydarzeń, jak gdyby zaklęci w swoich ciałach, bez możliwości zareagowania. Natsu w końcu znalazł misję, na którą wyruszyła Lucy.

- Happy! Lecimy! – mały exceed złapał przyjaciela za ramiona i wyfrunęli z gildii przez otwarte drzwi, których nie zamknął za sobą Macao. Lecieli w kierunku stacji, skąd mieli pojechać do Shirotsume. To właśnie tam Heartfillia wykonywała swoją misję. Pytanie tylko co się stało, że do tej pory nie wróciła? Co stanęło jej na drodze, że sobie nie poradziła? A może po prostu zrobiła sobie wakacje? Natsu zaczął się zastanawiać, czy Lucy odeszła przez niego? Czy była zła, że nie poszedł z nią na misję, więc postanowiła odejść? Natsu, w drodze na peron kłębił się z myślami, ostatnie dni wyprowadziły go z emocjonalnej równowagi. Co prawda nigdy nie był jakoś specjalnie zrównoważony emocjonalnie, ale tak rozchwiany jeszcze nie był. Myśli, których zbyt wiele zazwyczaj nie było, przytłoczyły chłopaka na tyle mocno, że sobie z nimi po prostu nie radził.

W tym czasie wściekły Makarov chodził po swoim gabinecie. Doszły już do niego wieści, że Natsu znalazł dokumenty, mówiące o tym, gdzie Lucy była. Był zły, że Dragneel złamał zasadę, ale w głębi duszy był zmartwiony. Traktował wszystkich członków gildii jak swoje dzieci. Miał nadzieję, że Natsu wróci wraz z Heartfillią. Chciał tylko by byli cali i zdrowi…



aut. Bardzo przepraszam, że tak krótko. Proszę o wyrozumiałość, powrót do pisania po takim czasie jest ciężki :P Mimo wszystko mam nadzieje, że się spodoba. Akcja powoli będzie się rozkręcać :) Czekam na opinię i do zobaczenia moje misie!

1 komentarz:

  1. Jak sama napisałaś akcja powoli nabiera tempa, teraz tylko czekać na opowiedz w sprawie Lucy i tej nowej członkini w Raven Tail. Mam przeczucie, że jest to że sobą bardzo połączone.
    Z niecierpliwością czekam na kontynuację. Życzę wenki, do następnego :*

    OdpowiedzUsuń