poniedziałek, 12 marca 2018

Rozdział #3. Rodzeństwo Katagiri

Kiedy Natsu był już w Shirotsume, w gildii panowała cisza. Nagle z panującej nostalgii, wyrwał ich głos Levy, która przeglądała Tygodnik Magów.
- Hej! - zawołała, a zamyśleni do tej pory ludzie spojrzeli na nią z ciekawością. - Piszą o nowym członku Ravenu - spojrzała na Gajeela, który siedział tuż naprzeciw. Zmarszczył brwi, czekając na to, co dziewczyna ma do powiedzenia. - W artykule autor pisze, że dziewczyna wywołuje więcej szkód, niż całe Fairy tail. - powiedziała patrząc w gazetę, a zdziwieni magowie zaczęli sobie wyobrażać większą rozróbę, niż po misji drużyny Natsu. Nie mogli uwierzyć, że ktokolwiek mógłby zrobić coś gorszego. Levy, widząc ciekawskie spojrzenia, wlepiła znów wzrok w czasopismo, by podać im więcej szczegółów. - Nikt nie wie, kim jest dziewczyna, jednak udało im się zrobić kilka zdjęć. Ale są całe rozmazane. - wszyscy zbliżyli się do dziewczyny, otaczając stolik, przy którym siedziała. Każdy chciał zobaczyć zdjęcia, mimo że były nie najlepszej jakości. - Wygląda jak... Lucy - powiedziała cicho pod nosem, a w gildii zapanował gwar.
- Lucy? Przecież ona nie skrzywdziłaby muchy - odezwała się Wendy, wyrywając gazetę z ręki przyjaciółki. Przyglądając się zdjęciom, przygryzła niepewnie swoją dolną wargę, próbując czegokolwiek się w nich doszukać. - Ma znak gildii, na prawej dłoni, czarny. - powiedziała po chwili, a magowie zaczęli przekazywać sobie czasopismo z rąk do rąk. - To niemożliwe, Lucy nigdy by nas nie zdradziła. - rzuciła kiedy gazeta ponownie znalazła się w jej dłoniach.
- Wendy ma rację - do głosu w końcu doszedł Gajeel, który widząc zmartwioną minę McGarden, postanowił interweniować. - I nie sądzę, żeby nasza blondynka była w stanie narobić szkód większych niż Natsu. - dodał po chwili, a członkowie gildii przytaknęli mu chórem. Heartfillia nie byłaby w stanie wyrządzić takich szkód. Po pierwsze, nie lubiła przemocy, po drugie sama zawsze była przeciwna rozpierdzieleniu połowy miasta podczas misji. Magowie odrzucili od siebie myśli, że mogłaby być to Lucy. Levy zamknęła czasopismo, a wszyscy znów w ciszy rozsiedli się w swoich stałych stolikach. Spojrzała na Redfoxa ze smutnym uśmiechem, a on ułożył dłoń na jej niebieskiej czuprynie, czochrając ją. - Natsu ją przyprowadzi, zobaczysz. Gihi - ukazał rząd swoich śnieżnobiałych zębów, a McGarden jak na zawołanie, sama wyszczerzyła się w uśmiechu.
- Masz rację - zwykle protestowałaby przed czochraniem ją po włosach, jednak wiedziała, że Gajeel po prostu chciał ją pocieszyć. Zmartwiony dziadek patrzył na swoje dzieci z drugiego piętra, zastanawiając się, czy Natsu aby na pewno sprowadzi blondynkę do domu.
    Tymczasem Dragneel przechadzał się po ulicach Magnolii, próbując znaleźć jakąkolwiek wskazówkę, dotyczącą jego przyjaciółki. W rogu, pod barem dojrzał dwójkę magów. Kobietę i mężczyznę. Od razu rozpoznał znak gildii Raven Tail na łydce wysokiej dziewczyny. Miała krótką, czarną sukienkę z głębokim dekoltem, który eksponował jej duże piersi. Długie blond włosy, upięte miała w dwa, staranne warkocze. Natsu przystanął na uboczu, zastanawiając się, czy to o tej blondynce mówił Makao. Mężczyzna, który był wyższy o jakieś dziesięć centymetrów od dziewczyny, choć włosy miał kruczoczarne, to rysy twarzy podobne do kobiety. Natsu podejrzewał, że są rodzeństwem. Wytężając swoje zmysły, spróbował przysłuchać się ich rozmowie. Był ciekawy, czy uda mu się dowiedzieć czegokolwiek o reaktywacji ich gildii, a może i o Lucy, skoro spotyka ich w tym mieście. Zastanawiał się, czy ich gildia położona jest właśnie tutaj, a zniknięcie Heartfilli ma z tym coś wspólnego.
- Myślę, że mistrz Jose nie spodziewał się, że będzie taka... Rozrywkowa - zaśmiała się dziewczyna, a jej brat z zadowoleniem w oczach wsłuchiwał się w jej słowa.
- Też tak sądzę. Ale przynajmniej zrobi się o nas należycie głośno - dodając swoje cztery grosze do jej stwierdzenia, znów usłyszał śmiech swojej siostry. - Kto by pomyślał, że taka mała blondynka, będzie w stanie rozwalić pół miasta - kontynuując swoją wypowiedź, sprawił, że podsłuchujący ich Dragneel rozszerzył szerzej brwi. Mała blondynka? Przed jego oczami pojawił się obraz Lucy. Czy oni mówią o niej? Przecież to nie możliwe... Podszedł nieco bliżej, licząc, że usłyszy coś więcej, albo, że chociaż padnie imię dziewczyny, o której mówią.
- Szkoda tylko, że nie ma za grosz stylu. - prychnęła pod nosem blond włosa kobieta, patrząc na swojego brata. - Kucyki już dawno wyszły z mody - mężczyzna słysząc te słowa przewrócił oczami znudzony.
- Nie ważne jak wygląda, ważne co robi. - skwitował ją jednym zdaniem, a Natsu, który usłyszał o kucykach, nie wiele myśląc podszedł do nich, dziarskim krokiem.
- Yo. O kim mówicie? - zdziwione rodzeństwo, spojrzało na niego jak na idiotę, a kiedy ujrzeli na ramieniu znak Fairy Tail, momentalnie ich miny zmieniły się, na pełne nienawiści.
- Proszę proszę. Kogo my tu mamy, nędzna mucha z Fairy Tail. - zaśmiał się chłopak, a kiedy Natsu już szykował się, żeby im przywalić, ponownie zabrał głos. - Jestem Jiro. Jiro Katagiri. A to moja siostra, Minato. - powiedział niby to uprzejmie, jednak w jego głosie dało się wyczuć nutkę pogardy.
- No i po co mu to mówisz, i tak zdechnie. Jak każda mucha - zaśmiała się podle blondyna, a Natsu ścisnął swoje dłonie w pięści. Bez chwili zastanowienia, rzucił się na przeciwników. Nie mógł znieść tej bijącej od nich pogardy i nienawiści. Na moment spojrzał w jej niebieskie jak ocean oczy, jednak ta, szybko zniknęła z jego pola widzenia, wbijając jego twarz w ścianę baru, przy którym stali. Zdezorientowany Dragneel szybko odlepił się od budynku i spojrzał na nich wściekle.
- Kim jest dziewczyna, o której mówiliście!? Jak się nazywa?! - zawołał podpalając swoje dłonie, a oni z uśmiechem na ustach spojrzeli tylko po sobie, po czym od razu przerzucili wzrok na smoczego zabójcę.
- Salamander... Nie wiesz, że nie wolno podsłuchiwać? - Jiro łypnął na niego gniewnym wzrokiem, a wściekły Natsu zaatakował po raz kolejny. Jednak i tym razem nie udało mu się dosięgnąć przeciwnika. Rodzeństwo Katagiri było tak ze sobą zgrane, a przy tym tak zwinne, że sprawnie unikało ciosów. Raz po razie, Natsu obrywał po głowie. Nie zdążył dobrze stanąć, a już z powrotem leżał na ziemi. Całe widowisko oglądali zaciekawieni przechodnie. Dragneel leżąc na zimnym podłożu, przypomniał sobie o Lucy, o słowach rodzeństwa. Wstał i mrużąc oczy skupił wzrok na dwójce magów.
- Gdzie jest Lucy! - zawołał wściekle, podpalając swoje ciało iskrzącym się ogniem. - Nie odpuszczę wam, póki nie odpowiecie! - dodał po chwili ciszy, a widząc rozbawione miny Jiro i Minato, na jego czole pojawiła się pulsująca żyłka.
- Widzisz jak się boję? Drżą mi kolana - odpowiedziała mu Minato, bezczelnie się z niego nabijając. Jej brat w reakcji na to zachowanie, buchnął śmiechem, zupełnie lekceważąc Salamandra. To był jego błąd. Nie zauważył, jak smoczy zabójca w sekundzie znalazł się przy jego twarzy i zadając mu cios w prawy policzek, patrzył jak odlatuje. Tym razem to on wbił się w ścianę budynku nieopodal, a Minato widząca krzywdę swojego młodszego braciszka, momentalnie spoważniała.
- Nędzna mucho, pożałujesz tego. - wysyczała przez zęby. Przykładając swoje zgrabne dłonie do ziemi, sprawiła, że gruzy budynku, w który wbił się jej brat, przygniotły Dragneela z każdej strony. Zadowolona z siebie, utrzymywała gruzy, podnosząc razem z nimi Salamandra. W tym czasie Jiro, otrzepując swoją pelerynę z kurzu, podszedł do siostry, która zmierzyła tylko wzrokiem jego ciało, chcąc ocenić, czy nic mu się nie stało. Wymienili się uśmiechami, które jednak szybko zniknęły z ich twarzy, kiedy Natsu płomieniami rozwalił powłokę, w której się znajdował. Opadł na ziemię i otarł krew, z rozciętej brwi.
- Atak skrzydłem ognistego smoka! - zawołał a w jego dłoniach zgromadził się ogień, którym jak skrzydłami cisnął w dwójkę magów, zwalając ich z nóg. Szybko jednak się podnieśli i biegnąc w jego stronę zsynchronizowali swoje ataki. Miecz Jiro, który wyciągnął spod peleryny, wbił się w kamizelkę Salamandra i ciągnąc go za sobą, wbił się po raz kolejny w ścianę baru. W tym momencie Minato unosząc dłonie w górę, ruszyła kamienie, które wbiły jego głowę głębiej w budynek. Natsu opadł na kolana.
- Cholera... - szepnął do siebie, jednak podniósł się, ukazując swoją poobijaną twarz. Ściągnął roztarganą przez miecz kamizelkę, patrząc jak sztylet, siłą woli przyzwany przez Jiro, wraca do niego. - Zapytam jeszcze raz. Gdzie jest Lucy? - powiedział cicho, jednak na tyle, by oboje go usłyszeli.- Ryk Ognistego smoka! - Natsu skupiając całą swoją moc, złożył dłonie przy ustach, z których po chwili wydobył się ogień. Widząc jak rodzeństwo odlatuje w powietrze, był pewien, że przesadził i niczego się nie dowie. Oni po bliskim spotkaniu z ziemią, znowu się podnieśli. Natsu ewidentnie zdziwiony tym faktem, stanął na chwilę w bezruchu.
- Muszko, walka z Tobą, to jak zabawa z dzieckiem. - znów do głosu doszła Minato, która wyglądała jakby żaden atak nie zrobił na niej wrażenia, tak samo jak na jej bracie. Złapała go za rękę i dzięki swoim umiejętnościom teleportacji, zniknęli, zanim Dragneel zdążył zareagować.
- Co do jasnej...? - zapytał sam siebie i spojrzał na latającego nad nim Happiego, który z przerażeniem przyglądał się walce z góry. Nie mógł uwierzyć, że ataki Dragneela okazały się bezskuteczne w walce z członkami Raven Tailu. - Happy, wracamy do gildii, musimy powiedzieć dziadkowi. - jak powiedział, tak zrobili...
   Kiedy wyszli z pociągu, usłyszeli krzyki ludzi, którzy uciekali gdzie tylko się dało. Zdziwiony dostrzegł swoich przyjaciół, którzy biegli w jego kierunku.
- Natsu! - zawołała Erza, kiedy była już obok niego.
- Co się dzieje? - zapytał zdziwiony, a ona patrząc na jego obitą twarz, zmarszczyła brwi. Jednak nie było na to czasu, musieli ruszać.
- Raiven Tail. Ta tajemnicza dziewczyna, właśnie dla zabawy rozwala miasto - Natsu słysząc jej słowa, pobiegł co tchu w płucach, tam, gdzie słyszał odgłosy walących się budynków. Już myślał, że w końcu uda mu się poznać jej tożsamość. Jednak przeliczył się kolejny raz. Kiedy wbiegł na miejsce, z którego ludzie w popłochu uciekali, zdążył zobaczyć tylko dwie blondynki, które stojąc tyłem do niego, momentalnie znikają.
- Minato... - powiedział cicho, i wściekły uderzył pięścią w ziemię. - Cholera! Nigdy się nie dowiemy kim jest! - spojrzał na swoich przyjaciół, którzy właśnie dobiegli na miejsce. Widząc pobojowisko, które zostawiła po sobie dziewczyna, Erza złapała się za głowę. Ludzie płakali, patrząc na szczątki swoich domów, a zagubione dzieci wyły przeraźliwie ze strachu.
- Jak można zrobić coś takiego dla zabawy... - rzekła Erza z otwartymi szeroko oczyma. Część miasta była w totalnych gruzach, zewsząd unosił się dym. Nad stertami gruzów, ludzie szukali swoich najbliższych, licząc, że przeżyli. - Musimy... Fairy Tail! Pomóżcie komu się da! - zawołała głośno, a członkowie gildii rozbiegli się po zniszczonym obszarze, by pomóc każdemu, kto tego potrzebował. Erza natomiast przystanęła obok Salamandra i spojrzała na niego poważnie. - Musimy powstrzymać Raven Tail - powiedziała zaciskając pięści, obserwując tragedię zwykłych, niewinnych ludzi. Dragneel przytaknął jej jedynie ruchem głowy, by zaraz później znów się od niej oddalić i pomóc ludziom. Zauważywszy małe, płaczące dziecko, przypomniał sobie co czuł, kiedy nagle Igneel zniknął. Podszedł do niego i uśmiechnął się szeroko, by dodać mu otuchy
- Chodź, znajdziemy Twoich rodziców. - wziął zdziwionego, jednak nieco już rozchmurzonego chłopca na ramię. - Teraz widzisz więcej niż ja, opowiesz mi, jak wyglądają? - Dragneel mimo przeszywającej go złości, próbował rozmawiać pogodnie z małym chłopcem, by nie przerazić go jeszcze bardziej. Chłopczyk po opisaniu wyglądu rodziców, z ciekawością spojrzał na chłopaka.
- Ty... jesteś. Natsu? - zapytał nieśmiało, a ten ukazując mu swoje ząbki w uśmiechu, zobaczył błysk w oku dzieciaka. - Słyszałem, że podczas walk rozwalasz wszystko wokół, chyba ktoś Cię w tym przebił. - zaśmiał się chłopczyk, czując się bezpiecznie przy jednym z najsilniejszych magów w Fairy Tail. Po krótkiej chwili zauważył swoich rodziców, którzy w gruzach własnego domu, szukali swojego dziecka z płaczem. Byli pewni, że został zasypani, jednak widząc go, ze łzami, tym razem radości, rzucili się biegiem w ich kierunku. Młody zeskoczył z ramienia Dragneela i pędem pobiegł im naprzeciw. Szczęśliwy wtulił się w rodziców, a oni nagle się wyprostowali i spojrzeli na zabójcę smoków.
- Dziękujemy! - biorąc młodego na ręce, podeszli do Natsu i przytulili go z całej siły, a oczy aż wyszły mu na wierzch.
- Nie ma za co, naprawdę - zaśmiał się radośnie, patrząc na malca, który wyciągnął do niego ręce, by również się przytulić. Natsu pochwycił w swe ramiona małego brzdąca i z zadowoleniem pozwolił wtulić się mu w jego tors. W tym momencie jego myśli wróciły do Lucy, o którą tak bardzo się martwił. Pragnął odnaleźć ją tak szybko, jak rodziców szczęśliwego malca... Do wieczora gildia próbowała odbudować domy ludziom, jednak wiedzieli, że zajmie to o wiele więcej czasu, niż jedna noc. Każdy w głowie myślał, jakim sposobem powstrzymać Raven Tail. Jeszcze nie wiedzieli, że Natsu tego dnia walczył z dwójką jego członków.




autorsko. Wiem, że trochę krótko, a końcówka wyszła okropnie. Ale mam nadzieję, że z każdym rozdziałem będzie mi się pracować łatwiej ;) Zapraszam także na WattPada, gdzie znajdziecie nieco podrasowaną wersję pierwszego opowiadania, a później kontynuację, której na tym blogu nie znajdziecie :) 






2 komentarze:

  1. Oho, akcja nabiera tempa :D No niestety jestem niemal pewna, że ta niszczycielka miast to nasza Lucy :/. Ale czemu tak się stało? Nie wierzę, że z własnej woli zdradziłaby Fairy Tail i mam nadzieję, że wkrótce się to wyjaśni :). A Natsu tak naprawdę to czuje konkurencję w branży demolkowej, stąd te nerwy hehehe :D (oczywiście żartuję). Swoją drogą, jaki z niego kochany "starszy braciszek" <3.
    Rozdzialik bardzo fajny, wzbudziłaś moją ciekawość na to, co będzie dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej ;) Świetny rozdział! Jeśli chcesz, zajrzyj do nas, też próbujemy swoich sił w pisaniu! :D

    OdpowiedzUsuń