wtorek, 27 marca 2018

Rozdział #4. Tajemnica w kolorze blond

Wszyscy siedzący w gildii w ciszy czekali, aż Natsu pojawi się w ich siedzibie. Z niecierpliwością trzęsące się nogi Erzy, powodowały drganie stolika, przy którym siedziała. Wraz z Jellalem, Gray'em i Juvią, zerkali po sobie raz po raz, nie wiedząc co powiedzieć. Lockser, która zazwyczaj lepiła się do Fullbustera, siedziała teraz spokojnie, jedynie przenosząc wzrok ze stolika na Graya i odwrotnie. Widziała, że wszyscy wokół martwią się zaginięciem Lucy. Ona również czuła w sercu niepokój, związany z tą sytuacją. Mimo, że uważała blondynkę za rywalkę w miłości, to w duszy, Lucy zawsze była jej przyjaciółką. Zwinęła usta w cienką linię, przyglądając się rozebranemu już Gray'owi. Pod stolikiem, gdzie schowane były jego ręce, ułożyła na nich dłoń. Chłopak zdziwiony spojrzał na nią unosząc swoje brwi. Obawiał się, że zaraz usłyszy odę do miłości z jej ust, jednak to się nie stało. Ona uśmiechnęła się do niego smutno, ciągle wpatrując się w jego tęczówki. Cała ta sytuacja sprawiła, że Lockser po prostu chciała go wesprzeć. Wiedziała, że rozlewając się z zachwytu, dlatego że obok niego siedzi, wcale mu nie pomoże, a tylko dodatkowo zdenerwuje. Starała się więc trzymać swoje zachowanie na wodzy, nie dając jak zwykle upustu miłości, którą go darzyła. Ścisnęła delikatnie jego dłoń, jakby chciała mu pokazać, że jest przy nim i może na nią liczyć. Chłopak przez chwilę zastanowił się, co się stało z Juvią i czy ktoś ją podmienił. Widząc jednak jak ze wszystkich sił stara się powstrzymać swoje miłosne wywody, posłał jej uśmiech, pozwalając przy tym trzymać jej swoją dłoń. Kiedy inny dostrzegli ich zachowanie, zarumienił się nieco, próbując uniknąć ich wzroku wodził oczyma po całej gildii. Nie odtrącił jednak dłoni Lockser, chciał czuć, że ma w niej wparcie. Potrzebował go teraz, zresztą jak każdy z nich. Fairy Tail to jedna wielka rodzina, która mimo głupich, codziennych potyczek, kocha się szczerze. Jak brat z bratem, jak siostra z siostrą. Dlatego teraz, kiedy od tak długiego czasu nie mają znaku od Lucy, wszyscy czują w sercach niepokój.W tym momencie otworzyły się drzwi do gildii. Stanął w nich nikt inny nikt Dragneel. Z poważną miną, bez słowa, podszedł do stolika, przy którym siedzieli jego najbliżsi przyjaciele.
- Powiesz nam, co się stało? - zapytała od razu Erza, która od samego rana czekała na niego jak kłębek nerwów. - Czy czegoś się dowiedziałeś? Dlaczego nie przyprowadziłeś Lucy? Gdzie ona jest? - Tytania zarzuciła go milionem pytań, a on już sam nie wiedział, na które odpowiedzieć. Westchnął głęboko, jakby dając sobie przy tym czas do namysłu a następnie spojrzał na przyjaciół.
- Nie mam pojęcia gdzie ona jest - zaczął, chłopak, a Erza zagryzła dolną wargę, słysząc to, czego słyszeć nie chciała. Z poczuciem bezradności wypisanym na twarzy, obserwowała Natsu, który po chwili ponownie się odezwał. - Spotkałem w Shirotsume dwójkę z Phantom Lord. Próbowałem podsłuchać co mówili, jednak. - przerwał na chwilę, marszcząc swoje brwi i układając myśli w głowie. - Mówili coś o jakiejś nowej członkini, blondynce, niskiej, o kiepskim guście - zaczął wymieniać to, co usłyszał od Jiro i Minako. Patrzył przy tym w sufit, jakby miało mu to pomóc w skupieniu. - Kiedy chciałem się dowiedzieć kim jest ta dziewczyna, zaczęliśmy walczyć a oni... Zniknęli - zakończył swoją wypowiedź zarazem opierając łokcie o blat.
- Teleportacja? - zapytała zdziwiona Scarlet, próbując przeanalizować wszystkie słowa Salamandra. Zmarszczyła brwi z niepokojem, spoglądając na towarzyszy siedzących przy stoliku. Natsu przytaknął ruchem głowy i od razu kontynuował.
- Z ich opisu, nie wiem dlaczego, ale przypominał mi Lucy - powiedział cicho zdezorientowany całą sytuacją, a wtedy Erza podała mu do ręki magazyn, który niedawno pokazywała im Levy. - Co to? - zapytał ze zdziwieniem, jednak widząc poważną minę Scarlet, po prostu wziął go do ręki.  Zaczął wertować kartki, w końcu zatrzymując się na artykule o nowym członku Raven Tail. Otworzył szerzej oczy oglądając rozmazane zdjęcia. Spojrzał na czarną plamę, widoczną na prawej dłoni dziewczyny, musiał to być znak gildii. W tym momencie Natsu przed oczyma miał szczęśliwą blondynkę, która chwaliła mu się swoim różowym znakiem Fairy Tail na nadgarstku. Przez dłuższą chwilę nie odezwał się słowem, jednak kiedy wyrwał się ze swoich przemyśleń, zamknął gazetę i odłożył. - To nie może być Lucy. Ona za bardzo kocha tą gildię. Jesteśmy dla niej jak rodzina - powiedział pewny siebie, wypinając dumnie pierś do przodu. - Nigdy by nas nie zdradziła - dodał patrząc na swoich przyjaciół, którzy przytaknęli mu ruchem głowy.
- Juvia uważa, że Natsu ma rację - zabrała głos Lockser, która ciągle trzymała Gray'a za rękę pod stołem. Cała ekipa spojrzała na nią, a ona posłała im szczerzy uśmiech. - Przecież to Lucy, nigdy by od nas nie odeszła... Rywalka w miłości - ostatnie, krótkie zdanie powiedziała przyciszonym głosem, robiąc przy tym minę, jakby sama chciała dorwać blondynkę. Na ten widok jej przyjaciele zaśmiali się, próbując odegnać od siebie myśli, że to naprawdę mogła by być Heartfilia. Dragneel wyszedł z gildii, kierując się w stronę swojego domu. Pytania dotyczące Lucy tak bardzo zajmowały mu głowię, że nawet nie patrzył jak idzie. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że Heartfilia mogłaby od nich odejść, w dodatku do Raven Tail, po tym wszystkim. Gdy tylko wszedł do domu rzucił się na hamak, oglądając wszystkie pamiątki, które miał z misji z blondynką. Wpatrywał się w nie jak w obrazek, zastanawiając się przy tym gdzie jest jego przyjaciółka i czy wszystko z nią w porządku. Nie zajęło mu to jednak długo, ponieważ po około godzinie jego domu rozległ się dźwięk wygłodniałego brzucha. Z grymasem złapał się za niego i czym prędzej udał się tam, gdzie dostanie najlepsze żarcie - Fairy Tail.
W tym czasie Erza ciągle trzęsąc z nerwów nogami, wpatrywała się ślepo w ścianę. Zastanawiała się co zrobić, jak znaleźć Lucy i czy w ogóle będzie to możliwe. Nie wyobrażała sobie gildii bez blondynki. Komu wkradałaby się do domu, żeby wziąć kąpiel z zapachowymi olejkami? Do kogo będzie chodzić na swoją ulubioną herbatę? Którą swoją drogą tylko Lucy ma w swoich zapasach.  Komu będzie się zwierzać? Z kim będzie się śmiać? Tytania w końcu uciekając od ponurych myśli pokręciła głową na boki, jakby chciała by jakoś jej wypadły. Spojrzała na przyglądającego jej się Jellala, który przyłapany na gorącym uczynku, delikatnie się zaczerwienił. Uniosła brwi do góry, widząc jego czerwone lica, sama poczuła jak jej własne zaczynają lekko piec.
- Co? - zapytała po chwili, próbując przestać się czerwienić. Mężczyzna spojrzał na nią, kładąc przy tym dłoń na jej ramieniu. Uśmiechnął się delikatnie, biorąc głęboki wdech.
- Będzie dobrze, nie zamartwiaj się - Tytania położyła swoją dłoń na jego, również unosząc kąciki ust. Chciała wierzyć w jego słowa, jednak serce podpowiadało jej, że coś jest nie tak. Mimo wszystko pozwoliła chłopakowi się pocieszyć i zdejmując w końcu rękę z jego dłoni, spojrzała na siedzących przed nimi towarzyszy.
- To co, może się czegoś napijemy? - zapytała w końcu, a oni tylko przytaknęli ruchami głów. Jak na zawołanie pojawiła się tuż obok nich Mirajane, która w dłoni trzymała tacę z piwami. Położyła każdemu przed nosem po jednym napoju i zniknęła między stolikami. Juvia w końcu wzięła swoje dłonie z rąk Gray'a, by pochwycić kufel z piwem a następnie upić kilka łyków. Fullbuster nie mógł uwierzyć, że dziewczyna sama wzięła swe dłonie. W normalnych warunkach zapewne cały dzień nie mógł by się uwolnić z uścisku. Uśmiechnął się pod nosem patrząc na nieświadomą tego Juvię po czym sam wziął do ręki piwo. Upił kilka porządnych łyków i w tym momencie do gildii wkroczył Salamander.
- Mirajane! Przygotuj mi coś dobrego! - zawołał, klepiąc się po brzuchu, a następnie ruszył w kierunku swoich przyjaciół. Usiadł przy nich, obserwując jak popijają sobie piwko. Widział, że każdy z nich się martwi, ale przecież muszą jakoś funkcjonować. - Hej, nie martwmy się! Lucy pojawi się tu na pewno lada dzień, prawda? - wyszczerzył się w uśmiechu Salamander, próbując nie tylko przekonać ich, ale również samego siebie. Jedyne co tak naprawdę mogli zrobić, to uwierzyć, że wszystko jakoś samo się ułoży i wyjaśni. Mira właśnie podeszła do Natsu układając przed nim półmiski i kufel piwa. - Arigatou, Mirajane! - powiedział, posyłając jej serdeczny uśmiech. Nie próżnując, od razu wziął się do pochłaniania jedzenia. Popijał to raz po raz, nie zwracając nawet uwagi na to co się dzieje wokół. W tym momencie interesowało go tylko jego jedzenie i piwko podstawione pod nos. Reszta osób w stoliku siedziała spokojnie, wiedząc że Natsu nie odezwie się póki nie skończy posiłku. Pili więc piwo w ciszy. Dragneel pochłonął wszystko z prędkością światła, dopijając duszkiem swoje piwo. Przetarł usta z zadowoleniem widocznym na twarzy. - To co, jeszcze po piwku? -uśmiechnął się do nich niby to szczerze smoczy zabójca.
***
Gildia Raven Tail. Ivan tego dnia postanowił rozmówić się z jedną, bardzo tajemniczą osobą, której tożsamości jeszcze nikt nie znał. Była bardzo wybuchową dziewczyną i potrafiła narobić nie mało hałasu. Dreyar chciał zacząć działać, póki jej osoba owiana była tajemnicą. Kiedy weszła do jego gabinetu, uśmiechnął się pod nosem lustrując jej ciało. Dziarskim krokiem szła przed siebie, z głową uniesioną wysoko. Mocny, wyrazisty makijaż i odważny strój sprawiał, że wyglądała na jeszcze groźniejszą i zadziorniejszą. Kiedy stanęła tuż przed nim, w lekkim rozkroku, założyła swoje ręce pod piersiami. Czekając na to, co ma do powiedzenia uniosła swoje brwi.
- Skoro nauczyłaś się już bawić swoją nową magią - zaczął mistrz, obserwując bacznie blondynkę. Wziął głęboki wdech, jakby chcąc przy tym zastanowić się, co powiedzieć dalej. - Nadszedł czas na Twoją misję - uśmiechnął się złowieszczo, zakładając nogę za nogę. Nie mógł się doczekać tego, co dziewczyna miała zrobić. - Fairy Tail - powiedział niby to przyciszonym głosem, jednak dość wyraźnie. Wybuchnął niekontrolowanym, triumfalnym śmiechem, a dziewczyna, która stała przed nim, uśmiechnęła się niecnie, wsłuchując się w śmiech mistrza.
- Tak jest, Mistrzu - obracając się na pięcie wyszła z głównej sali. Zadowolona, zmierzała w kierunku peronu, z którego miała udać się w miejsce docelowe. Wszyscy na jej widok uciekali gdzie tylko mogli. Otaczająca ją aura sprawiała, że ludzie wokół niej czuli przerażenie. Kobiety zamykały okiennice, matki zasłaniały dzieci swoim ciałem. Ona, szczerząc się jak opętana, szła przez miasto, z radością obserwując uciekających przed nią ludzi. Z dumą eksponowała swój znak gildii Raven Tail na prawej dłoni. Poruszając zgrabnie biodrami na boki, doszła do peronu. Weszła do pociągu, i obserwując świat za oknem, zaczęła zastanawiać się nad całą sytuacją. Dziwne było dla niej to, że jej świat tak bardzo przewrócił się do góry nogami. Była wdzięczna Ivanowi, że pomógł jej, kiedy była zupełnie bezbronna i nie miała dokąd się podziać. Do tego z zupełnie niezdolnej magicznie dziewczyny, stała się potężna. Wszyscy ludzie uciekali na jej widok, a jej dusza aż wtedy wzlatała ku górze, czując, że jest na samym szczycie. Uwielbiała to poczucie wyższości. Jarało ją to, że ludzie się jej bali. Nawet teraz siedząc w pociągu, wszyscy uciekli z przedziału, w którym siedziała. Wpatrywała się w krajobraz za oknem, z uśmiechem zachwycając się przyrodą. Choć była zła to złą osobą, to przyroda wywoływała u niech zachwyt. Droga przeleciała jej o dziwo dosyć szybko. Słońce właśnie szczytowało na nieboskłonie, zwiastując samo południe, gdy wychodziła z pociągu. Sytuacja z Shirotsume się powtórzyła - idąc ulicą wywoływała popłoch i zamieszanie wśród przechodniów. Ona dziarskim krokiem szła przed siebie. Dobrze wiedziała, którędy iść, by dostać się do siedziby Fairy Tail. Jej mistrz od samego początku tłumaczył jej, na czym polega jej misja. Zniszczenie wrogiej gildii, która zalazła Ivanowi za skórę. Idąc miastem, przestała delektować się widokiem uciekających przed nią ludźmi, przypominając sobie rozmowę na temat Fairy Tail.
    Tamtego wieczoru, dziewczyna została wezwana do gabinetu swojego mistrza. Ze spokojem weszła do pomieszczenia, z ciekawością wpatrując się w dobrze zbudowanego mężczyznę. Usiadła na krześle przy biurku, a on siedząc na przeciwko niej, miał ułożone dłonie na stole. Patrzył na nią przenikliwie, jakby próbował wyczytać coś z jej twarzy. Po dłuższej chwili ciszy, wziął głęboki oddech, by w końcu coś powiedzieć.
- Masz w sobie ogromną moc, dlatego Cię wybrałem - dziewczyna rzuciła mu pytające spojrzenie, nie bardzo rozumiejąc o co chodzi.
- Wybrałeś do czego? - zapytała nie czekając, aż mistrz zabierze głos. Tym razem to ona lustrowała go wzrokiem, zastanawiając się, jaka będzie jego odpowiedź.
- Fairy Tail - powiedział donośnym głosem, marszcząc przy tym swoje brwi w niezadowoleniu. - To gildia, która przysporzyła nam wiele problemów. Jednakże teraz, kiedy mamy Ciebie i rodzeństwo, w końcu będziemy mogli się im odwdzięczyć - zaśmiał się zadowolony, patrząc na zaciekawioną blondynkę. W jego głowie było milion scenariuszy, jak mogą im zaleźć za skórę. Od pozabijania wszystkich muszek na raz, przez torturowanie i powolną śmierć w męczarniach. Nie mógł doczekać się odwetu. Marzył o tym odkąd został wyrzucony z owej gildii. W końcu nadszedł czas, by wcielić swoje plany w życie i pozbyć się tych, których tak bardzo nienawidził. - To głupcy, dlatego nasza początkowa strategia będzie bardzo łatwa - uśmiechnął się do niej z tym swoim obrzydliwie złośliwym wyrazem twarzy. - Kiedy nauczysz już korzystać ze swej mocy, przejdziemy do planu - blondynka wzięła głęboki wdech. W końcu Ivan przeszedł do rzeczy i w końcu dowie się o co chodzi. Uwielbiała rozróby, więc na takową miała ochotę. Dlatego też w ciszy, czekała na dalsze słowa swojego mistrza. - Po prostu wejdziesz do gildii, a oni naiwnie przyjaźni, powitają Cię z szeroko otwartymi ramionami. Wtedy, będąc już wewnątrz ich siedziby, zrobisz to, co lubisz - zaśmiał się ponownie, zacierając swe dłonie z niedoczekania. - Nie mają przy Tobie szans, jesteś od nich o wiele silniejsza - dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie, nie mogąc doczekać się akcji, która miała nastąpić. Po tej rozmowie od razu wzięła się do roboty, trenując swoje moce poprzez rozwalanie wszystkiego wokół.
   Teraz, kiedy w końcu nadszedł czas na rozpoczęcie akcji zniszczenia FairyTail, stała przed gildią, by za chwile zmieść ją na totalny proch. Zaraz wszyscy mieli poznać tajemnicę w kolorze blond...


autorsko. Cześć kochani <3 weny mam sporo, czasu niby też... Ale ciągle coś do zrobienia, ciągle coś wypada, ciągle coś po prostu. Wstawiam, nie za długi rozdział, nawet szczerze mówiąc go nie sprawdzałam, zapewne będę to robić jak trochę "odpocznę" od tego tekstu, żeby świeżo na niego spojrzeć. Mam nadzieję, że mimo że się nie udzielacie w komentarzach, to jednak tu jesteście i czytacie moje wypocinki :) Jak już wcześniej wspominałam, próbuję poprawić styl pisania i by było to dłuższe. Staram się dla was mocno :D Jeżeli jest tutaj ktoś, kto obserwuje też wattpada, to obiecuję, że nie długo pojawi się rozdział również tam :3 Pozdrawiam was moje drogie misiaki <3

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Już nie mogę się doczekać momentu wykroczenia Lucy do gildii. Ciekawią mnie ich reakcje i czy Lucy coś poczuje.
    Ślę wenki i czekam na rozdział tu jak i na wattpadzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. No rozdział sztosik ;D Bardzo mi się podobał. W gildii wszyscy starali się zachowywać spokój, wierząc w swoją przyjaciółkę, a jednocześnie pokazałaś, że mimo wszystko każdemu bardzo zależy na Lucy. Nawet jeśli jest rywalką w miłości, hehe. Fajnie też pokazałaś relację między niektórymi postaciami. A Natsu próbował odnaleźć zapomnienie w jedzeniu, no typowy facect :').
    Druga część, dotycząca Raven Tail, była mega klimatyczna. Lucy (bo to ona jak mniemam) idzie po ulicy jak istny baddas, i like it xD!
    Naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bo widać, że będzie się działo :D. WENY!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski, nie moge sie doczekać, az tajemnicza Blondynka wparuje do Fairy Tail :D Życzę weny i wesołego jajka😊😊

    OdpowiedzUsuń